Witam,
Interesuję mnie temat kontaktów płciowych dwojga osób przed ich małżeństwem. Otóż temat był wałkowany wiele razy. Wiele ocen osobistych w tych tematach padło, natomiast ja zawsze szukałem tego co na ten temat mówi Pismo Święto i... nie znalazłem tutaj. Odniosłem wrażenie, że cała nauka Kościoła o tym, wywodzi się z Mt 5:28 (słów Jezusa o patrzeniu pożądliwym na kobiety). Nie było to dla mnie zbyt satysfakcjonujące.
Poszukałem trochę po Internecie i znalazłem taki oto link:

http://ciborowski.host247.pl/czystosc.htm

Gość tutaj niesamowicie dokładnie przeanalizował Biblię pod kątem tego zagadnienia, z uwzględnieniem wszelkich ważnych spraw, o których trzeba wiedzieć interpretując Pismo Święte. Co najważniejsze dla mnie, to fakt, że jest on również katolikiem i ta strona nie powstała, aby obalić obecną naukę Kościoła na ten temat, ale właśnie, żeby rzetelnie opracować jak to widzi Biblia, bez naginania, w którąś ze stron. Polecam przeczytanie na jego stronie rozdziału Słowo wstępu i tam on sam wszystko dokładnie wyjaśnia.
Ja natomiast zapoznałem się póki co z tematem do rozdziału X włącznie i muszę powiedzieć, że jest to zastanawiające. Uderza przede wszystkim rzetelność tego opracowania.
Chciałbym, żeby w tym temacie wypowiedział się ktoś, kto zna już tę stronę, lub przeczyta ten tekst dokładnie i napisze co o nim sądzi i jak to widzi.

Facet ma lekki uraz do Kościoła Katolickiego, ale ja nie o tym.

Mianowicie w czasach biblijnych w wielu okresach nie było rejestracji małżeństw. Mężem lub żoną zostawało się po prostu w ten sposób, że szło się ze sobą do łóżka. Żaden seks nie mógł być przedmałżeński, bo tuż przed rozpoczęciem stosunku ludzie zostawali małżeństwem.

Oczywiście dzisiaj, a także w wielu okresach czasów biblijnych często istniała jednak rejestracja małżeństw, czy to przez organy religijne czy państwowe. Wtedy małżeństwem można się było stać tylko po oficjalnym zatwierdzeniu tego faktu. Wtedy możliwy jest seks przedmałżeński a także małżeństwo "nieskonsumowane".

Trzeba jednak cały czas pamiętać, że jest to modyfikacja naturalnego dla ludzkości stanu, kiedy rozpoczęcie współżycia i wejście w związek małżeński są tożsame. To wyjaśnia wiele nieporozumień, także to, dlaczego w Biblii seks "przedmałżeński" nigdzie nie jest zakazany.

A może po prostu zdarzenia opisane w Biblii działy się w zamierzchłych, dzikich czasach, kiedy np. niewolnictwo, poligamia czy kamieniowanie były na porządku dziennym i nikogo nie dziwiły ? Funkcjonowała również instytucja "nałożnic" za które się bynajmniej nie wychodziło...

Niewolnictwo, poligamia i kamienowanie są dzisiaj na porządku dziennym i nikogo to nie dziwi. Europa to nie cały świat.

Natomiast brak rejestracji małżeństw nie jest niczym "dzikim" IMO. Nie wszystkie kraje na świecie mają instytucję ślubów cywilnych i jakoś żyją.

Właśnie po przeczytaniu jego wypowiedzi muszę powiedzieć, że totalnie nie ma urazu. Po czym tak stwierdziłeś?


Ok rozumiem, ale przecież Biblia miała być ponadczasowa prawda? Z Twojej wypowiedzi wynika, że skupia się ona tylko na wtedy aktualnych obyczajach...

Po przeczytaniu tekstu, który zapodałeś. Facet używa w stosunku do Kościoła Katolickiego zwrotów o negatywnym nacechowaniu emocjonalnym.
Fakt, że tylko odrobinę negatywnym, dlatego napisałem "lekki" uraz.


No właśnie nieprawda. Biblia jest bardzo mocno zakorzeniona w swoich czasach. Interpretowanie Biblii w oderwaniu od obyczajów, epoki i języka, w jakim była napisana to bardzo poważny błąd i wynika z niego mnóstwo nieporozumień.

Trzeba patrzeć bardziej na intencję pisarzy biblijnych niż na słowo. Ta sama myśl może być kompletnie inaczej rozumiana dzisiaj, niż była w czasach autora.

Stąd wynika, że Biblia nie może być jedynym źródłem wiary chrześcijańskiej, że Bóg wciąż przemawia do ludzi oraz że konieczny jest urząd nauczycielski Kościoła, ale to już inna historia.



W przedmiotowej sprawie: seks przedmałżeński jest przez Boga zakazany. Nie jest to napisane w Biblii wprost, ale można z niej to wywnioskować po uwzględnieniu kontekstu historycznego.

Podaj proszę jakiś przykład z czego konkretnie można wywnioskować.

Proponuję rozdział 22 księgi Powtórzonego Prawa.

Jeśli ktoś poślubi żonę, zbliży się do niej, a potem ją znienawidzi, zarzucając jej złe czyny, i zniesławi ją mówiąc: Poślubiłem tę kobietę, a zbliżywszy się do niej, nie znalazłem u niej oznak dziewictwa, wtedy ojciec i matka młodej kobiety zaniosą dowody jej dziewictwa do bramy, do starszych miasta.
(...)
Lecz jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze, bo dopuściła się bezeceństwa w Izraelu, uprawiając rozpustę w domu ojca. Usuniesz zło spośród siebie.
Jak widać, nieprzyznanie się przez kobietę do seksu przedmałżeńskiego było karane śmiercią. Z tego paragrafu miała zginąć Maria, matka Jezusa BTW.

Jeśli mężczyzna znajdzie młodą kobietę - dziewicę niezaślubioną - pochwyci ją i śpi z nią, a znajdą ich, odda ten mężczyzna, który z nią spał, ojcu młodej kobiety pięćdziesiąt syklów srebra i zostanie ona jego żoną. Za to, że jej gwałt zadał, nie będzie jej mógł porzucić przez całe swe życie.
Tu mamy zasadę, że rozpoczęcie współżycia oznacza małżeństwo.

Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą: młodą kobietę za to, że nie krzyczała będąc w mieście, a tego mężczyznę za to, że zadał gwałt żonie bliźniego. Usuniesz zło spośród siebie.
Ten werset dotyczy narzeczonej, względnie małżeństwa nieskonsumowanego a nie samego współżycia przedmałżeńskiego, ale też obrazuje zasadę. Jest tu dodatkowe zastrzeżenie, że kobieta w czasie gwałtu powinna krzyczeć, inaczej istnieje domniemanie jej zgody.
Trudno jednak nie zauważyć, że dziewictwo żony było w Izraelu bardzo ważne (zapewne po to, żeby facet nie musiał wychowywać nie swoich dzieci). Jeżeli dziewictwo jest takie ważne, to ciężko uzasadnić zezwolenie na seks przedmałżeński.

Czy te argumenty Cię przekonują?

Swoją drogą, zajrzałem do linku z pierwszego postu i autor jednak strasznie naciąga Stary Testament. Rozdział 22 księgi Powtórzonego Prawa nie dotyczy jego zdaniem sytuacji, kiedy nie-małżonkowie uprawiają seks jawnie i za obubólną zgodą. Zakazany był jedynie gwałt i seks w ukryciu (ciekawe po co więc go ukrywano).
Przepis o zakazie wyrzucania niewolnicy na bruk autor interpretuje jako nakaz zapewnienia jej seksu. Oj, coś mi się tu nie zgadza.

Może napiszę mejla do tego autora, żeby ustosunkował się do Pwt 22.

Hmm... właśnie chodziło mi o to w tym temacie, aby przeczytać, przynajmniej sporą część, tego artykułu z linka i wtedy podyskutować, bo ogólnie tematów o czystości jest masa więc chyba nie ma sensu zakładać nowego, więc myślałem, że już wcześniej go przeczytałeś, no ale nieważne

Osobiście bardziej skłaniam się do tego, że do intepretacji Biblii jest potrzebna grupa mądrych ludzi. Jak widać co człowiek to inne rozumienie znaczenia słów, trudno o obiektywizm w takiej sytuacji.

Ja bym to opisał nieco inaczej: nie ma "kontaktów przedmałżeńskich". Współżycie dwojga osób stanu wolnego jest zawarciem małżeństwa (na to wskazuje Biiblia). W Kościele zakłada się, że człowiek wierzący będzie zawierał małżeństwo przed Bogiem, czyli rozpoczęcie współżycia nastąpi wraz ze ślubem i błogosławieństwem małżonków. Czyli: od katolika (i nie tylko) wymaga się, by zawierał małżeństwo naturalne i sakramentalne równocześnie.

Grupa mądrych ludzi i asystencja Ducha Świętego.

Z drugiej strony nasuwa się pytanie związane z tym, że Kościół już nie raz poluzowywał zasady... A co jeśli za pare lat Kościół uzna, że kontakty fizyczne przed ślubem nie są takie złe... Czy można ufać takiemu Kościołowi?

Hmmm...
A skąd pomysł, że za parę lat Kościół uzna, że kontakty fizyczne przed ślubem nie są takie złe? Jakieś przesłanki?
"Takiemu Kościołowi" - to znaczy jakiemu?

Asienkka - wyjaśniam: chodzi o to, żeby najpierw wymyślić sobie kościół, który zmienia i luzuje zasady, po to, żeby potem można mu było nie ufać. Drobny szczegół, że ten wymyślony kościół nie ma wiele wspólnego z prawdziwym Kościołem, nie ma znaczenia dla kwestii braku zaufania.

Przecież mówię, że było tak, że zmienił swój stosunek do tych spraw prawda? Dawniej pokazanie przez kobietę kolana facetowi już było złe np. lata 30te, 40te a teraz mamy "postępowy" stosunek do tych spraw.

Dlatego mam taką wątpliwość, że co jeśli za ileś tam lat Kościół pójdzie dalej i uzna, że przed ślubem można jednak niektóre rzeczy robić. I co wtedy?