Witam, mam pytanie odnośnie seksu, a konkretnie brzmi ono: czy małżeństwo (sakramentalne) może uprawiać seks, kiedy kobieta jest w ciąży? Czy będzie to grzechem? Wiadomo przecież, że w chrześcijaństwie seks służy spłodzeniu potomstwa, ale przecież nie można spłodzić potomstwa, kiedy kobieta jest już w ciąży. Jak więc jest?
Pozdrawiam

ze strony jezuitów:

źródło: http://www.rozmawiamy.jezuici.pl/rozmaw ... /47/n/2534

Nie zapominajmy jednak o obowiązku składania nasienia w pochwie! Inaczej stosunek będzie niegodziwy, nienaturalny i zamknięty na życie... nawet gdy żona jest już w ciąży. Takie lekceważenie nauki Kościoła z dużym prawdopodobieństwem doprowadzi małżonków do życia w grzechu lub rozwodu.

Czy Ty jesteś żonaty? Bo nie wydaje mi się. I kto Ci takich bajek naopowiadał. Ja jestem mężatką, mam dwoje dzieci i rozmawiałam z księżmi na temat seksu małżeńskiego często , ale takich rzeczy nigdy nie słyszałam. Akt seksualnym jest czymś pięknym co spaja małżeństwo. Jakby tak było jak piszesz to juz 80% małżeńst by nie istniało.

dagmala... ale tak uczy kościół. Każdy stosunek ma się kończyć złozeniem nasienia w pochwie inaczej jest grzech.

Ja jestem zwykłym człowiekiem, nie mam czasu na czytanie wzniosłych ksiąg. Jak mam problem czy pytanie to pytam i powiem Wam szczerze, że od żadnego księdza tego nie usłyszałąm. To co czasami tu wypisuje się na temat życia seksualnego to przeraża. Spłycacie to do jakiegoś zwykłego stosunku. A to są uczucia, to jest miłość, to trudno opisać komuś kto tego nie przeżył. Jak czytam to wszsytko to mam wrażanie że wg Was Kościół uważa sex nawet małżeński za coś mało stosownego. Ostatnio oglądałam wypowiedź ojca Leona, który nawet o używaniu prezerwatywy mówił, że stopień tego grzechu zależy od sytuacji życiowej danych małżonków. Wydaję mi się, że kler nawet jest bardziej "ludzki" niż wy. Życie nie zawsze jest łatwe, nie zawsze coś jest czarne niż białe. Wasze wypowiedzi zrażają. Myslę, że Pan Bóg o wiele więcej rozumie. Po prostu jest Miłością.

Przecież to czysty sarkazm z mojej strony był...

Choć niestety taka jest właśnie nauka Kościoła Katolickiego i jeśli chcesz przestrzegać jej co do joty, tak właśnie powinnaś postępować.

Co do księży, inni użytkownicy zaraz Tobie napiszą że to źli i niedoedukowani duchowni byli, albo nawet heretycy!?


Jest dokładnie tak jak mówisz. 80% małżeństw ma w "głębokim poważaniu" kościelny nakaz każdorazowego składania nasienia w pochwie, albo nigdy o nim nie słyszało. Co najzabawniejsze, dotyczy to także księży...

Zastanawia mnie czy lekceważenie nakazów i zakazów Kościoła wyjdzie im na dobre. Na dobre w czasie i w wieczności.

myślę, że małżeństwu może wyjśc na dobre

nie sądzę...

z resztą: pożyjemy, zobaczymy; ale żeby później nie było, że nie przestrzegłem

Ciekawe czy ludzie którzy odmawiali jeżdżenia na krucjaty albo palenia czarownic pójdą do piekła za sprzeciwianie się Kościołowi ?

Obawiam się, że ci, którzy nie posłuchali Kościoła, nie zaniechali grzechu i nie nawrócili się, mogą trafić do piekła. Wymówka, że grzechy pojawiają się również wewnątrz samego Kościoła, nie zwalnia nikogo z odpowiedzialności za jego własny grzech

Zastanawia mnie dlaczego "wyrocznią" w "tych sprawach" jest kler. Czyli ludzie żyjący w celibacie. Nie mający (przynajmniej teoretycznie) praktycznego doświadczenia w tym temacie. To tak jakby nauczycielem kursantów na kursach na prawo jazdy była osoba, która nie potrafi jeździć samochodem. No, może złe porównanie - bardziej tu pasuje osoba która stawia na jezdni znaki nakazu i zakazu.

Chyba wszystkim wierzącym zależy na tym by żyć zgodnie z nauką KK. Tylko, że tej nauki, jeśli chodzi o szczegóły pożycia, tak naprawdę nie ma. Duchowni odsyłają nas do własnego sumienia, do intencji serca, a to jest bardzo ulotne.

Myślę, że małżonkowie, którzy się kochają, sami sobie powinni wyznaczać granice tego co wolno, a co nie, przy poszanowaniu godności drugiego człowieka i szacunku dla niego.

Jeśli chodzi o seks w ciąży, dla mnie ogromnym dyskomfortem był fakt, że postępując zgodnie z nauką kościoła musiałem kończyć w mojej małżonce i miałem wrażenie, że to trochę bije w godność mojego dziecka, które przecież było w niej obecne.

A co, Twoja sperma jest "nieczysta", crus?
Zresztą nie rozumiem Twojej wypowiedzi - raz skarżysz się, że nie ma nauki co do szczegółów pożycia, a w następnym zdaniu postulujesz, że tak właśnie powinno być - żadnej szczegółowej nauki, tylko decyzja sumienia.

A poza tym to Kościół rozpoznaje te zasady, nie kler. Bo to nie jest tożsame, wiesz? A te znaki drogowe stawia Bóg. Zadaniem Kościoła jest tylko odpowiednio je oświetlić, by były widoczne.

Za dobrze by nam było bo przecież sumienie może być nieuformowane albo postawa antykoncepcyjna serca może być albo nieczysta intencja jednej ze stron. Masz kończyć w środku i koniec!!!