Autor |
Wiadomość |
krismal1
Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06 Posty: 87
|
 syndrom postaborcyjny
Magdalena Środa w jednym ze swoich felietonów w Gazecie Wyborczej podała przykład Marii Czubaszek ktora kiedyś poddała się aborcji i nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia ani dyskomfortu psychicznego z czego wyciąga ona wniosek że syndrom postaborcyjny jest mitem. Ja mialbym na to parę odpowiedzi A co wy byście odpowiedzieli ?
|
N lut 05, 2012 21:45 |
|
|
|
 |
1zagubiona
Dołączył(a): N lip 25, 2010 12:01 Posty: 57
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Wybierając ten czy inny tytuł mogę się spodziewać co w nim zastanę. Tak się jakoś "dziwnie " sklada, że ludzie publikujący w danej gazecie reprezentują jeden nurt poglądów.
|
N lut 05, 2012 21:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Czytałam wypowiedzi tej pani, i powiem szczerze że jej postawa nie jest normalna i nie chodzi tu tylko o aborcję.Ogólnie mówiła że nie lubiła okresu gdy była dzieckiem, oraz miała i ma wielką niechęć do dzieci.Mówiła że wolałby umrzeć niż urodzić.Taka postawa nie jest normalna.Jak ktoś ma źle ukształtowane sumienie to aborcja będzie mu sie wydawałą czymś zupełnie obojętnym a nawet czyms dobrym.
|
N lut 05, 2012 22:04 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
niektóre kobiety po aborcji czują ulgę i nie wpływa to na nie zupełnie inne przeżywają załamanie nerwowe i mają depresję. Zajrzyj nawet na wikipedię hasło: syndrom poarbocyjny. Sa tam przytaczane badania z róznych lat przeprwadzane na różnych grupach kobiet. Z jednych badan wynika, że nie ma tego syndromu, z drugich, że ejst, z kolejnych, że aborcja jedynie zwiększa prawdopodobieństwo o iles tam wystąpienia depresji w latach późniejszych. Myślę, że wszystko zalezy od kobiety, jej psychiki i nastawienia.
|
N lut 05, 2012 22:35 |
|
 |
Vento
Dołączył(a): Śr gru 16, 2009 11:42 Posty: 45
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Margaret_ka napisał(a): niektóre kobiety po aborcji czują ulgę i nie wpływa to na nie zupełnie inne przeżywają załamanie nerwowe i mają depresję. ... Zgadza się, ale syndrom postaborcyjny to wymysł, co udowodnili, o ile dobrze pamiętam Anglicy, wykazując błędną metodologię badań nad tym. Wcześniej do jednej próby kontrolnej brano wszystkie kobiety po aborcji, czyli też te, które chciały mieć dzieci, ale musiały przerwać ciążę ze względów medycznych, decyzja była wymuszona, miały wcześniejszą historię chorób psychicznych, alkoholizmu lub narkomanii. Igła22 napisał(a): Czytałam wypowiedzi tej pani, i powiem szczerze że jej postawa nie jest normalna i nie chodzi tu tylko o aborcję.Ogólnie mówiła że nie lubiła okresu gdy była dzieckiem, oraz miała i ma wielką niechęć do dzieci.Mówiła że wolałby umrzeć niż urodzić.Taka postawa nie jest normalna.Jak ktoś ma źle ukształtowane sumienie to aborcja będzie mu sie wydawałą czymś zupełnie obojętnym a nawet czyms dobrym. I oczywiście ty posiadasz patent na normalność i odpowiednio ukształtowane sumienie.
|
Pn lut 06, 2012 17:32 |
|
|
|
 |
noOne
Dołączył(a): Pn lip 04, 2011 11:29 Posty: 1541
|
 Re: syndrom postaborcyjny
zarówno pani Magdalena Środa jak i g.wyborcza to nie są źródła dla katolika, generują obie "wartości" antykatolickie czyli "wartości" szatańskie
_________________ Króluj nam Chryste ! http://www.duchprawdy.com http://sacerdoshyacinthus.wordpress.com
|
Wt lut 07, 2012 10:34 |
|
 |
Maxx
Dołączył(a): Wt sty 11, 2011 10:46 Posty: 70
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Vento napisał(a): [...] syndrom postaborcyjny to wymysł, co udowodnili, o ile dobrze pamiętam Anglicy [...] Którzy raczej przeprowadzili jedne z wielu badań. Inne badania świadczą o zdecydowanie większej ilości samobójstw wśród kobiet, które poddały się aborcji itd. Wnioski, które ktoś wyciągnął z jednego badania wcale nie wykluczają wielu wyników innych badań dotyczących tej samej kwestii. Więc piszmy wnioskach z jakiegoś badanie, a nie udowodnieniu. Vento napisał(a): I oczywiście ty posiadasz patent na normalność i odpowiednio ukształtowane sumienie. Piszemy na forum Wiara, gdzie wiele osób ma poszanowanie do takich wartości jak życie, dla drugiego człowieka, dla rodzicielstwa i wychowania dzieci itd. Dla mnie również wiele wypowiedzi pani Czubaszek, np. "Gdyby się zdarzyło, że zaszłam w ciążę, i byłby to siódmy czy ósmy miesiąc, to ja bym skoczyła z któregoś piętra, pod pociąg bym się rzuciła, ale na pewno bym tego dziecka nie urodziła" świadczy bardziej o chęci zaistnienia medialnego, niż dojrzałości, odpowiednio ukształtowanym sumieniu czy przyjętej przez nasz krąg kulturowy tego, co uważamy za normalność.
|
Wt lut 07, 2012 11:08 |
|
 |
Szarotka22
Dołączył(a): Cz sty 05, 2012 21:31 Posty: 11
|
 Re: syndrom postaborcyjny
A moim zdaniem to trochę analogiczna sytuacja do zabicia człowieka (tego już narodzonego). Z jednej strony ludzie zabijający w afekcie, nieumyślenie lub w innych tego typu przypadkach mogą mieć później problemy psychiczne, nie będą się mogli z tym uporać, będzie ich to dręczyło. Depresja, koszmary itd. Z drugiej strony znajdą się zbrodniarze, których zabójstwo człowieka nie ruszy i będą nawet zadowoleni z tego, że zabili. Osobiście nie mogę powiedzieć czy syndrom postaborcyjny jest czy go nie ma. U jednych kobiet aborcja wywoła skutki psychiczne u innych nie. Niektóre kobiety mogą już mieć tak pokaleczone sumienie, że jeden krok w tą czy w tą nic nie zmienia w ich psychice. Jedno jest pewne- z punktu wiedzenia wiary i sumienia aborcja zmienia człowieka, otwiera go na nowe zło.
|
Wt lut 07, 2012 13:26 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
'Żałoba po dziecku, które zginęło wskutek aborcji
Każda strata domaga się żałoby, tak jesteśmy skonstruowani. Wtedy, gdy żałoba nie przebiega naturalnie, prowadzi do komplikacji psychicznych. Żałobę po śmierci dziecka nienarodzonego, a szczególnie po aborcji - jest bardzo trudno przeżyć z różnych względów. To, co utrudnia przeżycie żałoby w przypadku aborcji, to fakt, że matka sama przyczyniła się do śmierci. Poprzez to może posiadać bardzo ambiwalentny stosunek do tego, co się stało, jak też do siebie i do dziecka. Nie wiadomo, czy je opłakiwać, czy nie; czy było ono kimś ważnym, czy nie.
Społeczeństwo „radzi” sobie z tym problemem poprzez unieważnienie tego dziecka i bagatelizowanie i/lub zaprzeczanie przeżyciom matek. Również niektórzy terapeuci próbują wmówić kobietom: „To nie było nic ważnego, zapomnij o tym”. Dobre terapie prowadzą do tego, aby matka sobie przebaczyła, ale dopiero po całym procesie, w którym uzna swoje dziecko, kiedy je uczłowieczy, opłacze i kiedy przyjmie swoją część odpowiedzialności za jego śmierć. Wówczas na końcu tego procesu nastąpi przebaczenie – tym, którzy przyczynili się do aborcji (najczęściej jest to wiele osób), jak i przebaczenie sobie, co okazuje się najtrudniejsze.
W terapii matek po aborcjach ważne jest zajęcie się nie tylko samym doświadczeniem aborcji, przepracowanie tego doświadczenia. Ważne jest także zajęcie się historią osoby, która zdecydowała się na taki krok. Okazuje się bowiem, że osoby, które zdecydowały się na aborcję, wcześniej często doświadczały rożnych form zaniedbania czy przemocy. Były kiedyś źle traktowane przez swoich rodziców oraz inne ważne osoby w ich życiu, i jako ofiary zaniedbania i różnych form przemocy – zostały w jakimś stopniu odczłowieczone. Dlatego potem łatwiej przyszło im odczłowieczyć swoje dziecko. Każda z osób decydujących się na aborcję musi tego dokonać; nie sposób zabić swego synka, swoją córkę. Trzeba najpierw odczłowieczyć, powiedzieć, że „to jest produkt ciąży”,„zlepek tkanek” albo „embrion”. Ta ostatnia nazwa jest poprawna medycznie, ale nie niesie znaczenia, że to „człowiek, dziecko, które wymaga mojej opieki”. Podstawowym krokiem w terapii jest to, by zabite dziecko stało się na powrót dzieckiem dla jego rodziców – dla matki, dla ojca. Czyli odkłamanie tej sytuacji... Żeby terapia się powiodła, musi wrócić „moje dziecko”...
To jest pierwszy etap terapii. Aby dziecko dla rodziców stało się synem albo córką, proponujemy nadać mu imię. Nie sposób jest związać się z embrionem. Nie jest to łatwe, niełatwo wypowiedzieć tę prawdę. Takie osoby mówią: „przerwałam ciążę”, a nie „miałam dziecko, które umarło w procedurze aborcji”. Potem od dziecka przechodzi się do „mojego dziecka”: „to moja Zosia, to mój Tomek... umarł kiedy miał 11 tygodni”, „nie potrafiłam go ochronić...”, „żyłam w kłamstwie” (trzeba przy tym pamiętać, jak bardzo ciężka jest sytuacja tych osób, nie potępiać ich; jeśli nie chcą mówić o tym doświadczeniu, to dlatego, że boją się dwóch rzeczy: niezrozumienia i potępienia).
Ten pierwszy etap terapii, etap przyjęcia dziecka – może odbywać się na sposób wizualizacji. Chodzi o to, aby osobie poddawanej terapii pomóc, żeby zobaczyła ona swoje dziecko; pomóc je przyjąć, chociażby w sercu, przyjąć do swojej rodziny. A jako że nie możemy utrzymywać takiej sztucznej sytuacji – byłoby to kolejne kłamstwo, to dziecko jednak nie żyje – trzeba je pożegnać, opłakać. Przeżywać żałobę po dziecku. Terapia ma pomóc w rozpoczęciu tego naturalnego procesu żałoby, który nie kończy się w momencie terapii. To, co możemy zrobić w czasie terapii, to uruchomić proces przyjęcia, a następnie żegnania tego dziecka, przeżywania żałoby. Proces żałoby może trwać długo, nawet wiele lat.
Żałoba jest procesem długotrwałym i skomplikowanym. Badania w tym kierunku wyróżniają następujące jej fazy: fazę szoku, osłupienia w chwili śmierci, która to faza może trwać godziny, a nawet parę tygodni; potem pojawia się zaprzeczenie („to nie mogło mieć miejsca, mój mąż, dziecko, nie umarło, to nieprawda”). Dalej gniew, targowanie się z Panem Bogiem; następnie – w klasycznym schemacie, pojawiają się różne objawy depresyjne – w tej fazie może wystąpić gniew, złość na siebie, na innych, na lekarzy, na Pana Boga, że tak się stało, a te mogą przeplatać się z okresami targowania się czy depresji. Dopiero na końcu mamy pogodzenie się z faktem śmierci: „to miało miejsce, ja mogę żyć dalej, choć muszę się nie tylko pogodzić ze stratą dziecka, ale też z częścią siebie – nie będę tutaj ojcem czy matką tego dziecka na ziemi...”. Trzeba więc nie tylko opłakać dziecko, ale opłakać też siebie.
Przeżycie naturalne żałoby utrudniają, oprócz faktu, że matka sama przyczyniła się do aborcji, również inne czynniki. Wiadomo, że rozpoczęcie procesu żałoby ułatwia oglądanie ciała zmarłej osoby, możliwość kontaktu fizycznego, dotykowego, wzrokowego... Przy aborcji tego nie ma. Nie ma kontaktu z dzieckiem, co bardzo utrudnia zapoczątkowanie żałoby. Do tego ta cała retoryka społeczna zaprzeczająca temu, że było to dziecko – kobieta nie słyszy, by inne matki cierpiały z tego powodu. Słyszy coś odwrotnego – że to nieważne, nic się nie stało, wszyscy tak robią, że prawo na to przez wiele lat pozwalało – czyli nie jest to nic złego, że to nowoczesny i rozsądny wybór, że to lepiej dla dzieci już żyjących lub dobra związku, kariery zawodowej...
Kobieta słyszy kłamstwa na ten temat. I teraz, kiedy zaczyna przeżywać inaczej, kiedy pojawiają się natrętne wspomnienia aborcji, głęboki niepokój i ból – skłonna jest pomyśleć: „To ja jestem nienormalna i powinnam się dopasować do tego społeczeństwa – stłumić wspomnienia, zagłuszyć ból (np. intensywną pracą, środkami uspokajającymi itd.) - które to społeczeństwo każe mi żyć przecież normalnie, uśmiechać się i uważać, że wszystko jest w porządku”.
Barbara Wróbel psycholog i psychoterapeuta'
|
Wt lut 07, 2012 13:34 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Kiedyś nie było określenia "syndrom poaborcyjny" i nazywano to wyrzutami sumienia. Źródłem może być zarówno przekonania własne (a raczej wcześniejszy wyidealizowany obraz na ten temat) i sprzeczność z działaniem, jak i oczekiwania otoczenia. Jestem głęboko przekonany, że niewiele tu się zmieniło. Jak daleko pod wpływem stresu i nacisku otoczenia kobiety potrafią się posunąć w obronie swojego ja świadczy owa nieszczęśliwa matka, która na gorąco wymyśliła porwanie zamiast zadzwonić po pogotowie i zgłosić wypadek. Zobacz jakie etapy wyróznia tu owa psycholog: uświadomienie sobie że było to dziecko, że zmarło, że zostało zabite, przebaczenie sobie i żałoba. To droga przez mękę którą pani psycholog prowadzi w imię danego, swojego światopoglądu. Postawiła również tezę, że decyzja aborcji jest spowodowana złym traktowaniem w czasie dzieciństwa. To bardzo kusząca teza mająca usprawiedliwić takie a nie inne postępowanie w świetle światopoglądu pani psycholog. Teza ryzykowna, nie znalazłem żadnych wiarygodnych badań na jej poparcie. Bardzo wymowne jest "Kobieta słyszy kłamstwa na ten temat". No bo prawda jest tylko jedna, jest to prawda pani psycholog. Zobacz jak to wygląda: kobieta żyje szczęśliwie 10 lat "na wyparciu", az tu nagle ktoś ja uszczęśliwia "uświadomieniem kłamstwa" i wpada w depresję. Teraz aby ja z niej wyciągnąć uświadamia się jej, ze zabiła dziecko, że non faktycznie nie żyje, ze to zło, że powinna je sobie wybaczyć i potem przejść naturalną żałobę. Na każdym etapie owego "wyzwolenia", a i wiele lat później, trzeba uważać, czy nie idzie z lina w las. I to się nazywa terapia  Oczywiście motywy aborcji owa "terapia" całkowicie pomija. No, bo po co - prawda jest tylko jedna 
|
Wt lut 07, 2012 15:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
To krótki artykuł i dotyczący żałoby. Z tego co czytałam na temat prowadzonych terapii to są one bardziej wnikliwe, objawy psycho-somatyczne u kobiet, które abortowały też są różne i często same nie wiążą ze sobą tych faktów, np rozdrażnienia, niechęci do dzieci czy męża... Kiedyś zainteresowało mnie jednak to, że kobiety po latach mówią o aborcjach. Pamiętają ich liczbę i okoliczności (nie zawsze żałują). Wspomnienia wracają w sytuacjach osamotnienia i gorszej kondycji psychicznej. Dlaczego tak się dzieje? Nie było problemu?
|
Wt lut 07, 2012 16:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Liza napisał(a): Wspomnienia wracają w sytuacjach osamotnienia i gorszej kondycji psychicznej. Dlaczego tak się dzieje? Nie było problemu? Nikt nie bagatelizuje sprawy, to zawsze trudna decyzja bez względu na jej przyczyny. Trudna chociażby z powodu hipokryzji społecznej: niby społeczeństwo potępia, niektórzy bez względu na okoliczności wręcz wskazują palcem i wołają "morderczyni", a z drugiej strony jest to zjawisko powszechne. Fakty: W 1989r. Amerykańskie Towarzystwo Psychologicznie jednogłośnie stwierdziło, że w przypadku legalnie przeprowadzonej aborcji nie ma niebezpieczeństwa poważnych problemów psychologicznych zwanych syndromem poaborcyjnym. Po ośmioletnich badaniach obserwując ponad 5tys. kobiet nie stwierdzono wpływu aborcji na samopoczucie i samoocenę na końcu obserwacji nawet u religijnych kobiet choć nieco odbiegały od tego bardzo religijne katoliczki ( "morderczyni"  ). W latach 1990-92 w artykułach "Science" i "American Journal of Psychiatry" sponsorowanych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologicznie twierdzo, ze psychiczne negatywne skutki przerywania są rzadkie, lekkie i krótkotrwałe, oraz najczęściej sa kontynuacją problemów występujących przed aborcją. Polecam ciekawy artykuł Syndrom poaborcyjny uwzględniający współczesne badania i omawiający wmawianie owego syndromu szczególnie osobom głęboko wierzącym ("morderczyniom"  ).
|
Wt lut 07, 2012 18:15 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Mamy pewną schizofrenię poznawczą. Syndrom postaborcyjny przestał istnieć w nauce. Jak można badać coś z czego same kobiety nie zdają sobie sprawy? Nie ma takiej jednostki chorobowej, nie wyodrębniono objawów, a w artykule podaje się wyniki badań. O co pytano te kobiety? Czy żałują? Wyniki tych badań mają one taka wartość jak deklaracje Polaków o wierze- jak ochrzczony, znaczy wierzący. Jeszcze w czasach kiedy aborcja była legalna w Polsce pytano kobiety podczas wywiadu psychiatrycznego o przeprowadzone aborcje. Można było pewne sprawy badać. Dziś nie zadaje się pytań o aborcje. Skąd wyniki? Kobieta zgłasza się do psychiatry, diagnozuje się zaburzenie i zapisuje leki. Kobieta nie ma pojęcia, że jej depresja czy schizofrenia ujawniła się wskutek wypieranych wspomnień. Te dzieci śnią się kobietom po nocach. Mamy na to też wytłumaczenie: to tylko nieświadomość. A dlaczego nieświadomość mówi w snach? Dlaczego wiele z kobiet zaczyna czuć po tych zabiegach niechęć do swych mężów i nie potrafią powiedzieć dlaczego... Jeszcze jedno: te wspomnienia o aborcjach wracają często po dziesiątkach lat. U kobiet o źle ukształtowanym sumieniu i innych kanonach dobra i zła nie ujawni się prawdopodobnie ten syndrom. Jedna ze znanych reżyserek polskich powiedziała z dumą w mediach: my nie miałyśmy żadnego problemu, by legalnie załatwić tę sprawę. Jej oczy są tak samo bez wyrazu jak cyniczne słowa.
|
Wt lut 07, 2012 19:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: syndrom postaborcyjny
To jest kwestia sumienia.Wiecie co, jak ktoś np torturuje ludzi, czy ich zabija, bo od małego go tak uczyli, w sensie że pewni ludzie zasługują na cierpienie, śmierć.To taka osoba nie będzie miała żadnych wyrzutów sumienia, czy depresji że robiła coś źle.Chyba że ktoś jej wytłumaczy że czyniła zło i ta osoba to zrozumie.To znak że nie zawsze kierowanie sie tylko i wyłącznie własnym sumieniem jest prawidłowe.Podobnie może być z aborcją.Jeśli ktoś wierzy że to nic takiego, że tak naprawde ten zarodek, płód to jeszcze nie człowiek, że to zwykły zabieg jak wycięcie wyrostka to syndrom poaborcyjny być może nie wystąpi, albo dopiero po wielu latach gdy kobieta np zmieni poglądy na ten temat.Pamiętajcie że aborcja może mieć skutki długofalowe.
|
Wt lut 07, 2012 20:28 |
|
 |
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: syndrom postaborcyjny
Trauma po operacji, szczególnie przy znieczuleniu miejscowym, też może wyjść po długim czasie.
Przyjaciółka miała operację na kolano, lekarz naciął i coś zaczęło z tego spuchniętego kolana tryskać, a on do pielęgniarki: "o, zobacz jak sika!". Przyjaciółka wszystko oglądała na monitorze. Później opowiadała o tym z fascynacją. Ale kto wie, może coś negatywnego też jej w pamięci zostało. Na pewno jest wiele osób, które mają potem problemy. Tym bardziej byłoby dziwne, gdyby po aborcji nikt nie miał.
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
Wt lut 07, 2012 20:46 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|