Margaret_ka wskazała bardzo ciekawy artykuł Restrykcyjne prawo nie zmniejsza liczby aborcji.
Badania przeprowadziła m.in. WHO więc prosze się nie zrażać wydawcą artykułu.

Z badań wynika, ze w Europie Zachodniej którą tak często straszy się Polskich chrześcijan i w której aborcja jest legalna, w większości "na żądanie" jest dwa razy mniej aborcji niz w Europie Wschodniej, gdzie aborcja jest w mniejszym lub większym stopniu zakazana.

Okazuje się, że restrykcyjne prawo nie przyczynia sie do zmniejszenia liczby aborcji, może więc warto rozpocząć od nowa dyskusję nad "ustawą aborcyjną"?

Czyli tam gdzie jest zakaz ludzie robią na przekór? Aborcja nie jest raczej tak błahą rzeczą.

"Wszystkie przedstawione powyżej dane bardzo niepokoją - pisze w specjalnym komentarzu wydawca "Lanceta" dr Richard Horton. - Postęp uczyniony w latach 90. został całkiem zahamowany. W moim odczucie wręcz się cofamy. Powinniśmy walczyć o zmniejszenie liczby aborcji, ale jej kryminalizacja oraz prześladowanie i stygmatyzowanie chcących jej kobiet to droga donikąd. Jedyne rozsądne podejście powinno się opierać na zasadzie redukcji szkód - nie karać, ale pomagać. A to oznacza złagodzenie prawa".

Więcej... http://wyborcza.pl/1,75476,11008389,Res ... z1mADr7eMZ

Skąd wniosek, że kobiety robią aborcję na przekór? W dodatku czemu na przekór, państwu? Prawu?

Moim zdaniem wyjaśnienie jest proste. Po pierwsze razem z legalizacją aborcji mają tam edukację seksualną, promowana jest antykoncepcja. Stąd mniej niechcianych ciąż i mniej aborcji.

Po drugie jeśli aborcja jest legalna, to kobieta idzie do kliniki, gdzie jest badana, otrzymuje wszystkie potrzebne informacje, aby mogła podjąć świadomą decyzję, oferowana jest jej również pomoc m.in. psychologiczna, aby decyzja była dobrowolna, a nie podjęta pod wpływem emocji i napadu paniki, czy strachu przed rodzicami, środowiskiem. Dzięki temu część kobiet jednak decyduje się na dziecko. Znowu, mniej aborcji.

Jeśli aborcja jest dokonywana nielegalnie, to lekarze mają spore źródło nieopodatkowanego dochodu, a to jest główny motyw ich działania. Skoro zależy im na pieniądzach, to nie będą prowadzili żadnej akcji informacyjnej, organizowali kilku wizyt na rozmowy, nie będą oferowali pomocy prawnej czy psychologicznej. Zresztą nie mieliby takiej fizycznej możliwości, bo robią to sami i na nielegalu. Niektórzy mogą wręcz wywierać na kobiety presję, żeby poddały się zabiegowi. Stąd dużo więcej aborcji.

O skutkach słabej dostępności antykoncepcji i zniechęcaniu do niej, chyba nie muszę już pisać.

Skoro podaje się przykład jakoby brak restrykcji był powiązany ze zmniejszeniem się ilości aborcji to taki wniosek jest jednym z możliwych. Zacznijmy zatem od podstaw. Jaki jedno ma związek z drugim, bo znając mechanizmy można powiedzieć coś więcej.

Wiadomo dlaczego w krajach gdzie jest bieda kobiety boją sie mieć dzieci, i na dodatek mają problem z zabezpieczaniem sie przed poczęciem.
Jednak jakby tak pięknie było na Zachodzie, to aborcja na życzenie nie miałaby miejsca.A tymczasem takich aborcji jest najwięcej.Dlaczego skoro antykoncepcja jest szeroko dostępna?Odpowiedź jest taka że: Kobiety popełniają aborcje na życzenie bo zawiodły środki anty, ;lub nie chciało im sie zabezpieczać.Czyli jednak antykoncepcja nie rozwiązuje do końca problemu.Chodzi o podejście do nieplanowanego poczęcia, o to żeby sie nie bawić w Pana Życia i Śmierci, kto ma żyć kto nie.

Jeżeli aborcja jest zakazana i kobieta zachodzi w niechcianą ciążę to zostaje z tym sama, boi się komukolwiek o tym powiedzieć, nie wie co robić, gdzie zwrócić się o pomoc. Jeżeli dodatkowo ma niestabilną sytuację finansową lub jeszcze się uczy to już dramat. I stąd tylko krok do szukania nielegalnej pomocy.

Tak ja to widzę.

Piszecie - antykoncepcja nie rozwiązuje problemu - zgoda. Ale niskie wskaźniki aborcji zostają.

Tak Margaretko wskaźniki są niższe, masz rację.Ale i tak tych aborcji jest za dużo, przy takiej wiedzy nt antykoncepcji.Co to za powód że zawiodłą antykoncepcja albo nie chciało sie jej zabezpieczać?To ciężka sytuacja ale nie powod do zabijania.Na pewno są instytucje które pomagają samotnym matkom.A legalna aborcja w pewnym sensie zagłusza sumienie( no bo w końcu jak legalne to nie takie złe) i jest pewną sugestią.Ale wiem że samo zakazanie aborcji też na nie wiele sie zda bo zawsze znajdą sie takie kobiety które jednak to bedą chciały zrobić.Chciałam tylko powiedzieć że legalna aborcja też nie jest do końca rozwiązaniem bo powoduje też zło tylko z innej strony.

Jeżeli jesteś katoliczką to dla Ciebie zalegalizowanie aborcji nie spowoduje, że przestaniesz ją uważać za zło.

Dla mnie to tylko kolejny dowód hipokryzji. Gdyby rzeczywiście katolicy traktowali zarodek jak człowieka, a aborcję jak morderstwo, to zrobiliby wszystko, aby uratować te "dzieci". Dziesiątki tysięcy uratowanych przed zabójstwem niewiniątek. Okazuje się jednak, że liczy się tylko posłuszeństwo religijnej doktrynie własnego kościoła, a nie rzekomy etyczny imperatyw.

mamy przecież duchową adopcję

no tak, to przecież rozwiązuje problem podasz jakieś badania na skutecznością tej "pomocy"?

Tak samo jak legalizacja eutanazji, legalizacja morderstw, pedofilii itd....
Oprócz tego, ze uważamy to za zło mamy też obowiązek protestować przeciw legalizacji. Moralny obowiązek. Świat jest piękny i stworzony przez Boga więc nie mogę tolerować jego zochydzania i zepsucia.
piona

Boga i wiarę też ujmujesz jako statystykę? Statystycznie rzecz biorąc powietrze nie istnieje bo przeważnie go nie widać...
piona

Boga i wiary w ogóle nie ujmuję żeby była jasność. lecz jeśli chce się pomagać komukolwiek, także niekatolikom (jeśli także im chcecie zabronić aborcji), to wypadałoby, żeby ta pomoc miała ręce i nogi.
wyświechtany argument o powietrzu sparuję innym równie wyświechtanym - krasnoludków też nikt nie widział, czy to znaczy, że mogą istnieć?