Autor |
Wiadomość |
wierzacy
Dołączył(a): Cz maja 07, 2009 15:45 Posty: 8
|
 Czy petting to grzech?
Pytanie to pojawiało się już na forum i na innych dostępnych stronach. Czytałem wiele wypowiedzi na ten temat ale nie mogę się ze wszystkimi zgodzić, wiele z tych wypowiedzi kłoci się z moim rozumowaniem i logiką, stąd ten temat.
Mam dziewczynę, nie będę pisał ile z nią jestem, ile mam lat itp. bo według mnie nie jest to istotne w tym momencie. Chcę po prostu rozwiać moje wątpliwości.
Będę przytaczał wypowiedzi innych osób, może nie po kolei, wybaczcie.
"A Ja wam powiadam, że każdy kto patrzy na niewiastę i pożąda jej, już popełnił z nią cudzołóstwo w sercu swoim." (Mat. 5:28 BW)
Z tym się nie zgodzę, bo słowo pożądać można różnie interpretować. Z tego wynika, że gdy moja dziewczyna "nazbyt" mi się podoba, jej ciało, to już jest to grzech?
Jest więc petting nieuprawnioną i przynoszącą złe owoce próbą wykradania przyjemności zarezerwowanej dla małżeństw a będącej swoistą nagrodą Stwórcy dla małżonków za gotowość podjęcia się trudów rodzicielstwa.
...pieszczoty i to jeszcze takie, które doprowadzają do orgazmu, czyli coś co jest zarezerwowane dla małżonków.
Otóż nie do końca, niestety. Pieszczoty, które doprowadzają do orgazmu "poza prawidłowym stosunkiem" są grzechem również w małżeństwie. Też nie bardzo to do mnie przemawia ale (niestety) taka jest wykładnia VI przykazania dokonana przez Magisterium KK.
To jest dziwne, sex i petting przed sakramentem są grzechami, ok. Ale gdy uprawiam petting w małżeństwie ale bez stosunku płciowego to jest grzech? Gdzieś w tym jest pewne zakłamanie. Nie chcę tego komentować bo tekst wyżej wykłada tą 'nieprawidłowość' bardzo dokładnie.
kobieta ma większe wyczucie zła moralnego w tej dziedzinie, to ona (nie mężczyzna) powinna być ekspertem od rozstrzygnięć w dziedzinie działań płciowych. Co więcej - to kobieta powinna uchronić związek od wejścia na niewłaściwe tory w dziedzinie płciowości! Powinna uczynić to stanowczo i konsekwentnie, kierując się miłością, czyli dobrem obojga i dobrem ich przyszłego związku.
Z tym się nie zgadzam bo oboje powinni radzić sobie z tym zagadnieniem, problemem. Oboje powinni chronić związek. Tak kobieta ma większe poczucie zła, ale jak mówiłem - działają oboje a nie tylko kobieta.
A jak to wygląda moim zdaniem: może i jest to grzech, ale wtedy gdy ludzie są egoistami, myślą tylko o sobie. Gdy parę ludzi łączy prawdziwa miłość to czemu zakazać im tej przyjemności ale też możliwości tworzenia więzi. Osobiście nie uważam pettingu za coś złego, jeżeli staramy się dać rozkosz drugiej osobie, w dodatku tej którą kochamy - to gdzie tu szukać problemu. Mówię tylko o pettingu, nie o seksie. Dla mnie sprawa grzechu i pettingu to rozprawa z sumieniem, jak sam to odbieram, czy jako grzech czy jako możliwość więzi ale prawdziwej więzi. Obawiam się komentarzy typu że grzeszę, że nie wierzę, itp. ale mogę mieć wątpliwości i swoje zdanie.
Pozdrawiam
|
Cz maja 07, 2009 18:09 |
|
|
|
 |
Zenonzet
Dołączył(a): N mar 22, 2009 21:34 Posty: 109
|
Pocieszę Cię - są księża, którzy w małżeństwie uznają petting. Wszystko zależy od człowieka i okoliczności, nie ma jedynego słusznego rozwiązania dla wszystkich.
A moim zdaniem - to wszystko zależy od sumienia.
|
Cz maja 07, 2009 19:23 |
|
 |
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
 Re: Czy petting to grzech?
wierzacy napisał(a): To jest dziwne, sex i petting przed sakramentem są grzechami, ok. Ale gdy uprawiam petting w małżeństwie ale bez stosunku płciowego to jest grzech? Gdzieś w tym jest pewne zakłamanie. Nie chcę tego komentować bo tekst wyżej wykłada tą 'nieprawidłowość' bardzo dokładnie. W tej sprawie warto zajrzeć do wiarygodnego źródła; http://zapytaj.wiara.pl/?grupa=6&dzi=11 ... 1125250759wierzacy napisał(a): A jak to wygląda moim zdaniem: może i jest to grzech, ale wtedy gdy ludzie są egoistami, myślą tylko o sobie. Gdy parę ludzi łączy prawdziwa miłość to czemu zakazać im tej przyjemności ale też możliwości tworzenia więzi. Osobiście nie uważam pettingu za coś złego, jeżeli staramy się dać rozkosz drugiej osobie, w dodatku tej którą kochamy - to gdzie tu szukać problemu. Mówię tylko o pettingu, nie o seksie. Dla mnie sprawa grzechu i pettingu to rozprawa z sumieniem, jak sam to odbieram, czy jako grzech czy jako możliwość więzi ale prawdziwej więzi. Obawiam się komentarzy typu że grzeszę, że nie wierzę, itp. ale mogę mieć wątpliwości i swoje zdanie.
Jasne, że możesz mieć swoje zdanie, ale warto pamiętać, że "nikt nie będzie dobrym sędzią we własnej sprawie".
Z Twojego postu wynika, że Ciebie i Twoją dziewczynę łączy prawdziwa miłość - czemu, więc się z nią nie ożenisz? Pytam całkiem poważnie, bo skoro jesteś pewny, że ją kochasz, że będziecie razem do końca życia i że przędzej, czy później się pobierzecie to czemu czekać?
- Nie masz pieniędzy? Myślę, że bez problemu znajdziecie księdza, który udzieli Wam ślubu nie przyjmując żadnej ofiary.
- Marzy Ci się wielkie wesele? Jeśli ktoś uważa, że lepiej żyć w grzechu byle by mieć ładne wesele to 'szczęść mu Boże'  . To nie grzech marzyć o pięknej sukni i sali pełnej gości, ale nie można do tego dąrzyć z pominięciem Boga.
- Nie macie gdzie mieszkać? Jeśli do tej pory każde z Was mieszkało z rodzicami, to niech tak pozostanie. Jeśli pomieszkasz jeszcze przez jakiś czas z rodzicami to chyba nie będziesz jej od tego mniej kochał? Przecież w przysiędze małżeńskiej ślubujesz wierność i uczciwość, a nie to, że zaraz się do niej wprowadzisz.
- Jedynym problemem, który rzeczywście jest nie do przeskoczenia byłby fakt, że macie po 15 lat i w tym roku kończycie gimnazjum - ale to, że dzieci nie powinny współżyć to juz chyba inna bajka i sądzę, że przyznasz mi rację, bo z Twojej wypowiedzi wynika, że jesteś starszy  .
Wiem, że to się nie mieści w ramach dzisiejszego świata, bo według tego co mówią ludzie najpierw trzeba się wypróbować, zamieszkać ze sobą, ustawić materialnie... - zauważ jednak, że owym ludziom na ogół nie wychodzi  . Strasznie głupie to myślenie, bo jeśli dwoje ludzi naprawdę się kocha to przepraszam za naiwność, ale co tu jest do próbowania? Mówisz dziewczynie, że ją kochasz, a po niezaspokojonej "próbie" stwierdzasz, że już Ci się niepodoba? Nawet jeśli za pierwszym, czy drugim razem nie do końca Wam wychodzi to z czasem chyba się nauczycie i jakoś samo to poleci - przynajmniej ja to tak widzę.
Na koniec o jednej rzeczy; trzeba pamiętać, że każdy grzech przynosi realne konsekwencje. Współżycie poza małżeństwem nie jest grzechem dlatego, że tak mówi ksiądz, ale dlatego, że prędzej, czy później wyrządza człowiekowi szkodę.
Chcesz w wieku 40 lat mieć poczucie, że wiążąc sie ze swoją kobietą zmarnowałeś życie?
z modlitwą, pozdrawiam 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
Cz maja 07, 2009 21:56 |
|
|
|
 |
wierzacy
Dołączył(a): Cz maja 07, 2009 15:45 Posty: 8
|
Do Zenonet - to prawda sumienie odgrywa tu bardzo ważną rolę, każdy inaczej to interpretuje, każdy inaczej to odczuwa... i mi się zdaję że najważniejszą kwestią jest ludzkie sumienie, za czyny prędzej czy później odpowiemy....
Napisałem że czytałem o tym ale mnie to nie satysfakcjonowało. Miałem pewne wątpliwości, które mam nadal ale mam chęć je rozwiać.
Do Kastor - Każdy ma swoje zdanie, nikt nie jest dobrym sędzią - to także prawda, bo i tak będziemy sądzeni przez Najwyższego. Szczerze co do ożenku, to jesteśmy za młodzi, ale nie mam tak mało lat żeby tego nie pojąć. Nie napisałem wcześniej, że na małżeństwo (jak i na seks) jest za wcześniej - mój błąd. Ale jeżeli wierzę w naszą miłość, i mogę mieć świadomość tego że nie wyrządzę nikomu krzywdy ani nikt nie wyrządzi jej mi to czy mogę mieć pewne poczucie czystego sumienia?
Możliwe, że zaraz pojawią się pytania ile mam lat itp. Mam wystarczająco tyle lat, aby to zrozumieć, i w tym wieku mieć wątpliwości, żeby wraz z tą drugą osobą podjąć właściwą decyzję.
Dziękuję i Pozdrawiam
|
Cz maja 07, 2009 22:22 |
|
 |
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Przed chwilą podzieliłem się z kimś innym moją wizją małżeństwa; może jego wątpliwości trochę odbiegają od naszego tematu, ale myślę, że jest tam jeden wragment, który i tutaj pasuje;
Jeśli seks ma być fundamentem związku to chyba nie warto się żenić. Bóg łącząc ludzi w sakramencie małżeństwa daje im niesamowicie szalone perspektywy - daje znacznie więcej niż seks, coś co nazwałbym 'porządniem duszy' tej drugiej osoby.
Może nie brzmi to zbyt jasno, ale myślę, że rozumiesz o co mi chodzi, dla formalności tutaj pełen temat;
http://www.forum.wiara.pl/viewtopic.php ... highlight=
Pytasz w swoim temacie, czy petting jest grzechem, no to dla jasności powiem, że 'poza małżeństwem ciężkim'. Rozsądnie jest niewierzyć pierwszemu lepszemu forumowiczowi dlatego zapytaj spowiednika. Ty próbując rozstrzygnąć to w swoim sumieniu zawsze będziesz kombinował, żeby jakoś się usprawiedliwić, On oceni całą sytuację z boku.
pozdrawiam 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
Cz maja 07, 2009 23:17 |
|
|
|
 |
wierzacy
Dołączył(a): Cz maja 07, 2009 15:45 Posty: 8
|
Nie, nie chcę żeby wyglądało, że uważam seks (jak i petting) za fundament związku po jak i przed ślubem. To ma być coś co ludzi łączy i umacnia w związku, po wyżej postawionych aspektach: miłość, zaufanie, poświęcenie dla drugiej osoby. Ja po rozmowie ze swoim sumieniem doszedłem do wniosku, że dla mnie to nie jest coś złego, coś za co mógłbym zostać potępiony. Ale to jest tylko moje zdanie, tak jak wspominałem wcześniej kiedyś może zostanę za to rozliczony...
Jak mówi pewien łaciński zwrot
Carpe Diem - Chwytaj dzień...
Pozdrawiam
|
Pt maja 08, 2009 6:05 |
|
 |
kastor
Dołączył(a): Cz sty 31, 2008 22:30 Posty: 1191
|
Czemu nie zpaytasz spowiednika? Boisz się, że nie będzie podzielał Twojej opinii? Jak widzisz na forum też nie znajdujesz zrozumienia. Wiesz wydaje mi się, że nie tyle zależy Ci na prawdzie co na tym, żeby ktoś utwierdził Cię w Twoim przekonaniu; poklepał po ramieniu mówiąc, że masz rację...
Współżycie przed ślubem jest grzechem niezależnie od tego co we własnym sumieniu sobie postanowisz.
Czyż nie wiecie, że niesprawiedliwi nie posiądą królestwa Bożego? Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego.
[1 Kor 6,9-10]
Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni, Początek i Koniec. Błogosławieni, którzy płuczą swe szaty, aby władza nad drzewem życia do nich należała i aby bramami wchodzili do Miasta. Na zewnątrz są psy, guślarze, rozpustnicy, zabójcy, bałwochwalcy i każdy, kto kłamstwo kocha i nim żyje.
[Ap 22,13-15]
pozdrawiam i respect for all 
_________________ O Tobie mówi serce moje;
szukaj Jego oblicza...
|
Pt maja 08, 2009 11:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Tak, to grzech...ale wiesz grzechy powszednie tak znieczulają nasze sumienie, że dołączamy do grupy o której pisze św. Paweł- ludzi, którzy łudzą się, że mimo rozpusty wejdą do Królestwa....
"Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy, ani wszelcy kłamcy nie odziedziczą królestwa Bożego."
już wtedy byli tacy co sie łudzili, bo inaczej św. Paweł nie napisałby tego... 
|
Pt maja 08, 2009 12:28 |
|
 |
wierzacy
Dołączył(a): Cz maja 07, 2009 15:45 Posty: 8
|
Nie zapytam spowiednika z prostej acz może z bezsensownej przyczyny: nie mam okazji. Póki co muszę to rozstrzygnąć z samym sobą. Nie nie chcę aby ktoś poklepał mnie po ramieniu i powiedział, że mam rację; chcę przedstawić swoje zdanie, wysłuchać zdania innych - człowiek uczy się przez całe życie, cały czas się zmienia... i dla mnie przyszła pora na taki moment zadumania, przemyślenia. Tu przychodzi czas na podjęcie decyzji, i cały ten temat, te moje rozważania oraz odpowiedzi innych ludzi, mam nadzieję że mi pomogą.
Pozdrawiam
|
Pt maja 08, 2009 13:08 |
|
 |
Dezyderia
Dołączył(a): Pn lis 03, 2008 15:39 Posty: 81
|
Wierzący,
Rozumiem Twoje wątpliwości. Próbowałam zgłębić ten temat na tyle, żeby móc z całym przekonaniem powiedzieć, ze się z tym zgadzam. Już się udało.
Spróbuję napisać Ci do czego doszłam.
Dlaczego nie stosować "pettingu" przed ślubem:
1. utrudnia to czekanie z seksem do ślubu
2. prowokuje do pożądliwości (nie myl z tym, że z radością patrzysz na swoją dziewczynę jako na kobietę!)
3. utrudnia wzajemne poznawanie się - sfera płciowości jest bardzo pociągająca, łatwo zapomnieć o wielu innych i skoncentrować się głównie na niej
4. ta sfera bardzo ludzi do siebie przywiązuje - narzeczeństwo (w wcześniej spotykanie się ze sobą) to czas, gdy mamy się poznać - to znaczy umieć wybrać, czy chcemy być razem, czy nie przez całe życie. Nie chodzi o to, żeby przywiązać się do siebie jak najbardziej, ale o to, by umieć spojrzeć racjonalnie na nasz związek
5. uczymy się wstrzemięźliwości - sztuki panowania nad sobą - to jest potrzebne później w małżeństwie. Człowiek nie jest podzielony na: człowieka od seksu i człowieka od innego życia. Dlatego jeżeli uczę się panować nad swoją seksualnością, to uczę się także panować nad swoim gniewem, nad swoją emocjonalnością itd.
6. cnota czystości to najlepsza inwestycja w małżeństwo. Od pewnego czasu bardziej radykalnie ją stosujemy z "prawie narzeczonym" i już przynosi owoce,a z pewnością w małżeństwie będzie szczególnie potrzebna!
Dlaczego nie stosować pettingu po ślubie:
1. jest to moralnie dobre, jeśli jest w jedności z pełnym aktem małżeńskim
2. złe jest w odłączeniu od niego, czyli gdy "używamy" pettingu w czasie płodnym zamiast współżycia, czyli jako "metody antykoncepcyjnej". Złe wtedy jest z tego samego względu z jakiego zła jest antykoncepcja.
Więcej o tym znajdziesz:
http://gloria24.pl/ksiazki.php?akcja=opis&iKatId=317&iProdId=8464941&a=002344

|
Pt maja 08, 2009 13:48 |
|
 |
madness
Dołączył(a): Śr kwi 20, 2005 14:22 Posty: 158
|
wierzacy,
przeszlam podobna droge do Twojej. tez pragnelam bliskosci z moim chlopakiem i zadawalam mnostwo pytan dlaczego nie moge skoro go kocham. wydawalo mi sie ze milosc uzasadnia wszelka aktywnosc seksualna. dla mnie rowniez byl czas kiedy chcialam tylko pettingu ale to kwestia czasu.gdy juz go zasmakujesz, szybko chce sie normalnego seksu. i tak jak Ty dazylam do usprawiedliwienia swojego pozadania i powolywania sie na glos sumienia w tej sprawie a nie ten ktorym przemawia Kosciol. ale rowniez podobnie jak Ty, nie wystarczal mi ten glos sumienia ktorego niby bylam pewna i ciagle pytalam. tak jak Ty teraz. gdybys byl tak calkiem przekonany ze postepujesz dobrze, nie zalozylbys tego watku, nie przedstawilbys swoich argumentow popartych tekstami z Biblii i in. i nie liczylbys na czyjkolwiek glos w tej sprawie. a tymczasem pytasz, co oznacza ze nie jestes pewien.
powtorze to co pojawilo sie juz wyzej: seks poza malzenstwem, petting czy nie, jest zawsze grzechem. nie szukaj uzasadnienia tym, ze kochasz swoja dziewczyne. to jeszcze nie jest wystarczajacy powod by szukac z nia bliskosci. bo to Twoja dziewczyna a nie zona. moze byc ta ale za jakis czas moze byc inna.
bardzo madre rzeczy napisala dezyderia. potwierdzam jej slowa wlasnym przykladem.obecnie jestem 5 lat po slubie. nasza droga nie zawsze byla taka jak wyzej napisalam.po kilku latach postanowilismy zyc w czystosci i przetrwalismy tak caly okres naszego narzeczenstwa.bylo bardzo trudno- tym trudniej ze mieszkalismy razem- ale udalo sie. i byl to czas naprawde owocny. zgadzam sie z dezyderia ze kontkat seksualny utrudnia blizsze poznawanie sie. bez niego relacja wcale nie jest ubozsza a wrecz ubogaca sie o nowe aspekty. swiadomosc ze czas ten niebawem sie zakonczy i czeka nas pelnia radosci z bycia razem w malzenstwie dodaje sil i sensu owym zmaganiom, i wierz mi ze przynosi owoce.
zycze wytrwalosci
|
Pt maja 08, 2009 14:27 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
wierzacy napisał(a): Nie zapytam spowiednika z prostej acz może z bezsensownej przyczyny: nie mam okazji.
Nic prostszego ją stworzyć - iść do kościoła na prawie jakąkolwiek msze i pójść do konfesjonału. Lub zadzwonić i się umówić na rozmowę/spowiedź, lub po mszy iść do zakrystii, itd. itp. Przecież można nawet w niedzielę jak się idzie na mszę - przed, po, w trakcie. Okazję prosto stworzyć.
Bóg z Tobą!
_________________ Piotr Milewski
|
Pt maja 08, 2009 16:21 |
|
 |
Zenonzet
Dołączył(a): N mar 22, 2009 21:34 Posty: 109
|
Dezyderia napisał(a): 2. złe jest w odłączeniu od niego, czyli gdy "używamy" pettingu w czasie płodnym zamiast współżycia, czyli jako "metody antykoncepcyjnej". Złe wtedy jest z tego samego względu z jakiego zła jest antykoncepcja.
A ja to uzupełnię jeszcze: Cytuj: Kochający się małżonkowie dzielą się miłością poprzez okazywanie sobie czułości, przytulanie się do siebie, pieszczenie się. Są to konieczne, normalne i spontaniczne sposoby okazywania sobie miłości, które nie zakładają same w sobie zamiaru czynienia zła. Doświadczenie pokazuje, że małżonkowie w okresie wstrzemięźliwości nie umieją często poprzestać na umiarkowanych formach wyrażania sobie miłości. Okazywanie czułości i coraz większa intymność z tym związana niosą ze sobą łatwość przekroczenia cienkiej granicy, poza którą nie umie się już zatrzymać narastającego podniecenia. W pewnym momencie pieszczot pojawia się pragnienie i decyzja przekroczenia ustalonej granicy. Czasami żona, która chciałaby, aby pieszczoty męża nie posuwały się za daleko, czuje, że sama za chwilę nie będzie już umiała ich przerwać, o ile mąż się nie zatrzyma. Innym razem mąż czuje się zachęcany przez żonę do większej bliskości, a pragnienie spełnienia jest tak silne, że nie umie zaprzestać zbliżenia. Ostatecznie niewinne przytulanie przeradza się spontanicznie w silnie rozbudzające pieszczoty, które kończą się orgazmem bez pełnego stosunku seksualnego.
Wspomniane zachowania są często konsekwencją szczerego okazywania sobie miłości, które spontanicznie przerodziło się w trudne do opanowania rozbudzenie. Nie zawsze są więc podejmowane z antykoncepcyjną motywacją, co także wpływa na ich ocenę moralną. Generalnie są naturalnym pragnieniem i słabością małżeństw, które są wierne fundamentalnej kwestii, jaką jest nie stosowanie żadnych środków antykoncepcyjnych. Ich podjęcie nie niszczy płodności kobiety, nie wywołuje wczesnego poronienia. Wypływają ze słabości człowieka i wielkiej siły popędu seksualnego.
Wydaje się, że mężczyźni częściej nie przeżywają wyrzutów sumienia i nie widzą nic złego w tego typu pieszczotach. U kobiet reakcje są bardziej złożone. Są kobiety, które rzeczywiście przeżywają wtedy wiele satysfakcji, u innych takie sytuacje są psychicznie trudne do zniesienia. Niekiedy nawet i fizycznie. Sposób przeżywania w dużym stopniu zależy od osobistej wrażliwości, kultury wychowania, delikatności sumienia, więzi z mężem, wzajemnego zrozumienia się, częstotliwości zbliżeń, od długości czasu ich praktykowania…
Potrzeba pieszczot i reakcja na nie, sposób odbierania bodźców seksualnych, jest sprawą bardzo zindywidualizowaną. Nie da się powiedzieć konkretnie, jakich pieszczot mają małżonkowie unikać, a jakie mogą podjąć. Nie można stworzyć „katalogu pieszczot dozwolonych” . Można natomiast badać swoje sumienie i rozmawiać ze sobą o swoich odczuciach. Istotne jest, aby to sami małżonkowie we wzajemnym dialogu odkryli własną linię napięcia między takimi formami bliskości, które będą wspierały ich miłość, ale ich nie będą za bardzo rozbudzały i takim sposobem oddalenia, który pomoże im wytrwać bez rozbudzenia, ale nie zabije czułości i poczucia emocjonalnej i cielesnej bliskości. Miłość małżeńska może się spokojnie rozwijać, gdy małżonkowie będą wiedzieli, że wszystkie myśli erotyczne dotyczące współmałżonka pojawiające się w czasie zalotów i czułości nie są grzechem, ale oznaką żywych uczuć jakimi się darzą. Nie są także grzechem wzajemne czułości i pieszczoty, dające przyjemność, gdy zrodziły się one w wyniku potrzeby okazania sobie miłości. Gdyby w ich wyniku nastąpił orgazm, czego nigdy nie można z całą pewnością wykluczyć, nie należy tego zdarzenia traktować jako działania umyślnego.
W tym wymiarze życia bardziej niż precyzyjne prawa i reguły potrzebna jest małżonkom wzajemna uczciwość. Bez niej nie będzie postępu na drodze czystości małżeńskiej. Silno rozbudzające pieszczoty są nieuniknione w małżeństwie, które nie jest wspólnotą ludzi idealnych. Tylko ciągłe i systematyczne przekraczanie granic, mające znamiona wybory opcji życiowej – regularnego unikania pełnego stosunku seksualnego klasyfikuje się jako grzech. Pojawiające się co jakiś czas problemy z opanowaniem zmysłów są powszechnymi problemami małżonków. Tego typu trudności przeżywają nawet najbardziej religijne i uformowane duchowo małżeństwa.
Co ciekawsze pogrubiłem. Specjalnie dla tych, którzy krzyczą "petting w małżeństwie to zawsze grzech!", "musisz skończyć w pochwie inaczej grzech!". Ludzie, opanujcie się.
|
Pt maja 08, 2009 16:22 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Dezyderia napisał(a): Wierzący, Rozumiem Twoje wątpliwości. Próbowałam zgłębić ten temat na tyle, żeby móc z całym przekonaniem powiedzieć, ze się z tym zgadzam. Już się udało. Spróbuję napisać Ci do czego doszłam. Dlaczego nie stosować "pettingu" przed ślubem: 1. utrudnia to czekanie z seksem do ślubu 2. prowokuje do pożądliwości (nie myl z tym, że z radością patrzysz na swoją dziewczynę jako na kobietę!) 3. utrudnia wzajemne poznawanie się - sfera płciowości jest bardzo pociągająca, łatwo zapomnieć o wielu innych i skoncentrować się głównie na niej 4. ta sfera bardzo ludzi do siebie przywiązuje - narzeczeństwo (w wcześniej spotykanie się ze sobą) to czas, gdy mamy się poznać - to znaczy umieć wybrać, czy chcemy być razem, czy nie przez całe życie. Nie chodzi o to, żeby przywiązać się do siebie jak najbardziej, ale o to, by umieć spojrzeć racjonalnie na nasz związek 5. uczymy się wstrzemięźliwości - sztuki panowania nad sobą - to jest potrzebne później w małżeństwie. Człowiek nie jest podzielony na: człowieka od seksu i człowieka od innego życia. Dlatego jeżeli uczę się panować nad swoją seksualnością, to uczę się także panować nad swoim gniewem, nad swoją emocjonalnością itd. 6. cnota czystości to najlepsza inwestycja w małżeństwo. Od pewnego czasu bardziej radykalnie ją stosujemy z "prawie narzeczonym" i już przynosi owoce,a z pewnością w małżeństwie będzie szczególnie potrzebna!Dlaczego nie stosować pettingu po ślubie: 1. jest to moralnie dobre, jeśli jest w jedności z pełnym aktem małżeńskim 2. złe jest w odłączeniu od niego, czyli gdy "używamy" pettingu w czasie płodnym zamiast współżycia, czyli jako "metody antykoncepcyjnej". Złe wtedy jest z tego samego względu z jakiego zła jest antykoncepcja. Więcej o tym znajdziesz: http://gloria24.pl/ksiazki.php?akcja=opis&iKatId=317&iProdId=8464941&a=002344
Wspaniały post...
Zwłaszcza śmieszy mnie jak na filmach bawidamek nagle zakochuje się i juz staje sie idealnym i wiernym narzeczonym...
niektóre dziewczyny łudzą sie takze w życiu...że sam fakt zakochania przemieni chłopaka, który dotąd nie uczył sie panowania nad popędem...
|
Pt maja 08, 2009 17:24 |
|
 |
rafal19_74
Dołączył(a): Śr kwi 09, 2008 19:41 Posty: 37
|
Dezyderia napisał(a): Dlaczego nie stosować "pettingu" przed ślubem: 1. utrudnia to czekanie z seksem do ślubu Logicznie rozumując, jest dokładnie odwrotnie. Petting ułatwia czekanie z pełnym seksem do ślubu i pozwala uniknąć konsekwencji z tym związanych. Dezyderia napisał(a): 2. prowokuje do pożądliwości (nie myl z tym, że z radością patrzysz na swoją dziewczynę jako na kobietę!) A co złego w porządliwośći? Oczywiście, do wszystkiego trzeba dojrzeć, do pettingu w narzeczeństwie też. Dezyderia napisał(a): 3. utrudnia wzajemne poznawanie się - sfera płciowości jest bardzo pociągająca, łatwo zapomnieć o wielu innych i skoncentrować się głównie na niej Petting ułatwia wzajemne poznawanie w sferze płciowości. Trudno mi sobie wyobrazić noc poślubną pary, która do ślubu tylko trzymała się za rączki a tu naraz musi iść na całość i spełnić małżeński obowiązek. Zapewne ta długo wyczekiwana noc nie zapisze się im w pamięci za dobrze. No ale o złożenie nasienia w pochwie głównie chodzi.  Reszta nieważna. Dezyderia napisał(a): 4. ta sfera bardzo ludzi do siebie przywiązuje - narzeczeństwo (w wcześniej spotykanie się ze sobą) to czas, gdy mamy się poznać - to znaczy umieć wybrać, czy chcemy być razem, czy nie przez całe życie. Nie chodzi o to, żeby przywiązać się do siebie jak najbardziej, ale o to, by umieć spojrzeć racjonalnie na nasz związek Nierozumiem, dlaczego petting ma przeszkadzać w racjonalnej ocenie związku albo i decyzji czy być z sobą na całe życie. Dezyderia napisał(a): 5. uczymy się wstrzemięźliwości - sztuki panowania nad sobą - to jest potrzebne później w małżeństwie. Człowiek nie jest podzielony na: człowieka od seksu i człowieka od innego życia. Dlatego jeżeli uczę się panować nad swoją seksualnością, to uczę się także panować nad swoim gniewem, nad swoją emocjonalnością itd. Wnioski wyssane z palca. Petting też uczy panowania nad swoją seksualnością . Wątpię, czy osoba nie umiejąca panować nad swoim gniewem i emocjami dzięki takiemu poszczeniu się zmieni. Chyba raczej odwrotnie. Dezyderia napisał(a): 6. cnota czystości to najlepsza inwestycja w małżeństwo. Od pewnego czasu bardziej radykalnie ją stosujemy z "prawie narzeczonym" i już przynosi owoce,a z pewnością w małżeństwie będzie szczególnie potrzebna!] To się okaże. Dezyderia napisał(a): Dlaczego nie stosować pettingu po ślubie: 1. jest to moralnie dobre, jeśli jest w jedności z pełnym aktem małżeńskim Ach, znowu te składanie spermy do pochwy  . Dezyderia napisał(a): 2. złe jest w odłączeniu od niego, czyli gdy "używamy" pettingu w czasie płodnym zamiast współżycia, czyli jako "metody antykoncepcyjnej". Złe wtedy jest z tego samego względu z jakiego zła jest antykoncepcja.
Dobre jest stosowanie pettingu zwłaszcza gdy np. stosowanie "metod naturalnych" jest wątpliwie skuteczne np. po porodzie. Można poczytać o tym w wątku obok. No, ale jeżeli ktoś chce katować swoje małżeństwo to jego sprawa. Zostanie z tego rozliczony przed Bogiem. (ślepe posłuszeństwo kościołowi będzie napewno okolicznością łagodzącą.) Każdy ma swoje sumienie.
|
Pt maja 08, 2009 18:29 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|