Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest N cze 16, 2024 8:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona
 do ślubu miesiąc a tu takie coś! 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Cz mar 01, 2012 16:41
Posty: 7
Post do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Witam,

mam ogromny dylemat co począć. Za miesiąc nasz ślub, do tej pory uważałam go za chodzący ideał. Inteligentny, przystojny, wygadany, opiekuńczy, szarmancki, wierzący, prawy. To dzięki niemu po latach orbitowania na zewnątrz powróciłam na łono Kościoła. Bóg był i jest obecny w naszym związku, mamy (no właśnie?) w planach wychować nasze dzieci na dobrych chrześcijan. On nie jest takim letnim, niedzielnym katolikiem. Kiedyś był lektorem, a teraz wciąż żywo uczestniczy w życiu Kościoła tyle że w innej formie. I nagle jak grom poraziło mnie przerażające odkrycie i wyznanie. Po nitce do kłębka okazało się, że przed zaręczynami zostałam zdradzona, mało tego, on od czasów dojrzewania systematycznie ogląda pornografię, prowadzi pod wpływem alkoholu wyuzdane rozmowy w internecie.
Załamałam się kompletnie. Mam wrażenie, że to nie jest osoba, którą znałam. Z jednej strony znam historię, wiem jaka może być tego przyczyna. On klnie się i kaja, zarzeka, że zgłosi się na leczenie. Mówi, że nie wytrzymał i pękł przed ślubem, że musiał mi to powiedzieć, chciał wcześniej ale bał się, że odejdę. Z drugiej strony mówi, że chciał mi powiedzieć dopiero po wielu latach małżeństwa nie "na świeżo".
Nie wiem co mam robić?! Kocham go, ale czuję się oszukana, zdradzona, czuję się zerem jako kobieta! (dodam, że śpimy osobno więc tym większy mój ból). Znam go, wiem, że wyrzuty sumienia i moje łzy oraz jego wstyd kiedy się przyznał są dla niego największą karą jaka może być. Z jednej strony kocham, a z drugiej boję się teraz tego ślubu, boję się wybaczyć. Czuję się pusta w środku, jakby to wszystko działo się obok mnie.
Do tego boli fakt, że przy protokole powiedział, że nic istotnego nie ukrywa przede mną. A dowiedziałam się po. Mam teraz żal bo uważam, że okłamał księdza...
Proszę poradźcie coś!


Cz mar 01, 2012 16:57
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Forks,

Zdradzil Cie fizycznie czy "tylko" duchowo (rozmowy, spotkania, ale bez wspolzycia)?

Pytam, bo zdrada fizyczna, a duchowa to troche inny kaliber, choc jedno i drugie boli.

Moim zdaniem powinnas jak najszybciej zerwac zareczyny. Lepiej zrobic to teraz niz wahac sie do ostatniego momentu.

Nie przesadzalbym przyszlosci Waszego zwiazku. Z jednej strony Twoj narzeczony wykazal sie ogromna nielojalnoscia wobec Ciebie ukrywajac fakt majacy zasadnicze znaczenie dla Waszego zwiazku (na marginesie, gdybys sie o tym dowiedziala juz po slubie, to malzenstwo byloby zawarte niewaznie - Kan. 1098. Kto zawiera małżeństwo, zwiedziony podstępem, dokonanym dla uzyskania zgody małżeńskiej, a dotyczącym jakiegoś przymiotu drugiej strony, który ze swej natury może poważnie zakłócić wspólnotę życia małżeńskiego, zawiera je nieważnie.). Sklamal tez przed ksiedzem. Z drugiej strony, ruszylo go sumienie i cos chce ze swoim zyciem zrobic. Z tego co piszesz, to zalezy mu na Tobie. To dobre symptomy, ale potrzeba czasu, zeby rozeznac czy jest on w stanie uporzadkowac swoje zycie w sposob trwaly i czy jest gotowy do malzenstwa. Nie przekreslaj go z gory ale tez i nie podchodz przesadnie entuzjastycznie. Moim zdaniem, dajcie sobie jeszcze pol roku albo rok przed podjeciem decyzji o slubie.


Cz mar 01, 2012 17:24
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz mar 01, 2012 16:41
Posty: 7
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Zdradził mnie fizycznie, pod wpływem alkoholu.

Też myślałam o takim rozwiązaniu żeby przesunąć ślub w czasie ale jak wytłumaczyć to rodzinie? Przecież nie powiemy im prawdziwej przyczyny. A przesuwanie daty ślubu "bo tak" będzie co najmniej podejrzane.

Zawsze był dla mnie wzorem moralności, wiem, że to brzmi groteskowo w tym kontekście, ale to on mnie prędzej napominał kiedy sprawa była "śliska". Jest ostatnią osobą na kuli ziemskiej, którą bym posądziła o to. Zauroczył mnie bo dzięki niemu chciałam być lepszym człowiekiem i faktycznie jestem. Zmieniłam się dzięki niemu, dojrzałam, dorosłam do odpowiedzialności. A teraz on jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co sam zawsze sobą reprezentował.


Cz mar 01, 2012 17:40
Zobacz profil

Dołączył(a): Pt sty 21, 2011 21:32
Posty: 112
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Forks napisał(a):
Zdradził mnie fizycznie, pod wpływem alkoholu.

To gorzej. Trudniej bedzie odbudowac zaufanie, choc nie jest to niemozliwe.
Forks napisał(a):
Też myślałam o takim rozwiązaniu żeby przesunąć ślub w czasie ale jak wytłumaczyć to rodzinie? Przecież nie powiemy im prawdziwej przyczyny. A przesuwanie daty ślubu "bo tak" będzie co najmniej podejrzane.

Nie "bo tak" tylko macie wazny powod - nie jestescie pewni i potrzebujecie wiecej czasu, zeby podjac dojrzala decyzje. Na niedyskretne pytania zawsze mozna odparowac: "to sprawa miedzy nami", "jestesmy doroslymi ludzi i musimy to wyjasnic miedzy soba", itp.
Forks napisał(a):
Zawsze był dla mnie wzorem moralności, wiem, że to brzmi groteskowo w tym kontekście, ale to on mnie prędzej napominał kiedy sprawa była "śliska". Jest ostatnią osobą na kuli ziemskiej, którą bym posądziła o to. Zauroczył mnie bo dzięki niemu chciałam być lepszym człowiekiem i faktycznie jestem. Zmieniłam się dzięki niemu, dojrzałam, dorosłam do odpowiedzialności. A teraz on jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co sam zawsze sobą reprezentował.

Jednym slowem - aktor i hipokryta doskonaly. Z takimi ludzmi trzeba uwazac. Z drugiej strony wykazuje wole poprawy. Nie sposob go jednoznacznie ocenic. Raz jeszcze powtorze - potrzebujecie wiecej czasu na rozeznanie.


Cz mar 01, 2012 18:04
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Foks
Sytuacja nie do pozazdroszczenia i jeśli przyjąć ją tak, jak ją opisałaś to ciężko cokolwiek radzić. Mnie najbardziej interesowałoby czy jest to z jego strony szczery żal, czy jednak jakieś kręcenie. I wierze że to możliwe, aby pozornie dobry katolik, udzielający się, gdzieś po drodze się pogubił. Może faktycznie nie wytrwał, a może od dawna miał z tymi sprawami problem. Bał się powiedzieć, co było dla niego tragedią. I w ten sposób uczynił Ciebie nieszczęśliwą, w przeddzień najszczęśliwszego dnia w życiu. Mimo tego wszystkiego, wydaje mi się że zachował się zupełnie uczciwie, że teraz przyznał się. Nie istotne że skłamał w jakimś protokole, skoro powiedział prawdę Tobie. Co dalej? Sam nie wiem, to chyba Ty nam musisz powiedzieć, ale przebaczenie i ewentualna decyzja czy to ma sens, albo czy to ma sens teraz przed wami.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz mar 01, 2012 18:50
Zobacz profil

Dołączył(a): So maja 14, 2011 18:46
Posty: 2661
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Znam kogoś kto ... ożenił się choć nie powinien. Ta osoba do końca miała wątpliwości. Ma unieważnienie Ślubu kościelnego i od dawna ma męża i syna.
Teraz mówi że powinna uciec choćby sprzed ołtarza.

Zawsze trzeba dawać drugą szansę, wspierać ... ale ślub to nie jest tylko akt małżeństwa który można podrzeć lub unieważnić.

Rany zostają na zawsze.

Nie będę mówił Ci co masz robić ale na Twoim miejscu dałbym drugą szansę ale przesunąłbym datę ślubu.

_________________
MODERATOR


Cz mar 01, 2012 19:02
Zobacz profil
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Wist napisał(a):
Mimo tego wszystkiego, wydaje mi się że zachował się zupełnie uczciwie, że teraz przyznał się.


[quote"Forks"]I nagle jak grom poraziło mnie przerażające odkrycie i wyznanie. [/quote]
Czy to uczciwe zachowanie, gdy sam z siebie nie chciał tego przyznać, a dopiero jej "śledztwo" doprowadziło do tego, że nie był szczery?

Cytuj:
prowadzi pod wpływem alkoholu wyuzdane rozmowy w internecie.


Cytuj:
Zdradził mnie fizycznie, pod wpływem alkoholu.

Jest alkoholikiem?
Niepokojące, że po alkoholu puszczają mu hamulce.
Ja rozumiem, że człowiek potrzebuje czasem rozładować napięcie seksualne, ale dlaczego potrzebuje do tego wypić? Czy po ślubie też tylko pod wpływem będzie tylko tak potrafił?
Porno to akurat jest powszechne u mężczyzn, więc aż taka to zdrada nie jest- raczej słabość.

W każdym razie- lepiej aby jego obietnice o leczeniu znalazły odzwierciedlenie w praktyce.

Czy gdyby nie wypił, to by nie zdradził? No wiesz- w jakich to było okolicznościach-> pił w barze i jakaś kobieta go zaczepiła, a on pod wpływem procentów pójdzie do łóżka z każdą?
Bo może się z kimś umówił i świadomie zaczął pić, aby później odbyć stosunek i mieć mniejsze wyrzuty sumienia, a może też być tak, że ma problem z alkoholem i po wypiciu nie potrafi odmówić.


Cz mar 01, 2012 19:14

Dołączył(a): Śr wrz 15, 2010 20:34
Posty: 6
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Bardzo trudna sytuacja, zwłaszcza, gdy w grę wchodzą uczucia.

Pomyśl. W pewnym momencie zespół weselny przestanie grać, rozejdą się goście, a ty ...masz szansę udanego związku albo i nie- 50 na 50. To ryzyko. Zresztą każde małżeństwo jest w pewnym sensie ryzykiem,ale tu możesz uniknąć ŻYCIOWEGO błędu. Na ludzi nie patrz, pogadają, zapomną.Wiem,że wiele par rozstało się przy ołtarzu i świat się nie zawalił. MIŁOŚĆ to nie tylko uczucia , ale i odpowiedzialność.

Jeszcze raz pomyśl...chciałabyś , żeby ten mężczyzna był OJCEM waszych dzieci? A może to błogosławiony moment, że właśnie JESZCZE przed ślubem poznałaś prawdę? Ten mężczyzna nie musi być zły, pogubił się, ale może dane mu będzie kiedyś spotkać dziewczynę, której JUŻ nie zdradzi?

Może wtedy będzie ci łatwiej podjąć decyzję. Nie słuchaj nikogo, nie słuchaj nawet JEGO, wsłuchaj się w siebie.

Pozdrawiam serdecznie


Cz mar 01, 2012 19:20
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47
Posty: 12979
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Val napisał(a):
Czy to uczciwe zachowanie, gdy sam z siebie nie chciał tego przyznać, a dopiero jej "śledztwo" doprowadziło do tego, że nie był szczery?

Masz rację Val, źle zrozumiałem wypowiedz autorki. Przykre, ale w takim wypadku, tym bardziej ciężko o jakieś zaufanie. Aktualne pozostaje jednak pytanie o jego intencje.

Poza tym jeszcze jedno. Jeśli nawet byłby od teraz szczery, szczerze żałował, to nadal nie ma pewności czy te jego zachowania, jak jakiś nałóg znów się nie powtórzą, że znów nie wytrzyma. Nawet jeśli nie panuje nad tym, to nadal nie sprawia że małżeństwo będzie udane. Nie skreślać człowieka, ale ślub nie ma mocy uzdrawiać.

perswazje napisał(a):
Może wtedy będzie ci łatwiej podjąć decyzję. Nie słuchaj nikogo, nie słuchaj nawet JEGO, wsłuchaj się w siebie.

Rozumiem intencje, ale słuchanie tylko i wyłącznie siebie samej, teraz pełnej emocji i smutku, też wcale nie jest lepszym rozwianiem. Nie ma co słuchać tych, którzy nie zrozumieją problemu, którzy chcieli by sobie tylko oszczędzić wstydu. Ale warto posłuchać mądrych ludzi. Zresztą jak widać, próba taka ma miejsce właśnie w tym temacie.

_________________
Pozdrawiam
WIST


Cz mar 01, 2012 19:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N sie 28, 2011 11:55
Posty: 2016
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
w tej sytuacji małżeństwo przypuszc zalnie nie będzie ważne nawet jeżeli je zawrzesz
człowiek, który ma takie problemy o jakich piszesz nie jest zdolny do podjęcia małżeńskiego życia
(jeżeli ktoś w okresie narzeczeństwa nie jest w stanie dochować wierności to jak bedzie w stanie jej dochować po ślubie?)

ja radziłabym zerwanie i to natychmiastowe zaręczyn
jak go kochasz to powiedz mu o tym
i wytłumacz dlaczego nie możesz być jego narzeczoną a potem żoną

W razie czego, gdyby tak się zdarzył, że rzeczywoście się zgłosi na terapię
i efekty okażą się trwałe zawsze możecie się jeszcze raz zaręczyć

ale teraz, w zaistniałej sytuacji nie powinny się wlec za Tobą jakiekolwiek zaszłości
będąc wolną (niezwiązaną zaręczynami) da ci większą wolność w podejmowaniu decyzji

_________________
informuję, że nieużywanie dużych liter przeze mnie nie wynika absolutnie z braku szacunku dla kogokolwiek
ale jest przede wszystkim spowodowane szybkoscią z jaką piszę (oraz czasem pewnymi problemami z klawiaturą),
proszę o wyrozumiałość.


Cz mar 01, 2012 19:30
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Moim zdaniem, przy takiej presji (ślub za miesiąc, Twój szok, jego oszustwa) małżeństwo i tak będzie zawarte nieważnie.

Ponadto uzależnienie jest ucieczką od odpowiedzialności i konsekwencji (człowiek zagłusza problemy i od nich ucieka zamiast sobie z nimi radzić - zauważ, że teraz robił dokładnie w ten sposób). Powstaje zatem pytanie: czy jeśli ujdzie mu na sucho, nie pogłębi to jego problemów?

Myślę, że najlepszym źródłem informacji będzie dział Dla Bliskich na tym forum (wszelkie uzależnienia mają podobne mechanizmy, więc tematyka nic nie zmienia):
http://forum.glodne.pl/

Na pewno musi Ci być bardzo ciężko w obecnej sytuacji. Pozdrawiam serdecznie.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Cz mar 01, 2012 20:08
Zobacz profil

Dołączył(a): Wt lis 17, 2009 23:33
Posty: 10
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Fork, "prowadzi pod wpływem alkoholu wyuzdane rozmowy w internecie" - to nie znika jednym pstryknięciem palców, z czasem nawet przeradza się w realne znajomości i zdrady. Będziesz w stanie z tym żyć jako żona?

_________________
Murzasichle noclegi
Turystyczny blog

Życie choć piękne tak kruche jest
Wystarczy jedna chwila by zgasić je


Cz mar 01, 2012 21:16
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz mar 01, 2012 16:41
Posty: 7
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Dziękuję wszystkim za rady. Postaram się odpisać zbiorczo, mam nadzieję, że uda się wyjaśnić pewne kwestie. Ponieważ boję się podawać zbyt wiele szczegółów opiszę ogólnie.

Narzeczony nie ma problemu z alkoholem. "Problem" jest raczej w środowisku, w którym mieszka. Mała wieś, znajomi ci sami od dzieciństwa z tym, że oni zatrzymali się na poziomie nastoletnich kawalerów. Nie są w związkach, siedzą na garnuszku u rodziców, nie pracują więc nie muszą się nikomu tłumaczyć z życia. Weekendy upływają na imprezach, na które oczywiście zapraszany był mój narzeczony. Wiedziałam, że on tam jest, nie ukrywał tego przede mną, znam tych ludzi i pomimo, że ich sposób życia jest mi obcy nie chciałam mu zabraniać tych spotkań świadoma, że zupełnie pozbawię go towarzystwa. Wiem w jakim stanie wracał, bo dzwonił do mnie. Wiem, że i jego też ich zachowanie męczy ale wybór ma taki - albo oni albo siedzenie w domu samemu. Wielokrotnie narzekał na tę sytuację, wiem, że odczuwał głód prawdziwych, głębszych kontaktów z ludźmi. Czasem spotykaliśmy się razem z nimi, widziałam jak próbował inicjować "poważne" rozmowy ale to jak mówienie do ściany. Tu go rozumiem bo sama też tak mam. Powróciłam do małej miejscowości po studiach i została mi tu jedna koleżanka, której małżeństwo jest antyprzykładem małżeństwa i boli mnie to jak traktuje męża i dziecko, ale nie mam nikogo więcej do kogo mogłabym się odezwać i niejako jestem na nią "skazana". My rozmawialiśmy już z księdzem, pytaliśmy o grupy parafialne dla młodych małżeństw, założenie bowiem było takie, że od początku małżeństwa chcemy w nich uczestniczyć. Mieszkamy od siebie dość daleko więc to wszystko to były nasze plany. Ja go rozumiem, bo sama tęsknię za lepszymi relacjami z ludźmi.

Ktoś zapytał skąd to się bierze? Zadałam mu to samo pytanie czy jak pojawią się problemy w małżeństwie czy znów to samo mnie czeka, zdrady, internetowe znajomości?. Powiedział, że dla niego największą tragedią jest brak bliskości z ludźmi. Faktem jest, że przed zaręczynami jakoś chwilowo popsuło się między nami, w domu raczej też nie ma oparcia. Nie jest źle ale tam każdy jakby żył obok siebie. Nie usprawiedliwiam go. Jednak odkąd pamiętam zawsze dążył do bliskości duchowej między nami, lubi być blisko mnie, wiem, że mi ufa, to raczej on zawsze więcej się przytulał, wołał mnie żeby m z nim "posiedziała". Jest chłonny jak gąbka jeżeli chodzi o uczucia. Wiem, że nie mógł się doczekać wyprowadzki do mnie po ślubie, pierwsze co zrobiliśmy to wyrzuciliśmy telewizor, bo postanowienie nasze było od początku takie żeby jak najwięcej rozmawiać ze sobą, spędzać czas w sensowny sposób.

Myślałam, że nie mamy prze sobą tajemnic, aż do teraz. Gdybym nie usłyszała tego wszystkiego dalej miałabym go za cudownego człowieka, najlepszego kandydata na ojca i męża. Poza tą sprawą nigdy nie zawiodłam się na nim.

Zapytałam czemu wcześniej nie powiedział, czemu z tym nic nie robił skoro wie, że to problem. Powiedział, że po pierwsze wstydził się sam przed sobą, a po drugie chyba bał się przyznać, że go ciągnie do tego gadania. Poza tym to raczej takie "niemęskie" nie radzić sobie ze stresem, brakiem bliskości, pustką prawda?

Czy jestem w stanie wybaczyć? Raczej tak. Sama zrobiłam kilka głupich rzeczy w życiu i wiem, jak bardzo człowiek może się za siebie wstydzić i jak bardzo może chcieć być inny. Jest to trudne ale wiem po sobie, że możliwe. Jedyne czego się boję to to, żeby te jego obietnice leczenia nie okazały się czcze.

Chyba udało mi się ogarnąć w miarę wszystko.


Cz mar 01, 2012 21:52
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn gru 27, 2010 19:48
Posty: 2
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Myśle że trzeba zufać swojej intuicji, złote rady umie każdy udzielać. Trudno mówić i radzić gdy się czegoś nie przeżyło. Myślę że samemu trzeba stanąć przed soba i zmóc sie z problemem. Wiem że nie jest to łatwe i często mocno boli,ale można wyjść uzdrowionym i oczyszczonym. Myślę że nie warto na trudne sytuacje szukać odpowiedzi w internacie, bo każdy z nas jest inny, każdy po drodze ma inne doświadczenia życiowe, ma inne duchowe doświadczenia. A poza tym może najlepiej kleknąć prze Najświętszym sakramentem i tam szukac rozwiązania problemu.


Cz mar 01, 2012 22:56
Zobacz profil
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8670
Post Re: do ślubu miesiąc a tu takie coś!
Jest mu szczególnie ciężko, bo nadchodzi ślub, a to stresujący czas. Tylko co potem? Będą kolejne stresy. Ciąże, dzieci, praca, wielka odpowiedzialność. Jeśli jego problem objawia się "wyuzdanymi" rozmowami w Internecie, które mogą nawet prowadzić do sypiania z kobietami, to nie rokuje zbyt dobrze. Szczególnie, że te kobiety widocznie same sypiają z facetami z sieci, więc mogą być pozarażane nie wiadomo czym.

Przykro jest to pisać ale patrząc chłodnym okiem nie zapowiada się na normalność i stabilizację, której zapewne oczekujesz.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Cz mar 01, 2012 23:07
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 54 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL