Myśle że potrzebny temat choć pewnie Elbrus by znalazł sto podobnych Ja nie jestem ekspertem ale wiem że jest tu parę osób znających bardzo dobrze NPR. A może zaglądają takie które się nie znają i chciałyby się nauczyć albo ciagle pozostały na etapie wiedzy o "kalendarzyku":)
1. Co to wogóle jest kalendarzyk?
Jest to stara, przedwojenna metoda polegająca na statystycznym obliczeniu faz cyklu sprzed ery obserwacji objawów, metoda orientacyjna, mało skuteczna, nieskuteczna przy róznych nieregularnościach i nie powinna byc obecnie polecana skoro są metody sto razy doskonalsze.

2. Jakie mamy korzyści ze stosowania NPR?
(pomijam to SPECJALNIE wszelkie aspekty etyczno- kościelne!)
Jest to metoda w stu procentach zdrowa dla kobiety. Nie wymaga stosowania żadnych hormonów i środków które zawsze mają działania uboczne. Nie zaburza naturalnej płodnosci i nie utrudnia (a wręcz- dzięki wiedzy ułatwia) zajście w ciąże później. Nie ma ograniczeń- może ją stosować każda kobieta, też chorująca na różne schorzenia (czego nie można powiedzieć o tabletkach). Nic nie kosztuje (pomijam jednorazowy drobny koszt zakupu np termometru). Pomaga poznać swój organizm i wcześnie wykryć różne zaburzenia. Pomaga też w planowaniu ciązy, dzięki umiejętności wybrania odpowiedniego czasu na poczęcie.

3. Jakie są wady stosowania NPR?
wymaga pewnej elementarnej systematyczności (ale mniejszej niż np branie tabletek, w NPR nic się nie stanie jeśli pominiemy dzień w obserwacjach) choć wiele kobiet po pewnym czasie automatycznie zauważa objawy nie myśląc o tym. Jeśli nie planuje się ciązy , wymaga okresowej abstynencji. Z kolei... nie wpływa na libido. A według różnych statystyk kilkadziesiąt (!) % kobiet zażywających tabletki.... wogóle traci wszelką ochotę na seks....

4. Na czym polega zasada NPR?

na pewnym biologicznym fakcie który mówi że kobieta ma tylko raz podczas cyklu owulację (a druga komórka jajowa może się uwolnić ale zaraz po pierwszej) co wynika z mechanizmów sprzężeń zwrotnych hormonalnych(nie będe tego opisywać) w każdym razie mechanizm owulacji jest bardzo specyficzny, unikalny i u człowieka występuje tylko raz na cykl. Uwolniona komórka jajowa zdolnosć do zapłodnienia zachowuje krótko- kilka- kilkanaście najwyżej godzin - koniec. I już nic aż do miesiączki. Szanse na zajście w ciąże po prawdiłowo stwierdzonej owulacji są bliskie zero. Szanse na zajście przed owulacją też są zerowe, ale plemniki w sprzyjających warunkach (odpowiedni śluz) potrafią przeżyć kilka dni (mówi się że 72 godziny, ale chyba zdarza sie że dłużej). I tu upada koronny argument niektórych że nie może stosować NPR bo ma nieregularny cykl. NPR nie ma żadnego związku z regularnością cyklu. Każdy cykl obserwuje się od nowa. Jeden może mieć 20 dni, drugi 40 - nie ma to żadnego wpływu na metodę.

5. Na czym polega skuteczne stosowanie nowoczesnych metod NPR?

na wyznaczeniu dni płodnych w oparciu o obserwację kilku objawów. Pierwszy to objaw śluzu który pojawia się przed owulacją i zmienia w tzw dniu szczytu (czyli zwykle dniu owulacji) a potem zanika. Pierwszy dzień jakiegokolwiek śluzu lub wilgoci uważa się za pierwszy dzień płodności. Ten moment jest może być trudniejszy do zaobserwowania natomiast wyznaczenie fazy trzeciej, poowulacyjnej nie powinno sprawiać żadnych kłopotów.
Drugi to temperatura, tak naparwdę chyba najprostszy, mierzona zaraz po obudzeniu, zwykle pod językiem w ustach (nie pod pachą!) o w miarę stałej porze. Temperatura wzrasta pod wpływem progesteronu już po owulacji zwykle o około 5 kresek czyli 0,5 stopnia i jest to wyraźny wzrost, nie do przeoczenia! Jeśli go nie ma, nie ma owulacji. Tak naparwdę sam wzrost temperatury świadczy że już jest "po", ale dla wszelkiej pewności uważa się że od trzeciego dnia wyższej temperatury do końca cyklu zaczyna się tzw niepłodność bezwzględna, czyli faza poowulacyjna. Temperaturę niby uczą mierzyć rtęciowym termometrem, ja mierzę elektronicznym, minutę najwyżej i wychodzi mi wszystko super wyraźnie.
trzeci objaw pomocniczy to objaw bólu owulacyjnego który odczuwa częśc kobiet- jest charakterystyczny i te kobiety które go znają raczej go z niczym nie pomylą. Ból wywołany jest napięciem torebki jajnika i zwykle występuje przed owulacją. Znam kobiety które mają lekki ból jajnika w początkowej fazie dni płodnych. Znam też panią która bardzo wcześnie rozpoznała u siebie guzek jajnika, bo znała świetnie NPR i zaczęła mieć lekkie pobolewania jajnika nie związane z fazą owulacyjną- to ją zaniepokoiło, zrobiła usg i wszystko dobrze się skończyło. Kolejny objaw to objaw szyjki macicy który umieją oceniać niektóre kobiety i znam takie które bardzo sobie to chwalą- jako objaw obiektywny na który nic nie wpływa- ja z tego nie korzystam ale radzę sobie bez tego.

6. Jak stosować NPR jeśli się pracuje na zmiany ?

ja tak stosuję. Jak już pisałam dzień po nocy w pracy traktuję jakby go nie było a oceniam następny i już. Ma to znaczenie tylko jeśli mam akurat noc tuż przed owulacją. A to się zdarza raz na jakiś czas.

Pozwól, kropeczko_ns, że odniosę się tylko do tego punktu, gdyż pomijasz w nim, wg mnie, wiele istotnych rzeczy.
po pierwsze, jeżeli chodzi o systematyczność. Owszem, dla osoby doświadczonej lub jeżeli to jest początek cyklu nic się nie stanie, jeśli pominie dzień w obserwacjach; dla osoby początkującej lub/i która wyklucza poczęcie, może być to problematyczne.
Po drugie: zażycie tabletek anty nie wymaga "nieludzkiej" godziny - świątek-piątek-czy niedziela - jak to ma miejsce przy NPR. Można wyznaczyć sobie porę obiadową lub kolacyjną, co budzika raczej nie wymaga.
Po trzecie: NPR na libido nie wpływa, ale koniec abstynencji "wypada" w czasie najniższego jego poziomu (tj. libido). Jedni mają z tym problem, inni nie - podobnież przy antykoncepcji hormonalnej.
Po czwarte: dzięki NPR wiemy, że owulacja była, ale nigdy nie wiemy, kiedy dokładnie będzie ( dlatego mówimy o niepłodności względnej). Zwłaszcza jeżeli miesiączka nie jest regularna. Brak regularności miesiączki nie uniemożliwia stosowania NPR, ale troszkę jednak je utrudnia, ponieważ odsuwa w czasie możliwość współżycia.
Po piąte: ból owulacyjny nie występuje u każdej kobiety, nie każda też potrafi rozpoznać, czy to jest właśnie ból owulacyjny, czy np. dolegliwości jelita drażliwego, a może zatwardzenie.
Po szóste: jedne się nauczą badać szyjkę macicy i interpretować jej położenie - inne nie. Z różnych powodów.
Po siódme: dlaczego wszystkie warunki: większa systematyczność niż przy NPR, spadek libido - odnosisz tylko do antykoncepcji hormonalnej? Przy stosowaniu kondomów, tego typu "dolegliwości" nie występują, a takie stawianie przez ciebie sprawy, wydaje mi się troszeczkę nieuczciwe...

Bebe, trafne spostrzeżenia, postaram się napisać, jak ja widzę rozwiązanie niektórych kwestii, na które zwracasz uwagę



Można używać bardzo wygodnych termometrów elektronicznych. Pomiar jest krótki (np. ok. minuty), wynik pozostaje w pamięci. Po pomiarze można spokojnie spać dalej, po wstaniu dopiero spisać wynik.



Dlatego też polecam metodę objawowo-termiczną, a nie tylko termiczną Wystąpienie śluzu (nie tylko komórka jajowa i plemnik jest potrzebny, ale też śluz, który umożliwi plemnikom przetrwanie w niesprzyjających im warunkach pochwy oraz umożliwi dotarcie do komórki jajowej) oraz obserwacja szyjki. Dziś rynek oferuje też pełno różnych "testerów" płodności, można łatwo znaleźć informacje w sieci na ich temat.



Nie należy opierać się tylko na tym objawie. Jest to tylko objaw dodatkowy, jego brak nie wpływa na interpretację cyklu.



Warto się nauczyć, na szyjkę wpływają tylko hormony, objaw nie zakłócony przez np. przeziębienie. Warto poświęcić trochę czasu i prób na naukę, przeważnie nie udaje się od razu, może nie udać się też przy pierwszym obserwowanym cyklu. Trochę wytrwałości później zaprocentuje.

Pozdrawiam serdecznie

Tak wiem, że to nie podstawa ale poprę przykładem też z życia (mojej partnerki), że niekoniecznie występuje miarodajnie. Ją jajniki kłują 'owulacyjnie' po kilka razy w ciągu cyklu, więc akurat w _jej wypadku_ ( i pewno wielu innych) to żaden objaw

Do wszystkiego można się przyzwyczaić, ale nie pisz, że wstawanie z rana tylko na minutę nie jest żadną niedogodnością. Gdy przerwiesz sobie cykl, tym razem akurat snu jest on do niczego często nie mówiąc o tym, że wiele osób ma problemy z szybkim ponownym zasnięciem po wybudzeniu. Tak tak wiem, nikt nie mowil ze będzie łatwo

Również dołączam się do głosu, który mówi, że prezerwatywa nie zawiera efektów ubocznych związanych z tabletkami.
I tak tak wiem, ma mniejszą skuteczność gdy obie metody są 100% PRAWIDŁOWO stosowane. Tylko co bardziej zamyka na życie w takim razie, chirurgicznie precyzyjny npr stosowany aby akurat _w danym czasie_ nie mieć dzieci czy w takim samym celu prezerwatywa?

Nie proszęęęę... ten temat: "dlaczego prezerwatywa jest be a NPR cacy, skoro i tu i tu unikamy poczęcia" był wałkowany już setki razy Nikt nikogo nie przekonał.

Dlatego też, jak już pisałam powyżej, jest to tylko i wyłącznie objaw dodatkowy. Nie należy opierać się tylko na nim. Można go sobie owszem odnotować jako dodatkowa informacja o cyklu.


Zgadzam się, skoro tytuł tematu brzmi "NPR - zasady, pytania, informacje" lepiej zrobić tutaj skarbnicę wiedzy i wymiany doświadczeń, a od dyskusji co do sensu stosowania jest pełno innych tematów (nawet podczas tak krótkiej obecności na forum zdążyłam zauważyć, każdy chętny znajdzie )

Pytanie do pomiaru temperatury. Ktoś mi kiedyś mówił że bardzo łatwo go zakłócić - byle katar, przeziębienie czy wysiłek przed pomiarem (np. wyjęcie dziecka z łóżeczka) i już odczyt jest niewiarygodny. Prawda to?

Chętnie przeczytałbym też o urządzeniach wspomagających NPR - np. urządzenia Ladycomp/Babycomp - czy warte są swojej ceny skoro w sumie tylko mierzą temperaturę? A, i kiedyś zdaje się widziałem jakieś testy które badają płodność na podstawie próbki śliny - ktoś coś słyszał?

A co gdy i pomiar temperatury nie wystarcza? To także przypadłość 'mojej kobiety' - wahania temperatury i to bez regularności w czasie występują u niej (np. czeste stany podgorączkowe, mimo że generalnie jest zdrowa)

Pewnie, ze ma częste stany podgorączkowe, tak około dwa tygodnie w cyklu
Może zacznie regularnie notować poranną temperaturę i okaże się, ze wszystko jest ok?

Odpowiedź masz powyżej: sa jeszcze takie objawy jak sluz i położenie, "konsystencja" szyjki macicy. Nie ocenia się nawet stanu zmiany/występowania ale sam fakt zmiany/występowania więc sa to dość łatwe obserwacje.

Ogólnie przyjmuje się za wystarczające obserwowanie dwóch czynników z trzech: temperatura, śluz, szyjka macicy. Łatwośc obserwacji w tej samej kolejności : temperatura, sluz, szyjka. Temperatura bo wystarczy odczytać (interpretacja jest na prawdę banalna), śluz - tu już trzeba ocenic a to wymaga choć jednego cyklu aby się poznać, szyjka - tu się uczymy troszkę dłużej, bo nie widzimy, nie słyszymy, nie wąchamy a jedynie dotykamy i oceniamy położenie (w zasadzie zmianę położenia - była czy nie, a potem czy "wróciła" na swoje miejsce).

Przy NPR zaobserwowano także bardzo wiele ciekawych zjawisk: np. samoregulacja nieregularnych miesiączek po kilku cyklach obserwacji (sprzężenie umysł-ciało jest niedoceniane), czy zwiększona dbałość o higienę intymną (co mężowie na pewno doceniają i oby rewanżowali się tym samym ).

Nie tak łatwo zakłócić temperaturę poranną. Nocne wstawanie może ale nie musi na nią wpływać. Zakłócić może krótki sen (<4h), alkohol i oczywiście gorączka wywołana infekcją. Dlatego zachęca się aby badać temperaturę, śluz i szyjkę - wypadnięcie na dłuższy czas jednego z czynników przy zachowaniu pozostałych dwóch nie ma większego znaczenia. Przy czym temperatura nie ma znaczenia dla wykrywania poczatku okresu płodności. Wtedy jest wykorzystywany wskaźnik sluzu i/lub szyjki a także historia z obserwacji poprzednich. Zawsze brana jest pod uwagę wersja bardziej rygorystyczna.

Testy na ślinę czy na śluz są wg mnie gadżetem, bo i tak trzeba obserwację ocenić samemu. Dlatego nie sa popularne - to co ocenia się po krystalizacji na szkiełku pod mikroskopem można w sekundę ocenić pomiędzy palcami bez zbednych gadżetów i baterii AA
Podobnie jest z termometrami - po co cały komputer jak wystarczy ołówek i zwykły termometr (albo cienka minutówka), temperaturę zanotować i ewentualnie ocenić można nawet i wieczorem (najczęściej wieczorem bada się położenie szyjki oraz notuje czy wystapil w ciągu dnia sluz), byle sobie przygotować termometr na następny dzień.

Te wszystkie gadżety niewiele (jeżeli cokolwiek) ułatwiają. Zwiększają jedynie zaufanie u ludzi którzy boja się zaufać samemu sobie, a są mniej skuteczne (niewiele ale jednak) od ludzi i zwiększają ewentualna uciązliwość metody.

Na początku bylo napisane że szyjke nie każdy potrafi ocenić
Napisałem, że te wahania temp. nie są regularne tak jak cykl, nie mówiąc o tym że to raczej nie powinna być temperatura rzędu 37,5 C , prawda ?

Każdy kto zechce nauczy się. U jednych jest to zmiana ogromna, u innych mniejsza ale zawsze zauważalna i to nie tylko w położeniu.

No jak się ktoś nie stara nauczyć, to nie potrafi Trochę prób i cierpliwości, ćwiczenie czyni mistrza. Chodzi o zaobserwowanie zmiany, więc po pierwszym razie nie ma jak się udać, trzeba codziennie przez cały cykl ten trud się opłaca, na położenie szyjki nie wpływa np. grypa, która może nam zakłócić temperaturę, a tylko i wyłącznie hormony.



Czy próbowała ona dociec, z czego wynikają u niej te nieregularne wahania? Może np. niedoczynność tarczycy? To właśnie zaleta samoobserwacji, że można wyłapać różne nieprawidłowości.
A i nie ma czegoś takiego jak prawidłowa temperatura, jedne kobiety mogą zahaczać o 35,.. C inne 37,.. C, to cecha indywidualna.

To osobnicze.
U mnie prawie zawsze w III fazie temp przekraczała 37,5.
(Piszę w czasie przeszłym, bo już się nie obserwuję i nie mierzę temp.).
Mi temp. nie zaburzały ani drobne przeziębienia, ani stres, ani wstawanie w nocy.
Czasem alkohol, ale nie kieliszek, czy jedno piwko, tylko dużo więcej.

Szyjki badać nie umiałam. Dosięgałam do niej tylko wtedy, gdy była nisko.
Poza tym to badanie budziło we mnie opór. Nie po to szyjka jest tak głęboko, żeby ją macać.


Zastanawia mnie to, czy naprawdę wiemy, że owulacja była.
Koleżanka miała idealnie książkowe wykresy, a okazało się, że pęcherzyki wcale nie pękają i owulacji nie było.

Ja zastanawiałam się nad jej "macaniem", ale ostatecznie przeważyła chęć posiadania długich paznokci ^^