Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Wt maja 21, 2024 11:24



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4
 facet 36 lat i 2000 zł brutto... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): So mar 22, 2014 14:21
Posty: 24
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Czyli mówisz że argumentacja moich "przeciwników" - poprzedników jest bez sensu?

Kael, to co jest w pięcioksięgu nie raz obalane było przez Jezusa .... ?


Wt mar 25, 2014 10:16
Zobacz profil
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Na przyklad?


Wt mar 25, 2014 10:38

Dołączył(a): So mar 22, 2014 14:21
Posty: 24
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
1)Oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę... 2 Mojż. 21:24

2)Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko, ząb za ząb. 39 A Ja wam mówię: Nie zwalczajcie zła złem, lecz jeśli cię ktoś uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi.

?


Wt mar 25, 2014 12:24
Zobacz profil
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Rzucasz cytatami a tymczasem nic nie rozumiesz i nic nie wiesz. Jak chcesz to załóż swój własny wątek i nie zaśmiecaj innych wątków swymi wywodami nie na temat.

A co do autorki tego wątku to mam takie zdanie - koala jest materialistką i szuka faceta, który będzie ją utrzymywał. Na faceta patrzy poprzez pryzmat pieniążków, które może jej dać. W miłości nie ma zastanawiania się czy kocham czy nie, to się po prostu wie, a jak ktoś mówi "kocham, ale..." no to jest coś dziwnego w takim warunkowaniu. No i ten dziwny tytuł, z taką pretensją w tonie, z takim jakimś segregowaniem w tle, że w tym wieku przecież powinien mieć to o ta a tymczasem ma taką a taką wypłatę tylko.Także problemem jest autorka wątku, nie jej chłopak.


Wt mar 25, 2014 13:10
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
to Ja :) napisał(a):
koala jest materialistką i szuka faceta, który będzie ją utrzymywał. Na faceta patrzy poprzez pryzmat pieniążków, które może jej dać. W miłości nie ma zastanawiania się czy kocham czy nie, to się po prostu wie, a jak ktoś mówi "kocham, ale..." no to jest coś dziwnego w takim warunkowaniu.

Tak prywatnie to też język i forma postów koali mnie odrzucają. Jednak popatrzmy z drugiej strony. Koala może być realistką, choć może warto dopracować pewne rzeczy ;)
Nie ma nic złego w tym, że koala szuka mężczyzny, który by ją utrzymywał o ile jest całkowicie świadoma konsekwecji tego modelu (brak własnych składek, brak planu awaryjnego na wypadek choroby/śmierci/odejścia żywiciela rodziny czy jego choroby (=brak ubezpieczenia też dla żony), a ciężko wejść na rynek pracy mając wieloletnią dziurę w cv). Tak samo jak w tym, że meżczyzna szuka do takiego układu kobiety. To ich wybory i jeśli w takich szczęśliwie funkcjonują, nie sądzę, by ktokolwiek mógł oceniać. Można jedynie uczulać na możliwe negatywy, ale decyzja należy do ludzi.

W miłości można się nie zastanawiać, ale można się zastanawiać czy sama miłość wystarczy, żeby się nie okazało, że po latach skrzecząca rzeczywistość i niezapłacone rachunki zabijają miłość skuteczniej nisz zachowawczy materializm. I jasne można myśleć, że jakoś to będzie, a Bóg da, tylko zwykle takie myślenie opiera się na tym, że da ten co ma więcej, a w naszej rzeczywistości oznacza to tego co zarabia na tyle dużo, że po zaspokojeniu potrzeb własnych i bliskich może nadwyżkę dysponować dla innych. Często osoby, które same żyły w trudnych warunkach mówią sobie "nigdy więcej i na pewno nie chcę takiego zycia dla moich dzieci" i obok miłości stawiają też inny warunek. Uczucie jest dla nich równie ważne co spokój o utrzymanie rodziny. Trudno krytykować taką postawę. Być może koala kiedyś będzie dzięki niej mogła w większym stopniu pomagać w wyżywieniu dzieci tym rodzicom, którzy wierzą, że są dzieci to będzie i na dzieci, a będą żyć miłością bezwarunkową:)

Ja w takim warunkowaniu nie widzę nic dziwnego - można warunkować, a można nie warunkować. I piszę to z pełną odpowiedzialnością jako osoba z drugiej flanki, taki lekkoduch, który nie przywiązuje dużej wagi do spraw materialnych. Z pełnymi konsekwencjami - ekstremalnym minimalizmem (przeprowadzka to u mnie pół dnia na wszystko /posprzątać,spakować, przenieść rozpakować, posprzątać/, a pakowanie na wyjazd kilkumiesięczny od 2h do pół h, na wyjście 3min), decyzją, że nie będę nigdy żyła "na swoim" /dom, mieszkanie/, utrzymuje się za kwotę ponad dwukrotnie mniejszą niż te dwa tysie, a po opłaceniu rachunków stałych mam na życie 100/200zł. Nie planuję wić gniazdka ani dzieci. jednak jeżeli zmieniłabym swoją postawę i chciała założyć "tradycyjną rodzinę", nie wahałabym się pilnować spraw materialnych, bo fakt, iż moim dzieciom nie mogę zapewnić dobrego wyżywienia i dobrych szans edukacyjnych (jedno z drugim się łączy, mózg zużywa 20% energii) stanowiłby o wiele większą ujmę na moim honorze niż pilnowanie w związku partnerskim kwestii materialnych. Dzieci się na świat nie prosiły, a to moja decyzja, jak również to z kim te dzieci mam i jak zapewniamy im np. dostęp do wiedzy, do szans. Ja pewnie tyle ile od siebie wymagałabym od partnera, ale (zwłaszcza jako feministka) nie jestem władna ludziom mówić jak mają wić swoje związki i jak rozkładać odpowiedzialność. W przypadku koali uważam, że lepiej byłoby gdyby wyłożyła całkowicie kawę na ławę i powiedziała "oczekuję w związku tego i tego", takoż i jej partner i potem pertraktują gdzie naciągnąć i gdzie popuścić i czy się na to decydują. Bez tego będą sobie tylko nawzajem piętrzyć frustracje i skrywane pretensje, a to zabije uczycie o wiele szybciej niż szczera postawa na początku "mam taką a taką wizję związku, w której mieszczą się równiez oczekiwania materialne". Nie ma nic złego w pertraktacjach na temat funkcjonowania związku i ludzi w związku (też w kontekście stricte materialnym), to wzmacnia uczucia nie osłabia.


Wt mar 25, 2014 14:16

Dołączył(a): So mar 22, 2014 14:21
Posty: 24
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
to Ja :) napisał(a):
Rzucasz cytatami a tymczasem nic nie rozumiesz i nic nie wiesz. Jak chcesz to załóż swój własny wątek i nie zaśmiecaj innych wątków swymi wywodami nie na temat.



Zdecyduj się czy ja nic nie wiem czy piszę nie na temat, a może nic nie wiem a w dodatku nie na temat piszę? :D

Rzucam jakimiś cytatami z jakiegoś tam nowego testamentu a w dodatku nic z tego nie rozumiem. Trudno się z Tobą nie zgodzić :mrgreen:

Wiara a szczególnie Chrześcijańska nie poddaje się "logicznej kalkulacji". Rozumiem wasze zdrowe podejście do tematu, ale moim zdaniem nie znajduje to poparcia w tym w czym go szukacie ...

Ale wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, wszyscy się możemy mylić bo planu boskiego nikt nie zna - został nam on tylko "odrobinę" przybliżony. I chyba z tąd te niesnaski, próbujemy zrozumieć coś czego prawdopodobnie nie jesteśmy w stanie zrozumieć.


Śr mar 26, 2014 10:36
Zobacz profil
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Breta zastanawianie się nad wspólną przyszłością, nad życiem i za co jest owszem ważne. Tyle tylko, że z tego co napisała autorka wątku nie są jeszcze na takim etapie że zaczynają wspólne samodzielne życie, po prostu autorka wątku zastanawia się czy w ogóle być z kimś kto tyle zarabia. Przy czym słowo chłopak, a więc osobę, którą ponoć kocha, pisze w cudzysłowiu. Też tak masz? że jak kochasz to lekceważąco piszesz o tej osobie?
Kolejna zadziwiająca sprawa - nie są na etapie planowania wspólnej przyszłości a już autorka wątku zastanawia się z czego będą żyć? Nie uderza Cię to? nie widzisz że to jednak dziwne? Tym bardziej że nie oprócz kwoty wypłaty nie podała nic więcej, co by przemawiało na niekorzyść tego chłopaka np. że jest leniwy, że ma dwie lewe ręce, że większość wypłaty przehula to tu to tam ect. Nie nic z tych rzeczy. Jest z nim, mimo że nie wie czy go kocha. Dziwne. To po co z nim jest? Bo ma umowę na czas nieokreślony? Dziwne. I nie zrozumiałe. No chyba że to ja jestem dziwna i inna i zupełnie inaczej pojmuje i co innego jest dla mnie normalne.


Śr mar 26, 2014 11:20
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
@to Ja:)
Dlatego też zaznaczyłam, że forma i język jest dla mnie problematyczne(zwłaszcza to "każda kobieta bałaby się"), mogłabym się go czepiać, ale uznałam, że chyba już nie trzeba, motyw przewinął się już w kilku postach, nie będę się powtarzać:)

to Ja :) napisał(a):
Tyle tylko, że z tego co napisała autorka wątku nie są jeszcze na takim etapie że zaczynają wspólne samodzielne życie, po prostu autorka wątku zastanawia się czy w ogóle być z kimś kto tyle zarabia. Przy czym słowo chłopak, a więc osobę, którą ponoć kocha, pisze w cudzysłowiu. Też tak masz? że jak kochasz to lekceważąco piszesz o tej osobie?

Mój styl życia i pewnie uzgodnienia z partnerem to w ogóle inny rozdział i inne kryteria:)
Koala gdzieś puściła farbę, że boi sie o przyszłość i ona ma problemy z pracą, poza tym nie jest wszystkiego pewna. Słowo "chłopak" to zdaje się odniesienie do tego, że niektórym niezręcznie mówić o 36-letnim chłopaku (a to było w 2009, więc teraz ten pan ma 41?).
Naturalnie możemy pisać, że należy iść z ufnością w przyszłość z ukochaną osobą, że sama powinna spiąć cztery litery i zarobić, że nic więcej poza pensją nie wiemy - i to stwierdzenia jak najbardziej uzasadnione i ciężko im coś zarzucić.

to Ja :) napisał(a):
Kolejna zadziwiająca sprawa - nie są na etapie planowania wspólnej przyszłości a już autorka wątku zastanawia się z czego będą żyć? Nie uderza Cię to? nie widzisz że to jednak dziwne?


to Ja :) napisał(a):
Jest z nim, mimo że nie wie czy go kocha. Dziwne. To po co z nim jest? Bo ma umowę na czas nieokreślony? Dziwne. I nie zrozumiałe. No chyba że to ja jestem dziwna i inna i zupełnie inaczej pojmuje i co innego jest dla mnie normalne.


To co normalne dla Ciebie nie musi być normalne dla autorki wątku, ani dla mnie. Jak długo z takimi sprzecznościami nie chcemy wejść w związki między sobą, tak długo mamy niewielkie możliwości przywoływania siebie "do porządku":) Ja nie utożsamiam się z perspektywą koali, ale nie jest dla mnie dziwna jej postawa - jestem w stanie sobie wyobrazić szereg zależności i aspektów, które wpłynęły na takie a nie inne postrzeganie związku i różnych okołozwiązkowych rzeczy.
Są ludzie, którzy są ze sobą nie z miłości, a z rozsądku. Ich decyzja. Powiedziałabym nawet, że historycznie bardziej uzasadniona, bo małżeństwa z miłości pt. "jakoś sobie poradzimy" jako najbardziej pożądany model to pomysł nie aż tak stary. To, że ja czy Ty nie dałybyśmy rady w takim modelu, nie musi oznaczać, że nikt by nie dał.
Widzę jeszcze jeden aspekt - koala jest osobą, chcącą podążać za modelem rodziny zawierającym się w katolickiej wizji. Co jak rozumiem oznacza związanie się z kimś, dzielenie stołu i łoża, oraz doczekanie się potomków (pewnie nie jednego). Czas nie jest z gumy, nie wiemy ile lat ma koala, wiemy, że jej potencjalny wybranek 36. Spróbuj tak na chłodno dokonać kalkulacji czasowej w której uwzględni się i czas narzeczeństwa i ewentualne dzieci i wiek partnerów, ich realne możliwości w tym kraju, możliwy awans (albo niemożliwy) ze zmienną jaką jest praca koali czy jej brak oraz to, że np. ktoś w tej rodzinie może być chory, czasowo lub permanentnie. To wszystko spekulacje, ale jestem w stanie sobie wyobrazić, że ktoś ma jakieś marzenia dot. rodziny i próbuje je realizować, że się tak bardzo boi o przyszłość (może złe przeżycia z domu rodzinnego), że woli mieć zapewniony byt spokojny a mniej obfity we wzloty uczuciowe. To, że takie myślenie może zawierać w sobie przedmiotowe traktowanie mężczyzny i możemy to uznać współcześnie za przejaw seksizmu - to fakt. Ale faktem jest również, że katolicka nauka społeczna promuje heteronormatywny model rodziny z mężczyzną jako kapitanem statku i promuje składanie w jego ręce możliwości decyzyjnych oraz odpowiedzialności materialnej (jest na forum ciekawy wątek o tym co forumowicze sądzą o biblijnej zasadzie posłuszeństwa), więc jestem w stanie zrozumieć, że ktoś nawet jeszcze nie decydując się na wspólne życie, będzie myślał powyższymi kategoriami już na etapie początkowym związku, choćby dlatego, że czas płynie nieubłagania dla obojga, w chłodnej kalkulacji wyliczając 10 lat do przodu. Jeżeli to sprawi, że koala czuje się bezpieczna, to jej sprawa. Na dokładkę niewiele wiemy o tym co ona chce wnosić do związku poza ewentualnym zarobkiem, jak wyobraża sobie sferę domową i np. czy nie chce niemal całej jej przejąć na siebie - co już będzie bardzo dużą inwestycją (przy 1-2 dzieci to bodajże ekwiwalent rynkowy dwukrotnie większy niż 2 tysiące męża w gotówce). No i koala to zdaje się po FIRze, więc nic dziwnego, że kalkulacje są na porządku dziennym:)
Więc powtórzę - tak długo, jak osoby z którymi koala się wiąże, świadomie partycypują w takim modelu tworzenia związku i godzą się na takie warunki, tak długo nie będzie to dla mnie "dziwne". Jest inne, bo i moje zapatrywania są inne i ja bym nie zdecydowała się nie związek z osobą w typie koali, nawet jakbym "umierała z miłości". Ale jeśli koala znajdzie kogoś kto dzieli z nią plany - nie mnie oceniać czy leci na kasę, czy nie, to ich sprawa. Mogę tylko powiedzieć, że rozumiem okoliczności i na ich podstawie mogę rozumieć motywy takiego a nie innego postępowania. Fakt, iż prawdopodobieństwo powodzenia uczuciowego takiego związku może być różne to też ich ryzyko, ostatecznie związki z wielkiej miłości też nie zawsze są takie do śmierci.


Śr mar 26, 2014 12:51
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Breto zdradzę ci pewien sekret - ten kto miał ciężkie dzieciństwo i ciężkie życie temu nie obce jest hasło "umiesz liczyć? to licz na siebie".


Śr mar 26, 2014 23:13
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
nie musiało być bardzo ciężkie dzieciństwo:) wystarczy piątka rodzeństwa na wsi wychowywana w czasach PRL przez dwoje ciężko pracujących rodziców:) A wbite w mózg priorytety - zawód, wykształcenie, praca, samodzielność, zostają na zawsze. To słowa mojej mamy "kobieta bez prawa jazdy w tych czasach to jak inwalidka" tak samo "kobieta musi mieć przynajmniej potencjalną możliwość zapewnić rodzinie utrzymanie, nawet sama. Bo w życiu jest różnie" i wychowała 4 córki, wszystkie obecnie wykształcone i pracujące.

_________________
Ania


Śr kwi 09, 2014 9:30
Zobacz profil
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
Niektórzy nawet tego muszą się sami nauczyć.


Śr kwi 09, 2014 16:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz lut 08, 2007 17:06
Posty: 87
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
nie wiem ale ja bym na miejscu tego chłopaka gdybym się dowiedział o jej dylematach natychmiast bym z nią zerwał


So kwi 26, 2014 8:03
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt mar 17, 2009 18:36
Posty: 2041
Post Re: facet 36 lat i 2000 zł brutto...
;) ;) ja też. Bo co będzie jeśli się pobiorą, a ona za parę lat pozna faceta który jej się spodoba i będzie zarabiał nie 2 ale 20 tysięcy? strach się bać. :roll:
piszę ironicznie ale niestety miałam okazję obserwować taką sytuację :-( gdzie dobry, spokojny, pracujący mąż okazał się "zbyt nudny" kiedy pojawił się bardzo bogaty starszy pan...

_________________
Ania


So kwi 26, 2014 9:06
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 58 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2, 3, 4

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
cron
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL