Dziękuję za uściślenie

Dawno się tak nie uśmiałem No cóż, skoro żydzi i muzułmanie twierdzą że obrzezanie ma walory zdrowotne, to my możemy twierdzić że ciało ryb to nie mięso i inaczej oddziaływuje na konsumenta Tylko co z tym nieszczęsnym ogonem bobra który bywał serwowany w piątki w klasztorach (niektórzy braciszkowie mieli nawet hodowle!).

Przecież specjalne traktowanie ryb wynika tylko i wyłącznie z tego że 2 tysiące lat temu było to jedyne tanie, powszechnie dostępne mięso, podczas gdy ssaki hodowlane ubijano tylko na większe uroczystości - były luksusem. W dzisiejszych czasach takie rozróżnienie nie ma już sensu. To już chyba lepiej odmówić sobie wykwintnego sushi niż mielonego z ziemniakami...


Czy na pewno działa? Skoro Kościół praktycznie wszędzie poza Polską wycofał się z tego pomysłu to chyba niezbyt. Poza tym, co to za problem zjeść raz w tygodniu spagetti, rybę czy naleśniki - czy ktokolwiek czuje wówczas że się w jakiś sposób ogranicza, czegoś sobie odmawia? To raczej właśnie gdyby polski Kościół pozostawił swobodę wyboru wypełniania piątkowego postu, wierny musiałby się zastanowić czego sobie odmówić, mógłby przeanalizować swoje nawyki, jak traci czas itp. itd. A tak - proste - bierze ruskie pierogi albo pomidorową i po kłopocie.

Podzielisz się z nami refleksją, która Cię przyprawiła o ten śmiech?
A masz jakieś teksty źródłowe, które na to wskazują?
Zależy, czym się kierujemy.
W Grecji się wycofał? A może w Gruzji?
Nie wiem, jak Ty robisz naleśniki. Ale ja z mlekiem.

W KK przepisy poste zostały nieco złagodzone i wolno jest nabiał. Ja jeszcze pamiętam jak w piątek chleba niczym się nie smarowało. Kanapki do szkoły były z sama marmoladą lub jakimś dżemem.

Oczywiście chodziło o Twoją teorię że mięso ryby jest mniej sycące od innego mięsa, stąd jego specjalne traktowanie.
Nawet jeśli byłaby to prawda, to przecież w powszednie piątki wcale nie trzeba unikać jedzenia do syta - więc jakie to ma znaczenie?


To potrzeba tekstów źródłowych żeby udowodnić że ryba była powszednim pokarmem a np. mięso krowie - luksusem? Jak powrócił syn marnotrawny to ojciec w radości kazał ubić cielę, a nie nałapać śledzi...


Oczywiście. Jeśli chcemy w piątek pościć, odmawiamy sobie jakiejś przyjemności. Jeśli chcemy tylko zadośćuczynić tradycji i lokalnemu (polskiemu) prawu, nie jemy mięsa ssaków.


Hmmm? Przecież to państwa prawosławne, nie katolickie...?
Z drugiej strony, na terenie Włoch - jak i Watykanu - piątkowa wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych nie obowiązuje. Nie obowiązuje więc również Papieża...

To zwyczaje lokalne. W poście chodzi o to, że czegoś się wyrzeka, unika. Nie rozumiem tylko nadal tego, że post nie obejmuje ryb. Kiedy mówię o tym, że jestem wegetarianinem, ludzie myślą, że jem ryby. Zastanawiam się więc... dlaczego ryby?

Bo ryba to symbol chrześcijaństwa? Bo Jezus rozmnażał ryby? Bo jego uczniowie je łowili? To tylko takie moje sugestie, ale serio nie rozumiem na jakiej podstawi ryba to nie mięso, już bardziej rozumiem dlaczego ślimak to ryba słodkowodna według UE...

Rozumiem, że nigdy nie próbowałeś choćby na jeden dzień wstrzymać się od pokarmów zwierzęcych i nie dostrzegłeś, w jaki sposób działa to na organizm. Więc proszę – spróbuj, a potem się wypowiadaj.
Nie. Potrzeba tekstów źródłowych, aby udowodnić, iż właśnie dlatego ryba jest dopuszczalna w łagodniejszych postach. Klasyczne post hoc, ergo propter hoc z Twojej strony. Zakładam, że to pomyłka, a nie erystyka.
Tylko że post to nie tylko „odmawianie sobie przyjemności”, ale także wprowadzenie organizmu w stan, w którym odczuwa jakiś niedobór.
Ale Ty nie napisałeś „spośród państw katolickich tylko Polska”, a „tylko Polska”.
A co mnie to obchodzi?

Czasy się zmieniają. Teraz owoce morza i ślimaki są droższe od mięsa wołowego (mięso krowie). Stąd owoce morza i niektóre ryby będą bardziej luksusowe od reszty mięs. Weźmy pod uwagę to, że w krajach śródziemnomorskich jest inna dieta.

Aha. Czyli będziecie po prostu ignorować to co piszę i powtarzać w kółko to samo, twierdząc, że w poście chodzi o to, żeby jeść... tanio.

Zdaje się, że Zbigniew nie występuje w liczbie mnogiej.
Poza tym, daleko mu do znajomości katolicyzmu, w tym także idei postu. W poście nie chodzi o jedzenie czy też o niejedzenie, a o wewnętrzną przemianę. Jeśli ktoś nawet pości o chlebie i wodzie, ale dlatego, że w piątek nie można jeść mięsa, bo to grzech, to taki post nie ma żadnego znaczenia. To nie jest post.

Dla mnie nie byłoby to żadne wyrzeczenie bo nie jadam takich potraw.

Nie ignoruję tego, co piszesz. Nie piszę o ekskluzywności w znaczeniu ekonomicznym. Tak samo ubóstwo nie oznacza tego, że mam się rozebrać jak Franciszek z Asyżu i nie posiadać kompletnie nic, włącznie z ubraniem na sobie. Ubóstwo to pozbycie się rzeczy zbędnych, w tym złota, srebra, diamentów.

Post to pozbycie się rzeczy drogich, smacznych, wykwintnych, wyszukanych. Poszcząc nie zakładam: dzisiaj nie jem nic. Poszcząc zakładam: dzisiaj zrobię sobie coś do jedzenia, co nie wymaga mojej uwagi, coś, co nie odrywa mnie od modlitwy, coś, czym się nie delektuję. To miałem na myśli pisząc o czymś drogim (smacznym, pożądanym).

Przecież użyłeś właśnie kategorii ekonomicznej – droższe.
A dlaczego nie oznacza? Czy św. Franciszek z Asyżu popełnił błąd? Zwłaszcza łatwo jest się pozbyć złota, srebra i diamentów osobie, która złota, srebra ani diamentów nie posiada.
Nie. Pozbycie się rzeczy drogich, wykwintnych i wyszukanych to właśnie ubóstwo.
A dlaczego tak nie zakładasz, skoro wielu chrześcijan przez wieki tak właśnie zakładało? Czy mylili się praktykując taki post?

Postem jest także to, że ograniczam jedzenie. Nie popełniali błędu Ci, którzy pościli w ten sposób, jak mówisz, Zefciu, ale ja, nie jedząc nic przez cały dzień, nie pójdę zajmować się Dziećmi w Domu Dziecka, bo mi nie wystarczy sił. Tak samo nie pójdę nago na uczelnię. Franciszek mógł sobie na to pozwolić - pięknie, świetnie. Ja mam inną drogę świętości.