Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 23:27



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona
 Niewierzące dziecko 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): Pn lut 26, 2018 23:41
Posty: 2
Post Niewierzące dziecko
Cześć.
Chciałabym o coś Was zapytać - Was jako osoby wierzące, praktykujące, znające podstawy swojej religii.
Jestem trochę "czarną owcą" mojej rodziny, mocno zakorzenionej w chrześcijańskich nawykach - proszę mi wybaczyć takie sformułowanie, ale ono doskonale opisuje, na czym bazuje wiara moich rodziców. Kiedyś też byłam taka, też wydawało mi się, że Bóg jest sensem mojego życia. Ale wyszło jak wyszło, jestem osobą na ten moment niewierzącą, albo może bardziej - wątpiącą.
Jestem młoda, bo dopiero zaczynam studia. Generalnie o życiu wiem niewiele, ale jednak na tyle, by wiedzieć, że chcę żyć już zawsze z moim obecnym chłopakiem. Jesteśmy ze sobą kupę czasu, oboje jesteśmy pewni. Kiedyś zastanawiałam się jak to jest z zaręczynami, ze ślubem, skąd wiadomo, że to jest to... Teraz to czuję. Ale doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że nie ma się co spieszyć. Ja studiuję, chłopak ma swoje mieszkanie i, co prawda pracuje, ale dopiero rozkręca biznes.
Do rzeczy.
Chcemy zamieszkać razem. I tak już bardzo często u niego nocuję - mieszka bardzo blisko od mojej uczelni, czego nie można powiedzieć o mnie i o mojej rodzinie, do naszego domu mam dość utrudniony dojazd. Ale nie ma się co oszukiwać, ile bym nie znalazła wad mieszkania z rodzicami, najbardziej chodzi o mojego chłopaka, z którym najzwyczajniej ( i paradoksalnie nadzwyczajnie) jestem szczęśliwa i chcę nim żyć.
Wiadomo, jaka jest reakcja mojej mamy (mamy, bo z tatą nigdy nie mam dobrego kontaktu).
I tu własnie pojawia się problem, z którym się zwracam.
Oczywiste jest to, że nie wyrażą na to zgody, że nie będą cieszyć się moim szczęściem.
Natomiast bardziej martwi mnie podejście mojej mamy - uważa, że to jest jej wina, że nie wychowała mnie dobrze. Że do końca życia będzie musiała spowiadać się z tego grzechu.

Naprawdę istnieje coś takiego, jak odpowiadanie za cudze grzechy?
Czy rodzice - katolicy, nie mogą po prostu zaakceptować decyzji swojego dziecka; czy to jest ich wina, że dziecko jest niewierzące?
Czy powinnam tłumaczyć im, że nie muszą rozliczać się z mojego życia, z tego co robię i co mam w głowie?


Wt lut 27, 2018 0:41
Zobacz profil
Post Re: Niewierzące dziecko
Nie będzie musiała się z niczego spowiadać. Nie odpowiada za czyny dorosłego dziecka


Wt lut 27, 2018 0:51

Dołączył(a): Pn lut 26, 2018 23:41
Posty: 2
Post Re: Niewierzące dziecko
W jaki sposób mogłabym jej to wyjaśnić, czym podeprzeć? Wcześniej już próbowałam dyskutować na ten temat, ale wiadomo - ja nic nie wiem, więc nie powinnam się wypowiadać... Tak się zawsze kończy.
Jest tego jakieś uzasadnienie?


Wt lut 27, 2018 0:57
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So gru 20, 2014 19:04
Posty: 6825
Post Re: Niewierzące dziecko
Aleksandra1029 napisał(a):
W jaki sposób mogłabym jej to wyjaśnić, czym podeprzeć? Wcześniej już próbowałam dyskutować na ten temat, ale wiadomo - ja nic nie wiem, więc nie powinnam się wypowiadać... Tak się zawsze kończy.
Jest tego jakieś uzasadnienie?


Rodzice mają swoje zdanie, którego będą się trzymać, więc daj sobie spokój, bo tutaj nie da się nic zmienić.

_________________
Wymyśliłem swoje życie od początku do końca bo to, które dostałem mi się nie podobało.


Wt lut 27, 2018 7:22
Zobacz profil
Post Re: Niewierzące dziecko
Poniewaz jestes dorosla, twoi rodzice juz nie moga ciebie wychowac. Przepadlo.
W zwiazku z tym, jesli uwazaja, ze cos zrobili zle, to po spowiedzi i rozgrzeszeniu ten grzech jest im odpuszczony.
Ale serce swoje, a rozum swoje.

Z tym, ze dzieci rzadko zyja wedlug planu i oczekiwan rodzicow. Pytanie, czy twoja mama zrealizowala oczekiwania swoich? Moze w kwestii wiary, ale niekoniecznie w innych kwestiach.


Wt lut 27, 2018 7:30
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 31, 2018 23:46
Posty: 1795
Post Re: Niewierzące dziecko
Aleksandra1029 napisał(a):
W jaki sposób mogłabym jej to wyjaśnić, czym podeprzeć? Wcześniej już próbowałam dyskutować na ten temat, ale wiadomo - ja nic nie wiem, więc nie powinnam się wypowiadać... Tak się zawsze kończy.
Jest tego jakieś uzasadnienie?

W pewnym momencie przecina się pępowinę i nie zawsze rodzice dobrze to przyjmują. Mam dwóch dorosłych synów i zonę (kocham ja bardzo :bukiet: ), która będzie okropną teściową (ostrzegam tu aktualne i ewentualne przyszłe dziewczyny moich synów). Pierwsza jazda bez trzymanki była (charakterna z nas rodzinka), gdy syn zapomniał o jakieś małej imprezie rodzinnej i umówił się ze swoją miłością. Musiałem wtedy bardzo zdecydowanie wkroczyć i zona boczyła sie na mnie kilka dni.
Czy rozważałaś, że jest to zwykła zagrywka, szantaż emocjonalny? Wtedy nie znajdziesz żadnego wystarczająca dobrego argumentu dla swojej mamy. Twoja mama może nawet nie robić tego w pełni świadomie albo to wypierać. Wszystko aby nie "utracić" swojej córki.

Odpowiedzialność za cudze grzechy. To dużo zależy od sumienia ale w tym przypadku jasne jest, że rodzice nie mogą odpowiadać za swoje dorosłe dzieci. Zawsze można było zrobić cos inaczej, cos (byc może) lepiej ale tak na prawdę, to rodzice nie mają pełnej kontroli nad wychowaniem. Bardzo dużo zalezy od otoczenia, a czasem wystarczy np. głupi spowiednik aby dziecko stało się .. wątpiące.

Wiara, wątpliwości. Piszę to z pozycji wierzącego: wątpliwości ma każdy myślący człowiek. Każdy ma taki okres, chwilę w swoim zyciu, a nawet miewa je codziennie. Bardzo ciebie zachęcam do czytania Nowego Testamentu (pewnie nie raz do tego ciebie zachęcano) czy to w wydaniu katolickim (papierowym, audiobook), ekumenicznym, czy też bardzo solidny (i mój ulubiony) przekład niezależny (więcej tutaj). Powód? A choćby z powodów poznawczych albo jako materiał do przemyśleń filozoficznych.

_________________
Metodyści
Polska Rada Ekumeniczna


Wt lut 27, 2018 8:04
Zobacz profil
Post Re: Niewierzące dziecko
Przepraszam, że to nie jest tak zupełnie na temat, ale skoro jesteś pewna, że chcesz być zawsze z tym mężczyzną, a on jest pewien, że chce być zawsze z Tobą, to dlaczego nie weźmiecie ślubu? Co stoi na przeszkodzie? Na co tutaj czekać?


Wt lut 27, 2018 9:01
Post Re: Niewierzące dziecko
Cytuj:
Natomiast bardziej martwi mnie podejście mojej mamy - uważa, że to jest jej wina, że nie wychowała mnie dobrze. Że do końca życia będzie musiała spowiadać się z tego grzechu.


To Twój grzech i Twojego chłopaka, a nie Twojej mamy. Nie musi się z niego spowiadać i nawet nie powinna. - Miałaby grzech, gdyby was do tego wspólnego zamieszkania przed ślubem namawiała.
Myslę, że ciebie mama nie posłucha - ale są szanse, że posłucha spowiednika, który jej wyjaśni, że mieszkanie z chłopakiem dorosłej córki nie jest jej grzechem.

No chyba, ze mama chce się spowiadać ze złego wychowania Ciebie, a nie z tego, że mieszkacie razem. Mogą się pojawić wyrzuty sumienia w takiej sytuacji i warto raz powiedzieć o tym na spowiedzi, ale w zadnym wypadku nie jest to powód do spowiadania się z tego do końca życia - Nawet, gdyby to potraktować jako grzech jakiegoś zaniedbania w wychowaniu, to przecież zostanie on odpuszczony za pierwszym razem, a nie "na raty". To kwestia wiary w Boże Miłosierdzie i odpuszczenie grzechów.

Poczytaj:
http://niedziela.pl/artykul/78942/nd/Cu ... dza-sprawa


Wt lut 27, 2018 9:48
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr sty 31, 2018 23:46
Posty: 1795
Post Re: Niewierzące dziecko
baranek napisał(a):
To Twój grzech i Twojego chłopaka, a nie Twojej mamy. Nie musi się z niego spowiadać i nawet nie powinna. - Miałaby grzech, gdyby was do tego wspólnego zamieszkania przed ślubem namawiała.
Jak to jest, ze tak chętnie innym do łóżka zaglądamy? :hmmm:

_________________
Metodyści
Polska Rada Ekumeniczna


Wt lut 27, 2018 15:25
Zobacz profil
Post Re: Niewierzące dziecko
Aleksandra1029 napisał(a):
Cześć.
Chciałabym o coś Was zapytać - Was jako osoby wierzące, praktykujące, znające podstawy swojej religii.
Jestem trochę "czarną owcą" mojej rodziny, mocno zakorzenionej w chrześcijańskich nawykach - proszę mi wybaczyć takie sformułowanie, ale ono doskonale opisuje, na czym bazuje wiara moich rodziców. Kiedyś też byłam taka, też wydawało mi się, że Bóg jest sensem mojego życia. Ale wyszło jak wyszło, jestem osobą na ten moment niewierzącą, albo może bardziej - wątpiącą.
Jestem młoda, bo dopiero zaczynam studia. Generalnie o życiu wiem niewiele, ale jednak na tyle, by wiedzieć, że chcę żyć już zawsze z moim obecnym chłopakiem. Jesteśmy ze sobą kupę czasu, oboje jesteśmy pewni.
[...]
Chcemy zamieszkać razem.
[...]
Natomiast bardziej martwi mnie podejście mojej mamy - uważa, że to jest jej wina, że nie wychowała mnie dobrze. Że do końca życia będzie musiała spowiadać się z tego grzechu.

Naprawdę istnieje coś takiego, jak odpowiadanie za cudze grzechy?
Owszem. Ponieważ w trakcie liturgii małżeństwa celebrans zadaje kandydatom takie m.in. pytanie:
    Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?
Na co oboje mają odpowiedzieć po prostu:
    Tak


Zgodnie z tym co sama piszesz: Kiedyś też byłam taka, też wydawało mi się, że Bóg jest sensem mojego życia.
Kiedy więc i dlaczego się to zmieniło?
Nie odpowiadaj tutaj, po prostu się zastanów. Jeżeli wówczas nie byłaś jeszcze pełnoletnia, to twoja matka całkiem słusznie uważa, że nie wychowała cię dobrze. Gdyby bowiem to zrobiła, to nie odeszłabyś od wiary. Podobnie, gdyby do tego doszło wskutek jej i twojego ojca wspólnego zachowania.

Nadto rodzice (tak jak i inni ludzie) są odpowiedzialni za dzieci - nawet już dorosłe - w tym sensie, że ich postępowanie ma na nie duży wpływ. Innych ludzi też, ale rodzice wychowali nas i mają klucze do naszego serca. Toteż ich wpływ jest największy i odpowiedzialność również.


Wt lut 27, 2018 16:02
Moderator
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17
Posty: 8669
Post Re: Niewierzące dziecko
Nic podobnego nie ma w nauce KK. Jest natomiast powiedziane, że człowiek ma wolną wolę.

_________________
Don't tell me there's no hope at all
Together we stand, divided we fall

~ Pink Floyd, "Hey you"


Wt lut 27, 2018 16:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Niewierzące dziecko
@Blaszak - uważam, że Twoja wypowiedź jest szkodliwa, a co więcej sprzeczna z nauką KK. Człowiek obdarzony jest wolną wolą. Rodzice są odpowiedzialni za dołożenie wszelkich starań o wychowanie dziecka w wierze, ale decyzję podejmuje ono samo, często już w młodym wieku!

Autorko wątku - myślę, że możesz pokazać mamie definicję grzechu z Katechizmu KK, ciężko o bardziej 'twardą' wyrocznie. A jest tam napisane, że 'świadomie, dobrowolnie... ' musimy uczynić coś wbrew nauce, aby był to grzech. (a przynajmniej ciężki)
Słusznie ktoś zauwazył, ze bardzo prowadobne, ze wynurzenia mamy to tylko świadoma, bądź nie manipulacja, mająca na celu skłonienie córki szantażem do tańczenia jak zagra / nie opuszczania gniazda. Gdy pokażesz jej czarno na białym, że to co mówi to bzdura, najprawdopodobniej pójdzie w negację, albo kłótnia stanie się bardziej frontalna :)

Przypomniała mi się też dyskusja na innym forum, trochę wokół tematu i mój komentarz do niej :
http://www.dyskusje.katolik.pl/viewtopi ... 4&start=15


Wt lut 27, 2018 17:13
Zobacz profil
Post Re: Niewierzące dziecko
Soul33 napisał(a):
Nic podobnego nie ma w nauce KK.
Twierdzisz, że rodzice nie są odpowiedzialni za wychowanie swoich dzieci, czy też że w liturgii małżeństwa nie ma zacytowanych przeze mnie słów?


Wt lut 27, 2018 20:28
Post Re: Niewierzące dziecko
mr_fuchs napisał(a):
@Blaszak - uważam, że Twoja wypowiedź jest szkodliwa, a co więcej sprzeczna z nauką KK. Człowiek obdarzony jest wolną wolą. Rodzice są odpowiedzialni za dołożenie wszelkich starań o wychowanie dziecka w wierze, ale decyzję podejmuje ono samo, często już w młodym wieku!
Przeczytałem twoją prawie_że_spowiedź_publiczną:
Cytuj:
Gdy rodzice wysyłali mnie do spowiedzi, już mając 9 lat, to szwędałem sie wtedy po ulicach. Jeśli chodzili do tej spowiedzi razem ze mną, to te spowiedzi były nieszczere. A rodzinne coniedzielne msze kończyły się świetokradzką komunią, bo oczywiste było, że do komunii się chodzi, a jak nie, to idzie się do spowiedzi, aby pozostać w łączości z Bogiem. Podczas wieczornych wspólnych modlitw marzyłem tylko i wyłącznie aby się skończyły.[Katolik.pl]
Bardzo ci współczuję. Nie przyznam ci jednak racji, ponieważ jest chyba oczywiste, że to twoi rodzice cię wychowywali, a nie kto inny. Byłoby zrozumiałe, gdybyś napisał, że wychowywała cię szkoła i ulica, a rodzice troszczyli się tylko o zewnętrzne objawy religii, ale to i tak byłaby ich wina, taka mianowicie, że nie byli dostatecznie atrakcyjni dla ciebie, w końcu własnego dziecka. Że cię po prostu zaniedbywali.

Teraz jeszcze o nauce Kościoła i Katechizmie:
    1250 Dzieci, rodząc się z upadłą i skażoną grzechem pierworodnym naturą, również potrzebują nowego narodzenia w chrzcie [1], aby zostały wyzwolone z mocy ciemności i przeniesione do Królestwa wolności dzieci Bożych [2], do którego są powołani wszyscy ludzie. Czysta darmowość łaski zbawienia jest szczególnie widoczna przy chrzcie dzieci. Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawialiby je bezcennej łaski stania się dzieckiem Bożym [3]
    1251 Rodzice chrześcijańscy powinni uznać, że taka praktyka odpowiada także ich roli opiekunów życia, powierzonej im przez Boga [4].
    1253 Chrzest jest sakramentem wiary [5]. Wiara jednak potrzebuje wspólnoty wierzących. Każdy wierny może wierzyć jedynie w wierze Kościoła. Wiara wymagana do chrztu nie jest wiarą doskonałą i dojrzałą, ale zaczątkiem, który ma się rozwijać. Gdy katechumeni lub rodzice chrzestni słyszą skierowane do siebie pytanie: "O co prosicie Kościół Boży?", odpowiadają: "O wiarę!"
    1254 U wszystkich ochrzczonych, dzieci i dorosłych, po chrzcie wiara powinna wzrastać. Dlatego co roku podczas Wigilii Paschalnej Kościół celebruje odnowienie przyrzeczeń chrztu. Przygotowanie do chrztu stawia człowieka jedynie na progu nowego życia. Chrzest jest źródłem nowego życia w Chrystusie; z niego wypływa całe życie chrześcijańskie.
    1255 Aby mogła rozwijać się łaska chrztu, potrzebna jest pomoc rodziców. Na tym polega także rola rodziców chrzestnych, którzy powinni być głęboko wierzący, a także zdolni i gotowi służyć pomocą nowo ochrzczonemu, zarówno dziecku, jak dorosłemu, na drodze życia chrześcijańskiego [6]. Ich misja jest prawdziwą funkcją eklezjalną (officium) [7]. Cała wspólnota eklezjalna ponosi częściowo odpowiedzialność za rozwój i zachowywanie łaski otrzymanej na chrzcie.

Mam nadzieję, że to wystarczy
___________
  1. Por. Sobór Trydencki: DS 1514.
  2. Por. Kol 1, 12-14.
  3. KPK, kan. 867; KKKW, kan. 681; 686, § 1.
  4. Por. Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 11; 41; konst. Gaudium et spes, 48; KPK, kan. 868.
  5. Por. Mk 16, 16.
  6. Por. KPK, kan. 872-874.
  7. Por. Sobór Watykański II, konst. Sacrosanctum Concilium, 67.


Wt lut 27, 2018 20:54

Dołączył(a): Cz maja 12, 2011 15:12
Posty: 322
Post Re: Niewierzące dziecko
Jest dla mnie niepojęte, jak możesz nie dostrzegać absurdu takiego sprawiania sprawy. Stawiania sprawy w sposób, który przeczy istnieniu wolnej woli kogoś, kto nie jest dorosły.
Mam nadzieje, że będziesz miał dzieci dopiero gdy pojmiesz, że to nie jest prawda :P
Rownie dobrze możnaby stwierdzić, że rodzice wszystkich małoletnich przestępców są winni ich przestępstw, i na odwrót, że wszyscy katoliccy rodzice są autorami katolicyzmu ich dzieci. Albo, że to rodzice posylający dziecko na lekcje fortepianiu są sprawcami (wyłącznymi) ich sukcesów w dajmy na to konkursie chopinowskim. Moga być najwyżej przyczynkami.

Jakim niby Twoim zdaniem sposobem, rodzic może tylko i wyłącznie swoim wysiłkiem sprawić aby jego dziecko było wierzące? Uważasz, że dziecko jest tabulą rasą, którą tylko rodzice mogą zapisać, a dziecko czy otoczenie nie ma takiej władzy? Nawiasem mówiąc, jestem przeświadczony, że wychowanie które zapewnieli mi rodzice i środowisko w którym się wychowywałem było wręcz modelowo katolickie na ile to w ogóle możliwe ;) Moi rodzice byli i są dla mnie atrakcyjni, nawet bardzo, co nie zmienia faktu, że w pewnych kwestiach postanowiłem zostać kimś innym. Jak jest ojciec muzyk, którego syn kocha bezgranicznie, to nie znaczy jeszcze że sam musi pałać chęcia do zostania muzykiem ;)
Natomiast gdyby wychowywała mnie ulica a rodzice zaniedbywali, to nie 'i tak', ale właśnie wtedy możnaby mówić o jakiejś 'współwinie'.
Gdzie wyznaczyłbyś koniec odpowiedzialności rodziców za odejście od Koscioła? W wieku 14 lat ? 17 lat ? 25 lat ? Może po 60? Wszak przeszlosc wplywa na przyszlosc? ;)


Wt lut 27, 2018 21:22
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 42 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL