Posiada imprimatur..., ale stwierdzenia, że seks jest liturgia a łóżko ołtarzem nie ma. Prosiłam o konkretny cytat nauczania św. Jana Pawła Ii i chyba sie nie doczekam, bo ... nie ma takiego?

Nie czepiałam się biologizmu, bo posty nie wykraczały poza przyzwoitość (nie możesz wymagać od niekatolików, aby podzielali katolicki poglad, a temat jest w dziale dla wszystkich), a uczepiłam się "koncepcji katolickiej", bo mam tu wątpliwości, które, jak na katoliczkę przystało, postanowiłam wyjaśnić.

Nie. Bo nie chce mi się szukać.
Imprimatur nie wystarczy? Aaaa, zapomniałem. Autorytet katechetki przewyższa autorytet jakiegoś tam biskupa... Musi być co najmniej cytat z papieża.

Nie mówie o czepianiu się moderatorskim, tylko o normalnej obronie stanowiska Kościoła.

Przeczytalem ten artykulik i oczywiscie moja opinia to opinia niekatolika, ale uwazam to podejscie za calkowity odlot w porownaniu z malzenska proza dnia codziennego.
Z seksem wcisnietym miedzy ogarniecie domu, obiadu na nastepny dzien, problemami w pracy i w szkole i normalne zmeczenie.
Oczywiscie zdarzaja sie momenty kiedy mozna sie zblizyc do poziomu przedstawianego w artykule, ale to tylko momenty na przestrzeni lat.
Czy w zwiazku z tym cala reszta malzenskiego seksu jest nic niewarta ?
Ja uwazam ze kazda odmiana tego seksu jest b.duzo warta, bo kazda zbliza malzonkow do siebie i pozwala latwiej zniesc przeciwnosci czekajacego nas dnia.

Aha, czyli mam wierzy,c Ci na słowo. Niestety, tak to nie działa.

Nie, nie wystarczy, bo imprimatur oznacza, że dana publikacja nie zawiera błędów doktrynalnych, a nie, że takie jest nauczanie Kościoła (patrz imprimatur dla objawień Katarzyny Emmerich), bo takowe jest w dokumentach soborowych i Katechizmie Kościoła Katolickiego.

Zwykła Twoja złośliwość, ale czego mogę się spodziewać?
Wyraźnie napisałam, że nie uważam się za omnibusa i dlatego proszę o konkretne nauczanie papieża, abym mogła zweryfikować swoją wiedzę. Ten artykuł nie mówi o liturgii seksu, a o liturgicznym wymiarze, to po pierwsze, a po drugie nie ma nic o składaniu siebie w ofierze.

Czy cos wspomniałam, że czepiam się jako moderator? Mam powtarzać, że jako moderator uzywam dwóch kolorów?

Nie rozumiem Twojego wymogu dokumentowania zwrotów użytych przez Marka i ich zgodności z katolickim nauczaniem, a w razie niespełnienia tego warunku stawiasz mu ultimatum, żeby:

Nie wydaje mi się, żeby użycie przez rozmówcę nieco innego słownictwa, było od razu dowodem na bezowocną dyskusję, wręcz przeciwnie, pewne wzmocnienie słownictwa może mieć wartość w przekazie treści. Małe modyfikacje słownictwa nie przesądzają o bezowocności dyskusji.

Od Marka wymaga się kalki nauczania UNK, a inni użytkownicy mówili wczoraj: czyli głoszą poglądy, że używanie akcesoriów masturbacyjnych jest na miejscu, co ani pod kątem słownictwa, ani pod kątem treści propagujących pewne wzorce zachowań, z nauczaniem UNK nie jest zgodne. Mimo wszystko od tych użytkowników żadne wymaganie dokumentowania ich wypowiedzi i ich zgodności z nauczaniem UNK nie jest wymagane.
Poza tym ten sam user pisał:a to słownictwo też nie jest zgodne ze słownictwem używanym przez katolickie nauczanie.

Nie rozumiem zatem dysproporcji w traktowaniu forumowiczów. Wypowiedzi Marka dzieli się jak włos na czworo, a innym wszystko uchodzi. Może M_P pownien zacząć rzucać "fiutami", to wtedy nie wzbudzi to podejrzeń moderacji?

[i]Reg. § III: Moderacja forum:

1. Moderatorzy podejmą starania mające na celu usuwanie wszelkich niezgodnych z regulaminem postów jak najszybciej, jednak nie jest możliwe natychmiastowe przeczytanie każdej wiadomości. Jeżeli jakaś wypowiedź budzi Twoją wątpliwość, zgłoś ten fakt do moderatora. Zgłoszenie nie jest równoznaczne z usunięciem postu lub fragmentu wypowiedzi. Prosimy również, żeby pamiętać, że moderator jest człowiekiem i może również coś przeoczyć...

Ziew. Za fiuty mogę się pokajać, choć nie wiem, co na to profesor Aleksander Fiut. Co do akcesoriów, jako niekatolik w wyrażaniu swoich opinii o życiu i etyce związany przez UNK nie jestem. A Marek Piotrowski jest. Śmiem twierdzić, że jako apologeta, nawet jest związany podwójnie.

Co prawda nie jest to przejście trywialne dla katolika, przyjąć do wiadomości, że są na świecie niekatolicy, którzy nie tylko, że nie chcą mieć osobiście z KK nic wspólnego, ale jeszcze uważają, że cała ta """zbawcza""" nauka wyrządziła im szkody w doczesności i prawdopodobnie wyrządzi też szkody w Zaświatach, i to nawet wtedy, jeśli jakiś Sąd Ostateczny przed Bogiem chrześcijan się tam odbędzie.

Taa..
Tylko, żeby w normalnej w zasadzie pod każdym względem wypowiedź Marka, dostrzec jakąś niekoszerność i domagać się jej dokumentowania, to trzeba mieć duuużo zaangażowania i patrzeć na tę wypowiedź przez niezłą lupę, żeby tylko móc się do niej przyczepić. Ma się wrażenie, że wypowiedzi M_P są prześwietlone jak się tylko da i z największą starannością. A tu obok niezauważone uchodzą sobie "kwiatki", że wytrzeszczu można dostać. Ergo pisze o "fiutach", Robek o "cycach" i to im uchodzi bez osta, a M_P dostaje osty za "ikonę".

Dzięki Chwat za wsparcie, jestem Ci wdzięczny za łyk normalności (tym bardziej, ze przecież nie we wszystkim się zgadzamy) ale na razie zrezygnuję. Mam już dość tłumaczenia, że nie jestem wielbłądem za kazdym razem, jak chcę pokazać coś szerszego niż biologizm przyjmowany tu z takim aplauzem.
Niestety, kura grzebiąc w... powiedzmy: błocie w poszukiwaniu robaków nie patrzy w gwiazdy i usiłuje pouczać innych, że latanie odrobinę wyżej jest zbędne - bo "kłóci się z codziennością życia".
Nadto nie poradzę na to, że niektóre katechetki mają się za mądrzejsze od cenzorów kościelnych...
kolejny EOT

O my wszyscy niegodni!!
Wpadnę w depresję i pójdę się powiesić, a Marek będzie miał mnie na swoim sumieniu.

Przesadziłeś jakiś wyjątek by się znalazł
Wybaczcie, czasami nie mogę się powstrzymać
https://img.webme.com/pic/s/stresograf/biedronka5.gif

Akurat znam to z doświadczenia to o czym pisał Benedykt z linku Pana Marka:
„Kocha jednak nie sama dusza ani nie samo ciało: kocha człowiek, osoba, która kocha jako stworzenie jednostkowe, złożone z ciała i duszy. Jedynie wówczas, kiedy obydwa wymiary stapiają się naprawdę w jedną całość, człowiek staje się w pełni sobą. Tylko w ten sposób miłość – eros – może dojrzewać, osiągając swoją prawdziwą wielkość”

zgadza się, jest coś takiego i jest to naprawdę coś niesamowitego. Trudno czasem się to osiąga, bo wiadomo łaska uświęcająca, czas spotkania i miejsce, dużo elementów seksualnych wyświetlanych, pokazywanych w tv, naszym życiu, które to zmieniają naszą percepcje i odczucia, na złe, ale jest to realne.
A naprawdę warto, trzeba jedynie się starać i chcieć.
To że ktoś kogoś pcha przez wibrator bliżej siebie, tak jest łatwo, jedynie łatwo, to daje jakąś satysfakcje na chwilę i ulatuje po chwili, ale to nie jest prawdziwa czysta miłość. To nie jest to bycie razem i miłość.
Nie jestem w stanie tego właściwie słowami opisać bo się nie da, ale te słowa wyżej Benedykta coś pod to pasują.

Romantyczna kolacja przy świecach to nie jest czysta miłość.
Zmysłowa bielizna, zadbane ciało to nie jest czysta miłość.
Fellatio i cunnilingus to nie jest czysta miłość.
Seks to nie jest czysta miłość.

...i tak sobie można wzniośle gdybać i filozofować, tylko potem się nie dziwmy że wierni w znakomitej większości ignorują naukę Kościoła dotyczącą ludzkiej seksualności.

Pomijając dupne dywagacje autor sam ryzykuje wpadnięciem w pułapkę. Wibrator to bardzo niebezpieczne narzędzie. Żaden człowiek nie sprosta w prostych pracach dobrze skonstruowanej maszynie. Autor jak będzie igrał z tak niebezpiecznymi narzędziami, to w przyszłości będzie się pocił gimnastykował i nic z tego nie wyniknie. Zamiast szukać sposobu, to tylko pogłębia problem swój i żony, a kolejna sprawa-kobiecie też za dużo pokazać i powiedzieć nie można, bo to potem tylko nam może zaszkodzić. Niech wiedzą i czują tyle co powinny. Też im się spokojniej będzie żyło.

Tyle, ze to akurat zona pisala...