Jan Paweł II chcąc ustosunkować się do wniosków o uznania małżeństwa za niebyłe, podpisał się pod tym co napisał natchniony ksiądz. Ksiądz Kokoszka powinien jeszcze dopisać, że w przypadku ułomności męża w zakresie dawania żonie satysfakcji, gdyby na nieszczęście znalazł w szufladzie u żony taką elektryczną maszynę do samozaspokajania się i wpadł w depresję, to jakie będą konsekwencje tej depresji. Czy ma prawo do jakichś kroków prawnych, choćby alimentów od żony w przypadku rozwodu. Jeszcze raz powtórzę to co także pisze ks Kokoszka: udany stosunek małżeński zależy w takim stopniu od mądrej doświadczonej żony, jak i od męża.

Gdybym te wszystkie nauki przedmałżeńskie chciał zaakceptować, to jeszcze przed straceniem "dziewictwa" wpadłbym w depresję i szukał zaspokojenia poza małżeństwem. (Za moich czasów nie było ani nauk, ani tyle rozwodów i rodziły się dzieci) Bo to niby i tak grzech i tak grzech. Z małżeństwa wycofać się nie można, a z rozwiązłego życia tak. W małżeństwie trzeba dbać o dobro partnera i inni nie mogą podjudzać, bo to nie jest Słowo Boże.

Serio? Nie dość że to ubezpładnianie, to jeszcze stosunek przerywany...
co za różnica czy był orgazm czy nie, skoro stosunek trwał, został rozpoczęty?

Oj, pokręcone to wszystko...

? Czyli jeśli kobieta miała orgazm szybciej niż facet i poprosiła o przerwanie stosunku bo kontynuacja ze względu na nadwrażliwość tkanek po orgazmie była dla niej delikatnie rzecz ujmując niekomfortowa to grzech?

Im bardziej próbuję zrozumieć logikę tego co według KRK jest grzechem i dlaczego, tym bardziej jestem szczęśliwa że uznałam że złe jest to co prowadzi do krzywdy, może to wymaga indywidualnego rozważania każdego przypadku, ale przynajmniej mogę bez poczucia winy cieszyć się seksem i wystarczy że każda bezpośrednio zaangażowana osoba wyraża świadomą zgodę na daną akcję i jest ok...

Zawsze możesz uznać że nie jest to grzech, gorzej jak dla ciebie stanie się to rytuałem, tylko się nie zdziw jak mąż zacznie w najlepszym wypadku sam na własną rękę się zaspakajać(to jest grzech) albo znajdzie taką która takich problemów nie ma (i to też jest grzech)

W życiu nie ma łatwych odpowiedzi, musimy pamiętać w łóżku że jesteśmy w nim razem, a nie osobno.

...albo żona znajdzie sobie delikatniejszego i bardziej wyrozumiałego kochanka.

Tak to sobie można gdybać.

No właśnie kochanka, ale nie męża, bo chyba jesteśmy na forum katolickim, gdzie jedno szanuje drugie i kocha się nawzajem, a nie zastanawia się jak tu sobie dogodzić samemu.