Niestety z moją żoną nie da się normalnie porozmawiać.Z każdej najdelikatniejszej próby rozmowy potrafi wyprowadzić awanturę.U niej temat seksu nie istniał i nie istnieje . Modliłem się całą młodość , cały okres kawalerski.... No cóż niestety tak jest i myślę że nasze wybory nie zawsze są najlepsze bo tak samo można np. powiedzieć kobiecie która ma męża pijaka...Po prostu nie każdy daje się poznać z tej gorszej strony i nie zawsze uda się od razu dostrzec jakieś niepokojące symptomy. Teoretycznie najlepiej byłoby pomieszkać razem na próbę.Ale jest to wbrew bożym przykazaniom i też obecnie bywa tak że małżeństwa po takiej ,,próbie" też się rozpadają. Generalnie Kościół raczej się nie myli ,jednak pasterze kościoła niekiedy nie zawsze są w stanie sprostać na czas różnym wyzwaniom.I niekiedy mam wrażenie że przez zbyt wielką powściągliwość oddają pole złu. Jednak grzeszyć zuchwale w nadziei że Bóg mi na koniec i tak odpuści jest niejako proszeniem się o wieczne potępienie.Wiele jest w Biblii napisane nie wprost ale niejako okrężną drogą .Interpretacją Pisma Świętego zajmuje się od wieków Kościół przedstawiając nam wiernym to w postaci nauk i dokumentów.

Czy będziesz grzeszył zuchwale, czy będziesz grzeszył nie zuchwale, to i tak nic ci to nie daje, bo zbawienie nie jest przyznawane od ilości grzechów, tylko z daru łaski od Boga.





A to dlaczego w Biblii jest wszystko pisane, okrężną drogą? to tak ciężko by było bezpośrednio w Biblii napisać, że jest zakaz całowania przed ślubem?

Za Deon.pl KKK art 2514....do 2533,

Widze że masz zupełnie inne podejście do tej kwestii niż ja, bo ja się żadnymi zakazami nie przejmuje, a ty się przejmujesz prawie wszystkimi, bo tego co mówią w KKK, że seks to tylko w celach prokreacyjnych, to już nie uznajesz.
I w sumie to nawet twoje problemy życiowe, są dość podobne do tych które prezentuje autorka tego tematu, bo tam u niej winny jest mąż który jest uzależniony, natomiast u ciebie problemem okazała się religia, która zabroniła rozmawiania na tematy związane z seksem.
Więc w obu przypadkach jest coś co powoduje, że to życie erotyczne, nie specjalnie się udało.

Tu nie tyle religia co żona .Zachowanie wstrzemiężliwości od seksu i grzesznej intymności w okresie narzeczeńskim, nie oznacza że trzeba to ciągnąć w małżeństwie.Byłoby to raczej bezsensowne. Razem z Asiula77 mamy problemy ze swym współmałżonkiem który zamyka się niejako w swoim egoizmie i nie chce niejako ofiarować swego ciała swemu współmałżonkowi.

Masz prawo do takie postawy, mówiącej że im więcej grzechów, tym bardziej pewne staje sie potępienie. Ale ja na to tak nie patrzę, bo weźmy choćby przykład z życia wzięty, bo jeśli dużo grzechów potępienie, mało grzechów to już niebo, więc jeśli jest duże bezrobocie nie mam pracy, ale jak już będzie małe bezrobocie to już prace będe miał, no ale nie mam, więc tutaj to nie działa, więc w przypadku Nieba i piekła, może wyjść tak samo.
Bo ile to było gadania, że jak będzie małe bezrobocie to każdy znajdzie prace, i jakoś sie nie sprawdziło, a w kościele też mówią żeby jak najmniej grzeszyć to będzie zbawienie, gdzie tutaj również może sie okazać, że wyjdzie tak samo jak z bezrobociem, i jak zwykle skończe z palcem w nocniku.






No właśnie religia, tak jakby zabroniła rozmawiania na takie tematy, bo gdybyś to wszystko dokładnie omówił przed ślubem, to by do tego ślubu nie doszło, i byś nie miał tych problemów co masz teraz.

Nie religia stanowi problem, tylko własne obawy, to po pierwsze.
Ożenek na zimno, bo" wypada" się ożenić. Bez uczucia, miłości czy nawet cienia sympatii. Nic dziwnego,że potem wyszło jak wyszło. Jedno nie kochał drugiego on nie kochał jej, a ona jego - to jak miało pojawić się pożądanie i ochota na seks?

Gdyby każda osoba czekała na wielką miłość, każda dziewczyna wychodziła tylko za tego jedynego ,,księcia z bajki"-przystojnego, z luksusowym samochodem,pięknym pałacykiem w centrum Warszawy ,wożącym ją na wycieczki do egzotycznych krajów mieszkając w luksusowych hotelach i do tego zarabiał krocie ,a każdy kawaler żenił się tylko z tą wyśnioną , piękną ,szczupłą blondynką a do tego mądrą ,dobrą i oczywiście nie ,,ruszaną" przez innych mężczyzn to tak myślę że chyba z 30 a może nawet 50% małżeństw mogłoby nie zaistnieć. Może nie potrafiłem utrzymać relacji z kobietami które zaowocowały by ślubem, i w końcu załapałem może tą ,,ostatnią szansę" aby nie zostać samotnym kawalerem mając nadzieję że uczucie w końcu się pojawi ,rozpali i będzie dobrze i normalnie.A w końcu ile jest małżeństw w których ludzie poszli na jakiś kompromis .Gdzie miast ,,księcia z bajki" musiał w końcu wystarczyć ten książę który przyjeżdżał na starym rowerze,pachniał nie najdroższymi perfumami ale wypitym piwem i po prostu molestował kobietę mówiąc że ją kocha i że się z nią ożeni, a ona wyobrażała sobie że rzeczywiście przyszłość będzie świetlana.

Na koniec i tak zadecyduje Bóg gdzie trafimy, ale po to dał nam przecież przykazania i naukę abyśmy wiedzieli co jest dobre a co złe abyśmy czyniąc dobro trafili do Nieba.

Możesz czynić dobro i trafić do piekła, bo przecież nie jesteś w stanie zmusić Boga do tego, żeby przed tobą otworzył bramy Nieba.







Ale zdajesz sobie sprawe, że tacy ludzie mają zupełnie inne wartości niż ty? że żyli i żyją zupełnie inaczej niż ty?

W takich związkach jest przed ślubem seks, więc jeśli ten seks jest dość słabej jakości(bo zawsze tak może być, że nie są w stanie do siebie sie dopasować, różnie z tym bywa) to taki związek sie kończy, a nawet jak nie ma seksu, to jest całowanie oraz obmacywanie, i tutaj również coś może nie zagrać, temperamenty mogą sie niedopasować, i tak samo związek sie kończy, ale często tak bywa że po kilku nieudanych związkach, pojawia sie sytuacja że w końcu trafia się, na odpowiednią osobe.

No i odnosząc się do tego, że ty miałeś ostatnią szanse na to żeby się ożenić, to powiem ci że taki gość na rowerze z piwem w ręku, często już był po kilku nieformalnych związkach, i zdaje sobie sprawę gdzie mu było lepiej a gdzie gorzej, i dzięki temu może wybrać sobie taką partnerke jaka mu najbardziej odpowiada.

Nie wiem, czy ktoś zauważył,że Asiula 77 (autorka) przestała pisać jakieś 4 strony temu i może już nie napisze.Więc może należałoby zmienić tyuł na "współmałżonek nie ma ..."

Też to widzę od pewnego czasu że autorka tego tematu z jakichś nieznanych powodów nic tu się nie udziela.Zapewne przekopując internet coś tam na ten temat by się znalazło ale wiele spraw i sytuacji życiowych jest indywidualnych i nieszablonowych tak jak inny jest każdy człowiek.Poza tym dobrze jest usłyszeć opinię innych ....nie być z problemami tak zupełnie samemu.

Czy jesteś indywidualny to trudno powiedzieć, ale prezentujesz wyjątkowo skrajnie konserwatywną postawe, bo dalej to już jest jedynie pas cnoty.
No i dobrze sie stało, że samemu mam inne podejście do tych kwestii, bo gdybym robił wzorem "pawelv" to po dziś dzień bym był prawiczkiem, a przecież nie jestem kimś, kto by chciał żyć w czystości przez całe życie.

Ja też.

Na serio to mówisz? nie chciałeś żyć w czystości, a do wieku 29 lat byłeś prawiczkiem?
Żyłeś w ten sposób bo chciałeś tak żyć, nikt nie zmuszał cie do tych wszystkich zakazów, a nawet jeśli, to przecież z grzechu(całowanie przed ślubem)można sie wyspowiadać, a więc ten grzech by został odpuszczony, już by go nie było.