A czy nie przyszlo ci do glowy Natalio ze jestes osoba z bardzo niskimi potrzebami w dziedzinie seksualnej ( co oczywiscie ulatwia pozostanie w czystosci ) ale kto inny moze miec 10x wyzsze potrzeby w tym wzgledzie.
Samo stwierdzenie ze "nie mamy żadnych potrzeb seksualnych" jest w przypadku 90% ludzi nieprawdziwe.
Wiekszosc ludzkiej cywilizacji, kultury i sztuki napedzana byla potrzebami seksualnymi ludzi na przestrzeni dziejow, wiec ignorowanie tego jest co najmniej dziwne?

Domyśliłam się ze zostanę uznana za chorą.
Możesz mi zatem powiedzieć jak radzą sobie ludzie z tymi wielkimi potrzebami seksualnymi w przypadku wstrzemięźliwość małżeńskiej( jakiegoś wypadku czy choroby współmałżonka) ?
Bo to chyba normalne że się zdarzają takie sytuacje ,mowie o wstrzemięźliwość rocznej albo dwuletniej .

Zdradzają swoje żony chodząc na prostytutki czy żony im podrzucają koleżanki z pracy ?

Albo maja stale kochanki na boku - roznie to bywa.

Natalio- a słyszałaś o czymś takim jak masturbacja?

Serio, to najlepsze wyjście gdy ktoś ma normalne potrzeby seksualne i nie ma w danym momencie chętnego, sprawnego pod tym względem partnera. Jeśli sama potrafisz skutecznie przyblokować potrzeby seksualne ma dłuższy czas to najprawdopodobnie po prostu masz niskie libido, ale większość ma przeciętne, a są jeszcze osoby o wysokim lub bardzo wysokim libido. Dopiero konieczność zaspokajania się wielokrotnie w ciągu doby tak, że utrudnia to zaspokajanie innych potrzeb i wypełnianie obowiązków uznaje się za patogiczne, a opcja nie odczuwania poważnego dyskomfortu przy braku orgazmu dłużej niż kilka tygodni to także patologia, choć tak gloryfikowana w chrześcijaństwie.

Co istotne na pewnym etapie rozwoju duchowego rzeczywiście seksualność schodzi na dalszy plan i nie ma dyskomfortu przy braku jakiejkolwiek formy fizycznej aktywnosci seksualnej, bo ekwiwalentem orgazmu standardowego staje się orgazm duchowy nie powiązany ze stymulacją fizyczną, ale na poziomie umysłu to na jedno wychodzi czy wyrzut pewnych neuroprzekaźników jest inicjowany przez stymulację fizyczną czy bezpośrednio w mózgu, bo tak czy inaczej prawdziwym centrum orgazmu jest mózg.

Nieważne naprawdę ,ja jestem praktykująca katoliczką i mnie te sprawy nie dotyczą.

Fakt należenia do takiej czy innej religii i chęć trzymania się takich czy innych zasad nie jest tożsama z tym, że nie dotyczą Cię potrzeby seksualne, jeśli Ciebie to nie dotyczy to być może po prostu masz z jakiś przyczyn bardzo niskie libido, przy wysokim i braku chętnego partnera próba nie robienia tego jest podobna do próby nie jedzenia, choć w przypadku seksu na szczęście jest jeszcze bufor w postaci snów.

Tak się składa, że większości praktykujących katolików, szczególnie tych nie mających udanego pożycia małżeńskiego to dotyczy, bo mało kto ma skrajnie niskie potrzeby seksualne lub przynajmniej na tyle niskie aby je stłumić.

Ciekawe jest też to, że potraktowałaś to personalnie, choć odniosłam się do Twojej wypowiedzi:


Na pytanie jak sobie radzą odpowiedziałam, że istnieje masturbacja Serio, to rozsądniejsze niż zdrada.

Z tego co napisałaś nie jako wynika, że kwestia masturbacji nie dotyczy praktykujących katolików z tym, że nie jest to prawda, bo to kwestia libido a nie wiary.

Serio, to nie dotyczy osób aseksualnych lub ze skrajnie niskim lub skrajnie stłumionym libido, reszta nawet jeśli tego nie robi płaci za to ogromnym wysiłkiem woli, czyli ich to dotyczy.

Nikt nie każe nikomu się masturbować czy uprawiać innych form seksu uznanego przez jego wyznanie za grzeszne, ale fakt bycia praktykującym katolikiem nie oznacza na automacie opcji niezaspokajania potrzeb seksualnych przez dłuższy czas, bo to kwestia libido oraz preferowanej formy zaspokojenia, bo tak jak pisałam, można doznawać tzw duchowych orgazmów i wówczas te fizyczne zwyczajnie stają się zbędne.

Jest tu generalna kwestia podejścia do zaspokajania podstawowych potrzeb człowieka: jedzenie, sen, komfort cieplny. Nikt nie neguje konieczności ich zaspokojenia, tylko potrzeby seksualne, naturalnie przecież istniejące, mają być realizowane w jeden akceptowany religijnie sposób : w małżeństwie, i też z ograniczeniami. I nie chodzi o to, by stawiać te potrzeby na pierwszym miejscu, nie powinny być jednak traktowane jako kłopotliwy dodatek do człowieczeństwa, i skoro nie jesteś żonaty/zamężna, to pomódl się i zapomnij o tym... Aha, jeszcze ewentualnie szklanka wody.

NIe każda potrzeba ciała jest spełniana: są asceci, są posty, ludzie pracują zamiast wylegiwać się w łóżku itd

Dziwi mnie to ze nie mowi sie tak o ludziach ktorzy np katuja sie godzinami na silowni a jedynie co jedzą to jakieś przyslowiowe kielki rzodkiewki tylko dla tego by byc fit i sumuklej sylwetki. Czy Ci ludzie nie odczuwaja glodu? Nie sadze. Podziwia sie ich za samodyscyplinę. A osoby nie chcace realizować seksualnie ze wzgledu na wiarę i przekonania z reguly sie wysmiewa i nazywa idiotami.
A katolika w zupelnościnwystarcza taka argumentacja.
https://abpsheen.pl/2013/03/16/czystosc ... y-czesc-1/

Na chwile zakładając, że religia chrześcijańska została wymyślona dla ludzi i przez ludzi, to tutaj wszystko sie zgada, bo dla komurki rodzinnej(mąż żona i dzieci) najbardziej zdrowe i rozsądne jest żeby nie zdradzać, nie mieć kochanek, utrzymywać popęd seksualny całkowicie pod kontrolą, a pozostałe potrzeby(jedzenie sen) nie są czyśm co by w znaczący sposób mogło działać na szkode rodzinie, więc można je w większości pominąć.
Też może być tak że z pośród wielu religii, wybrano taką która w największym stopniu zabezpiecza interes rodziny.



Bo to nie jest to samo.
Ktoś kto godzinami katuje się na siłowni, głodzi sie, otrzymuje za to nagrodę(smukła sylwetka, lepiej wygląda)którą może zobaczyć i to na własne oczy, inni ludzie też to widzą, i doceniają ich wysiłek w osiąganie pożądanej sylwetki.
A jeśli chodzi o religie i osoby żyjące w wstrzemięźliwości, to gdzie widać to Niebo które dostaną w nagrodę? gdzie widać zapewnienie od Boga, że za wstrzemięźliwość dostaną Niebo? gdzie widac dowody na istnienie Boga?
Tutaj nie ma śmiechu z ich wstrzemięźliwości, tutaj jest śmiech z wiary w to że ta ich wstrzemięźliwość, ma jakikolwiek sens.



Co takiego atrakcyjnego jest w oglądaniu Boga?

Inga- jeśli ktoś się głodzi przez dłuższy czas można podziwiać za samodyscyplinę, ale ten podziw nie zniweluje strat dla organizmu. Inna sprawa gdy robi to z rozsądkiem i widocznymi korzyściami oraz uszczerbku na zdrowiu fizycznym, psychicznym oraz na poziomie relacji, czyli odrzuca niezdrowe jedzenie mając zapewniony dostęp do takiego, które zaspokoi wszelkie jego potrzeby.

Źle jest jeść za dużo i/lub niezdrowo, ale jedzenie za mało lub wcale to oznaka choroby i to się leczy. Obecnie do listy zaburzeń odżywiania wpisano także ortoreksję, czyli obsesję na punkcie zdrowego odżywiania degradującą dla innych sfer życia. Z seksem jest analogicznie- nadmiar czy ryzykowne/szkodliwe zachowania to patologia, ale brak potrzeb czy skrajne ich tłumienie lub obsesja na punkcje tego, aby robić to tylko tak jak głosi dana ideologia to też patologia.

Zrozum, jeśli istniały by jakiekolwiek dowody na to, że przestrzeganie katolickich wytycznych w sprawie seksu nie powoduje jakichkolwiek problemów zdrowotnych i psychicznych, a łamanie ich powoduje obiektywne straty to zapewne bym ich przestrzegała. Tymczasem nie ma jakichkolwiek racjonalnych dowodów na tezę o szkodliwości nienałogowej masturbacji czy też na szkodliwość seksu we dwoje gdy nie ma tego kluczowego ponoć otwarcia na życie. Serio- gdzie te dowody na szkodliwość zaspokojenia bez seksu klasycznego? Gdzie dane o szkodliwości prezerwatyw? Gdzie dowody na to że pary przestrzegające tych zaleceń mają bardziej udane związki?

Dlaczego czystość serca miałaby zależeć od zwyczajów seksualnych, a nie np od czystości intencji lub braku fałszywych przekonań blokujących energię Miłości płynącą z serca?

Niezupełnie o to mi chodziło. Ktoś będący w związku małżeńskim dobrowolnie zobowiązuje się do wierności, w zamian ma zapewnione zaspokojenie potrzeb seksualnych ( przynajmniej teoretycznie, a jeśli nie, to widziały gały co brały...). Chodzi o tych poza związkami, z różnych powodów: ci nie mają szansy na bezgrzeszne zaspokojenie, chcąc być w zgodzie z zasadami religii.
Aha, przykład z katującymi się na siłowni całkiem od rzeczy, bo oni robią to dobrowolnie, i osiągnięcie celu jaki sobie postawili jest dla nich nagrodą. Tak samo są pewnie osobnicy świadomie tłumiący w sobie potrzeby seksualne, ale to też ich wybór...

Co ty za cuda wymyślasz? to jak mam żone, i kiedy mi sie zachcę, to ona ma obowiązek uprawiać ze mną seks? to ty na serio to mówisz? ty "zepp" masz żonę?

Prośba o czytanie ze zrozumieniem...

Jeśli już o tym piszesz to ...czy mężczyzna chcący sypiać z kobietą bez sakramentu małżeństwa czy też namawiający ją na stosowanie antykoncepcji albo mający w życiu kilkanaście partnerek seksualnych ma pojęcie w ogóle o miłość płynącej z serca albo kierują nim jakiekolwiek czyste intencje?

Bo ja mam swoje lata i pomijając wiarę i Pana Boga widzę trochę co się dzieje na tym świecie.I widzę szkodliwość i masę problemów ludzkich z powodu nie przestrzegania katolickiej etyki i nauki o moralność .