Podwójne życie: w Małżeństwie i w Wspólnocie...
Podwójne życie: w Małżeństwie i w Wspólnocie...
Autor |
Wiadomość |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
 Podwójne życie: w Małżeństwie i w Wspólnocie...
Zauważyłem BARDZO poważny problem w relacjach małżeńskich,
w których jeden ze współmałżonków wbrew woli bądź za przyzwoleniem
pod presją prowadzi oddzielne życie we Wspólnocie ( - tach ) przy Parafii..
Problem dotyczy pogodzenia Drogi. Małżeństwo, jako Sakrament, jest
znakiem Obecności Boga w życiu. Tam, gdzie Bóg, winna być i Jedność.
Tam serca i ciała myślą wspólnie... Jednak Ci, którzy często w tak piękny
i budujący sposób doświadczyli obecności Chrystusa w swoim życiu,
tak samo "pięknie" potrafią burzyć jedność Małżeństwa idąc SWOJĄ drogą,
pozostawiając współmałżonka własnym wyborom...
Co o tym myślicie? Liczę na przykłady z autopsji - rodzin wierzących.
Sam stanąłem wobec Woli Boga, który przemówił do mnie przez O.Pio:
"Czasami Bogu bardziej podobają się ludzie,
którzy idą do Niego piechotą, niż jadą tramwajem"
..w moim przypadku oznaczało to rezygnację uczestnictwa w Formacji
Odnowy w Duchu Świętym, po to, by wysiadając z tramwaju iść
z żoną wspólną Drogą Jedności do Boga na piechotę..
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pn lip 25, 2005 15:21 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ja sądzę, ze przy odrobinie dobrej woli jest do pogodzenia i jedno - i drugie 
|
Pn lip 25, 2005 17:04 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Uważam, że dobrze zrobiłeś. Niektórym ludziom odpowiada atmosfera jaka panuje w Odnowie, innym nie i Twoja żona ma prawo nie uznawać takiej formy modlitwy jaką OwDŚ prezentuje za odpowiednią dla siebie. Zrezygnowanie z uczestnictwa w Odnowie jest w przypadku takiego konfliktu jedynym sensownym wyjściem - od Boga Cię to nie odetnie i wcale nie jest powiedziane, że przez to będzie Ci gorzej pogłębiać wiarę - wręcz przeciwnie, być może razem z żoną odnajdziecie jakiś wspólny sposób wzrastania w wierze i będzie jeszcze piękniej niż byś się mógł spodziewać  Skoro mężczyzna opuszcza ojca i matkę swoją dla swojej żony, to tym mniej powinien się zastanawiać jeśli chodzi o opuszczenie Odnowy, której jest prędzej hobby niż kluczem do zbawienia 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Pn lip 25, 2005 21:30 |
|
|
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
ddv163 napisał:
Cytuj: Ja sądzę, że przy odrobinie dobrej woli jest do pogodzenia i jedno - i drugie
Myślisz, że współmałżonek(-nka) zawsze ma złą wolę,
gdy pragnie odejścia partnera ze Wspólnoty, widząc,
np. że on "nie nadaje" się do takich spotkań, bo pada
mu to na głowę i mało nie śpiewa Psalmów nad uchem?
Pragnę zauważyć, że nie jest tu winna idea Wspólnoty,
lecz nasze słabości, nawyki, niedoskonałości i grzechy..
Incognito, wiem, że zrobiłem dobrze, bo tego oczekiwał ode mnie
Bóg. Próbował mi to powiedzieć przez ponad pół roku, ale mój opór
i "egoizm religijny" był silniejszy. To powodowało spięcia w rodzinie.
Na początku nie trafiało do mnie, że żonie nie odpowiada forma modlitw
charakterystycznych dla Wspólnot Charyzmatycznych. Z pychy uważałem,
iż to ona, a nie ja - powinna zmienić swoje myślenie. Ciężko było..ciężko.
Bardzo wymowne jest to,co napisałeś.Nie powinno się namawiac na siłę.
Skoro mi odpowiada taka droga,nie mogę narzucać jej innym ludziom..
Przyznam,że odchodząc od moim pragnień ukierunkowanych na Wspólnotę
moja wiara o wiele bardziej się pogłębiła. Będąc tam, na pewno szedłbym
za doświadczeniem innych. Żyjąc tak,jak żyję,uczę się iść za Bogiem.
Nikt,tylko On prowadzi mnie za rękę..  (Ufam,że tak jest)
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Wt lip 26, 2005 7:50 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
W takim razie szczerze Ci gratuluję - oby tak dalej 
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Wt lip 26, 2005 8:15 |
|
|
|
 |
Nathalie
Dołączył(a): Wt maja 24, 2005 12:34 Posty: 61
|
Bóg jest na pierwszym miejscu, na drugim małżonek i dopiero potem wszytko inne.
Wspólnota nie jest Bogiem, jest to tylko droga do Niego. Droga jedna z wielu.
Dlatego jeśli jest konlikt to powinno wybrać się małżonka. I tu nie chodzi o to, że odrzuca się Boga. Dla małżonków to ich związek powinien być główną drogą ku Bogu.
_________________ "Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne."
J 3,16
|
Wt lip 26, 2005 9:03 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Incognito dziękuje,ale myślę,że zasługa jest wyżej.
Sporo musiał się Bog ze mną namęczyć..a przez to i bliscy,
bym zrozumiał,czego ode mnie oczekuje..
Nathalie napisała:
Cytuj: Bóg jest na pierwszym miejscu, na drugim małżonek i dopiero potem wszytko inne. Ja to widzę jeszcze inaczej w myśl nauczania Chrystusa. Zarówno Bóg i bliźni winien być u nas na "pierwszym" miejscu. Gdy Słowo Stało się Ciałem połączyło naturę ludzką z Boską. Mamy obowiązek słuchać (rostropnie) bliźniego,jak samego Boga, oczywiście w myśl zasady Cytuj: "oddajcie Bogu to,co należy do Boga, a Cezarowi to,co należy do Cezara" ...
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Wt lip 26, 2005 9:20 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Gdyby rzeczywistość była taka sama,
jak wyniki w ankiecie,byłoby cudownie..
Chyba za mało mamy tu "wspólnotowiczów"
łączących małżeństwo z "drugim życiem" na boku...
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pn sie 01, 2005 12:11 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Kilka razy pod rząd pisałem tego posta i jakoś mi nie wychodziło przekazanie tego co mam na myśli, to jest ostatnia próba której już nie będę poprawiał, więc przepraszam jeśli coś zakręcę  Cieplutki, uważam, że dobrze robisz z tym pierwszym miejscem - wprawdzie w Biblii jest napisane że kto by kochał żonę bardziej niż Boga nie jest Go godzien, ale hierarchii o jakiej napisała Nathalie nie potrafię i nie chcę przyjąć. Bóg jest mistrzem, królem, przyjacielem dającym dobre rady, jest jak słońce o którym piszę w podpisie, ale kochana kobieta to osoba która potrzebuje mojej opieki i pomocy, to właściwie druga część mnie, istota taka jak ja i złączona ze mną w szczególny sposób. Jeśli miałbym ustawiać hierarchię 1 i 2 miejse między kochaną kobietą a Bogiem, prędzej postawiłbym kobietę przed Nim, więc lepiej nie wartościować w ten sposób  Stawianie Boga na pierwszym miejscu to dbanie o własne dobro, jako że o dobro doskonałego Boga nie można zadbać, stawianie kobiety na pierwszym miejscu to poświęcenie i oddanie jej, to decyzja wynikająca z dbania o jej dobro, nie własne - to wydaje mi się bardziej szlachetne, słuszne i związane z miłością.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Pn sie 01, 2005 16:13 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Cieszę się,że udało Ci się wreszcie napisać..
Na początku myślałem,że nie idę według Woli Boga..
dopiero po czasie potwierdzał Stwórca słuszność decyzji..
Wspólnota charyzmatyczna jest komórką,ale nie jest Ciałem.
Był czas,gdy traktowałem ją jak ciało,a to niestety było już
podejście "sekciarskie" ...
Hmm..jeśli Boga będziesz kochać bardziej,niż człowieka,
ta miłość nie będzie zdrowa,bo zaniedbująca bliźniego....
Gdy Boga będziesz kochać wedle Jego Woli,Miłość do Niego
stanie się także Miłością do bliźniego... zrozumie to tylko ten,
kto w pełni poznał DAR JEDNOŚCI Ducha Świętego...
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Wt sie 02, 2005 14:23 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Może się mylę, ale mam wrażenie,
że "głosujący inaczej"
nie chcą dać swojego głosu
poza ankietą.. a szkoda..
Byłoby o czym rozmawiać.. :/
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pn sie 08, 2005 12:30 |
|
 |
Incognito
Dołączył(a): Pt cze 18, 2004 13:21 Posty: 2617
|
Ja również chętnie zapoznałbym się z ich uzasadnieniem.
_________________ Opuściłem forum wiara.pl i mój profil czeka na usunięcie.
Pożegnanie jest tutaj
|
Pn sie 08, 2005 12:53 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Z autopsji wiem, że ludzie "tego pokroju"
unikają rozmów na ten temat.. dlaczego?
Część traktuje argumenty, jako krytykę = atak = prześladowanie.
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Pn sie 08, 2005 13:41 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Cytuj: Z autopsji wiem, że ludzie "tego pokroju" unikają rozmów na ten temat..
Hmmm, kogo rozumiesz pod pojęciem ludzi "tego pokroju"?
W ankiecie nie głosowałam; mam nadzieję, że w związku z tym nie zostałam jeszcze zaszufladkowana...
Małżeństwo jest przede wszystkim wspólną drogą do Boga, drogą do zbawienia.
Ale każda sytuacja jest inna i nie możemy mówić, że w każdym przypadku takie rozwiązanie byłoby najlepsze. U Ciebie było - więc dobrze, że potrafiłeś podjąć taką decyzję. Ale byłabym daleka od stwierdzenia, że albo oboje małżonkowie są we wspólnocie, albo żadne. Ty mówisz o tramwaju. A może jedno idzie chodnikiem, a drugie stąpa po wąskim krawężniku podtrzymywane przez partnera? Partnera, który potrzebuje do tego dodatkowej siły?
Bo przynależność jednego z małżonków do wspólnoty rzeczywiście może rodzić konflikty. Ale może też dawać doświadczenia, którymi będzie się on dzielił z drugą osobą, które będą ubogacały ich oboje. Czasem jedno nie ma sił, więc drugie ciągnie, pcha, czy niesie. Oczywiście - wymagana jest akceptacja formy; jeśli tego zabraknie, efekty będą przeciwne.
Gdy współmałżonek zdecydowanie sprzeciwia się życiu wspólnotowemu drugiego - sytuacja jest jasna. Co nie oznacza, że odtąd ich życie religijne ma być identyczne - każdy ma inną duchowość, każdy potrzebuje nieco innej formy kontaktu z Bogiem. I każdy musi być przygotowany na to, że teraz on będzie drugiego ciągnął.
Gdy współmałżonek tylko nie chce uczestniczyć w spotkaniach - trzeba rozważyć, czy ten związek ze wspólnotą powoduje rozchodzenie się dróg, czy może jednak nie dość, że daje siły do niesienia większego plecaka, to jeszcze pozwala podtrzymywać drugą osobę.
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
Wt sie 09, 2005 1:50 |
|
 |
cieplutki
Dołączył(a): Pn sty 26, 2004 16:10 Posty: 1251
|
Angua..
Wybacz mi, że tak źle się wysłowiłem, iż odebrałaś to jako
szufladkowanie. Nie miałem tego w celu i w zamiarze.
Ufam,że mi wierzysz.. No już.. Buziak.
Zgodzę się, że sytuacja każdego jest zupełnie inna..
Przedstawiając ten problem, miałem na myśli ludzi, których
myślenie jest podobne do myślenia ofiar psychomanipulacji
w sektach... za samo zadanie pytania, czy może ktoś odejść
ze wspólnoty (tym bardziej dla małżonka) dostaje białej gorączki..
Uwierz, znam to, nie tylko ze swojego doświadczenia, ale ludzi,
którzy mają z tym poważne problemy.. Sam byłem w "amoku",
więc widzę najmniejsze objawy tego nieuporządkowanego stanu..
Cytuj: ...byłabym daleka od stwierdzenia, że albo oboje małżonkowie są we wspólnocie, albo żadne..
To mi pachnie egoizmem.. takie stwierdzenie.
Nie o tym w rzeczywistości myślę.. choć myślę,
że u niejednej osoby tak może być..
np.
Jeśli jedna osoba jest wierząca, a druga pozostaje
biernym laikiem, myślę, że nie ma prawa wymagać
od współmałżonka(-nki) zejścia z Drogi Wspólnoty..
no chyba, iż obrana droga jest destrukcyjna dla związku,
a partner jest tak gorliwy, że śpiewa psalmy nad uchem..
Mmmm...piękne określenie z tym krawężnikiem..bardzo trafne!
Trafnym wnioskiem jest też to,że obydwoje nie mogą żyć tą
samą duchowością..mimo,iż idą po jednej drodze..
[...]
_________________ www.youtube.pl/wilczeoko69
|
Wt sie 09, 2005 9:59 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|