O zapłodnieniu in vitro i wierze
Autor |
Wiadomość |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
 O zapłodnieniu in vitro i wierze
Temat wydzielony stąd - jo_tka
Tak czytam posty w tym wątku i przypomina mi sie jedna z nauk przedmałżeńskich.....to tak w sprawie tego cysiu że tak bardzo nie chcesz wyjśc poza metody proponowane przez KK....proboszcz mówił nam o darze macierzystwa, ojcowstwa i z dumą poprowadził wykład z którego wynikało że zapłodnienie metodą in vitro a klonowanie to jedno i to samo  . Patrzałam jak oniemiała na tego księdza i sie zastanawiałam czy on tak naprawdę uważa???? Ale kiedy zakończył swa mowe stwierdzeniem że zna dzieci poczete metoda in vitro i to to nie sa juz normalne dzieci, widac że brak im tej iskry bożej...................................ała
Po wyściu stamtąd zastanawiałam się jaka częśc duchowieństwa żyje w takiej ciemnocie  i czy rady czy nakazy takich ludzi można traktowac poważnie.
Od tamtej pory wiele zmieniło sie jeśli chodzi o mój pogląd na KK.
Ja napisze tylko tak walcz cysiu o swoje szczęście, szczęście Twojego męża i Waszego przyszłego dziecka  Powodzenia
P.S.Niedawno temu dwójka naszych(ona 30 lat, on27) znajomych stwierdziła że nie chcą mieć dzieci bo żyja zabiegani a dziecko wiele zmienia a im pasuje tak jak jest i może za pare lat zdecyduja sie na adopcje dziecka.
Tak się zastanawiam czemu tak często ci którzy tak bardzo chcą dziecka nie moga, a ci którzy mogliby je miec, tak gardza tym darem 
|
So gru 02, 2006 23:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Proboszcz nie musi być ekspertem od in vitro...
Ma on przedstawic narzeczonym naukę Kościoła i jego stanowisko...
Prawdziwemu katolikowi powinno to wystarczyć...
Jesli ktoś uważa te nauki za ciemnote, to ciekawe po co na nie chodzi...
Zeby slub był w bialej sukience?
"Szczęście" osiagniete nieprawymi metodami nigdy nim nie będzie...
W dążeniu po trupach do celu (dosłownie-usmiercanie zarodków bądź zamrażanie ich) chodzi o wiele rzeczy, ale na pewno nie o dziecko i chęc obdarowania go miłoscią...
|
N gru 03, 2006 0:50 |
|
 |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
Teresse napisał(a): Proboszcz nie musi być ekspertem od in vitro... Ma on przedstawic narzeczonym naukę Kościoła i jego stanowisko... Prawdziwemu katolikowi powinno to wystarczyć... Jesli ktoś uważa te nauki za ciemnote, to ciekawe po co na nie chodzi... Zeby slub był w bialej sukience?
Ekspertem nie musi byc ale dobrze jest chyba mówiąc o czyms wiedzieć co sie mówi, a jak się nie wie to nie zabierac głosu.
Ma przedstawic nauke koscioła...hmm to gdzie w tych naukach pisze że klonowanie i in vitro to to samo?
Aha i gdzie jeszcze pisze o braku iskry bożej w tych dzieciach i o tym że sa juz na starcie gorsze?
To co powiedział ten ksiądz było poprostu kłamstwem, zarówno o tym że metoda in vitro jak i klonowanie to to samo. Wypowiedział sie także bardzo krzywdząco o dzieciach poczętych metodą in vitro.
[...]
|
N gru 03, 2006 1:58 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: To co powiedział ten ksiądz było poprostu kłamstwem, zarówno o tym że metoda in vitro jak i klonowanie to to samo
Kłamstwo- to świadome zniekształcenie prawdy
Jesli ktoś mówi cos nieprawdziwego z niewiedzy to nie jest to kłamstwem...
Ciekawe czy poinformowałaś tego księdza albo powiedziałaś mu że się myli?
Czy tylko teraz na forach internetowych bedziesz go podawac jako przykład ciemnoty...
Nie wiem czy wiesz takze ze namawianie czy pochwalanie grzechu jakim jest in vitro jest takze grzechem...
[...]
|
N gru 03, 2006 2:47 |
|
 |
jo_tka
Dołączył(a): Cz sie 21, 2008 19:19 Posty: 12722
|
Największy zarzut w stosunku do zapłodnienia in vitro, to tworzenie sytuacji, w której pozostają nadmiarowe zarodki. Krótko mówiąc - dzieci, którym nie dane jest się urodzić - i które, zależnie od państwa, bywają niszczone (czyli zabijane) lub rozbierane na pojedyncze komórki w badaniach naukowych, z tym samym skutkiem - a w "najlepszym" wypadku, trzymane po kilkanaście lat w lodówce.
Kolejny wynika z tej samej zasady co sprzeciw w kwestii antykoncepcji - nierozdzielania stosunku małżeńskiego i prokreacji. Ani w jedną ani w drugą stronę.
Można jeszcze mówić o pokusach:
- doboru genetycznego przyszłego dziecka - na przykład wybierania spośród kilku czy kilkunastu tych zarodków, które urodzą się bez genu kodującego chorobę;
- wybierania tego, którego materiał genetyczny jest jak najbardziej zbliżony do materiału genetycznego starszego rodzeństwa, które potrzebuje przeszczepu;
- w końcu typowej eugeniki - doboru płci, koloru oczu i innych cech fizycznych na poziomie zarodka.
_________________ Aby we wszystkim był Bóg uwielbiony
|
N gru 03, 2006 6:48 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Proboszcz nie musi być ekspertem od in vitro... Ma on przedstawic narzeczonym naukę Kościoła i jego stanowisko... Prawdziwemu katolikowi powinno to wystarczyć...
No włąsnie, powinien przedstawić stanowisko Kościoła w tym względzie. Gorzej jednak gdy sam nie wie o czym mówi, bo to stanowisko powinno mu być znane. Najwyraźniej jednak ten wspomniany proboszcz jest niedouczony i podpiera swoje stanowisko kompletnymi bzdurami, robiąc tym samym z siebie osła dardanelskiego i pośmiewisko z Kościoła. Cytuj: Kan. 279 -
§ 1. Duchowni również po przyjęciu kapłaństwa powinni kontynuować studia teologiczne. Niech się starają postępować za tą solidną doktryną, opartą na Piśmie świętym, przekazanąa przez przodków i powszechnie przyjętą przez Kościół, która jest określona zwłaszcza w dokumentach Soborów i Biskupów Rzymskich, unikając świeckich nowości oraz fałszywej wiedzy. § 2. Kapłani, według przepisów prawa partykularnego, mają uczęszczać na wykłady duszpasterskie, jakie winny być organizowane po święceniach kapłańskich, a także w terminach ustalonych przez to prawo powinni brać udział również w innych wykładach, zebraniach teologicznych lub konferencjach, dających im okazję nabycia pełniejszego poznania świętej nauki i metod duszpasterskich.
§ 3. Powinni się także zapoznawać z innymi naukami, zwłaszcza z tymi, które wiążą się ze świętymi, przede wszystkim gdy ułatwiają wykonywanie pasterskiej posługi.
No to gościu jest niedouczony, wbrew zaleceniom KPK
|
N gru 03, 2006 11:10 |
|
 |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
Teresse napisał(a): Kłamstwo- to świadome zniekształcenie prawdy
Jesli ktoś mówi cos nieprawdziwego z niewiedzy to nie jest to kłamstwem... Ciekawe czy poinformowałaś tego księdza albo powiedziałaś mu że się myli? Czy tylko teraz na forach internetowych bedziesz go podawac jako przykład ciemnoty...
Nie wiem czy wiesz takze ze namawianie czy pochwalanie grzechu jakim jest in vitro jest takze grzechem...
[...]
Osoba która podejmuje sie przygotowania narzeczonych do przyjęcia sakramentu małżeństwa powinna byc do tego przygotowana i to czy ta nieprawdę ksiądz ten mówił świadomie czy tez nie w najmniejszym stopniu go nie usprawiedliwia. Jeśli mówi takie rzeczy to nie jest poprostu przygotowany do prowadzenia takich nauk.
[...]
Pozdrawiam
|
N gru 03, 2006 11:48 |
|
 |
angua
Dołączył(a): Pn sty 03, 2005 21:25 Posty: 7301
|
Mam dwie propozycje:
1. Skończmy temat sukienki - już teraz. Proponuję uznać, że Teresse naprawdę pisała ogólnie - o nikim konkretnym. A ponieważ zrobiły się z tego wycieczki osobiste, po prostu je usunęłam. Macie czyste konto 
2. Spróbujmy jednak porozmawiać o metodzie in vitro - na przykład wychodząc od posta jotki 
Pozdrawiam 
_________________ Czuwaj i módl się bezustannie, a czyń to dla Boga, dla ludzi i dla samego siebie. Nie ma piękniejszego zadania, które zostałoby człowiekowi dane do wypełnienia, niż kontemplacja. P. M. Delfieux
|
N gru 03, 2006 12:04 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Jesli ktoś uważa te nauki za ciemnote, Wybacz teresso, ale ten tekst: Cytuj: Ale kiedy zakończył swa mowe stwierdzeniem że zna dzieci poczete metoda in vitro i to to nie sa juz normalne dzieci, widac że brak im tej iskry bożej Jest nie tylko objawem ciemnoty, ale nadzwyczajnej głupoty wypowiadajacego go. Jak można powiedzieć, ze dziecko poczete in vitro nie ma "iskry bożej" i nie jest całkiem normalne Jak taki coś może powiedzieć ksiądz prowadzący nauki przedmałżeńskie? To co to się urodziło? Potworek? Mutant? Cytuj: Jesli ktoś mówi cos nieprawdziwego z niewiedzy to nie jest to kłamstwem...
Księdza niewiedza nie usprawiedliwia, a wręcz odwrotnie pogrąża. To wiedza która musi miec przyswojoną, a jak mu sie nie chce, to niech lepiej zajmie sie "Kółkiem Różancowym", a nie naukami narzeczonych. Wprowadzając ich w błąd.
Kościół sprzeciwia się tej metodzie ze względów, które podała jotka, ale nigdy,nigdzie, nikt nie powiedział, ze dzieci w ten sposób poczete nie sa dziećmi bożymi. Takie cos może powiedzieć tylko kompletny ignorant.
P.S.
Zakładając oczywiście, że quarana opisała to rzetelnie i taki fakt miał miejsce.
|
N gru 03, 2006 12:14 |
|
 |
mateola
Dołączył(a): Pt cze 16, 2006 4:23 Posty: 1814
|
tolkien napisał(a): Wybacz teresso, ale ten tekst: Cytuj: Ale kiedy zakończył swa mowe stwierdzeniem że zna dzieci poczete metoda in vitro i to to nie sa juz normalne dzieci, widac że brak im tej iskry bożej Jest nie tylko objawem ciemnoty, ale nadzwyczajnej głupoty wypowiadajacego go. Jak można powiedzieć, ze dziecko poczete in vitro nie ma "iskry bożej" i nie jest całkiem normalne Jak taki coś może powiedzieć ksiądz prowadzący nauki przedmałżeńskie? To co to się urodziło? Potworek? Mutant?
W sumie nie wiemy dokładnie co ten ksiądz powiedział. Nie chce mi sie wierzyć...
Czy naprawdę twórcza moc Boga kończy się w jajowodzie kobiety? Na szkiełku nie działa?
|
N gru 03, 2006 12:35 |
|
 |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
mateola napisał(a): W sumie nie wiemy dokładnie co ten ksiądz powiedział. Nie chce mi sie wierzyć...
Były tam jeszcze 3 inne pary które to słyszały. Niestety, tak powiedział. jo_tka napisał(a): Największy zarzut w stosunku do zapłodnienia in vitro, to tworzenie sytuacji, w której pozostają nadmiarowe zarodki. Krótko mówiąc - dzieci, którym nie dane jest się urodzić - i które, zależnie od państwa, bywają niszczone (czyli zabijane) lub rozbierane na pojedyncze komórki w badaniach naukowych, z tym samym skutkiem - a w "najlepszym" wypadku, trzymane po kilkanaście lat w lodówce. No właśnie, tu pojawia sie pytanie czy zarodek to juz człowiek, aż boje się zaczynac ten temat bo jest to temat rzeka i można sie spierac bardzo długo. Ale ja staram sie patrzeć z punktu widzenia takiej bezpłodnej osoby, która pragnie bardzo tego dziecka i poświęca cos dla czegoś. Ja uważam że jeśli juz leczenie nie pomaga mozna spróbowac zapłodnienia w ten sposób. jo_tka napisał(a): Można jeszcze mówić o pokusach: - doboru genetycznego przyszłego dziecka - na przykład wybierania spośród kilku czy kilkunastu tych zarodków, które urodzą się bez genu kodującego chorobę; Jeśli chodzi o zarodki to raczej warto wybierac te zdrowe bo sa silniejsze i jest mniejsze ryzyko że cos pójdzie nie tak. jo_tka napisał(a): - wybierania tego, którego materiał genetyczny jest jak najbardziej zbliżony do materiału genetycznego starszego rodzeństwa, które potrzebuje przeszczepu; - w końcu typowej eugeniki - doboru płci, koloru oczu i innych cech fizycznych na poziomie zarodka.
Jeśli chodzi o ewentualną kwestie przeszczepu to chyba dobrze?
Pod warynkiem że samo poczęte w ten sposób dziecko nie traktujemy jedynie jako dawcy szpiku dla brata czy siostry ale jako odrębną istote na którą czekamyz miłością.
Jeśli chodzi o dobieranie cech fizycznych jest to niedopuszczalne, przeciez nie jesteśmy w sklepie i nie wybieramy sobie lalki.
Dziecko nie musi być doskonałe fizycznie, mamy je kochać takim jakim będzie, odnosząc sie tu do tych zarodków "chorych", ktoś powie że to to samo bo odrzucamy cos chorego niewygodnego- moim zdaniem to nie to samo ponieważ wybieramy tu sam zdrowy zarodek aby całość zapłodnienia doszła wogóle do skutku czyli urodzenia dziecka.
Pozdrawiam
|
N gru 03, 2006 12:42 |
|
 |
Annnika
Dołączył(a): Śr lis 22, 2006 15:18 Posty: 318
|
Jaa na złość nie mogę znaleźć tych wyników badań, mam tylko notatki z wykładów z pedagogiki, dział pedagogika prenatalna. W świetle tych badań dzieci poczęte metodą in vitro o wiele częściej mają problemy z poczuciem tożsamosci, o wiele częściej towarzyszy im nieuzasadnione poczucie odrzucenia, a także zaobserwowano u bardzo dużego odsetka tych dzieci - mimo że przecież większość nie wie, jaką metodą została poczęta - tzw. "syndrom ocaleńca": obserwowany m. in. u żołnierzy powracajacych z Wietnamu. (w skrócie to były problemy z rodzaju " po co ja w ogóle żyję", "dlaczego ja żyję a nie on" ).
Coraz częściej mówi się, że nasza pamięć choć nie do wywołania ot tak, jednak nie zaczyna się na 3-4 roku życia, ale juz od poczęcia. To by wyjaśniało wcześniejsze obserwacje. Na potwierdzenie tej hipotezy, że jednak pamiętamy od początku mogę przytoczyć historię pewnego 3-letniego chłopca ( nasza pani prof. od pedagogiki miała praktyki na 3 stopień specjalizacji w Paryżu). Otóż malec nie uznawał w malowaniu innego koloru niż czarny i bał sie panicznie ciemności. Aż do utraty przytomnosci. Badania pani psycholog pokazały, że chłopczyk cierpi po stracie kogoś bliskiego. Nikt w rodzinie nie umarł, nie wyjechał, nie zniknął, twierdzili rodzice. Dopiero potem powiedzieli, że początkowo była to ciąża bliźniacza, ale w 2/3 m-cu ciąży jeden z zarodków został poroniony. Malec cierpiał, bo stacił rodzeństwo...
Terapia polegajaca na wyjaśnieniu chłopcu, że miał braciszka, który jest w niebie (brzmi śmiesznie ale to tak w uproszczeniu) przyniosła spodziewane efekty.
I teraz jeśłi pamiętamy do poczatku, to jakie wspomnienia może mieć dziecko poczęte w ciepłym , stonowanym organizmie matki, a dziecko poczęte w świetle, na szkle 
|
N gru 03, 2006 14:42 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Jak można powiedzieć, ze dziecko poczete in vitro nie ma "iskry bożej" i nie jest całkiem normalne A ja się zgadzam z tą opinią...Oczywiście nie jest to winą dziecka... Ale zostało poczete wbrew zamysłowi Bożemu, poza aktem małżeńskim...Właśnie bez iskry ze strony Boga... Niestety nie wiemy jakie problemy mają takie dzieci, bo czesto fakt ich poczęcia jest utrzymywany w tajemnicy przez rodziców, dlatego ciezko prowadzic badania na ten temat... Cytuj: Kościół sprzeciwia się tej metodzie ze względów, które podała jotka, ale nigdy,nigdzie, nikt nie powiedział, ze dzieci w ten sposób poczete nie sa dziećmi bożymi. Takie cos może powiedzieć tylko kompletny ignorant.
Nadinterpretujesz, bez "iskry" to nie to samo co powiedzenie, że te dzieci nie są dziecmi Boga... Problem z naukami dla narzeczonych jest taki, że czesto chodza na nie osoby niewierzace, które z jakichs powodów chcą miec slub koscielny... Podsmiewają się z tych nauk i tylko czekają na kazde potknięcie ze strony prowadzącego... Najczęściej chca je zaliczyc szybko, najlepiej w weekend... Cytuj: Czy naprawdę twórcza moc Boga kończy się w jajowodzie kobiety? Na szkiełku nie działa Myslę, że nie działa, bo Ci ludzie powiedzieli Bogu-nie... Nie zgodzili się na jego wolę, która odmówiła im dzieci... In Vitro nie jest leczeniem niepłodności, tylko obejściem natury... Cytuj: No właśnie, tu pojawia sie pytanie czy zarodek to juz człowiek, aż boje się zaczynac ten temat bo jest to temat rzeka i można sie spierac bardzo długo.
Lekarze juz dawno uznali ze to człowiek...Mozna tą wiedzę odrzucić, ale to niebezpieczne... Cytuj: Ale ja staram sie patrzeć z punktu widzenia takiej bezpłodnej osoby, która pragnie bardzo tego dziecka i poświęca cos dla czegoś
Tylko dlaczego zakładamy że kazdy musi dostać od Boga dziecko?
Tak jak są ludzie niezdolni do małżeństwa (fizycznie i/lub psychicznie), niezdolni do pracy, niezdolni do samodzielnego zycia, tak sa ludzie niezdolni do poczecia...
In Vitro jest egoizmem, bo zakłada smierć wielu dzieci, by urodzilo się jedno...A szanse powodzenia urodzenia tego jednego są 20-30 %...
|
N gru 03, 2006 15:26 |
|
 |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
Annnika napisał(a): W świetle tych badań dzieci poczęte metodą in vitro o wiele częściej mają problemy z poczuciem tożsamosci, o wiele częściej towarzyszy im nieuzasadnione poczucie odrzucenia, a także zaobserwowano u bardzo dużego odsetka tych dzieci - mimo że przecież większość nie wie, jaką metodą została poczęta - tzw. "syndrom ocaleńca": obserwowany m. in. u żołnierzy powracajacych z Wietnamu. (w skrócie to były problemy z rodzaju " po co ja w ogóle żyję", "dlaczego ja żyję a nie on" ). I teraz jeśłi pamiętamy do poczatku, to jakie wspomnienia może mieć dziecko poczęte w ciepłym , stonowanym organizmie matki, a dziecko poczęte w świetle, na szkle 
Myśle że to co opisujesz to bardzo odosobnione wypadki, choc nie upieram się, może możesz podac jakis statystyki?
Pisze o poczuciu odrzucenia tych dzieci?
Odrzucenia przez rodziców?przeciez chcieli oni dziecka decydując sie na in vitro, a może czują się jednak bardziej odrzucone przez społeczeństwo które traktuje je jako "gorsze" mniej wartościowe, bo nie poczęte w łonie matki? Może to bardziej takie podejście innych im szkodzi niż sama sprawa jak zostały poczęte.
A jeśli chodzi własnie o problemy z poczuciem tożsamosci czy odrzucenie to samo można podciągnąc pod dzieci adoptowane, niestety tak czasami się dzieje ale najczęściej jest to wina społeczeństwa które swa postawą krzywdzi takie dziecko.
Jednak adopcje KK pochwala, chociaz takie symptomy także u tych dzieci występuja.
Jak to jest więc że ci którzy adoptują dzieci(co bardzo pochwalam),co juz wogóle nie ma nic do czynieni z naturalnym poczęciem dziecka sa akceptowani ,a ci którzy dają swój materiał genetyczny i samo tylko zapłodnienie następuje poza ciałem kobiety a późńiej dalej w niej już ewoluuje rodzą "gorszej jakości"dzieci?
Pozdrawiam
|
N gru 03, 2006 15:27 |
|
 |
guarana
Dołączył(a): Cz lis 10, 2005 21:05 Posty: 485 Lokalizacja: Katowice
|
Teresse napisał(a): Problem z naukami dla narzeczonych jest taki, że czesto chodza na nie osoby niewierzace, które z jakichs powodów chcą miec slub koscielny... Podsmiewają się z tych nauk i tylko czekają na kazde potknięcie ze strony prowadzącego... Najczęściej chca je zaliczyc szybko, najlepiej w weekend... Jeśli przkladowo chodzi na nie osoba niewierząca to oznacza że można jej wciskać kit? to tak off top Teresse napisał(a): Tylko dlaczego zakładamy że kazdy musi dostać od Boga dziecko?
Tak jak są ludzie niezdolni do małżeństwa (fizycznie i/lub psychicznie), niezdolni do pracy, niezdolni do samodzielnego zycia, tak sa ludzie niezdolni do poczecia...
A dlaczego Bóg daje dzieci kompletnym ignorantom którzy rodzą je bo nie umieja się zabezpieczyć przed niechcianą ciążą, potem oddaja je do adopcji lub co gorsza zabijają, dlaczego daje je alkoholikom którzy je potem upokarzają, dlaczego daje je nieletnim kompletnie do tego nie przygotowanym a odmawia tym którzy do tego dążą i czekaja jak na największa świętość? dlaczego im nie mozna pomóc?
Za chwile napiszesz- bo taka jest Jego wola-a jaki jest jej cel?
Pozdrawiam
|
N gru 03, 2006 15:36 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|