Widze ze i tutaj ludzie zapominaja o typowo polskich realiach, z jakimi borykaja sie miliony ludzi. Nikt o nich nie pamieta (a moze nie chce pamietac?), a oni sami sie nie wypowiedza- z jednej prostej przyczyny- malo kogo z nich stac na komputer, nie wspominajac o internecie.
Wiem ze sa kafejki internetowe (sam w jednej z nich obecnie przebywam), ale oni tam nie pojda- z wielu powodow.
mam tu na mysli osoby pracujace w sklepach, na budowach w warsztatch, pralniach i setkach innych miejsc. Nie maja oni wyzszego wyksztalcenia, czesto komputer dla nich jest obcy- ale nie przeszkadza to w niczym, ze ktos jest np. doskonalym krawcem lub kucharzem.
Ale do rzeczy.
Jezeli ktos chce sprawdzic o czym mowie niech przejdzie sie do posredniaka, albo otworzy gazete z ogloszeniami. I znajdzie tam prace- czasami mnostwo ofert.
Pominmy te "towarzyskie" i w rozny sposob zamaskowana akwizycje a wtedy zobaczymy jakie "kokosy" na czlowieka czekaja.
Najczesciej jest to praca za pensje minimalna (czasami wspanialomyslny pracodawca oferuje AZ 800zl!).
Godziny pracy? Zapomnijcie o tej fikcji- w najlepszym wypadku jest to 8 godzin, ale "trzeba przyjsc wczesniej pol godziny, a po pracy godzina na sprzatanie" (przyklad ze sklepu spozywczego). Na budowie sa jeszcze gorsze warunki- z reguly praca trwa po10, 12 godzin- co prawda pieniadze sa tu nieco lepsze, ale czlowieka caly dzien w domu nie ma. W gastronomii od razu Wam poglady wyprostuja- lokale sa czynne do ostatniego klienta.
Niestety ogromne bezrobocie sprzyja krwiozerczym pracodawcom, ktorzy wykorzystujac ten fakt, proponuja ludziom coraz gorsze warunki pracy.
Do niedawna sam pracowalem w firmie produkajacej meble na zamowienie za 900zl. Ta smieszna jalmuzna wystarczala na dojazdy do pracy (ponad 40km), nauke angielskiego, drugie sniadania i czesc rachunkow. A gdzie reszta? Reszte udalo sie dorobic po godzinach i w soboty (w okresie pol roku, jedna sobota wolna)- a to wszystko po to aby wyrwac sie z tego bagna.
Naleze do nielicznych szczesliwcow, ktorym udalo sie znalezc prace poza Polska- legalna, w ktorej zarobki sa 10 krotnie wyzsze, po miesiacu czasu otrzymalem samochod firmowy i telefon - obydwa bez limitow, gdzie szef po cztery razy sie pyta, czy napewno moge przyjsc w sobote do pracy.
Teraz patrze (glownie przez Internet) na to co sie w Polsce dzieje, i tylko z dnia na dzien sie upewniam, ze to byla wlasciwa decyzja.
Tutaj mozna NORMALNIE i po ludzku egzystowac za 40 GODZINNY TYDZIEN PRACY. I wcale nie trzeba byc ksiegowym w duzej firmie, czy miec znajomego prezesa w panstwowej spolce.
Pamietajcie o tych biedakach, ktorzy co prawda sa w ciaglej pogoni za pieniadzem, ale nie po to aby np. wyjechac na Majorke, ale po to aby np. oplacic dziecku antybiotyki. Do niedawna zaliczalem sie do nich- chociaz pozniej odkladalem kazdy grosz na ucieczke, ale dzieki temu teraz moge godnie zyc.
Niestety w Polsce coraz wiecej ludzi jest tytulowymi PRACOHOLIKAMI z koniecznosci
