Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz mar 28, 2024 21:50



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona
 Credo malzonkow chrzescijanskich 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz paź 02, 2003 20:44
Posty: 3436
Post Credo malzonkow chrzescijanskich
"Wierzymy, ze Bog nas powolal razem,
by byc dla siebie na wzajem i dla swiata
znakiem Jego wiernej milosci.

Wierzymy, ze nasza jednosc ma
pokazac swiatu, jak wymagajaca jest przyjazn
i jak lojalny jest Bog w swoim przymierzu z ludem.

Wierzymy, ze mozemy prowadzic sie wzajemnie do Boga,
dlatego czynimy nasze wspolne zycie aktem uwielbienia.

Wierzymy, ze nasze malzenstwo w Kosciele
czyni nas i nasze zycie
dlarem dla swiata.

Wierzymy, ze Jezus Chrystus jest Panem naszej jednosci,
i ze przez nasza milosc
stajemy sie swiadkami Jego jednosci z Kosciolem.

Wierzymy, ze naszym powolaniem jest troszczyc sie o nasze dzieci
tak, ze poswieca sie sluzbie Bogu i Jego swiatu.

Utwierdzeni w tej wierze,
przyrzekamy pomagac sobie wzajemnie wzrastac w swietosci
i ofiarowac siebie samych i nasza jednosc Bogu".

_________________
Oto wyryłem cię na obu dłoniach.
***
W swej wszechmocnej miłości BÓG ma zawsze przygotowane dla Ciebie wsparcie i pomoc na tyle, na ile tego potrzebujesz.


Ostatnio edytowano Pt kwi 07, 2006 15:36 przez pedziwiatr, łącznie edytowano 1 raz



Cz kwi 06, 2006 20:10
Zobacz profil

Dołączył(a): So kwi 01, 2006 19:02
Posty: 67
Post 
Piekne słowa,które brzmią patetycznie. W mojej rodzinie jest dużo zadań codziennych i prościej wygląda obraz małżeństwa.
Tzw. real jest nieco inny ale słowa piekne i moga pomóc. Dobrze sie chwile zastanowić bo poetyka zawsze podnosi ducha


Pt kwi 07, 2006 10:13
Zobacz profil
Post 
"ZALĘKNIONA MIŁOŚĆ" to tytuł kazania ks. K. Pawliny.

Oto jego fragment

"Kilka lat temu ślubowało sobie w kościele dwoje młodych ludzi. Asystowałem przy tym ślubie. Oczy ich były pełne nadziei i serca gorące miłością, drżące jakby niepewne. Ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską aż do śmierci.
Pewnego dnia Stanisław trafił do szpitala. Po operacji nie odzyskał już przytomności. Żona przez trzy miesiące przychodziła dzień w dzień do szpitala. Aż pewnego dnia dyżurny lekarz zwrócił się do niej z prośbą: niech pani oszczędzi sobie sił, ma pani dzieci. Życie pani ma przed sobą, i tak mu pani nic nie pomoże, przecież jest on nieprzytomny. A ona z uporem po pracy przemierzała co dzień całe miasto, aby kilka godzin posiedzieć przy mężu. Zapytałem ją kiedyś: Czy lekarz nie ma racji? Milczenie było odpowiedzią. Pozwoliłem sobie jeszcze na jedno pytanie: Ewa - co ty robisz przez te kilka godzin przy mężu. Wie ksiądz - jak nikogo nie ma na sali, to biorę jego bezwładną rękę, całuję obrączkę i odmawiam na jego palcach różaniec. Jestem przy nim, bo mu kiedyś obiecałam - miłość, wierność i uczciwość małżeńską, aż do śmierci. A on - choć nieprzytomny - przecież żyje. Więc jestem przy nim. Rozumie ksiądz!
Miłość - to nie gra uczuć - ale to decyzja woli. Czy w tańcu weselnym, czy przy szpitalnym łóżku - jestem, bo mu obiecałam - na Mszy świętej. Jestem, bo powiedziałam. Jestem, bo przysięgałem. Jestem, bo Bóg daje mi do tego siłę".


całe kazanie

http://www.swkrzyz.waw.pl/msza/homilie/26_03_2006.doc


Pt kwi 07, 2006 22:41
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz cze 08, 2006 19:11
Posty: 28
Post 
Śliczna historia...
Naprawdę, gdyby małżeństwa myślały w ten sposób i traktowały swoją przysięgę poważnie, świat byłby wspaniały.

Podziwiam tę kobietę, że nie załamała się przez cały ten czas, nie poddała się cierpieniu.

Jak myślicie, jak zakończyła się ta historia?

_________________
"Powierzając się Chrystusowi nie tracimy nic, a zyskujemy wszystko..."


Pn cze 12, 2006 12:41
Zobacz profil ICQ
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 22, 2005 20:59
Posty: 16
Post Takiej miłości nam trzeba
Zachowanie tej kobiety wywarło na mnie ogromne wrażenie. Nie będę starał się dopisać zakończenia tej historii, bo myślę, że samo życie pisze najlepsze scenariusze.

W zachowaniu tej kobiety widać dokładnie, czym jest miłość, którą przysięga się podczas ceremonii zaślubin. Ten obraz miłości małżeńskiej jest tak wyrazisty, jego siła tak „powalająca”, że każda próba komentarza wydaje mi się niemal profanacją tej miłości.

Jednak z obawami takiej miłości spotykamy się co dnia – często niestety spotykamy też braki takiej miłości. Sądzę, że w tym tkwi tragedia dużej części współczesnych małżeństw. Młodzi ludzie zakładają nową rodzinę jak gdyby nie zdając sobie sprawy, CO i przed KIM sobie ślubują. Co więcej dotyczy to również ludzi uważających się za katolików.
To irytuje i smuci. Pozostając na danych statystycznych można odnieść wrażenie, że w rzeczywistość sakramentalną małżeństwa wierzą już tylko księża asystujący przy ich zwieraniu.
Jednak widząc takie świadectwo, jak zachowanie tej kobiety, budzi się nadzieja, że są jeszcze ludzie potrafiący prawdziwie kochać, że są takie rodziny. A jeśli są takie rodziny to może powstać takie społeczeństwo. To jednak nie stanie się samo, trzeba włożyć w naprawę dużo sił. Ale „wszystko mogę w tym, Który mnie umacnia”.


Wt gru 19, 2006 0:11
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
może nie zachwycajcie się tak przytoczonym wcześniej fragmentem książki napisanej przez księdza... Trzeba brać pod uwagę, że może być ona troszkę "podkoloryzowana", na potrzeby... (może lepiej nie dokończę).

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Śr sty 31, 2007 20:46
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 22, 2005 20:59
Posty: 16
Post 
Cytuj:
nie zachwycajcie się tak przytoczonym wcześniej fragmentem książki
Całkiem słusznie tylko jest jedno małe „ale”. Wystarczy, bowiem nawet pobieżna lektura mojej ostatniej wypowiedzi by stwierdzić, że nie zachwycam się fragmentem książki, ale relacją interpersonalną, jaką jest dobrze pojęta miłość małżeńska miłość, która „wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma” (1 Kor 13,7), miłość która nigdy nie ustaje. Skoro więc koncentrujemy się nie na konkretnym fragmencie konkretnej publikacji ale na relacji mającej wszelkie podstawy zaistnienia w rzeczywistości to nadużyciem byłoby twierdzenie, że powyższe zachowanie jest niemożliwe. Więcej – zachowanie takie pozostawałoby w zgodzie z radykalizmem nauki Chrystusa.


Pt lut 02, 2007 1:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@Petrus: ok, tylko nie widzisz jednej rzeczy. Otóż, ta niezwykła więź międzyludzka, którą się tak bardzo zachwycasz została opisana przez księdza :) Nie interesuje mnie czy się zachwycasz książką czy samą tą więzią. To zostało napisane prze osobe, która na potrzeby książki mogła nieco przesadzić w niektórych sprawach tylko po to,by pokazać ludziom, takim jak Ty i ja, że wiara w Boga może czynić cuda, pozwala nam na przeżycie (bardzo) trudnych chwil... Ale czy to oznacza, że opisana sytuacja jest prawdziwa? Wg mnie- nie. Poza ty gdy czytam właśnie opisy takiej wiecznej i cierpiącej miłości, przypominami się pewna książka, którą czytałam będąc jeszcze dziewczynką. A był to harlequin. Tam też główna bohaterka czuwała przy swoim ukochanym i opowiadała ciągle o Boga. Treść ta sama, a autor inny i jak to książka może od razu zyskać na wartości, nieprawdaż?

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Pt lut 02, 2007 8:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 22, 2005 20:59
Posty: 16
Post 
Enigma: mylisz się sądząc, że nie dostrzegam różnych możliwości, jednak nie widzę podstaw by podejrzewać kłamstwo w omawianej publikacji. Ty jednak nie masz cienia wątpliwości, że opis – jak to nazwałaś – „wiecznej i cierpiącej miłości” to kłamstwo. Z Twoich słów jednoznacznie wynika, że podstawą dla sformułowania tak jednoznacznej i krytycznej oceny jest teza założona całkowicie a priori o notorycznym stosowaniu przez księży (w tym również Autora omawianej książki) kłamstwa, jako środka do osiągnięcia celu.
Osobiście nie widzę podstaw do tego typu założeń. Owszem duchowni też są ludźmi, są więc podatni na zło tak samo jak my, jednak to nie uzasadnia tak negatywnej oceny bowiem z jednej strony – parafrazując słowa KKK – cel nie uświęca środków, natomiast z drugiej strony w ferowaniu wyroków obowiązuje nas domniemanie niewinności.
W zawiązku z tym sama przynależność do określonego stanu w Kościele nie może determinować oceny konkretnej osoby.


Pt lut 02, 2007 10:22
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@Petrus: nie oceniam osoby tylko tekst i jego wiarygodność.

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Pt lut 02, 2007 10:53
Zobacz profil
Post 
Mala uwaga - zamieszczony tekst ks. K. Pawliny jest historia prawdziwa i pochodzi z jego kazania a nie ksiazki.


Pt lut 02, 2007 14:10
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 22, 2005 20:59
Posty: 16
Post 
Cytuj:
Otóż, ta niezwykła więź międzyludzka, którą się tak bardzo zachwycasz została opisana przez księdza

Cytuj:
prze osobe, która na potrzeby książki mogła nieco przesadzić w niektórych sprawach

Enigma: zasadniczo nic więcej nie muszę pisać, powyższe cytaty wyraźnie wskazuje, na czym opierasz ocenę wiarygodności…


So lut 03, 2007 5:00
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@Petrus: no i co? Przytoczone przez Ciebie cytaty świadczą o moim negatywnym nastawieniu do samego tekstu, a nie do osoby. Nadinterpretujesz.

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


So lut 03, 2007 8:26
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Wt lis 22, 2005 20:59
Posty: 16
Post 
Cytuj:
nie zachwycajcie się tak przytoczonym wcześniej fragmentem książki napisanej przez księdza... Trzeba brać pod uwagę, że może być ona troszkę "podkoloryzowana"

Enigma: owszem może nie jesteś negatywnie nastawiona do osoby Autora, którego przecież nie znasz. Oczywistym jest, że negatywnie oceniasz wiarygodność tekstu, ale równie oczywiste jest, że oceniasz go tak ze względu na stan w którym żyje Autor tekstu. Wystarczy obiektywnie popatrzeć na przytoczony wyżej cytat by to stwierdzić.


Pn lut 05, 2007 13:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Pt sty 26, 2007 18:46
Posty: 786
Post 
@Petrus: czy nasze ostatnie posty wnoszą coś do dyskusji? Nie. Proponuję wrócić do tematu... Autor tematu zamieściła pewien tekst. Nie wiem, skąd on to wziął. W każdym bądź razie, dal mnie tekst jest zbyt wzniosły, jak na realia życia codziennego...

_________________
"Doch gestohlen ist er wertlos,
Und dann brauch' ich ihn nicht"


Pn lut 05, 2007 16:15
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 74 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL