co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Autor |
Wiadomość |
ruda0207
Dołączył(a): Cz mar 18, 2010 14:37 Posty: 3
|
 co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
witam, chcialabym sie podzielic z innymi moimi odczuciami zwiazanymi z postawa ksiezy na temat wspolzycia przedmalzenskiego. w ciagu ostatnich lat bardzo odsunelam sie od kosciola, dopiero pod wplywem mojego obecnego chlopaka i pieknej milosci ktora mnie obdarzyl przekonalam sie ze warto wierzyc i ta wiare praktykowac. tak wiec po tej dlugiej przerwie wybralam sie do spowiedzi (przed ostatnimi swietami Bożego Narodzenia) troche sie tych grzechow nazbieralo w tym czasie.. ale na czym ksiadz sie skupil? oczywiscie na seksie. wypytujac mnie o to jak czesto a z kim a ile z nim bylas w zwiazku.. w pewnym momencie wydawalo mi sie ze zapyta o pozycje w jakiej sie kochalismy.. wspomnialam o tym ze tak naprawde to dzieki mojemu chlopakowi wrocila wiara i dzieki niemu jestem w tym kosciele i chce sie nawrocic... ale niewazne to.. bo przeciez my uprawiamy seks wiec wciaz oddalamy sie od Boga. wracajac do domu zastanawialam sie czy z tych wszystkich rzeczy z ktorych sie spowiadalam rzeczywiscie to bylo najgorsze? i wczoraj podobna sytuacja. rekolekcje i spowiedz. tym razem juz zglupialam. w trakcie tych kilku miesiecy znienawidzilam pewna osobe. moja nienawisc byla tak ogromna ze zyczylam jej najgroszego.. wyspowiadalam sie z tego. o wspolzyciu przedmalzenskim tez wspomnialam... i znow - ani slowa o moich uczuciach negatywnych o nienawisci ze to jest złe i jak sie tego wyzbyc (chcialam nawet o to pozniej zapytac ale nie dano mi dojsc do slowa) tylko ksiadz chyba uznal za najwiekszy grzech z wymienionych moje wspolzycie z osoba ktora kocham, ktora kocha mnie i marzymy o zalozeniu rodziny. o co tu chodzi? przeciez to jest chore.. jestesmy pewni swoich uczuc, ksiadz nie wie jak wygladaja relacje miedzy nami, a stwierdzil ze jezeli nie bede go teraz trzymac na dystans to bedzie mnie zdradzal po slubie!  rozmawialismy o tym po powrocie do domu. oboje bylismy oburzeni. moj chlopak spowiadal sie u tego samego ksiedza, sam go podpytywal czy doszlo do grzechu z dziewczyna - odpowiedzial "moja sprawa", ksiadz udzielil rozgrzeszenia nie komentujac... w takim razie chyba najlepiej o tym nie wspominac. bo po co? ksiadz skupi sie wylacznie na tym grzechu i bedzie to bezsensownie komentowal. spowiedz zawsze mi pomagala i odczuwalam takie wewnetrzne oczyszczenie.. teraz tylko sie denerwuje :/ wiec nie spowiadac sie z tego? jak byscie sie zachowali? mam mały mętlik w glowie :/
|
Cz mar 18, 2010 15:01 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Ja bym powiedziala, ze nienawisc jest gorsza, co nie znaczy, ze wspolzycie przed slubem grzechem nie jest (ale o tym wiesz przeciez sama, bo sie z tego spowiadalas). Tyle, ze bez postanowienia poprawy, ktore jest warunkiem uzyskania odpuszczenia grzechow twoja spowiedz moze byc/jest niewazna. Jezeli spowiadasz sie z jakiegos grzechu a jednoczesnie nie chcesz tego grzechu unikac, to, badzmy szczerzy, nie jest to powazne. Jezeli chcesz uniknac grzechu np nienawisci, ale uczucia biora gore i zdarza ci sie, wbrew twojej woli, jakis czarne mysli, to co innego. Jezeli wiesz, ze wspolzycie przedmalzenskie jest grzechem, a jednoczesnie masz zamiar dalej to robic, to nie ma tu woli nawrocenia/postanowienia poprawy itd.
Ksieza skupili sie akurat na tym grzechu (jak przypuszczam), podejrzewajac - jak widac z twojej wypowiedzi slusznie -ze nie masz zamiaru go unikac, czyli istnieje zagrozenie, ze twoja spowiedz jest niewazna.
Nie bede ci udzielac rad, czy chodzic do spowiedzi, czy nie, ale mysle, ze dopoki nie masz zamiaru zerwac z tym, o czym wiesz, ze jest grzechem, to raczej jest to bez sensu i istnieje duze ryzyko, ze za ktoryms razem nie dostaniesz rozgrzeszenia, obrazisz sie na ksiedza, a nie zauwazysz, ze problem lezy po twojej stronie. Moze zastanow sie, po co wlasciwie sie spowiadasz?
|
Cz mar 18, 2010 15:16 |
|
 |
ruda0207
Dołączył(a): Cz mar 18, 2010 14:37 Posty: 3
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
fakt, biorac pod uwage warunki spowiedzi masz calkowita racje.. ale teraz nasuwaja mi sie kolejne pytania. dlaczego jest to uznawane za grzech? czy grzechem nie powinno byc, gdy osoby uprawiaja seks bez milosci? gdy robia to z przypadkowymi osobami? tutaj jest to traktowane na rowni, a uwazam ze nie powinno. spowiedz jest mi potrzebna aby sie motywowac do pracy nad soba, pomaga mi w stawaniu sie lepsza osoba i zbliza mnie do Boga. Z kolei to, ze wspolzyje wynika z uczuc pozytywnych, a nie negatywnych przeciez.. kocham i jestem kochana i nasza bliskosc jest czyms pieknym, a nie zlym i plugawym.. i znow zaczyna sie pojawiac bunt :/
|
Cz mar 18, 2010 15:35 |
|
|
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Dlaczego to jest grzech możesz pytać i szukać odpowiedzi latami. Może uda Ci się ją znaleźć. Mi i wielu innym się nie udało. Ale ja trafiłam na mądrego księdza - Poszłam porozmawiać o swojej sytuacji - Do spowiedzi nie chodzę, bo nie żałuję seksu przedmałżeńskiego (a po ślubie nie będę żałować pieszczot z orgazmem) i nie będę z niego rezygnować. Ksiądz mi powiedział, że Bóg nie jest tylko w wyborze Kościoła i życiu wg przykazań... Masz wybór - możesz żyć w Kościele, możesz żyć poza nim. W żadnym z tych miejsc nie ma Boga... w takim sensie, że nie ma Go w jednej z opcji Twojego wyboru. On jest z Tobą, niezależnie od decyzji i tego co robisz. Mi ksiądz polecił życie poza KK, skoro dostosowywanie się do nauki KK miejscami jest sprzeczne z moim sumieniem. Powiedział, że widocznie muszę dojrzeć i mogę to robić poza KK i wcale to nie oznacza, że jestem dalej od Boga. Mogę być bliżej niż niejeden praktykujący katolik.
|
Cz mar 18, 2010 16:00 |
|
 |
BlueDraco
Dołączył(a): Śr lut 24, 2010 15:30 Posty: 295
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Ruda: bardzo pięknie i rozumnie to piszesz. Twoje słowa pasują jak ulał do sytuacji męża zdradzającego żonę lub vice versa. Cały kłopot w tym, że nie wszystko, co jest milusie i o czym wydaje nam się, że wynika z miłości, jest dobre. Więc może jednak w przypadku Szar(l)otki, podobnie jak w przywołanym przeze mnie nie wsystko jest takie cacy, jak się wydaje?
|
Cz mar 18, 2010 19:17 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
O wspolzyciu przed slubem, na forum juz bylo. Poszukaj, a na pewno znajdziesz.
A jezeli sie kochacie, to dlaczego sie nie pobierzecie? W koncu juz jestescie "jednym cialem", to i zawarcie oficjalne zwiazku malzenskiego nic by nie zmienilo w waszej sytuacji (poza zmiana statusu wspolzycia cielesnego no i paru zobowiazan prawnych)?
|
Cz mar 18, 2010 19:24 |
|
 |
Szarotka
Dołączył(a): Cz wrz 10, 2009 4:54 Posty: 707
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Kamala, może u nich ślub "zalegalizowałby" seks, a może nie - w moim przypadku ślub nic nie zmieni, niestety... Nadal wyrażanie naszej miłości w oczach KK będzie grzechem.
|
Cz mar 18, 2010 20:49 |
|
 |
jumik
Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16 Posty: 3755
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
O tym co gdy sumienie się waha lub nie odczuwa czegoś jako grzechu, to polecam artykuł: "Gdy sumienie się waha" http://prasa.wiara.pl/?grupa=6&art=1267 ... 1117648028Moim zdaniem dobrze pasuje do problemu. Proponuję też, żebyś poszukała mądrego kapłana i o tym porozmawiała. Poszukaj też na forum, bo bardzo wiele było o seksie przedmałżeńskim. Życzę podążania Bożymi ścieżkami!
_________________ Piotr Milewski
|
Cz mar 18, 2010 21:40 |
|
 |
ruda0207
Dołączył(a): Cz mar 18, 2010 14:37 Posty: 3
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
BlueDraco: podobnie jak ksiadz u ktorego sie spowiadalam, tak samo Ty nie znasz mnie i moich relacji w zwiazku wiec moze jednak jest "milusio" i "cacy"? widzicie.. to jest wlasnie dziwne - dlaczego tak ciezko uwierzyc w szczescie i milosc dwojga mlodych ludzi? dlaczego wszystkim od razu narzuca sie watpliwosc w to szczere uczucie? Kamala: chcemy sie pobrac ale chcemy takze wesela, a z tym wiaza sie koszty ktorych w calosci nie mozemy tez przeniesc na naszych rodzicow. dlatego jest to odlozone w czasie az uda nam sie uzbierac pewna kwote. wiem, ktos teraz moze napisac - przeciez jesli sie kochacie i tak bardzo chcecie byc razem i nie grzeszyc to po co wam wesele? wezcie po prostu slub i tyle. ale jednak.. kazdy ma jakies marzenia i moze to sie wydawac smieszne ale zalezy nam na tej uroczystosci i dzielenia sie ta radoscia z bliskimi jumik: Tobie dziekuje  ten artykul duzo tlumaczy ale potrzebowalabym jednak porozmawiac o tym z kims kompetentnym, mam nadzieje ze uda mi sie kogos takiego znalezc.
|
Cz mar 18, 2010 22:38 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Generalnie sądzę że waszym problemem jest niezdecydowanie. Po co chodzicie do spowiedzi jeśli dalej grzeszycie? To co robicie przed ślubem to wasz sprawa i nie wnikam w to, natomiast po co się oszukiwać? Na dobrą sprawę te spowiedzi moga być nie ważne, bo nie było realnego postanowienia poprawy. Zatem to coś do przemyslenia dla was obojga. Ja nie oceniam, ale wskazuje.
Druga rzecz to nadmierne koncentorwanie się na osobie spowiednika. Macie prawo być oburzeni, jeśli faktycznie zrobił coś źle, ale może warto się zastanowić nad jego postawą. Może warto czasem przemyśleć, a nie "ja mam rację, a on nie ma".
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
Cz mar 18, 2010 23:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
.No cóż ja mam niestety podobne doświadczenie. Byłem wtedy w separacji z żoną. Poszedłem do spowiedzi po raz pierwszy od wielu lat. Wybrałem czas i miejsce żeby nie być jednym z kolejki, żeby ksiądz miał czas... No i miał. Nie zapytał nawet dlaczego ta separacja, nie interesowało go dlaczego tyle lat byłem z dala od Kościoła i czemu teraz chcę wrócić. Pytał tylko czy jestem w związku niesakramentalnym (nie byłem), czy zdradzam żonę (nie zdradzałem), czy mam kochankę (nie miałem), albo chociaż plany na przyszłość (też nie). Uspokoił się dopiero jak się przyznałem do masturbacji (no...). Dokładnie wypytał kiedy, jak często, o kim wtedy myślę... zadał pokutę i poszedł. A we mnie się wtedy wszystko gotowało. Życie mi się zawaliło, nie miałem pojęcia co zrobić ze sobą, z dzieckiem... Jak się w tym wszystkim odnaleźć. Chciałem wrócić do Boga. No więc wróciłem. Ale niezupełnie do Kościoła. Nie, nie przez tego jednego księdza, chociaż tamta spowiedź boli mnie do dziś. Po prostu, życie tak się dalej potoczyło. Było potem jeszcze sporo różnych spowiedzi, większość według podobnego schematu, aż nadszedł czas, kiedy już nie mogłem się spowiadać. Teraz moje miejsce w Kościele jest w ostatniej ławce. Słucham Słowa i uczestniczę w liturgii, ale Sakramentów nie przyjmuję. Pozostaje mi tylko wiara w Bożą łaskę i Jego miłosierdzie... U mnie z pewnością nie jest "milusio" ani "cacy", nie mam takich złudzeń. Ale ufam, że On ma dla mnie jakiś plan, choć to trudna droga. Wracając do tematu, ja myślę że wielu księży jest po prostu nieprzygotowanych na mnóstwo problemów, z jakimi się borykamy. Dlatego w naszych spowiedziach odnajdują "wątki stałe", do których łatwo im się odnieść, a pomijają czasem najistotniejsze dla nas aspekty. Nie czytają w myślach, fakt, ale też czasem pewnie brak im podstawowej wrażliwości, żeby usłyszeć co się do nich mówi. Myślę że WIST ma rację, że nie należy koncentrować się na osobie spowiednika. Tamta spowiedź, którą opisałem też była przecież ważna, choć dla mnie ogromnie przykra. Ale starałem się uwierzyć, że choć ksiądz może nie znał mojego serca, to Bóg je zna i On zrozumiał z czym naprawdę przyszedłem. Może warto poszukać kogoś, kto zrozumie, także w ludzkim wymiarze? Ten konkretny ksiądz może być przecież wspaniałym przewodnikiem dla kogoś z innymi problemami. Nikt nie jest omnibusem. 
|
Pt mar 19, 2010 8:21 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Ja nie będę się rozwodził. Prawa jest taka, że nie nienawiść na pewno jest gorsza. A co do tych 2 opisanych spowiedzi - cóż, przykro powiedzieć, ale trafiłaś słabo na księży, którzy zamiast podejść do problemu w sposób właściwy, skupili się na tym, co najłatwiej napiętnować, pomijając okoliczności i to, co opisałaś powyżej. Może poszukaj na forum - ew. załóż nowy wątek - i popytaj o lepszego spowiednika w Twojej okolicy? Liam napisał(a): ja myślę że wielu księży jest po prostu nieprzygotowanych na mnóstwo problemów, z jakimi się borykamy. Dlatego w naszych spowiedziach odnajdują "wątki stałe", do których łatwo im się odnieść, a pomijają czasem najistotniejsze dla nas aspekty. Nie czytają w myślach, fakt, ale też czasem pewnie brak im podstawowej wrażliwości, żeby usłyszeć co się do nich mówi. Dokładnie o to chodzi.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt mar 19, 2010 9:01 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Wiesz ToMu i to jest cos, przeciwko czemu moj rozsadek i mozliwosci pojmowania sie buntuja: 6 lat seminarium, kiedy to kleryk jest przygotowywany do "zawodu", ktory tylko on moze wykonywac: sprawowanie Sakramentow, praktyka w parafiach i na koncu wychodzi ... ignorant.
Ja rozumiem, ze spowiadanie nie nalezy do latwych "funkcji", ale moze dlatego nalezaloby poswiecic wiecej czasu na "pratyke", a nie tylko wbijanie zasad i ksiazek do glowy?
W katechizacji moga zastapic ksiedza swieccy, w zarzadzaniu parafia tez (przynajmniej czesciowo), choc podejrzewam, ze wielu ksiezy raczej by sie zrzeklo innych zajec a nie "rzadzenia" parafia; przy niektorych innych "dzialalniach" (np kancelaria) tez. Ale przy Spowiedzi, Eucharystii, ksiadz powinien byc takim "fachowcem", zeby ludzi przyciagac, a nie odstraszac. Gdzie tu przyklad Mistrza: "trzciny nadlamanej nie zlamie"?
I praktycznie kazdy spotkal przynajmniej raz ksiedza, ktory, delikatnie mowiac, niewlasciwie sie podczas spowiedzi zachowal. Niektorzy kilku takich ksiezy. Przepraszam bardzo, ale wyglada to na problem powszechny.
|
Pt mar 19, 2010 9:41 |
|
 |
ToMu
Dołączył(a): Cz kwi 14, 2005 9:49 Posty: 10063 Lokalizacja: Trójmiasto
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Kamala napisał(a): Wiesz ToMu i to jest cos, przeciwko czemu moj rozsadek i mozliwosci pojmowania sie buntuja: 6 lat seminarium, kiedy to kleryk jest przygotowywany do "zawodu", ktory tylko on moze wykonywac: sprawowanie Sakramentow, praktyka w parafiach i na koncu wychodzi ... ignorant.
Bo jest "formowany" przez kogoś, kto tak samo nie wie, jak poradzić sobie z problemem. Kółeczko się zamyka. To wszystko, o czym piszesz, to pole do popisu dla naszej wiary, cierpliwości - że Kościół nie ogranicza się do takiego człowieczka, który właśnie połamał kilka trzcinek ludzkich serc, bo coś palnął nie pomyślawszy (albo nie mając po prostu wiedzy, pomysłu, jak coś poradzić z sensem), i że nawet z takiego spowiadania jakoś może wypłynąć dobro - np. osoba znajdzie lepszego, stałego spowiednika, który jej wszystko wyjaśni.
_________________ Wiara polega na wierzeniu w to, czego jeszcze nie widzisz. Nagrodą wiary jest zobaczenie wreszcie tego, w co wierzysz. (św. Augustyn z Hippony)
Było, więc jest... zawsze w Bożych rękach - blog | www
|
Pt mar 19, 2010 9:46 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: co gorsze?nienawisc czy wspolzycie z ukochanym?
Ja to sobie moge tlumaczyc, ale wielu ludzi gleboko zranionych przez ksiedza, odejdzie. Szczegolnie, ze ksieza czesto przypisuja sobie pewnego rodzaju "nieomylnosc" i wlasnie "fachowosc" w sprawach dotyczacych Pana Boga. Dodatkowo ludzie oczekuja tego od nich (bo od kogo innego?) i jezeli taki specjalista tak sie zachowuje, to wyciagaja wnioski, ze "Szef" specjalisty tez nie jest lepszy. I trudno im sie dziwic.
Mnie nie odstraszy pojedynczy ksiadz, bo ja wiem, ze on jest tylko omylnym czlowiekiem. Nawet jezeli on sam tak tego nie widzi, badz tez nigdy by sie publicznie do tego nie przyznal, zeby "nie nadwyrezyc autorytetu Kosciola".
Mnie przeraza, ze jest to zjawisko powszechne: nadmierne, wrecz "ponadludzkie" oczekiwania wobec ksiezy i z drugiej strony podtrzymywanie wlasnie takiego statusu ksiezy przez samych ksiezy: ze sa oni "ponad" normalnym smiertelnikiem.
|
Pt mar 19, 2010 10:16 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|