Dzielenie włosa na czworo. Jesteś Świadkiem Jehowy?
Są i inne cytaty:
I pójdą ci do męki wiecznej, a sprawiedliwi do żywota wiecznego
I niepotrzeba językoznawcy by zdefiniowac wieczność jako nieskońćzoność

Na szczyt góry diamentowej wyższej niż Himalaje przylatuje co rak mały ptaszek i czyści sobie swój miękki dziobek o diament. Otóż, gdy ów ptaszek w ten sposób zetrze całą górę, wówczas minie dopiero pierwsza sekunda Wieczności.

Jesteś Świadkiem Jehowy?

A to interesujące. Czemu uważasz, że nie potrzeba?

Wracając zaś do zasadniczego tematu:



Przyczyną jest raczej to, że osoby, które wygłaszają takie zdania, zazwyczaj w Piekło po prostu nie wierzą.

Dokladnie to co napisal Stuhr: "Po prostu... nie wierzę w piekło. Tyle. Nie mogę się bać się czegoś, w co nie wierzę"
Wg mnie ani piekla ani nieba nie da sie opisac bo nie mamy odpowiedniej terminologii. Zostalo to okreslone zdaniem "ani oko, ... ani ucho... " i wszelkie wizje ognia, wiecznej szczesliwosci sa niewystarczajace.
Dazenie do Prawdy i idealnej harmonii jest wpisane w nature czlowieka i chyba w sercu kazdego czlowieka odzywaja sie dzwonki alarmowe gdy to dazenie jest zablokowane. Tyle tylko ze te dzwonki moga byc przytlumione i wtedy mozemy skonczyc w stanie permanentnego klamstwa i totalnej dysharmonii co nazywamy pieklem.

Zdecydowanie powiem: wierzę i w niebo i piekło. Niebo i piekło nie są geograficzne, są częścią psychiki, powiedzmy psychologiczne. Żyć życiem spontaniczności, prawda, miłość piękno, to życie w niebie. Żyć życiem hipokryzji, kłamstw, kompromisów... to życie w piekle. Żyć w wolności jest niebem, a życie w niewoli jest piekłem. Sami jesteśmy tego twórcami.

Wydaje się, że gregore zdefiniował niebo i piekło z dużą znajomością rzeczy. To by tak trochę wychodziło, że nie ma zbytnio o co walczyć. Nie brakuje takich ludzi, którzy na co dzień uwielbiają kłamstwa, hipokryzję i czują się z tym jak ryba w wodzie. Kompromisy? - to raczej cnota. Spontaniczność, miłość, piękno - wielu sobie beztrosko i dostatnio żyje. Przeczytałem ostatnio książkę Antonio Socci " Ci, którzy powrócili z zaświatów". Relacje od starożytności po współczesność. Przyznam, że jest się nad czym zastanowić. Bóg jest miłosierny, dla tych, co przestrzegają przykazań i idąc przez życie dobrze czynią. Za dobre wynagradza, a za złe karze.

Taaa, a pisali to ludzie, którzy byli przekonani, że ziemia jest płaska.
Jaaaaaasne!

Co zatem z tymi, którzy nie mieli żadnego wyboru w życiu, i którym nie było dane poznać, co to jest dobro? Których nie nauczono okazywać dobra innym, a miast tego, nauczono ich zła?
Jaką winę ponosi człowiek, którego nauczono jedynie zła?

Kpisz, o drogę pytasz, czy Papuasa udajesz? Trafiłeś na internet, na ten portal, i nie wiesz co to jest Dobro, a co jest Zło. Jezus wyjaśnił bardzo jasno, co czynić, by być zbawionym. Te wartości były znane także dużo wcześniej, niż myślano o kształcie Ziemi. Nie próbuj się łudzić.

I nikt po nich, przez wieki nie zdołał lepiej określić czym jest miłość.

A jak określili czym jest miłość? "Istota, do której się modlisz lub jesteś pozbawiony miłości"?...

Kombinuj dalej, ale nie zapomnij, że takimi durnymi wpisami świadczysz o sobie.
Czym jest miłość, poczytaj sobie "Hymn o miłości", w I liście do Kolosan.

Ani słowa o tym, że miłością jest Bóg. Czyli Bóg nie jest miłością?
To nie jest durny wpis tylko sedno wiary, gdzie Boga utożsamia się z miłością ignorując fakt, że można kochać nie będąc wierzącym.

O miłości napisano chyba najwięcej książek, a ty chcesz Boga jednoznacznie zdefiniować.

"Święta Matka Kościół utrzymuje i naucza, że naturalnym światłem rozumu ludzkiego można z rzeczy stworzonych w sposób pewny poznać Boga, początek i cel wszystkich rzeczy". Bez tej zdolności człowiek nie mógłby przyjąć Objawienia Bożego. KKK 36

Oczywiście, możliwe że wiesz lepiej niż Katechizm Kościoła Katolickiego i próba jednoznacznego zdefiniowania Boga to błąd, a rozumem nie można w sposób pewny poznać Boga. Tylko, parafrazując Twoje słowa z innego tematu - co robisz na tym forum, jak nie wierzysz w KKK?