Jak to możliwe,żeby inni,poprzez swoje wstawiennictwo,mogli zmieniać nasz los?Zwłaszcza w takich dziedzinach jak zdrowie.Przecież ilość ludzi gotowych się wstawić za poszczególnymi osobami jest różna i często niezależna od osoby (o ilości tych zależnych od zachowania się osoby nie mówię, bo powiedzmy, że każdy odpowiada za ich ilość).

Powiem krótko.
Wpływ modlitwy na cudze zdrowie występuje tylko wtedy, gdy ten ktoś wyzdrowieje.
Jeżeli zdarzy się, że ten ktoś nie wyzdrowiał, to wtedy oznacza, że bóg wie lepiej.
Przecież tylu ludzi modliło się o zdrowie dla papieża, i cóż, nie pomogło.
Ale teraz modlimy się o rychłą beatyfikację, tym razem na pewno podziała...

HajdukAdam chyba rozumiem o co pytasz natomiast problemu w tym o co pytasz nie widze. Jeśli już ktoś zmienia "nasz los" to zapewne tylko Bóg i ograniczanie Jego działania tylko do przypadków bezpośredniej ukierunkowanej na daną osobę modlitwy jest błędem. Nie czyni to modlitwy zbędną, natomiast jeśli tak zechce Bóg to do zdrowia powróci nawet ten, za kogo nikt żadnej modlitwy nie wypowiedział. Natomiast wydaje mi się że taka jest kolej życia ludzkiego że nie wszyscy, szczególnie starsi ludzie, do drowia wracają. Nie raz zapewne powrót do zdrowia byłby raczej złem dla tej osoby niż dobrem. Przecież nie tutaj, nie teraz na tej Ziemi jest to co nam obiecano. Ale to tak poza tematem.