SweetChild:
Ale aby wykazać się przyjaznym nastawieniem do nowego Forumowicza , pozwolę sobie sprostować najistotniejsze (moim zdaniem) "wypaczenia" w Twoim pierwszym poście.
Po pierwsze nie ma chyba drugiej tak rozbudowanej interpretacji KK do żadnego innego przykazania, jaka jest do VI. Seks i przekazywanie życia stanowi jeden z centralnych punktów nauczania Kościoła, trudno więc mówić, że zostało to zepchnięte na dalszy plan.
Przeglądałem też wiele wątków dotyczących współżycia małżeńskiego, ale z herezjami typu "współżycia małżeńskiego nie prowadzące do zapłodnienia jest grzechem" jeszcze się nie spotkałem. Gdzie wyczytałeś coś takiego?
Tak jak wspominalem - po forum chodza pogloski

Oto zrodelko, przedostatni post przed zamknieciem:
viewtopic.php?t=19781&postdays=0&postorder=asc&start=15
Cały "problem" z nauczaniem KK polega na tym, że podnosi ono przekazywanie życia do rangi niemal sakramentalnej. Jeśli już, to mówiłbym tu o kulcie przekazywania życia.
Seks i przekazywanie życia stanowi jeden z centralnych punktów nauczania Kościoła
Pieknie to ujales. Z jednej strony kult przekazywania zycia a z drugiej zastraszenie grzechami. Wiem co mlodziez mowi o lekcjach religii w szkole, kiedy ich ksiadz straszy... To nie doprowadzi do niczego pozytywnego. Mlodziez chce sexu. Kosciol im go zabrania - wola wiec nie wierzyc...
Kosciol chce "zycia" ale niestety nie umie "wiernych" do niego zachecic. Czy mozna powiedziec, ze raczej walczy o "swoje" niz o wiernych? Nie wiem.
Trudna do przetlumaczenie mlodziezy jest tez sprawa celibatu, co juz niejako zaznaczylem wczesniej... Nie pokrywa sie to niestety z "kultem przekazywania zycia". Bo celibat zycia nie daje...
Czy jest szansa na pogodzenie tych dwoch stanowisk, czy bedziemy ciagle tylko swiadkami walki... Walki Kosciola z zywymi ludzmi...
PS. Uwaga do moderatora - jezeli uwazasz, ze post powtarza cos, co wydaje Ci sie, ze bylo juz omawiane - przenies go w odpowiednie miejsce, do odpowiedniego tematu - a nie zamykaj
