Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Śr wrz 17, 2025 20:49



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2
 nawróciłam sie, mam pytania.... 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N lut 01, 2009 18:21
Posty: 13
Post reds.
Witam

Do napisania tego tekstu skłoniło mnie przeczytanie postu Angeliny.
Otóż Droga Angelino twoje wątpliwości i pytania które sobie zadajesz pojawiają się u każdego człowieka. Czasami trudno jest zrozumieć prawdę jaką niesie Ewangelia, ale gdy przynajmniej po części się Ją zrozumie człowiek staje się szczęśliwy. Napisałaś że nie chcesz Boga absorbować swoimi jak określiłaś błahymi problemami gdy na świecie są wojny, morderstwa itp. W tym miejscu podam Ci co według mnie jest przyczyną tych strasznych katastrof. To nie Bóg jest winien temu że ludzie się zabijają, że są wojny itp. Temu winien jest człowiek który jest chciwy, żądny władzy, pieniędzy wykorzystuje drugiego pod rozmaitymi pretekstami. Zauważ że gdyby przykazanie miłości nakazujące miłowanie drugiego człowieka, czynienie względem niego takich uczynków których względem innych sami oczekujemy było respektowane, gdyby weszło w czyn wówczas wojen można byłoby uniknąć. Człowiek stworzony na obraz i podobieństwo Boga posiada wolną wolę. Może zamordować lub zostawić człowieka w spokoju. A skąd się bierze decyzja o popełnieniu takiego czynu. Ano stąd iż człowiek czyni niezgodnie z nakazami Jezusa
"Mówcie tak tak lub nie nie, zaś wszystko co pośrodku od Złego pochodzi"
te słowa dokładnie tłumaczą że nie ma lepszego i gorszego zła ani lepszego i gorszego dobra. Możemy tylko uczynić dobrze lub żle. Ale jeśli już popełnimy zły czyn to nie oznacza to że Jako całość jesteśmy żli. potrzebne jest wówczas naprawienie szkody i oczyszczenie. Do zła zawsze skłania nas szatan który proponuje nam różnego rodzaju "uciechy" tego świata. Nie oznacza to oczywiście że nie możemy korzystać z dóbr i uciech tego świata. Musimy mieć umiar. I to jest moim zdaniem klucz do sukcesu. Dam tu banalny przykład: Jeśli wypiję za dużo alkoholu to stracę przytomność i może się to żle odbić na zdrowiu. czyli mogę wybrać. To był przykład nadmiaru. Przykładem niedoboru i nadmiaru może być brak jedzenia gdy nie mam nic to głód może mnie popchnąć do kradzieży i nawet zabójstwa, Kiedy mam i jem za dużo to chodzę gruby jak bela i nie mogę się ruszać a i pojawiają sie choroby np. cukrzyca.
Odnosząc się do treści Twojego postu. Kwestia czy Pan Bóg Cię wysłucha zależy od twojej wiary, chociaż nie tylko. Bo np. jeśli mocno wierzę np. że wygram w totolotka to nie znaczy że te pieniądze dobrze bym spożytkował, mógłbym np. odwrócić się od Boga i za nic mieć otaczających mnie ludzi. Więc Bóg zawsze wie co jest dla człowieka dobre. "Proście a otrzymacie, szukajcie a znajdziecie, pukajcie a będzie wam otworzone" - to doskonały przykład gdy proszę o chleb to kto da mi kamień. Więc Bóg Cię wysłucha a jeśli czegoś nie otrzymasz to nie znaczy że świat się zawali. Można przecież żyć i znaleźć kiedyś coś innego. Jako przykład podam że kiedyś kochałem pewną dziewczynę i prosiłem usilnie Boga aby i ona odwzajemniła moje uczucie ale tak się nie stało. Z początku się buntowałem ale przeszło i wierzę że znajdę kogoś innego.

Więc pozdrawiam

Nie wiem czy choć w części pomogłem rozwiać wątpliwości
ale warto było napisać

_________________
slayer


So lut 28, 2009 22:16
Zobacz profil
zbanowany na stałe

Dołączył(a): N wrz 21, 2008 17:08
Posty: 334
Post Re: nawróciłam sie, mam pytania....
angelina_ napisał(a):
czasami mam wątpliwości dotyczące moich "relacji" z Bogiem.
- czy mam prawo na "dyskusję" z Bogiem, czy mogę tylko prosić i dziękować (postawa pokorna) czy tak jak ja podchodzę (prosić i argumentować, niekoniecznie zawsze się zgadzać, pytać dlaczego?

prawo do dyskusji ma każdy. dlatego Bóg dał nam wolną wolę.
biblia mówi o osbach które dyskutowały z Bogiem i Bóg ich wysłuchiwał.
sam zachęca nas do tego

Cytuj:
- ktoś powiedział że jak nie masz cierpliwości na czekanie to się nie módl, ale ostatnio mam taką małą intencję, modlę się i proszę o pomoc. i modlę i proszę i modlę i proszę i.... boję się że Bóg mnie nie wysłucha...

Bóg wysłuchuje tylko takich modlitw które są zgodne z jego wolą.
Nie wysłucha na przykład modlitwy żołnierza który prosi go o to aby mógł pozabijać wszystkich wrogów.
Dlatego jeśli modlisz się o rzeczy, które są dla ciebie niedobre Bóg tego nie wysłucha.

Cytuj:
- boję się czasem modlić, że są wojny, morderstwa, kradzieże a ja zawracam Bogu głowę moimi "błahymi" w kontekście globalnym problemami.

dla Boga nie ma błahych spraw.

Cytuj:
- albo ostatnio mam schizę, że Bog mnie doświadcza specjalnie co mija mi się z wiarą że Bog chce dla nas jak najlepiej bo ja wcale nie chce cierpieć...

Bóg nikogo nie doświadcza. To ludzie wymyślają że Bóg nas sprawdza i doświadcza.
jakuba1:(13) Kto doznaje pokusy, niech nie mówi, że Bóg go kusi. Bóg bowiem ani nie podlega pokusie ku złemu, ani też nikogo nie kusi.

Jeśli chodzi o Boga to musimy być w stosunku do niego szczerzy .
Niestety większość z ludzi uważa, że to Bóg powinien się do nich dostosować.
Ale prawda jest taka, że tylko ci którzy spełniają wolę Boga( a nie ci którzy mówią ,że w niego wierzą) są przez niego wysłuchiwani.
sama wiara to za mało.
mat 7:21) Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. (22) Wielu powie Mi w owym dniu: Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia? (23) Wtedy oświadczę im: Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!


So lut 28, 2009 23:55
Zobacz profil

Dołączył(a): Pn lut 16, 2009 13:41
Posty: 10
Post nawróciłam sie, mam pytania....
Witam, dziękuję wszystkim za odpowiedzi. mam nadzieję że uda mi się to wszystko pozbierać i dojść do ładu ze sobą...


Moderator napisał mi "Tylko potrzeba zaufać Mu całkowicie, bez wymagania od Niego spełnienia swojej wizji szczęścia, załatwienia czegoś. Nie tak, że "dobrze Boże, czyń ze mną co chcesz, ale słuchaj... ja chcę skończyć te studia i znaleźć męża/żonę, a później mieć pracę. Nie chcę żadnych niespodzianek." Przyjmując wolę Bożą przyjmujemy absolutnie dowolny plan jaki od Niego pochodzi. Bez żadnych "ale tego mi nie psuj" czy "rób co chcesz, ale nie rób nic czego nie zaplanowałam z pracą/studiami/mężem". To nie jest proste, ale możliwe.



z tym mam chyba największy problem... bo to o czym pisałam, o tym co wierzę że dostałam od Boga a teraz mi to zabiera nie zależy ode mnie... ja zrobiłam wszystko co jest możliwe, żeby to naprawić ... ale nie mam takiej siły żeby zmieniać kogoś innego niż siebie... ja naprawdę liczę na cud i odpowiadając na wątpliwości, czy to na pewno jest dobre, - tak - to jest dobre...

Po prostu się boję, że jak powiem, ok, niech się dzieje wola Twoja to moje modlitwy w tej konkretnej intencji pójdą na marne... Bo skoro się o coś modlimy to mamy intencje sprecyzowaną, jak powiem że proszę o rozwiązanie sytuacji to obawiam się że stanie się właśnie zupełnie inaczej...


ech...


Pn mar 02, 2009 10:05
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: nawróciłam sie, mam pytania....
angelina_ napisał(a):
z tym mam chyba największy problem...


No to bardzo dobrze, że to dostrzegasz, że widzisz cel - zaufanie Bogu. Dąż do tego celu i dbaj o relację z Bogiem, o miłość do Boga.

angelina_ napisał(a):
ja zrobiłam wszystko co jest możliwe, żeby to naprawić ... ale nie mam takiej siły żeby zmieniać kogoś innego niż siebie... ja naprawdę liczę na cud i odpowiadając na wątpliwości, czy to na pewno jest dobre, - tak - to jest dobre...


Podejrzewam, że chodzi albo o jakąś relację, albo o czyjąś wiarę. takie rzeczy wydają się na pewno dobre. Kwestia jest jednak taka, że Bóg nie może zmusić kogoś do dobra (czy to rozumianego jako wiara czy relacja). Na tym polega idealna miłość, że daje wolność, nawet w odrzuceniu siebie samej. Nie chcę pisać pewników, ale my naprawdę nie wszystko widzimy. Może po prostu to nie czas, może po prostu to nie my mamy pomóc tej drugiej osobie.

Wiele osób chciałoby, zeby ktoś z bliskich (w szczególności chłopak/dziewczyna) się nawrócił. To się jawi jako dobro (i nim jest). Ale może po prostu nie ma szans, zeby w tej chwili ta osoba się nawróciła dobrowolnie (a przecież się nikogo nie zmusi), żeby dobrowolnie pokochała Boga. Może nie ten czas, może nie ta osoba, która zaprowadzi go/ją do Boga. A może... ta osoba nigdy nie wybierze Boga. Nie wiadomo.

angelina_ napisał(a):
jPo prostu się boję, że jak powiem, ok, niech się dzieje wola Twoja to moje modlitwy w tej konkretnej intencji pójdą na marne... Bo skoro się o coś modlimy to mamy intencje sprecyzowaną, jak powiem że proszę o rozwiązanie sytuacji to obawiam się że stanie się właśnie zupełnie inaczej...


Jeśli wybierzesz wolę Boga, niezależnie od tego jaka by ona nie była, to Bóg da to co najlepsze. Z drugiej strony mamy być jak dzieci - a one przecież nie mówią "Mamo, kup mi zabawkę, chyba, że uważasz inaczej", tylko prosto i z ufnością "Mamo, kup zabawkę". My też tak możemy. Tylko... dziecko jest absolutnie przekonane, że ta zabawka to dobro, mówiąc kolokwialnie "dałoby sobie rękę uciąć", że tak jest. Ale tak być nie musi.

_________________
Piotr Milewski


Pn mar 02, 2009 12:08
Zobacz profil WWW

Dołączył(a): Pn lut 16, 2009 13:41
Posty: 10
Post nawróciłam sie, mam pytania....
tak, chodzi o wiarę i relację... usłyszałam że osoby wierzące przynajmniej mają cel w zyciu (być dobre) i mają sens życia, a niewierzące przezywają te zycie tak po prostu. usłyszałam że życie nie ma sensu, jest trudne i gdyby był wybór to lepiej nie urodzić się niż życ... umarłam z wrażenia po czymś takim zwłaszcza że pośrednio dotyczy to też mnie... i postanowiłam się modlić, w intencji nawrócenia i naprawienia relacji... przecież to jest dobre... dlaczego Bog miałby nie wysłuchać mojej modlitwy. modlę się żeby ta osoba dostrzegła cel w życiu i znalazła sens zycia... Jest to człowiek który został wychowany w świadomości że Boga nie ma, więc nie miał mu tego kto pokazać... Jeżeli nie odbuduję z nim relacji nie będę miała okazji dawać świadectwa swojej wiary... i tak się kółko zamyka...

widzę że skupiłam się na jednym wątku z mojego pierwszego posta... ale to jest akurat u mnie teraz bardzo ważne i angażuje mnie bez reszty.

mam też pytania odnośnie spowiedzi. wiem że powinnam chodzić tak często jak tego potrzebuję wewnętrznie. ale też nie chciałabym biegać do księdza za każdym razem jak np. przeklnę :) czy wyznanie win podczas mszy świętej może zastąpić spowiedź, oczywiście nie mówię o jakiś poważnych przewinieniach...


Pn mar 02, 2009 14:02
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz maja 03, 2007 9:16
Posty: 3755
Post Re: nawróciłam sie, mam pytania....
angelina_ napisał(a):
tak, chodzi o wiarę i relację... usłyszałam że osoby wierzące przynajmniej mają cel w zyciu (być dobre) i mają sens życia, a niewierzące przezywają te zycie tak po prostu. usłyszałam że życie nie ma sensu, jest trudne i gdyby był wybór to lepiej nie urodzić się niż życ... umarłam z wrażenia po czymś takim zwłaszcza że pośrednio dotyczy to też mnie... i postanowiłam się modlić, w intencji nawrócenia i naprawienia relacji... przecież to jest dobre... dlaczego Bog miałby nie wysłuchać mojej modlitwy. modlę się żeby ta osoba dostrzegła cel w życiu i znalazła sens zycia... Jest to człowiek który został wychowany w świadomości że Boga nie ma, więc nie miał mu tego kto pokazać... Jeżeli nie odbuduję z nim relacji nie będę miała okazji dawać świadectwa swojej wiary... i tak się kółko zamyka...


Ja postawiłbym na świadczenie całym sobą (czynem, słowem, miłością itd.), a przede wszystkim silniejszą niż zwykle modlitwą - oddaj się cała Bogu. Słyszałem kiedyś ładne słowa: że czasami, aby druga osoba nawróciła się za naszym wstawiennictwem musimy tak bardzo zbliżyć się do Boga, aby stać się szerokim kanałem łask Bożych dla tej drugiej osoby, musimy stać się jak taka przezroczysta szyba przepuszczająca światłość Boga i udzielająca go drugiej osobie. Dzięki temu i sami się uświęcamy.

Popatrz na przykład św. Moniki. Jej syn wszedł na drogę hedonizmu i wstąpił do sekty manichejskiej. Święta modliła się za niego długie lata (czytałem, że 17 lat modlitwy). Modliła się nawet, gdy nie było przez te kilkanaście lat żadnych efektów. I co się stało? Jej syn nie tylko się nawrócił, nie tylko został biskupem Doktorem i Ojcem Kościoła, ale przede wszystkim został świętym! To święty Augustyn!
Cytuj:
Święta Monika gorzko doświadczała swej wychowawczej porażki, jednak mimo to ani na krok nie odstąpiła od syna (jedyne oddalenie miało miejsce w czasie manichejskiej przygody Augustyna) i rozpoczęła wieloletni bój o jego nawrócenie, jadąc za nim zarówno do Rzymu (383 r.), jak i do Mediolanu (384 r.) oraz przebywając z nim w willi w Cassiciacum.

http://www.zrodlo.krakow.pl/Archiwum/2005/33/10.html


angelina_ napisał(a):
mam też pytania odnośnie spowiedzi. wiem że powinnam chodzić tak często jak tego potrzebuję wewnętrznie. ale też nie chciałabym biegać do księdza za każdym razem jak np. przeklnę :) czy wyznanie win podczas mszy świętej może zastąpić spowiedź, oczywiście nie mówię o jakiś poważnych przewinieniach...


Hmm... pamiętaj, że konieczność pójścia do spowiedzi jest, gdy ma się grzech ciężki. Grzech ciężki występuje, gdy są spełnione jednocześnie:
1. ciężka materia
2. pełna wolność
3. świadomość zła
Więcej szczegółów na temat rozróżniania grzechów ciężkich od powszednich jest tutaj:
http://www.teologia.pl/m_k/zag06-4g.htm

Natomiast oczywiście można chodzić częściej niż jest konieczność. Jeśli chodzi o grzechy powszednie, to, myślę, że mimo wszystko warto je wyznać podczas następnej spowiedzi (nie trzeba od razu lecieć do spowiedzi), ponieważ podczas spowiedzi otrzymujemy łaskę, pomoc od Boga, aby skończyć z tymi grzechami (bo jest to sakrament). Ale nie ma takiego nakazu (trzeba wyznać grzechy ciężkie co do liczby).

_________________
Piotr Milewski


Pn mar 02, 2009 16:44
Zobacz profil WWW
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz gru 27, 2007 15:17
Posty: 1233
Lokalizacja: Nowy Sącz
Post Re: nawróciłam sie, mam pytania....
angelina_ napisał(a):
- czy mam prawo na "dyskusję" z Bogiem, czy mogę tylko prosić i dziękować (postawa pokorna) czy tak jak ja podchodzę (prosić i argumentować, niekoniecznie zawsze się zgadzać, pytać dlaczego?

To nie jest tak, że prawo do szczerej rozmowy z Bogiem nabiera się wraz z liczbą lat wiary w Niego. Ja bym nawet proponował zaczynać od modlitwy- rozmowy szczerej i ufnej, a dopiero potem przejść do "odklepywania Zdrowasiek".

Bogu można powiedzieć wszystko :) Ja ostatnio prawie się z Nim pokłóciłem o to, że się wszystko wali. Powiedziałem Mu wprost, że ja już powoli wysiadam i że żądam interwencji. Może było to nieco bezczelne, ale od następnego dnia wszystko zaczęło się układać :)

Z Bogiem czasem trzeba się nawet pokłócić i być nieco nachalnym :) Jego to nie zdziwi a przynajmniej daje się Mu jasno do zrozumienia, że jest coś, co nam leży na sercu i chce się Mu o tym powiedzieć :)

_________________
"Nauka robi 95 kroków. Pozostałe 5 trzeba przejść na klęczkach."
Zenon Ziółkowski

http://blog.wiara.pl/nomines/ zapraszam :)


So mar 07, 2009 19:17
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr mar 25, 2009 18:01
Posty: 65
Post 
rób to co tak naprawde chcesz w zyciu...:)


Cz mar 26, 2009 12:20
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 23 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1, 2

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL