Witam, mam pewien problem i zastanawiam się czy to grzech...

Zaczęło sie to gdy z klasą bylismy na cmentarzu i Pewien kolega postanowił wyjąć ( ukraść ) wkład do znicza z automatu... No to ja i inni koledzy podeszliśmy popatrzeć ( myślałem, że nie wyciągnie ( jakieś zabezpieczenia czy cos ) ) Ale mu się udało... No to mu powiedziałem, żeby odłożył lub zapłacił ( 2razy ) Oczywiście odmówił, więc odszedłem od tej grupy ( bo wiedziałem że nie ma sensu z nimi chodzic i się wygłupiąc aż tak ) Gdy mieliśmy już iść z cmentarza powiedzieli mi, że jeszcze wzieli jakiś kwiatek z nagrobka... Powiedziałem, (niegrzecznie ) ze są debilam* , nawet nie mowiłem źżeby oddali bo był urwany...

I teraz mam problem zastanawiam się cyz mam grzech bo widziałem to zdarzenie czy też nie mam grzechu...

moim zdaniem nie masz, bo przecież nie Ty to ukradłeś, próbowałeś im wytłumaczyć ale skoro się nie dało to nie twoja wina

A co to jest grzech według Ciebie Józefku? Ja codziennie słyszę o tym i widzę nawet jak inni le postępują. Mam grzech bo widzę i wiem? Mam ich bić, zgłaszać na policję? Problemem nie jest ten jeden wkład, tylko to co twoi koledzy mają w głowie. I na to nie masz wpływu. Zresztą poza sferą grzechu jest dla mnie jeszcze coś innego, choć to moja prywatna opinia. Niektóre zachowanie są grzeszne, ale niektóre są do tego po prostu głupie. Ty ująłeś to mocno słowem debilne. Grzech to konkretne zło, na które się zgadzasz i którego jesteś świadom. Ty byłeś i świadom i się nie zgodziłeś na grzech cudzy. Jaka zatem jest tutaj Twoja wina?

Grzech mamy, kiedy tolerujemy, przyzwalamy, pochwalamy, zachęcamy. Tutaj tego nie było. Gdzie tu grzech. Może nazwanie debilem to trochę za mocno, chociaż z drugiej strony jak nie powiesz z siłą, to nie dotrze. Słowo kolegi czasem dotrze prędzej jak nauczyciela, czy rodzica.

Moje obawy wzięły się stąd, że ten kolega podeszedł do mnie i powiedział, czy założymy się, że wyciągnie ten znicz, ja dla żartu powiedziałem że dam mu 5 zt, on powiedział czy mam je przy sobie, i ja że nie ( trochę sie pośmialiśmy ) i poszedłem z innymi kolegami na grób dziewczyny która sie powiesiła, ale tu nie oto chodzi i nagle ktoś zawołał, że Marcin (tak go nazwe ) wyciągnie ten znicz no i podszedłem i dalej znacie tę historię...

Te obwy były związane z 1 częścią "e ten kolega podeszedł do mnie i powiedział, czy założymy się, że wyciągnie ten znicz, ja dla żartu powiedziałem że dam mu 5 zt, on powiedział czy mam je przy sobie, i ja że nie ( trochę sie pośmialiśmy ) (..) "


No to mi troche ulżyło...


"Mareta: Słowo kolegi czasem dotrze prędzej jak nauczyciela, czy rodzica."
- To nie ten typ... On to buntownik, pali, pije itp.. Nie ruszy go to ...

Pamiętaj że nikt za Ciebie takich rzeczy nie oceni dobrze. Jak napisałeś, powiedziałeś coś dla żartu. Bóg nie jest chorym urzędnikiem, czy niedoinformowanym zarządcą. Wie dobrze co się stało, jaka była intencja, oraz jej skutek. Takie sprawy, same w sobie nieco zawiłe nie możesz dawać do rozważenia przypadkowym osobom, dając im jedynie opis. Zawsze zapyta siebie co konkretnie zrobiłeś złego wedle zasady świadomie i dobrowolnie w tej chwili gdy to czyniłeś. Jeśli sam przed sobą uczciwie nie możesz powiedzieć czy zrobiłeś coś złego, a musisz pytać innych to oznacza właśnie że nie masz się czym przejmować. Jest tak dlatego że nie da się zgrzeszyć bez świadomości że czyni się zło, oraz bez pełnej dobrowolnej na to zgody. Obydwa warunki muszą być spełnione.