przyjęcie tej "pigułki" jest przekroczeniem przykazania "nie zabijaj", gdyż po pierwsze zabija się człowieka w początkowym stadium jego życia, i po drugie, niszczy się własne (kobiety) zdrowie. Żadna ingerencja w system hormonalny zdrowej, bez zaburzeń hormonalnych kobiety, nie odbywa się bez szkody na jej zdrowiu.

Ale wiesz... on się tym nie przejmuje. Ten człowiek znaczy.

Pigułka "dzień po" ma być dostępna bez recepty dla osób, które ukończyły 15-ty rok życia - zapowiedziało ministerstwo zdrowia.
http://www.tvp.info/18564539/ministerst ... roku-zycia

To chyba rozsądny kompromis?


*przepraszam za wpisanie tego w dwóch wątkach, ale w obu toczy się o tej pigułce dyskusja, mnie nowych wątków zakładać nie wolno (bo denerwuję tym administrację), a tego wątku o pigułce nie zauwazyłem

w kwestii ochrony zdrowia dzieci to nie żaden kompromis

Kościół w tej kwestii na żaden kompromis nie poszedł
druga strona też nie.

Trudno sobie wyobrazić kogoś któryby uważał, że pigułkę o jakiej mowa może
łykać bez kontroli dorosłego 12 letnia dziewczynka, ale i "idąc na kompromis" zgodził
się, zeby mogła to robić 15-latka.

Uważam, że oczywiste jest, że takich osób, które byłyby za dostępnoscią pigułki
dla dzieci nie ma (nie uważam ludzi za totalnych idiotów!)

Zresztą Kościół w kwestii dostępności pigułki w zależności od wieku żadnych
postulatów nie wysuwał i nie wysuwa , więc nie ma co mówić o kompromisie z jego strony.

W kwestii zasadniczej jaką podnosi Kościół to nie żaden kompromis, życie ludzkie obumiera
wskutek działania pigułki ma tę samą wartość bez względu na to czy matka
jest 12 czy 15 czy 30 - latką.

Nie rozumiem oburzenia katolików - przecież ich antykoncepcja nie dotyczy... ! (Podobnie jak in vitro). To metody dla "nie-katolików"! No i trzymajmy się pojęć - każde pojęcie ma swój zakres znaczeniowy, więc:
antykoncepcja postkoitalna nie jest aborcją - aby móc mówić o aborcji musi istnieć najpierw ciąża, a żeby zaistniała ciąża niezbędne jest zagnieżdżenie zapłodnionej komórki jajowej w jamie macicy, a żeby ta komórka jajowa mogła być zapłodniona to niezbędna jest owulacja.... a skoro tabletka opóźnia owulację... to gdzie tu aborcja??? Gdzie logika w lamencie katolickich obrońców moralności (i zdrowia:)) nie-katolickich kobiet?

Dobrze, że tabletka będzie bez recepty, choć i tak pewnie dużo pacjentek będzie przychodzić po receptę na Escapelle (kosztuje niecałe 70 zł, a ellaOne ok 150 zł). I przyznam, że sporo tego wypisujemy na dyżurach, zwłaszcza latem, gdy trwa młodzieżowa "Lednica"...

Katolików też ponoć nie dotyczy zakaz zabijania, kradzieży. Twoim zdaniem oznacza to, że nie powinni głosować za wprowadzaniem i utrzymywaniem takich zakazów?

A to niby dlaczego Katolików nie dotyczy zakaz zabijania i kradzieży? Nie rozumiem.

Dlatego katolicy mowia o srodkach wczesnoporonnych, jezeli:
- mamy juz do czynienia z zaplodniona komorka (ktora rozwija sie przed zagniezdzeniem do fazy blastuli)
- jeszcze nie nastapilo zagniezdzenie

Do tej kategorii zalicza sie w KRK przykladowo spirale(offtop warning), one tez przeciwdzialaja zagniezdzeniu zaplodnionych blastul. Wiecej na temat, czy plod / blastula / zarodek / zygota jest czlowiekiem w ponizszym temacie:

viewtopic.php?f=47&t=25299&p=847535#p847535

OK, rozumiem, tylko że wprowadza to chaos informacyjny, gdyż w medycynie i farmakologii nazywa się to "antykoncepcja postkoitalna". Pojęcie "środek wczesnoporonny" jest zarezerwowany dla substancji usuwającej z jamy macicy ZAGNIEŻDŻONY ZARODEK (np. tabletka RU 486).

a dlaczego uważasz, że katolików nie dotyczy antykoncepcja...? (Podobnie jak in vitro)?

Bo sami Katolicy nie chcą korzystać z tych dobrodziejstw medycyny (przynajmniej oficjalnie)
PS: Ale jakoś nie wierzę, że wszystkie pacjentki przychodzące do mnie po antykonceptyki, (także "tabletki po") to protestantki i ateistki.

Po prostu wierzę, że każdy musi sam zdecydować co zażywa - to, że zwykły Paracetamol w ilości ok. 25 tabletek zabija (dawka śmiertelna) nie jest powodem, żeby nie był sprzedawany bez recepty.. Ludzie muszą wziąć na siebie odpowiedzialność za własne wybory - jak dla mnie mogą przyjmować ellaOne nawet codziennie.

Bert, nie dokończyłam myśli w poprzedniej odpowiedzi. Chciałam jeszcze dodać, że nawet jeśli zdefiniujemy ciążę "po katolicku" czyli od zapłodnienia przed zagnieżdżeniem - to i tak ellaOne nie jest "tabletką wczesnoporonną", bo tego zapłodnienia nie ma, gdyż nie ma komórki jajowej gotowej do zapłodnienia. Rozumiesz o co mi chodzi? Jest tylko plemnik.

Powolal bym sie na zdanie mojego partnera w dyskusji na innym watku: "tak jak ze wszystkim, by coś głęboko zrozumieć potrzebny jest czas i wysiłek". We wszystkich zagadnieniach etycznych jak rozwody, srodki anty, aborcja i wreszcie pigulka po chodzi o to aby bylo latwo i przyjemnie. Po prostu hedonizm.
I niejednokrotnie trudno zrozumiec, ze taka postawa moze (ale nie musi) odbic sie rykoszetem na nas samych, na naszej rodzinie lub naszym kregu kulturowym. Mysle tu np o przyroscie naturalnym w Niemczech. Chociaz w Polsce tez zapowiada sie wesolo skoro na tym forum mozna przeczytac odkrywcze stwierdzenie: "Kto jest przeciw ten niech nie kupuje. Kto jest za niech sobie kupi."
Na podstawie tego w kazdym sklepie GS-u czy innej biedronce powinna byc dostepna bron krotka wraz z amunicja. Albo nawet i dluga. Robta co chceta.

Przecież taka pigułka była i jest dostępna od lat, tyle, ze na receptę.
A receptę to nie problem zdobyć w dzisiejszych czasach, gdzie dla lekarzy liczy się głównie kasa.

Jakos do tej poty nikt nie protestował przeciw tej pigułce. Kościół tez nie.

Wierz mi, że te recepty są wypisywane na ostrych dyżurach, najczęściej w nocy i w publicznych placówkach czyli bez kasy. Oczywiście że antykoncepcja postkoitalna jest obecna od lat (Postinor, Escapelle) Z resztą.. każde tabletki antykoncepcyjna zawierająca ten sam lewonorgestrel lub inne progestageny mogą być wykorzystane jako "tabletki po" tzw. metoda Yuzpe (czyli większość dostępnych na rynku tabletek) Wszystko kwestia dawki.