Czy chęć wiary wynika z nadzieji i strachu?
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Czy chęć wiary wynika z nadzieji i strachu?
Jak w temacie, nie chodzi mi o dyskusje na temat istnienia Boga - tego byłoby dużo. Chciałbym abyście mi napisali co powoduje, że chcecie wierzyć 
|
Pn paź 13, 2008 19:00 |
|
|
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Cytuj: Czy chęć wiary wynika z nadzieji i strachu?
Myślę, że to główne powody.
|
Pn paź 13, 2008 19:03 |
|
 |
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Mysle, ze wiara daje poczucie bezpieczenstwa i nadziei, jest wsparciem
w ciezkich chwilach itp. .Dla niektorych ludzi jest konieczna.
|
Pn paź 13, 2008 19:05 |
|
|
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
A czy Ty chcesz wierzyć w prawa fizyki? To nie tylko (coć w wierze też) kwestia ja chce, tylko wierze bo mam przekonanie że tak właśnie jest. Mówienie że wiara to tylko efekt strachu, lub nadziei spłyca ją.
|
Pn paź 13, 2008 19:08 |
|
 |
*Julka*
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N wrz 21, 2008 10:05 Posty: 1111
|
myślę, że niektórzy po prostu chcą w coś wierzyć, bo muszą ...
Więc wierzą w Boga,który jest dla nich oparciem,nadzieją, drogą,celem...
Ja uważam, że nasza wiara powinna wynikać z miłości do Boga, ale mnie to średnio wychodzi , już na tym forum ktoś gdzieś powiedział" Boga to się nieliczni będą uczyć w niebie "  hyhyyy , a ja sama nie potrafię chyba dokładnie określić dlaczego wierzę, ale na pewno te powody podane przez Ciebie też są na mojej liście 
|
Pn paź 13, 2008 19:11 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: Mówienie że wiara to tylko efekt strachu, lub nadziei spłyca ją.
Nie utrudniaj proszę, chodzi mi tutaj o chęć wiary a nie samą wiarę. Ja bardzo chciałbym wierzyć, a słania mnie do tego właśnie nadzieja i strach. Chcę wiedzieć czy inni podzielają moje uczucia.
|
Pn paź 13, 2008 19:13 |
|
 |
Dural
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pt sie 22, 2008 10:34 Posty: 3243
|
Mialbym inne zdanie o wierze gdyby ludzie sie z wiara rodzili.
Niestety nabywa sie ja przez wpajanie w dzieciecy umysl.
Od nauczyciela zalezy w co sie wierzy i jak mocno, od srodowiska
jak dlugo.
|
Pn paź 13, 2008 19:38 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Moja wiara (nieteistyczna) nie jest związana bezpośrednio ze strachem i nie mam pomysłu na jakąś "ostateczną nadzieję" - mam różne nadzieje, ale to raczej tymczasowe nadzieje i mało związane z wiarą.
Moja wiara jest wynikiem poszukiwania, jakby to powiedzieć, porządku? Sensu? Ostatecznej odpowiedzi(tm)?
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
Pn paź 13, 2008 19:46 |
|
 |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
 Re: Czy chęć wiary wynika z nadzieji i strachu?
Eandil napisał(a): Jak w temacie, nie chodzi mi o dyskusje na temat istnienia Boga - tego byłoby dużo. Chciałbym abyście mi napisali co powoduje, że chcecie wierzyć 
Przyjmuję te elementy mojej religii które wymagają wiary, ponieważ daję jej kredyt zaufania. Daję jej kredyt zaufania w nadziei, że podążanie drogą tej religii doprowadzi mnie do bycia takim człowiekiem, jak ten który mnie zainspirował do jej wybrania:
 
|
Pn paź 13, 2008 19:47 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Kiedy przechodziłam przez etap takiego "chciejstwa", to chciałam wierzyć z wielu powodów. Po pierwsze, niewiara sprawiała, że miałam wszystko literalnie gdzieś - po co się uczyć, po co się starać, po co być dobrym, skoro i tak na końcu czeka pustka. Po drugie, zdałam sobie sprawę, że taka postawa mnie wyniszcza i muszę coś z tym zrobić, bo robię się rozgoryczoną pesymistką i szkodzę samej sobie. Po trzecie, poznałam kilkoro naprawdę wierzących, żyjących wiarą ludzi (nie tylko katolików) i zaczęłam im zazdrościć tej siły woli, nadziei, z jaką patrzą w przyszłość, optymizmu życiowego. Po czwarte, robiło mi się smutno na myśl, że dla mnie nie ma już furtki, że przekreśliłam wizję życia po śmierci, miłości przenikającej wszystko, tych wszystkich pięknych rzeczy, w które kiedyś wierzyłam.
A potem wydarzyło się kilka rzeczy, które sprawiły, że... coś się we mnie odblokowało. Nie stało się to z dnia na dzień, ale tak jakoś w przeciągu kilku miesięcy, jak na to patrzę z perspektywy. I dziś wierzę całym sercem w to, co sama sobie buduję i nie żałuję tego kroku. 
|
Pn paź 13, 2008 19:53 |
|
 |
Mikolaj9
Dołączył(a): N wrz 14, 2008 7:41 Posty: 378
|
Cytuj: A czy Ty chcesz wierzyć w prawa fizyki? To nie tylko (coć w wierze też) kwestia ja chce, tylko wierze bo mam przekonanie że tak właśnie jest. Mówienie że wiara to tylko efekt strachu, lub nadziei spłyca ją.
Prawa fizyki to coś niepodważalnego. Gdyby kilku ludzi (lub innych istot) w przypadkowych miejscach we wszechświecie wykonało doświadczenia, każdy z nich otrzymał by ten sam rezultat.
A jeśli chodzi o istnienie boga, to na samej ziemi mamy baaardzo dużo punktów widzenia, które różnią się między sobą (choć miewają wspólne cechy, co nie implikuje prawdziwości żadnego z nich) w zależności np. od rejonu z którego się wywodzą.
Wierzę bo mam przekonanie = wierzę, bo wierzę.
Skąd to przekonanie (wiara)?
Wiara w określone bóstwo, w większości przypadków jest efektem nadziei albo strachu. Może istnieją też inne powody, dla których ludzie wierzą (np. w opiekuńcze bóstwa, smoki, przeznaczenie, opatrzność) Tego nie wiem, ale wiem, że gdyby religie nie przewidywały kar/nagród, miały by zdecydowanie mniej wyznawców.
|
Pn paź 13, 2008 20:18 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Proszę mnie nie krytykować, przedstawie swój punkt widzenia.
Kiedyś byłem osobą bardzo wierzącą - Krk był dla mnie największym autorytetem i drogą życia. Następnie stałem się katolikiem wierzącym niepraktykującym, wtedy pomyślałem - zmienie coś w sobie, dojdę do Boga, przemyślę, poukładam sobie wszystko jeszcze raz...
Doszedłem do tego, że nie ma jakichkolwiek dowodów i argumentów na istnienie Boga - jakichkolwiek, a z obserwacji świata doszedłem jedynie do wniosku, że istnienie Boga jest nielogiczne. Wtedy też zdałem sobie sprawę, że po śmierci mnie po prostu nie będzie - a nawet nie będę świadom tego, że mnie nie będzie - mój osobisty koniec świata. Wtedy właśnie pojawił się paniczny strach przed śmiercią i wielka nadzieja, że jednak śmierć nie będzie końcem. Te dwa uczucia były moją siłą napędową do poszukiwań Boga na nowo. Nie potrafię już go znaleźć. Znalazłem za to powody dla których żyję tu i teraz. Zrozumiałem, że te uczucia choć tak naturalnie silne, nie są same w sobie podstawą do wiary. Powiem więcej, gdy wspominam swoje życie jako żarliwego katolika mogę z pełną odpowiedzialnością przyznać, że Bóg nie był mi potrzebny w żadnej chwili mojego życia. Jeśli kiedykolwiek mogę potrzebować Boga to po śmierci - niestety właśnie dopiero wtedy ewentualnie się przekonam o jego istenieniu. Ewentualnie...
Czy chęć kontynuacji egzystencji ma być motorem wiary?
|
Pn paź 13, 2008 20:40 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Eandil napisał(a): Proszę mnie nie krytykować, przedstawie swój punkt widzenia. Kiedyś byłem osobą bardzo wierzącą - Krk był dla mnie największym autorytetem i drogą życia. Następnie stałem się katolikiem wierzącym niepraktykującym, wtedy pomyślałem - zmienie coś w sobie, dojdę do Boga, przemyślę, poukładam sobie wszystko jeszcze raz... Doszedłem do tego, że nie ma jakichkolwiek dowodów i argumentów na istnienie Boga - jakichkolwiek, a z obserwacji świata doszedłem jedynie do wniosku, że istnienie Boga jest nielogiczne.
Owszem jest logiczne, ale istnienie innego Boga. Nie tego, którego znamy ze ST. Ten Bóg został celowo tak przedstwiony przez swoich kapłanów. Tylko taki Bóg gwarantował im władzę...
|
Pn paź 13, 2008 21:53 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Chwila chwila, pytasz co powoduje że chcemy wierzyć to odpowiadam Ci. To nie kwestia że ja chce, tylko z racji tego że iwerze jestem do czegoś przekonany. Wogóle w tym pytaniu ominąłeś sens wiary, spłycając ją przez to, tyle.
|
Pn paź 13, 2008 21:54 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
WIST proszę wytłumacz mi jak powinienem sformułować pytanie? Czy jestem płytki dochodząc do takich wniosków? Czyżbym przez jakąś patologie był nieprzystosowany do poznania prawdy o Bogu?
|
Pn paź 13, 2008 22:05 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|