.
.
11 - Chyba zaczynam wierzyć w Jezusa po 3 latach. Idę do Komunii.
Wydaje mi się, że znalazłem brakujące ogniwo do zrozumienia wiary w Jezusa.
To, co wcześniej stwarzało wemń wątpliwości – teraz jakby stało się jaśniejsze i pewniejsze.
Dzięki Waszej pomocy, za co bardzo dziękuję.Spróbuję mój tok myślenia opisać tak:
Jest ok. 30-tego roku I wieku. Palestyna przeżywa napięcia polityczne, jest pod panowaniem Rzymu. Różne stronnictwa żydowskie głoszą swoje nauki. Zgrupowanie zelotów przygotowuje się do powstania. Co jakiś czas jakiś przywódca obwołuje się mesjaszem składając ludowi różne obietnice. Władza krwawo rozprawia się z buntownikami.
Co jakiś czas powstają nowi wędrowni nauczyciele wzywający do przemiany życia – jednym z nich był Jan Chrzciciel.
Do granic Palestyny wdziera się kultura helleńska. Żydzi przybywający do Świątyni w Jerozolimie z diaspory mówią w języku greckim i wielu z nich dość dobrze zna kulturę helleńską m.in. mitologię , gdzie bogowie mieli postać ludzką.
Zgrupowani w sercu Palestyny Żydzi mówią po aramejsku. Obawiają się wpływów helleńskich, uważają je za wrogie.Koncentrują się na wierności jedynemu Bogu Jahwe poza którym nie ma innych Bogów.
Dla nich wierność Bogu Jahwe była podstawowym zadaniem i celem życia. Gromadzili się wokół Świątyni, gdzie doświadczali Jego obecności.
Był wśród nich Jakub Brat Pański, który dzięki swojemu intelektowi przez długie lata kierował całym Kościołem. Trwał przy Świątyni i był gorliwym wyznawcą judaizmu.
Do Świątyni przybywał także Szaweł z Tarsu, który słynął ze swojej gorliwości w wierności Bogu Jahwe. Był dobrze wykształconym i obznajomionym w kulturze helleńskiej, ale także znał kulturę swoich przodków.
Jak wynika z badań biblistów – obaj pozostali wierni judaizmowi aż do śmierci.
================
Nastąpił wstrząs – Rzymianie rozprawili się z kolejnym buntownikiem, z niejakim Jezusem z Nazaretu.
Przestraszyli się Jego towarzysze, że i ich taki koniec może spotkać. Rozproszyli się i pouciekali do swoich domów. Konsternacja. Następowało wyciszenie sytuacji – zresztą jak to było po zgładzeniu innych samozwańczych mesjaszy i buntowników. Życie wróciło do normalności chociaż zapewne bali się, że mogą być ścigani, jeśli ktoś rozponał w nich towarzyszy Jezusa.
Dalej głos oddam Joachimowi Gnilce: "Co zatem spotkało Kefasa i apostołów w dniu Wielkiejnocy? W tekstach wydarzenie to zostało przedstawione jako akt objawienia. Nie wystarczy zatem mówić o widzeniu Jezusa albo że zobaczyli oni Jezusa (1Kor 9,1), bo te terminy nie wyrażają istoty objawienia. Istotę tę wyrażają takie sformułowania, jak: Bóg uczynił Go widzialnym albo: Jezus dał się ujrzeć oraz Bóg objawił swego Syna.
Jak widzieliśmy, formuła była używana w Starym Testamencie na określenie aktu objawienia. Zawiera ona w swej treści skierowany do uczniów akt Boga obwieszający im, że ukrzyżowany Jezus żyje. Następstwem tego są: ponowne zgromadzenie się uczniów, doświadczenie przebaczenia i przyjęcia ich przez Jezusa. Również w tym przypadku nie należy zmieniać kolejności."
Więcej:
http://www.religia.pl/polski_informacje ... 6_0_92_0_C To objawienie, doświadczenie było na tyle silne, że dla obserwatorów – ci gorliwi Żydzi sprzeniewierzyli się wierności jedynemu Bogu Jahwe, wyparli się Go, złamali Jego najważniejsze przekazanie o wierności Mu = gdyż wielbili Jezusa jako Boga (złamali w ten sposób wszystko to, co stanowił judaizm).Pomimo to – trwali oni w Świątyni, modlili się i do końca zachowywali wierność Bogu Jahwe.
Zbiorowe urojenie, schizofrenia?
A może mieli tak duże poczucie winy, że wcześniej zostawili Jezusa i pozwolili Go ukrzyżować – i teraz poprzez Jego wywyższenie jako Boga chcą jakoś zrehabilitować się?
Dlaczego jednak dokonać tej rehabilitacji poprzez wyniesienie Jezusa do chwały Boga? Dlaczego poprzez złamanie największego przykazania o wierności Bogu Jahwe? Czy nie było można dokonać tego inaczej?
Byli z Nim, rozmawiali, dotykali Go – czyż w miarę bycia razem nie dostrzegamy także wad innych osób? A nawet jeśli te osoby przerastają nasze wyobrażenie = to czy od razu wynieślibyśmy ich do czci Boskiej i składali im hołdy po ich śmierci?
Czy można posądzać o takie nierozumne postępowanie Jakub Brata Pańskiego? Albo Szawła z Tarsu?
Brakujące ogniwo w tej układance = to objawienie Boga, i było to powszechne objawienie wśród uczniów Jezusa.
Nie było tak, że Szaweł z Tarsu tylko czekał na nową religię – on był wierny judaizmowi i zwalczał wrogie teorie, które robijały jedność judaizmu.
I nie jest tak, że trzeba najpierw uwierzyć w Boga Jahwe, aby uznać to objawienie.
Rzeczywistość jest taka, że ci uczniowie mieli to objawienie czy jakby tego nie nazwać i zgodnie zaczęli wielbić Jezusa jako Boga.
Nie mamy dostępu do doświadczenia tego objawienia, nie możemy go przeanalizować, samemu doświadczyć i przeżyć, ale sam fakt istnienia jest dobrze poświadczony i nie budzi wątpliwości.
To, czego doświadczyli – zaczęli potem wiązać z tym, czym żyli na co dzień.
================================================
Czy istnieją objawienia?
================================================
= No nie wiem czy tak łatwo możemy zaprzeczać im.
- Nie tak dawno żył O. Pio
- Siostra Faustyna Kowalska
- Cud słońca w Fatimie, przepowiedziana śmierć wizjonerów i nie tak dawno śmierć ostatniej wizjonerki Łucji
http://www.pawlowski.dk/objawienia/fati ... y_opis.htm- nie lekceważyłbym także przypadków opętań (coś w tym jest, zwłaszcza przypadki opętań po wywoływaniu duchów – ewidentnie następuje akcja/reakcja albo przyczyna/ skutek)
Żeby było jasno – to, że odnajduję drogę do Jezusa to nie znaczy, że nagle odkryłem, że wszyscy bibliści pomylili się w czymś, a Kościół Katolicki to wzór cnót i miłości.
Odnajdując drogę do Jezusa przede wszystkim sam się zmieniam i już to widzę jak spada mi z serca potężny kamień.
To przede wszystkim wyzwanie ku odnowie mnie, ale i Kościoła - na wzór Jezusa, taki wzór, jaki został nam przekazany.
Dziękuję wszystkim za pomoc!
Teraz poddam to obróbce czasu - niech czas robi swoje.
Pójdę w najbliższą niedzielę do spowiedzi i Komunii św. - nie tylko z powodu wiary, ale również aby wykluczyć, że to brak dostępu do Komunii św. blokuje moje poznanie i jasność widzenia.
======================================================
Doświadczenie niewiary jest bardzo cennym doświadczeniem - ale nie chciałbym już więcej go przeżywać.

!!!!!!
======================================================