Filmik ładnie obrazuje że biblie zostały napisane po 70 roku zważając na to że Jezus umarł w 33 coś tu nie gra co sądzicie o tym ?
http://www.youtube.com/watch?v=iDkPqMaPnWs
http://www.youtube.com/watch?v=fa3Ljmi_ ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=EwQBSaTp ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=OZ8qh9RX ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=h8VY-uXB ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=4gP6m1-K ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=8sU5l-xT ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=6hGSIlQ8 ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=6hGSIlQ8 ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=a4GOBEB9 ... re=related
http://www.youtube.com/watch?v=bsxI0wM5 ... re=related

Co sadzicie o faktach w nim zawartych ?

no i co z tego?
Żeby było ciekawie, to najstarszy odpis Ewangelii jest z bodajże 900 roku +-.

aaa i jeszcze jedno. Coś kolego religiofobie łatwo przykładasz miarkę, że fakty zawarte w Ewangelii to bzdury, a bzdury w filmach to fakty. Jednak chrześcijanin ma szerszy umysł, bo niczego nie musi zakładać apriori, nawet prawdy wiary i może się nad nią zastanawiać. Ateista apriori zakłada, że wszystko o czym mówi wiara to bzdura.

słońce krąży według ziemi według religii właśnie tak było Kopernik ze swoją teorią został wpisany do indeksu ksiąg zakazanych (przez kościół) Ale ten zapis o nieomylności papieża to lipa ...

sircalculator lipa to jest Twoja wiedza o chrześcijaństwie, w tym o katolicyzmie. Doucz się co to jest nieomylność papieża, a potem się wypowiadaj.

Nowy Testament został napisany najwcześniej w roku 70 (Marek wspominał o zniszczeniu żydowskiej świątyni które miało miejsce w 70r.) albo później jak wytłumaczysz to że Jezus umarł w okolicach 33 ... Ja nie wiem ile ludzie żyli w tamtym okresie ale jak w Średniowieczu żyli 30-40 lat to to że któryś apostoł widział Jezusa jest nieprawdopodobne z naukowego punktu widzenia tyle an ten temat ...

Przypadkiem nie cierpisz na kakolikofobię? Jest taka choroba, w dodaku zaraźliwa! Osoba nią dotknięta choruje wielokrotnie i produkuje posty wciąż w tym samym tonie- przeciwne wierze i Chrystusowi.

sircalculator - wiesz, ogólnie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale nawet ja zauważam, że czasem przesadzasz ze swoim zachowaniem

sircalculator, widząc ton i poziom Twoich wypowiedzi nawet nie chce się obejrzeć tych filmików. Zanizasz poziom ateistom.

Dawno tu nie pisałem na portalu, ale jednego się w tym czasie nauczyłem. Z większością ateistów nie ma co rozmawiać... To strata czasu, bo on/ona zawsze może powiedzieć, że Boga nie ma bo go nie widać. Więc lepiej skoncentrować się na czymś ważniejszym. Ateista, żeby uwierzyć musi sam tego wpierw chcieć. Dopiero wtedy ewangelizacja działa. Kłótnia waśni tylko obie strony. A spory o Biblię? To nie jest księga faktów i fizyki. Żeby ją zinterpretować trzeba niektóre fragmenty potraktować jako metafory itd. Ale: (tu jestem obiektywny) to tylko moja skromna opinia.
Pozdrawiam i życzę miłej, owocnej dyskusji

Uogólnianie. No i redukowanie oponentów do roli idiotów. Nieładnie.



Sporo ateistów przychodzi, aby porozmawiać, nie "dać się zewangelizować" Zgadzam się jednak z quasem, że sircalculator zaniża poziom.



Poprawka - nie jest już księgą faktów i fizyki, bo nauka udowodniła, że nie ma w tej kwestii racji. Jeszcze kilkaset lat temu była zaś jak najbardziej w 100% księgą faktów i fizyki.

Pisząc to, wydaje mi się, że nie myślisz o tym, iż każdy z nas pozostanie przy swoim. I to jest w tym najlepsze. Bo widzisz nie potraktowałem oponentów jak idiotów... tylko... oceniłem ich swoją miarą

Apropos tego co thore napisał cytuje "To strata czasu, bo on/ona zawsze może powiedzieć, że Boga nie ma bo go nie widać." Tak się zastanawiam czy nawet jeśli by zobaczył to by uwierzył. Wydaje mi się, że właśnie na tym problem polega, że wiele osób niewierzących w swoim życiu widzi i doświadcza ale i co z tego jak interpretują to jak jakieś optyczne efekty, albo przypadki. I jeszcze takie pytanie (bardzo mnie ciekawi) jak powinien ukazać się Bóg ateiście aby w niego uwierzył? Proszę tylko z góry nie odpowiadać "pytanie nie ma sensu bo nie ma Boga". I jeszcze jeden cytat zaczerpnięty z wypowiedzi thoren z którym się bardzo zgadzam "Ateista, żeby uwierzyć musi sam tego wpierw chcieć."

Oj tam i jeszcze jedno mi się urwało. Dołączając w sam środek poprzedniej wypowiedzi. Otóż jak to jest, jak doświadczamy Boga? A no mnie się wydaje, że tak po ludzku m. in. zmysłami (czujemy, widzimy, słyszymy...) czy można się z tym nie zgadzać? Jak wy myślicie, co odpowiecie (Watch say you?)

Gdybyś zobaczył Jezusa spływającego z nieba na chmurze, z mieczem w ręku, w otoczeniu chórów anielskich itp - uwierzyłbyś?

Bo ja nie. Jaka pewność, że to nie jacyś kosmici robią sobie z nas jaja za pomocą zaawansowanych projektorów hologramów?

"Zaawansowana technologia wydaje się dla prymitywów magią."

Zapalenie zapałki jest dla buszmenów "cudem". Tak samo zaawansowane technologie potencjalnych kosmitów mogą być dla nas cudami, magią albo... objawieniem bożym. Więc ostrożnie z tym "zobaczę i uwierzę"



Więc wszystkie "optyczne efekty" i "przypadki" to dzieła Boga? A jeśli istnieją "optyczne efekty" i "przypadki", które są po prostu optycznymi efektami i przypadkami, to jak je odróżnić i mieć pewność, że te są wynikiem działalności Boga, a te już nie?



To trudne pytanie z racji tego, że niezmiernie ciężko udowodnić, że coś jest wynikiem działalności Boga. Nawet długotrwała wizja religijna "po śmierci" nie daje 100% pewności, że Bóg istnieje. Tak, tak - nawet wtedy, gdy umierasz w szpitalnym łóżku, widzisz światło i idziesz w jego stronę, a potem widzisz złotą bramę do pięknego ogrodu i siwego starca w jasnej szacie przy bramie, z pękiem kluczy u pasa, to i tak wciąż nie możesz być pewnym, że to brama Nieba strzeżona przez Piotra a za nią rezyduje Jahwe.
To równie dobrze może być na przykład:

- NDE - czyli wywoływane przez umierający mózg halucynacje - które mogą trwać długo (w obliczu śmierci mózg może fałszować poczucie czasu).

- symulacja zrobiona przez wysoce zaawansowaną i bardzo dobrą i kochającą wszystkie żywe istoty obcą cywilizację, która poznała nasze wierzenia i ma odpowiednie technologie, aby przenosić naszą świadomość do jakiejś maszyny i tam symulować nam "Niebo" - dla naszego "dobra".

Niewiarygodne? Powiem, że tak samo wiarygodne jak religia chrześcijańska.



"Chrześcijanin, aby wierzyć, musi tego chcieć."

Bo jak nie chce, to staje się innowiercą albo ateistą. Dla mnie to równie oczywiste. A skoro chce wierzyć, no to nawet logiczne argumenty go nie przekonają. I dlatego mamy tak wiele tak różnych religii i wszyscy ich wyznawcy są pewni, że to tylko oni mają rację.



Taka a nie inna intepretacja wydarzeń i doznań. Wyobraź sobie taką sytuację - samochód potrąca człowieka. I teraz:

- ateista widzi w tym przypadek
- człowiek potrącony widzi w tym "doświadczenie Boga", bo zwątpił w sens życia i modlił się o jakiś znak
- muzułmanin widzi w tym rękę Allaha, bo ten potrącony był Żydem a on go nie znosił
- kierowca (Hindus) widzi w tym nadprzyrodzoną karę za swoje grzechy - pokłócił się z żoną i oto karma daje o sobie znać.

Oprócz ateisty każda z tych osób będzie interpretować to wydarzenie zupełnie inaczej i może na swój sposób uważać to za "doświadczenie" boga lub woli bożej.

Inny przykład - chory na raka chłopak zostaje w niewyjaśniony sposób wyleczony:

- on uznaje to za cud, który stał się za sprawą Jezusa.
- jego rodzice są jednak wyznawcami hinduizmu i wyleczenie przypisują Wisznu.

Nie da się ukryć, że i on i rodzice będą tę sytuację odbierać jako "doświadczenie bóstwa". No ale nie może być przecież tak, że chłopak doświadczył łaski Jahwe, a rodzice - Wisznu. Zatem ktoś będzie miał fałszywe poczucie "doświadczenia", prawda?