Tam gdzie był od wieków - w prezerwatywie i w mediach.

Hm gdzie jest? Ja sie zastanawiam gdzie go nie ma...

Nie jest latwo pisac o cierpieni - zwlaszcza o cierpieniu niezawinionym i nie mozna czynic tego "od tak" bez refleksji. Pytanie o cierpienie i ewentualna odpowiedz nie jest czyms blachym, czy jakims produktem ciekawosci. Jest dotknieciem tajemnicy. Nie mozna ogromu cierpienia, ktore sie na swiecie dokonuje przypisywac sprawczosci Boga, ani jego woli, bo bardzo czesto jest ono wynikiem ludzkiej wolnosci - czyli daru od Boga - ktory jest zle przez czlowieka wykorzystywany. Jezus w swym zyciu nie daje odpowiedzi na pytanie po co cierpienie, nie czyni go czyms dobrym (w sensie w jakim czlowiek potocznie rozumie dobro), ale uczy jak je przezywac. Moze powinnismy spojrzec i na to cierpienie jak na tajemnice, nie przypisywac Bogu jego sprawczosci, ale skupic sie raczej, by w sposob wlasciwy je przezyc i ostatecznie wyciagnac z niego jakas nauke.

Abysmy dostrzegli jakie są efekty zła, Bóg czasem dopuszcza do krótkiego, złudnego tryumfu zła - Hitler, Stalin, PolPot..... światła ostrzegawcze.....

Czyli choroby, kataklizmy no i islam , sa dobre?

Ile świateł ostrzegawczych jest dopuszczalnych dla Boga? Boję się co nas jeszcze czeka. Może lepiej byłoby gdybyśmy nigdy nie powstali? Nie mogę dojść po co Bogu ten cały przeszły obecny i przyszły cyrk? Rozumiem że jest wiele dobra ale nie stwarzając nas mógł nam sporo "przyjemności" zaoszczędzić. Całe to dobro nie jest warte choć jednego zamęczonego człowieka. Chyba tylko desperaci nie mogący żyć bez wiary znajdują jakieś "mądre" usprawiedliwienia.
Czy gdybyście wiedzieli że wasze dziecko będzie bez przerwy bardzo cierpiało to czy mimo to zdecydowalibyście się je począć?
Jaki sens jest stwarzać ludzi którzy wiadomo że skończą w piekle? Bóg o tym wie i mimo to stwarza istoty które będą cierpieć wieczne męki? Dziwne to.

Efekty mogą być dobre.
Jak mówi mądre przysłowie: nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
//co nie znaczy, że mamy popierać zło, które MOŻE coś dobrego przyniesie.
Męki wieczne, to tylko jedno z WIELU wyjaśnień kary za grzechy (Piekło nie istnieje!).

Co ciekawe wszyscy byli przekonani, że robią dobrze.
Chyba nikt w historii (nie licząc być może jakichś szaleńców) nie czynił zła dla samej idei czynienia zła. Najwiekszych zbrodni dokonywano z poczucia wyższej konieczności lub po prostu takie zachowania były akceptowane w kulturze z której wywodzili się sprawcy...

Sądzisz, że ci zbrodniarze byłi zdrowi umysłowo?
Tylo chore umysły są w stanie wytwarzyć tak potworne pojęcie "poczucie wyższej konieczności".

Cytuj:
Jaki sens jest stwarzać ludzi którzy wiadomo że skończą w piekle? Bóg o tym wie i mimo to stwarza istoty które będą cierpieć wieczne męki? Dziwne to.
Męki wieczne, to tylko jedno z WIELU wyjaśnień kary za grzechy (Piekło nie istnieje!).
Kto to powiedzial, ze wszyscy skoncza w piekle, bo chyba nie Jezus
on glosil zwyciestwo ostateczne dobra, ktore wogloe juz sie przez krzyz dokonoalo, zreszta odnosnie cierpienia, tp przeczytajcie sobie moj wpis z wczoraj.

Bóg wie, ale wybory należą do człowieka.....drugi łotr na krzyżu nie został pozbawiony wyboru.
My też wiemy, że nasze dzieci mogą wybrac zła drogę, samozniszczenie narkotykami - mamy profilaktycznie ich nie płodzić?

Polecam zobaczyc krótki dokument "Pięć kroków do tyranii" (jest za darmo na youtube). Jedno z badań polegało na tym, że ludzie w imię wyższego dobra razili prądem drugiego człowieka. Człowiek w białym kitlu powiedział osobom testowanym, że pracują nad metoda poprawiania pamieci, co pomogłoby ludziom w nauce i przyswajaniu wiedzy. Poznawały one osobę (podstawioną), której mieli zadawac pytania i za błedne odpowiedzi razić prądem o coraz wyższym napięciu (od 15 V, czyli niedużo, do 450 V). Duża większość, mimo krzyków swojej ofiary, dochodziła do najwyzszego napięcia i kilkakrotnie "pieściła" prądem swoją ofiarę, przez to że autorytet w białym kitlu mówił, że wszystko jest okej, że weźmie odpowiedzialność i żeby kontynuowała.
Wniosek: Nie trzeba być chorym umysłowo, żeby podchwycić tą wyższą konieczność i robić rzecz moralnie złą, jaką jest krzywdzenie bliźniego.

Widziałam.
Według mnie taki "nukowiec" też ma nierówno pod sufitem.

Taki, czyli jaki?
Raczej wniosek jest taki że duża większość ma nierówno pod sufitem, skoro dałą się zwieść zapewnieniom osoby, którą uważała za autorytet. Odrzuciła wszelką logikę, etykę, może nawet i religię w imię tego, że pan w białym kitlu powiedział żeby robić i bo to ma się przyczynić ludzkości.
Ile trzeba mieć samoświadomości i inteligencji, żeby stwierdzić "kurde, ja tam rażę prądem i zadaje ból żywej istocie! pieprzyć to"? Jak widać robienie zła nie zalezy ani od stanu psychiki ani od inteligencji i świadomości. Tak po prostu się dzieje

A ja dalej nie wiem, gdzie tutaj związek przyczynowy pomiędzy Bogiem a przyczyną sprawczą katastrofy.