Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Cz sie 14, 2025 17:57



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona
 Mój Manifest Niewierzącego 
Autor Wiadomość

Dołączył(a): N cze 10, 2007 18:20
Posty: 5517
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
xbart napisał(a):
nie ma ŻADNEGO powodu sądzić, że wszystkie kolejno warunki są prawdziwe, a nawet którykolwiek z nich: że istnieje jeden stwórca wszechświata,


Jezus Chrystus jest jednym z powodów.

_________________
Jestem po ślubie. Fotograf i kamerzysta z Koszalina których polecam http://www.akcjafilm.pl Videofilmowanie również super. Opinia moja i żony.


N sie 25, 2013 21:13
Zobacz profil
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Val napisał(a):
Przeginanie w drugą stronę nie jest dobre. Skoro ktoś jest ateistą/agnostykiem, widocznie wnosi taki wybór coś pozytywnego do życia, inaczej by było to bez sensu.

Val napisał(a):
To naturalne, że ludzie przekonują do swojego stylu życia innych. Motywacje mają różne, niemniej robisz to co @xantris spłycając możliwe interpretacje takiego stanu rzeczy.

Jako wierzący wiem że ateizm nie tylko nie wnosi nic pozytywnego do życia człowieka, ale jest też dla niego wielkim zagrożeniem. Jest to droga która prowadzi tylko do przepaści. Mówisz o pozytywach, a ja powiem że to są tylko pozorne pozytywy, ułuda, bo człowiek wierzący wie że kroczenie tą drogą prowadzi tylko do klęski i upadku. Jako wierzący trzeba nazywać rzeczy po imieniu. To nie jest propagowanie stylu życia i nie ma znaczenia że ktoś sam siebie sprowadził na manowce bo tym jest ateizm. Wobec wieczność jest to wielki ciężar jeżeli przez propagowanie ateizmu sporowadziło się kogoś do zguby i utraty zbawienia, tylko do tego ta droga prowadzi.
Val napisał(a):
Wiara wierze nierówna. Również wiara katolika może być synonimem pustki i samotności. Przez większość życia, tak wyglądała wiara Matki Teresy. To bardzo indywidualne doświadczenie i nie sądzę, aby można było ot tak, wyjaśniać to w jeden sposób

Oczywiście wiara to też niesienie krzyża, ale razem z Jezusem. Przez takie niesienie krzyża można zbawić nie tylko siebie ale i innych. Oczywiście zbawcą jest Jezus, ale można mu pomóc zabwić innych, którzy by na to nie zasługiwali. To nie jest pustka i samotność jaką niesie ze sobą ateizm. Ateizm to odrzucenie krzyża, odrzucenie Jezusa i droga do przepaści. To jest pustka i samotność.


N sie 25, 2013 22:08

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
equuleuss napisał(a):
Endek

Jestem który Jestem. Ehjeh aszer Ehjeh. Tak to brzmi w/g Biblii. Niewielkie przeinaczenie i może być już inny sens tych słów. A sens jest głęboki i tajemniczy. Nie byłem, nie będę, tylko jestem. Zawsze Jestem.

I po co ta Twoja uwaga, skoro w Biblii ks Wujka, imię Boga napisano jako ''Jam Jest Który Jest''?

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 7:52
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Znakomity film promocyjny, wyprodukowany na zlecenie ministerstwa edukacji Macedonii. Młody Albert Einstein zawstydza swojego nauczyciela i zaprzecza boskiej naturze zła. Klip promuje ideę powrotu do nauczania religii w szkołach tam, gdzie tego zaniechano i podtrzymania tam, gdzie nadal się to robi. "Religia to też wiedza. Przywróćmy religię w szkołach" - głosi hasło kampanii. Niepoprawnie trafne w politycznie poprawnych czasach.
http://pl.gloria.tv/?media=379983

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 7:59
Zobacz profil

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
- Pozwólcie, że wyjaśnię wam problem jaki nauka ma z religią.
Niewierzący profesor filozofii stojąc w audytorium wypełnionym
studentami zadaje pytanie jednemu z nich:
- Jesteś chrześcijaninem synu, prawda?
- Tak, panie profesorze.
- Czyli wierzysz w Boga.
- Oczywiście.
- Czy Bóg jest dobry?
- Naturalnie, że jest dobry.
- A czy Bóg jest wszechmogący? Czy Bóg może wszystko?
- Tak.
- A Ty - jesteś dobry czy zły?
- Wedlug Biblii jestem zły.
Na twarzy profesora pojawił się uśmiech wyższości - Ach tak, Biblia!
- A po chwili zastanowienia dodaje:



- Mam dla Ciebie pewien przykład. Powiedzmy, że znasz chorą i cierpiącą osobę, którą możesz uzdrowić. Masz takie zdolności. Pomógłbyś tej osobie? Albo czy spróbowałbyś przynajmniej?
- Oczywiście, panie profesorze.
- Wiec jesteś dobry...!
- Myślę, że nie można tego tak ująć.
- Ale dlaczego nie? Przecież pomógłbyś chorej, będącej w potrzebie osobie, jeśli byś tylko miał taką możliwość. Większość z nas by tak zrobiła. Ale Bóg nie.
Wobec milczenia studenta profesor mówi dalej - Nie pomaga, prawda? Mój brat był chrześcijaninem i zmarł na raka, pomimo że modlił się do Jezusa o uzdrowienie. Zatem czy Jezus jest dobry? Czy możesz mi odpowiedzieć na to pytanie?
Student nadal milczy, wiec profesor dodaje

- Nie potrafisz udzielić odpowiedzi, prawda? - aby dać studentowi chwile zastanowienia profesor sięga po szklankę ze swojego biurka i popija łyk wody.
- Zacznijmy od początku chłopcze. Czy Bóg jest dobry?
- No tak... jest dobry.
- A czy szatan jest dobry?
Bez chwili wahania student odpowiada - Nie.
- A od kogo pochodzi szatan?
Student aż drgnął:
- Od Boga.
- No właśnie. Zatem to Bóg stworzył szatana. A teraz powiedz mi jeszcze synu - czy na świecie istnieje zło?
- Istnieje panie profesorze ...
- Czyli zło obecne jest we Wszechświecie. A to przecież Bóg stworzył Wszechświat, prawda?
- Prawda.
- Wiec kto stworzył zło? Skoro Bóg stworzył wszystko, zatem Bóg stworzył również i zło. A skoro zło istnieje, więc zgodnie z regułami logiki także i Bóg jest zły.
Student ponownie nie potrafi znaleźć odpowiedzi..
- A czy istnieją choroby, niemoralność, nienawiść, ohyda? Te wszystkie okropieństwa, które pojawiają się w otaczającym nas świece?
Student drżącym głosem odpowiada - Występują.
- A kto je stworzył?
W sali zaległa cisza, więc profesor ponawia pytanie - Kto je stworzył? - wobec braku odpowiedzi profesor wstrzymuje krok i zaczyna się rozglądać po audytorium. Wszyscy studenci zamarli.
- Powiedz mi - wykładowca zwraca się do kolejnej osoby - Czy wierzysz w Jezusa Chrystusa synu?
Zdecydowany ton odpowiedzi przykuwa uwagę profesora:
- Tak panie profesorze, wierzę.
Starszy człowiek zwraca się do studenta:
- W świetle nauki posiadasz pięć zmysłów, które używasz do oceny otaczającego cię świata. Czy kiedykolwiek widziałeś Jezusa?
- Nie panie profesorze. Nigdy Go nie widziałem.
- Powiedz nam zatem, czy kiedykolwiek słyszałeś swojego Jezusa?
- Nie panie profesorze.
- A czy kiedykolwiek dotykałeś swojego Jezusa, smakowałeś Go, czy może wąchałeś? Czy kiedykolwiek miałeś jakiś fizyczny kontakt z Jezusem Chrystusem, czy też Bogiem w jakiejkolwiek postaci?
- Nie panie profesorze. Niestety nie miałem takiego kontaktu.
- I nadal w Niego wierzysz?
- Tak.
- Przecież zgodnie z wszelkimi zasadami przeprowadzania doświadczenia, nauka twierdzi ze Twój Bóg nie istnieje... Co Ty na to synu?
- Nic - pada w odpowiedzi - mam tylko swoja wiarę.
- Tak, wiarę... - powtarza profesor - i właśnie w tym miejscu nauka
napotyka problem z Bogiem. Nie ma dowodów, jest tylko wiara.
Student milczy przez chwile, po czym sam zadaje pytanie:
- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?
- Tak.
- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?
- Tak, synu, zimno również istnieje.
- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.
Wyraźnie zainteresowany profesor odwrócił się w kierunku studenta.
Wszyscy w sali zamarli. Student zaczyna wyjaśniać:
- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem.
Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła – nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energie lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem.
W sali wykładowej zaległa głęboka cisza. W odległym kacie ktoś upuścił pióro, wydając tym odgłos przypominający uderzenie młota.
- A co z ciemnością panie profesorze? Czy istnieje takie zjawisko jak ciemność?
- Tak - profesor odpowiada bez wahania - czymże jest noc jeśli nie ciemnością?
- Jest pan znowu w błędzie. Ciemność nie jest czymś, ciemność jest brakiem czegoś. Może pan mieć niewiele światła, normalne światło, jasne światło, migające światło, ale jeśli tego światła brak, nie ma wtedy nic i właśnie to nazywamy ciemnością, czyż nie? Właśnie takie znaczenie ma słowo ciemność. W rzeczywistości ciemność nie istnieje. Jeśli istniałaby, potrafiłby pan uczynić ją jeszcze ciemniejszą, czyż nie?
Profesor uśmiecha się nieznacznie patrząc na studenta. Zapowiada się dobry semestr.
- Co mi chcesz przez to powiedzieć młody człowieku?
- Zmierzam do tego panie profesorze, że założenia pańskiego
rozumowania są fałszywe już od samego początku, zatem wyciągnięty wniosek jest również fałszywy.
Tym razem na twarzy profesora pojawia się zdumienie:
- Fałszywe? W jaki sposób zamierzasz mi to wytłumaczyć?
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem. A teraz panie profesorze proszę mi odpowiedzieć - czy naucza pan studentów, którzy pochodzą od małp?
- Jeśli masz na myśli proces ewolucji, młody człowieku, to tak właśnie jest.
- A czy kiedykolwiek obserwował pan ten proces na własne oczy?
Profesor potrząsa głową wciąż się uśmiechając, zdawszy sobie sprawę w jakim kierunku zmierza argumentacja studenta. Bardzo dobry semestr, naprawdę.
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacja, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem?
W sali zaszemrało. Student czeka aż opadnie napięcie.
- Żeby panu uzmysłowić sposób, w jaki manipulował pan moim
poprzednikiem, pozwolę sobie podać panu jeszcze jeden przykład - student rozgląda się po sali - Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora?
Audytorium wybucha śmiechem.
- Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?
W sali zapada martwa cisza. Profesor patrzy na studenta oczyma
szerokimi z niedowierzania. Po chwili milczenia, która wszystkim zdaje się trwać wieczność profesor wydusza z siebie:
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.
Na to student odpowiada:
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.
Profesor osunął się bezwładnie na krzesło...

Jeśli udało Ci się dotrwać do końca tego tekstu i wywołał on na Twojej twarzy uśmiech podczas czytania końcówki, daj go do przeczytania również swoim Przyjaciołom i Rodzinie.
PS.
Tym drugim studentem był Albert Einstein. Einstein napisał książkę zatytułowaną "Bóg a nauka" w roku 1921.

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 8:07
Zobacz profil
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
quas napisał(a):
xbart napisał(a):
Może, ale nie musi
Ale rozwiń swoją wypowiedz

Cierpienie może wynikać z nieuleczalności choroby i wtedy rzeczywiście dawanie nadziei bez głębszego rozstrząsania przyczyn cierpienia ma uzasadnienie. Ale cierpienie może też być związane z własnym zachowaniem, z czymś na co ma się wpływ, z poczuciem wykorzystywania swojej dobroci przez innych i niewytrzymywania presji z tym związanej, braku szacunku przez innych wobec siebie, ale po co to zmieniać, skoro cierpienie się gloryfikuje, "każdy ma swój krzyż" i w zasadzie można biernie czekać na życie wieczne, skoro jest takie pewne i oczywiste, bujać w religijnych obłokach i rozmytych opisach bez konkretów, a nie zauważyć, że jest się wykorzystywanym i można to zmienić. W tym drugim przypadku gloryfikowanie cierpienia bez dochodzenia do sedna problemu szkodzi.


Pn sie 26, 2013 8:44
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Endek, fajny tekst. :)

A tu świadectwo uzdrowienia:

,,Polak mieszkający w Szwecji przyjechał do Sokółki by modlić się o uzdrowienie z nowotworu. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. Dziś dzieli się świadectwem: Jezu w dalszym ciągu jest z nami i nas uzdrawia, dokładnie jak dwa tysiące lat temu.

U pana Stanisława Kumy w 2012 roku wykryto nowotwór wątroby i węzłów chłonnych. Lekarze orzekli, że mężczyzna nie ma już szans na wyleczenie. Jak sam mówi, pozostała mu tylko modlitwa o cud uzdrowienia. Za sugestią ks. Zbigniewa Gołębiewskiego, z jego szwedzkiej parafii postanowił przyjechać do Sokółki. Już w czasie pobytu w Sokółce poczuł, że w jego organizmie zaczynają zachodzić jakieś zmiany. W kościele św. Antoniego Padewskiego w którym przechowywana jest Cudowna Hostia przystąpił do spowiedzi, uczestniczył we Mszy św. oraz w adoracji Najświętszego Sakramentu. – To była najpiękniejsza adoracja w moim życiu, mogłem teraz umrzeć lub żyć, nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Byłem szczęśliwy – mówi pan Stanisław.

Po powrocie do Szwecji mężczyzna udał się na badania tomograficzne. Okazało się, że po nowotworze nie ma śladu. Lekarze nie potrafią tego faktu wyjaśnić w żaden medyczny sposób. A pan Stanisław Kuma świadczy z przekonaniem o Jezusie: On w dalszym ciągu jest z nami i nas uzdrawia, dokładnie jak dwa tysiące lat temu.

Wielu pielgrzymów modlących się przed cudowną Cząstką Ciała Pańskiego w kolegiacie św. Antoniego w Sokółce daje świadectwo łask i cudów uzdrowienia.''
http://www.fronda.pl/a/przyjechal-do-so ... 30292.html


Pn sie 26, 2013 12:45

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
quas napisał(a):
Endek, fajny tekst. :)


Nasi oponenci są na fakty uodpornieni. Ich uporu nie da się racjonalnie wytłumaczyć, gdyż oni stworzyli sobie inny świat i głęboko wierzą, że życie może powstać samoczynnie z nieożywionej materii. Jak na razie, ich ''dogmatu wiary'' nauka nie potwierdziła. Z własnych mylnych przypuszczeń, uczynili sobie bożka.

[ciach - offtop i kłótnie - s33]

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 18:27
Zobacz profil
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Endek napisał(a):
Nasi oponenci są na fakty uodpornieni. Ich uporu nie da się racjonalnie wytłumaczyć, gdyż oni stworzyli sobie inny świat i głęboko wierzą, że życie może powstać samoczynnie z nieożywionej materii. Jak na razie, ich ''dogmatu wiary'' nauka nie potwierdziła. Z własnych mylnych przypuszczeń, uczynili sobie bożka.

Tam gdzie odnośnie czegoś nie mamy odpowiedzi w danym momencie, tam musi od razu musi być Bóg? Akurat Bóg osobowy a nie po prostu natura. I to akurat jeden a nie dziesięcioro stworzyło życie w zespole? I to Bóg wymagający od ludzi określonych zachowań i sądzący akurat ludzi a nie hipopotamy po śmierci? Tyle założeń i zero konkretów na poparcie tego z twojej strony. Obecny stan wiedzy dokładnie momentu procesu powstania życia nie wyjaśnia i przyjmuję to do wiadomości. Wiele niewiadomych z przeszłości zostało później wyjaśnione. Z powstaniem życia może być podobnie, ale niekoniecznie stanie się to za mojego i twojego życia.

[ciach - odpowiedź na usunięty post - s33]


Pn sie 26, 2013 19:23

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
xbart napisał(a):
Tyle założeń i zero konkretów na poparcie tego z twojej strony.


Konkret to życie, czyli tchnienie Boże. Tego w żadnym laboratorium ludzie nie uczynią.

[ciach - odpowiedź na usunięty post - s33]

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 19:50
Zobacz profil
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Endek napisał(a):
Konkret to życie, czyli tchnienie Boże. Tego w żadnym laboratorium ludzie nie uczynią.
Tylko na tym się opierasz? Jak zostanie stworzone sztuczne życie to twoja wiara runie? Odradzam robienie sobie takich niebezpiecznych założeń.

[ciach - odpowiedź na usunięty post - s33]


Pn sie 26, 2013 20:00
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Quas dzięki za komplement, przyznam że na chwilę połechtałeś moje ego, ale tylko na chwilę.
Jeśli chodzi o ciebie Equuleuss, przeczytawszy twoją ostatnią odpowiedź mam wrażenie, że to co napisałem weszło jednym okiem, a wyszło drugim. W ogóle nie odniosłeś się do moich uwag co do twojego postrzegania wszechświata jako dowodu. Za to wychodzisz z takimi banałami jak:

equuleuss napisał(a):
Jeżeli chcesz go naprawdę poczuć i chcesz jego dotknięcia to odważ się, zapytaj i poproś o to samego Boga.


Są to piękne i pełne twojej dobroci w stosunku do mnie słowa, jednak pokazujące, że w ogóle nie przeanalizowałeś tego co napisałem od początku. Podstawą do dojścia do jakiś poglądów jest samodzielna analiza, to że ja to mówię nic nie znaczy, tylko sam możesz zauważyć mankamenty wiary. Inną sprawą jest to, że musisz pomyśleć i uświadomić sobie jak doszedłeś do wiary i zastanowić nad kryteriami dobierania poglądów, o czym też już pisałem.
Mając stare priorytety nic się nie zmieni, czyniąc z naiwności cnotę nic się nie zmieni, nie weryfikując wiarygodności Biblii i proroków nic się nie zmieni, nie analizując swojego życia nic się nie zmieni, co najważniejsze nie mając odwagi z tym się zmierzyć nic się nie zmieni.

Przanalizuję już tylko tekst o Einsteinie.

Endek napisał(a):
- Założenia pańskich rozważań opierają się na dualizmie – wyjaśnia student - twierdzi pan, że jest życie i jest śmierć, że jest dobry Bóg i zły Bóg. Rozważa pan Boga jako kogoś skończonego, kogo możemy poddać pomiarom. Panie profesorze, nauka nie jest w stanie wyjaśnić nawet takiego zjawiska jak myśl. Używa pojęć z zakresu elektryczności i magnetyzmu, nie poznawszy przecież w pełni istoty żadnego z tych zjawisk. Twierdzenie, że śmierć jest przeciwieństwem życia świadczy o ignorowaniu faktu, że śmierć nie istnieje jako mierzalne zjawisko. Śmierć nie jest przeciwieństwem życia, tylko jego brakiem.


Nierozumiem jak można w swoich rozważaniach łączyć razem dwa różne tematy. I nie jest to tylko problem Einsteina w tym tekście, ale i wszystkich ludzi w codziennym życiu, brak postrzegania selektywnego i niezależnego każdego zagadnienia, oraz brak kolejność w rozważaniach konkretnych tematów. I tak, Dobro i zło Boga to sprawa oddzielna od sprawy jego istnienia, przy czym najpierw powinniśmy zastanowić się czy istnieje, a potem dopiero nad jego cechami. Jeśli chodzi o śmierć jako brak życia to się zgadzam, niemniej nie wnosi to nic w rozwarzania czy Bóg istnieje, ponieważ to zupełnie niezależne od siebie sprawy. To że religia połączyła w jeden system poglądy na temat istnienia Boga, nauki moralne oraz wiedzę na temat świata nie oznacza, że to są rzeczy wspólne i zależne od siebie. Każda rzecz powinna być rozpatrywana oddzielnie.

Endek napisał(a):
- Skoro żaden z nas nigdy nie był świadkiem procesów ewolucyjnych i nie jest w stanie ich prześledzić wykonując jakiekolwiek doświadczenie, to przecież w tej sytuacji, zgodnie ze swoją poprzednią argumentacja, nie wykłada nam już pan naukowych opinii, prawda? Czy nie jest pan w takim razie bardziej kaznodzieja niż naukowcem?


Przecież nie chodzi tylko o zmysły. Gdybym tylko opierał się na zmysłach bułbym w pełnie agnostykiem. Opieramy się również na obserwacji świata (zachowań ludzi, historii świata itp itd) i przeanalizowanie tej wiedzy wyciąga się wnioski na jakiś temat. Choćby podana wyżej ewolucja. Einstein podał to jako zarzut, że pogląd na temat ewolucji też jest tak na prawdę wiarą. Trzeba dokładnie przyjrzeć się takiemu stwierdzeniu. Jest to błąd który popełnia większość wierzących, a który jest z uwielbieniem wykorzystywany w kłótniach z ateistami. Wg tego postrzegania nie ma różnicy między wiarą religijną a świecką. Obie opierają się na zawierzeniu. Jest jednak znacząca różnica. Wiara świcka opiera się na przesłankach i wiedzy, które mogą być weryfikowalne, nie polega na zawierzeniu bez podstawnym. Jeśli coś nie ma podstaw do zaufania to się tego nie robi.

Endek napisał(a):
- Czy ktokolwiek z was widział kiedyś mózg pana profesora? Czy ktokolwiek z was kiedykolwiek słyszał, dotykał, smakował czy wąchał mózg pana profesora? Wygląda na to, że nikt. A zatem zgodnie z naukową metodą badawczą, jaką przytoczył pan wcześniej, można powiedzieć, z całym szacunkiem dla pana, że pan nie ma mózgu, panie profesorze. Skoro nauka mówi, że pan nie ma mózgu, jak możemy ufać pańskim wykładom, profesorze?


I znowu to samo. Wiara w to, że profesor ma mózg jest podstawna. Czemu? Wszyscy ludzie mają mózg. Czy profesor jest człowiekiem? Jest, więc ma mózg. Doszliśmy do tego na podstawie analizy informacji jakie posiadamy.

Endek napisał(a):
- Wygląda na to, że musicie je brać na wiarę.
- A zatem przyznaje pan, że wiara istnieje, a co więcej - stanowi niezbędny element naszej codzienności. A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi - Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.


Nie da się zaprzeczyć, że wiara istnieje w życiu ludzkim, lecz wierzący nie rozróżniają dwóch rodzajów wiary - podstawnej i bezpodstawnej. Oczywiście, że wiara jest słuszna, jednak tylko wtedy gdy ma jakieś podstawy. Jeśli ich nie ma, jest naiwnością, którą wierzący chcą traktują jak cnotę, żeby nadać jej słuszność. Jak już pisałem, w zwykłych codziennych sprawach osoby religijne widzą naiwność wiary bezpodstawnej i nie stosują jej, ale w rzeczach których ludzie potrzebują są w stanie nawet uwnioślić naiwność. Taka jest niestety ułomność rodzaju ludzkiego.

Endek napisał(a):
- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła i jak ciemność, która jest wynikiem braku światła.


Einstein jako osoba inteligentna doskonale użył błyskotliwej metafory do poparcia swojego stwierdzenia, że "Zło jest brakiem Boga". Użyć tezy, która jest słuszna (co potwierdzi w człowieku słuszności drugiego stwierdzenia), nie ma jednak przełożenia na temat istnienia Boga, bo są to dwie różne sprawy. Wg mnie użył nieświadomie doskonałego zagrania piarowego. Taka metofora ładnie brzmi, a co najważniejsze jej słuszność słuchacz przenosi na zagadnienie, które chcemy poprzeć. Gdy już wytłumaczyłem naciąganie sprawy przez Einsteina, zajmę się kwestią zła.

Ważnym faktem jest to, że Einstein umarł w 1955, czyli wtedy kiedy psychologia i socjologia dopiero zaczynały raczkować. Przy czym musicie jeszcze pamiętać, że te dziedziny nie są tak naprawdę nauką w takim znaczeniu jak fizyka czy matematyka. Psychologia i socjologia to zwykłe obserwowania zachowań ludzkich, żadna nauka. To tylko rozszerzenie pytań "Czemu on tak robi? Czemu on tak myśli?" które każdy z nas sobie zadaje spotykając innych ludzi.
Einstein nie posiadał dzisiejszej wiedzy z tego zakresu więc więc nie dziwię się, że takie miał poglądy na temat pochodzenia zła. Nie można mieć żadnych pretensji do ówczesnych ludzi.
Dzisiaj jest jednak jasne, że złe zachowanie wynika z emocji (afekt np kochanka), wpływu środowiska (czarni w biednych dzielnicach), presji otoczenia (żołnierze dowolnego kraju zabijający na rozkaz niewinnych ludzi), dorastania w braku miłości i poczucia bezpieczeństwa (wielu przstępców), braku wychowania przez rodziców albo inaczej niedanie dziecku instrukcji obsługi życia [Ted Bundy którego nie nauczono, że brak akceptacji otoczenia (w tym przypadku kobiet) jest błachostką] oraz nie nauczenia dziecka kodeksu moralnego (wbrew waszym przekonaniom religia nie jest do tego potrzebna). Tak więc brak miłości i wychowania oraz złe środowisko każdego uczyni złym człowiekiem, niezależnie czy będzie zabijał czy zdradzał żonę.


Ostatnio edytowano Pn sie 26, 2013 21:27 przez Soul33, łącznie edytowano 1 raz

- poprawka cytatu



Pn sie 26, 2013 20:31

Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12
Posty: 1639
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
xbart napisał(a):
l
To mówisz, że jak każdy dobry powierzchownie traktujący problemy człowiek określiłeś już swojego wroga, który jest winien wszelkiemu złu.
.Zaraza ateizmu atakowała mnie już w wieku dziecięcym, jak kolega ze szkolnej ławki syn milicjanta, przekonywał mnie w następujący sposób.
''Czy Bozia da ci bułkę z masłem?''
Koledzy z bloku w którym mieszkałem, w niedzielę rano grali w piłkę lub oglądali pancernych lub Hansa Klossa , a moja rodzina szła na Mszę Św. Były to wczesne lata 70 te. Znam wszystkie wasze argumenty i te wyszukane i te mniej, oraz sztuczki jak odciągnąć wiernych od Kościoła.

_________________
Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).


Pn sie 26, 2013 20:55
Zobacz profil
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Xantris, dla ciebie banał, dla mnie coś konkretnego. Bóg jest przede wszystkim Duchem a ty chcesz go ogarnąć materialnie, jeśli nie poczujesz tego to nic nie będzie w stanie Cię przekonać do jego istnienia. Nie wiem czy szukasz Boga w swoim życiu, jeśli szukasz dlaczego nie idziesz z tymi pytaniami do niego ? Przecież tutaj tylko przerzucamy się słowami podjudzając co niektórzy swoje emocje. Jeśli szukasz odpowiedzi zadaj je Bogu, powiedz - jeśli jesteś to pokaż mi to, daj mi odpowiedz. Bóg lubi konkretne pytania i szczere.

Ale jeśli nie szukasz Boga bo nie zależy Ci na tym a tylko chcesz trochę filozofii tutaj to już inna sprawa. Nie ma potrzeby wykładać jak widzę Boga we wszechświecie i w jaki sposób kiedy Ty tego nie czujesz ani trochę. Będę tylko mówił do siebie w tym przypadku. Wielu tutaj przychodzi z podobnymi pytaniami ale boją się zapytać u zródła problemu. Bóg może odpowiedzieć nam na pytania, może objawić nam siebie w doskonałym i najlepszym dla nas momencie, to będzie coś takiego że będziesz wiedział że to jest właśnie to. Tylko Ty to poczujesz ale widzę że wielu się lęka tego. I nie, tutaj nawet nie może być argumentu, bo nie wierzę to co będę pytał i kogo, a dlaczego pytasz wierzących ? Co oni Ci odpowiedzą ? Nie to co chciałbyś usłyszeć, sam poczuj, postaraj się chociaż aby poczuć.


Pn sie 26, 2013 21:05
Post Re: Mój Manifest Niewierzącego
Endek napisał(a):
Nasi oponenci są na fakty uodpornieni.


Z całym szacunkiem, ale kto to mówi.

Endek napisał(a):
Ich uporu nie da się racjonalnie wytłumaczyć, gdyż oni stworzyli sobie inny świat i głęboko wierzą, że życie może powstać samoczynnie z nieożywionej materii.


Trudno tutaj mówić o jakimkolwiek uporze przynajmniej jeśli chodzi o mnie. Osobiście nie siedzę w głowach przeciętnych ateistów i nie wiem czy ich przekonania i wiara są zatwardziałe, a ty to wiesz. Tylko skąd? Jeśli tak świadczą ich wypowiedzi w tych sprawach to chciałbym je zobaczyć.
Mówisz, że nie jest racjonalnie wytłumaczalnie. Możliwe, że masz rację, ale na pewno te teorie są bliższe prawdzie niż byty zaczerpnięte z folkloru.

Endek napisał(a):
Jak na razie, ich ''dogmatu wiary'' nauka nie potwierdziła. Z własnych mylnych przypuszczeń, uczynili sobie bożka.


Śmiejesz się z dogmatyczności naukowej wiary dając je w cudzysłów, zapominając o dogmatyczności religii, szkoda że mądrych ludzi też dotyka hipokryzja. Nie bój się jednak to normalne, ludzie rozmawiając bardzo często subiektywnie dobierają swoje i przeciwne argumenty.

Endek napisał(a):
Wielu z nich odstąpiło od wiary dlatego, że u wierzących widzą same wady, jakby ateiści byli ich pozbawieni.


Chciałbym usłyszeć wypowiedzi tych ateistów, czy może z ich zachowania wywnioskowałeś taką postawę. W każdym razie nie mam takiego doświadczenia.

Endek napisał(a):
W poprzednim wieku byli sprawcami mordu przeszło 100mln istnień ludzkich, nie licząc ofiar aborcji i wczesnoporonnej antykoncepcji. Jako wierzący mogę się domyślać, że Bóg nie pozostawi tych zbrodni bez przykładnego ukarania.


Jest to charakterystyczny argument przeciwko ateizmowi, którego bardzo często używa się u nas w Polsce. Łączenie polityki z religią, rosjan z komunizmem, a co za tym idzie z atizmem. Bardzo często powodem użycia takiego argumentu jest wspólna historia łączącą Rosję z Polską. Rosja była naszym wrogiem i walnie przyczyniła się do zniszczenia narodu polskiego, szczególnie w okresie sowieckim. To komunizm przyniósł zagładę blisko stu milionom ludzi, co stanowi największą liczbę ofiar wśród wszystkich systemów i ideologii w historii ludzkości. Rzecz więc polega na skojarzeniach. Komuniści zabijali naszych i byli ateistami, więc ateiści są źli bo komuniści nimi byli. Bardzo często wierzący są patriotami więc nie trudno o takie negatywne skojarzenia.
Niestety nikt nie zastanawia się nad tą kwestią bez użycia emocji, w logiczny i rozumowy sposób. Rzeczywistym powodem walki komunistów z kościołem i religią nie była ideologia czy chęć uwolnienia obywateli od opium jakim jest religia, jak to uiął Lenin, ale zazdrość i chęć władzy. Chcieli mieć władzę nad wszystkimi ludźmi, a kasta kościelna była dla nich konkurentem, Bóg był konkurentem. To władza państwowa miała być Bogiem dla ludzi, więc dążono do przymusowej ateizacji. Nie ateizowano ludzi ze względu na wojnę poglądową albo taki charakter ateizmu, ale przez pragnienie pełni władzy. Jest to naiwne uproszczenie przypominające pytanie o to, co było pierwsze, jajko czy kura? Nie ateiści opanowali nasz kraj, ale komuniści.
Inną sprawą jest to że, nie można oceniać ideologii po czynach ludzi. Takim sposobem powinno się robić zarzut ze stosów wznoszonych przez chrześcijan w średniowieczu i ich okrótnych czynów wynikających z nietolerancji i okrucieństwa tamtych czasów. To czasy w jakich żyli były okrutne, a nie ideologie. Nie powinno się więc łączyć ateizmu z totalitaryzmem ZSRR ani z ich zbrodniami. Ostatnia kwestia to charakter argumentu jakim są takie wypowiedzi. Jest to argument odwołujący się do uczuć: "ateiści źle mi się kojarzą więc ateizm jest nie słuszny". Nie powinien więc być w ogóle używany w dyskusji mającej na celu ustalenie czy ateizm jest słuszny czy też nie.


Pn sie 26, 2013 21:12
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 161 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL