Rodzice chcieli zrobić ze mnie katolika, ale im nie wyszło...

Jestem wierzącym i tak jak większość jestem Katolikiem.

Jestem katoliczką i wierzę w Boga. Jestem też zwykłą nastolatką i wiem jak trudno młodzieży się przemóc i uwierzyć w Boga, który istnieje.

jestem katolikiem ale do swojej wiary jestem przywiazany i wykonuje ją. W jaki sposób, a w taki że w mojej misyjnej pracy dbam o ludzi odrzuconych, wyśmianych, ocenianych, ludzi wrazliwych, osamotnionych. Tak pracuje z nimi jako misjonarz

Dzień dobry - jestem Inny

No tak, mlody malzonek. Poczekaj z piec lat, zmienisz zdanie o wyborze kazdego.

Witam. Naturalnie zaznaczyłam pierwszą opcję, czyli że jestem katolikiem
I oby tak już zawsze było.

Po dlugich poszukiwaniach odnalazlem w sobie katolika ..............

Już ktoś to napisał, ale i ja powtórzę - jestem chrześcijaninem. Należę do tradycji rzymskiej (dlatego zaznaczyłem: katolik; to prawda i nie wstydzę się tego ). Kiedyś zastanawiałem się jakby to "wyrazić" w procentach i wyszło mi, że: 60% tradycji rzymskiej we mnie siedzi, 25% z Kościołów Wschodnich i 15% z Reformacji. Czy to indyferentyzm? Uważam, że absolutnie nie: "chrześcijaństwo oddycha dwoma płucami" i "mamy wspólnego nauczyciela". Dlatego np. bardzo mnie zabolała informacja podana przez PAP, a "przeklejona" przez wiara.pl/ekumenizm i musiałem to napisać: http://blog.wiara.pl/Romuald1976/2013/0 ... a-krzyzowa
Pozdrawiam.

Ale ON jest INNY! A Kościół jest większy o tego, co widzimy. "Personel" Koscioła bywa godny pożałowania - jak wielu ludzi. Te wydarzenia są smutne i godne potępienia. I tak je trzeba traktować. Ale to nie cały Kościół, tylko jego nikły procent. Nie wiem ile? 1-2%, a może jeszcze mniej. Za Jezusem chodził też Judasz, czyli co? 10% najbliższych mu uczniów - apostołów okazało się "nie z tej bajki". ON JEST INNY! Pewien znany i bardzo uczony ateista doznał "olśnienia" w pewnym paryskim kościele i napisał księżkę "Bóg istnieje. Widziałem Go!" Paweł z Tarsu mordował chrześcijan dopóki "nie potknął się" o Chrystusa... Spokojnie. Pedofilów, czy innych, przepraszam "wyrzutków" należy potraktować zgodnie z prawem. Osądzić i - jak będzie taki wyrok - to wsadzić bez względu na zajmowane dotychczas pozycje. Tych, którzy ich kryli także itd. I nie zajmować się nimi. Chyba że się z nich modlić - na to każdy może liczyć, nawet najgorszy typ - ale z wszelkich funkcji i posług w Kościele wyrzucić na zbitą twarz. Nie jest prawda, że taki jest Kościół. Tacy bywają niektórzy ludzie Kościoła "przyklejeni" do niego, oszukujący wszystkich dookoła, a przede wszystkim samych siebie. ON jest INNY.

I jeszcze jedno. Tak smutna refleksji przyszła po "ostatnio nagłośnionych wydarzeniach". Tak "nagłośnionych" - to nie znaczy dominujacych. Smutnych, wstrętnych, ale cały czas na szczęście marginalnych. Marginalnych to nie znaczy, że należy je bagatelizować czy zamiatać pod dywan. Oczywiście, że nie. Te wrzody trzeba wypalić rozżarzonym żelazem, bez zemsty, ale z roztropną skutecznością.

Polecam zapoznać się z postawą "w tych sprawach" kard. Seana Patricka O'Malleya z Bostonu, jednego z obecnych papabili "zamknietych teraz w Kaplicy Sykstyńskiej. Gdzie? A choćby w ostatnim "Tygodniku Powszechnym" z 10 marca 2013 r.

„Numerem dwa” w rankingu papabili jest kard. Sean Patrick O’Malley. Po skandalach, które zniszczyły reputację Kościoła amerykańskiego, metropolita Bostonu zdołał odzyskać dla tej instytucji wiarygodność. „Jest człowiekiem modlitwy i głębokiej duchowości. Łączy w sobie wszystkie cechy »roboczego portretu« przyszłego biskupa Rzymu. I głowy Kościoła. Jest znany w kręgach kościelnych i ceniony” – pisze o O’Malley’u ks. Adam Boniecki.
http://tygodnik.onet.pl/2168,79633,1,pa ... ortaz.html

Buddysta niepraktykujący.

Nie medytuje, nie jestem członkiem zadnej wspólnoty buddyjskiej, nie posiadam żadnych wizerunków Buddy w swoim domu.

Nie mam tez zielonego pojecia o co w buddyźmie chodzi - jak 80% z 95 procentowej wiekszości katolickiej w Polsce nt swojej religii - zatem jesli oni moga to czemu nie ja.

Czyli płyniesz z nurtem " obojętności"