| Autor |
Wiadomość |
|
Endek
Dołączył(a): N mar 15, 2009 20:12 Posty: 1639
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
grandaa napisał(a): obecnie jestem szczęśliwą młodą mężatką i spodziewam się pierwszego dziecka. Gratulujemy, dziękujemy i prosimy o jeszcze.
_________________ Herezja albo to, co w sposób oczywisty sprzyja herezjom, nie może być kwestią posłuszeństwa. To posłuszeństwo winno służyć Wierze, nie zaś Wiara posłuszeństwu! Zatem w tym przypadku „trzeba słuchać bardziej Boga niż ludzi” (Dz Ap 5, 29).
|
| Cz cze 27, 2013 17:25 |
|
|
|
 |
|
Drommar
Dołączył(a): Śr cze 26, 2013 15:02 Posty: 4
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
W obecnych czasach ciężko być "prawdziwym" katolikiem
|
| Cz cze 27, 2013 21:01 |
|
 |
|
lokis
Dołączył(a): N sty 13, 2013 4:33 Posty: 1633
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Cytuj: i spodziewam się pierwszego dziecka... Znaczy sie, maz tez pierwszego?  Cytuj: Gratulujemy, dziękujemy i prosimy o jeszcze. Pomalutku Endek zaczyna wierzyc, ze jest nastepca Ludwika XIV. "My Francja".  Gratulacje nieszczere, Polska wkrotce zostanie zniewolona przez masonow i Zydow, nie pozwola na rozwoj spoleczenstwa. Dowod? Oplacane przez Rothschildow i Kubusia Puchatka masonsko-zydowsko-ndecko-katolowe jednostki panosza sie po forach w celu powolania najbardziej znanego Zyda na krola naszego kraju. Oj bedzie sie dzialo! 
|
| So cze 29, 2013 15:06 |
|
|
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
grandaa napisala Cytuj: ja jestem praktykującą Katoliczką od zawsze. odkąd pamiętam rodzice co niedziele prowadzili mnie do Kościoła i nigdy nie miałam ochoty się buntować. Prowadzac mozna psa. Albo barana. Ja sie do takiego kolchozu nie nadaje. Postaram sie wytlumaczyc, dlaczego religia byla dla mnie w dziecinstwie najwiekszym i chyba jedynym nieszczesciem. Zaczelam od przedszkola, i to jeszce nie bylo takie zle. Bajki o slodkim Jezusku, siostry nam wycinanki robily. Ale potem wzieli sie za mnie ksieza. Ja, po poznaniu paru wyrywkow z Pisma Sw. zdecydowalam, ze Bog jest osobnikiem nieobliczalnym i niesprawiedliwym. Na pewno niegodnym zaufania. Stworzyl ludzi i zwierzeta, ale mu sie nie udali, to potopil. Co zawinily dzieci czy zwierzatka? Zsylal plagi (na dzieci tez) itp. Wiec balam sie takiego tyrana - nie wiadomo, co mu do glowy strzeli. Poza tym ksieza mowili, ze jestem wybrakowana, zla. I jak sie nie poprawie, to sie Bogu nie spodobam. Co bylo o tyle ciekawe, ze bylam grzecznym dzieckiem. Opinia ksiezy o mnie - tepa. To byla religia w salkach parafialnych. Co ciekawe, bylam dobra uczennica, i nauczyciele uwazali mnie za zdolna i pilna. Ale na lekcjach religii uczono raczej obludy - musisz udawac wiare, podlizywac sie ksiedzu. W szkole nie musialam sie nawet specjalnie uczyc - wystarczylo, ze uwazalam na lekcjach, zrozumialam, i juz wiedzialam wszystko. Na religii - kucie na pamiec. Prawdy wiary, katechizm i tym podobne "ciekawostki". Wlasne rozumowanie zakazane. Z religii nic nie rozumialam, dopiero potem pojelam, ze tam nic do rozumienia nie ma. Trzeba wykuc i tyle. Chociaz wykucie tez nie dawalo gwarancji - wystarczylo, ze ktos byl podpadniety. Wiec zrozumialam, ze jestem w jakis dziwny sposob "wybrakowana" tylko nie moglam nic na to poradzic. Spowiedz byla przeprowadzana przez ksiezy, ktorzy mnie uczyli - nie mialam watpliwosci, ze chca sie o mnie jak najwiecej zlego dowiedziec. Takze wykorzystywali ja do szukania winnych klasowych przewinien. Ja raz bylam pytana o to, czy wiem kto sfalszowal kartki z obowiazkowej mszy - donosicielstwo bylo mi wstretne. To byla obowiazkowa spowiedz (pierwszy piatek?) po tym obowiazkowa komunia. Jakbym nie podeszla, to ksiadz by wiedzial, ze cos zatailam. Mysle, ze w takiej sytuacji byla wiekszosc klasy, ja nie nalezalam do rozrabiakow. Dlatego mowie, ze lekcje religii uczyly glownie zaklamania. Biorac pod uwage, ze nie kochalam Boga (to byla raczej miesznina strachu i niecheci) i opinie ksiezy - bylam pewna, ze trafie do piekla. Wierzylam wtedy jak dziecko - dorosli musza miec racje. Dopiero pozniej, gdy zaczelam poszukiwac na wlasna reke, zobaczylam, ze ci dorosli wcale nie sa wszystkowiedzacy. A gdy zadaje im sie pytania, reaguja jak oszust zlapany na klamstwie - wrzask, zakaz czytania. Zycie w katolicyzmie wydawalo mi sie puste i bez sensu - po co sie wysilac, jak nieobliczalny tyran i tak zrobi to, co zechce. I ten bezustanny nadzor - nad uczuciami, nad myslami. Przeciez wie, ze go nienawidze, moge sobie chodzic na msze i odmawiac modlitwy, to nic nie pomoze. Nie moglam tez zniesc bezustannego przymusu. KK jest instytucja totalitarna, che kontrolowac kazdy aspekt zycia. Nawet te najbardziej prywatne. Nie mozesz myslec, tak jak chcesz. Nie mozesz miec odmiennego zdania. Na nieszczescie Kk wypowiada sie nie tylko w sprawach wiary. Jezeli ktos ma wiedze medyczna, a nie widzi nic zlego w antykoncepcji, to co ma robic? To prowadzi do jakiejs schizofrenii. Ograniczenia nakladane na kobiety sa jeszce bardziej dotkliwe. Wlasciwie maja one jedna droge - zona i matka. Niekoniecznie fizyczna. Wiec kazde dazenie do wlasnego szczescia, rozwoju to egoizm. Praca zawodowa - jezeli wymaga tego sytuacja rodziny. I w takim zakresie, zeby nie kolidowala z rola zony i matki. Wiec wzbudzanie poczucia winy. Jak wyobrazalam sobie siebie jako katolicka zone-matke, z piesnia na ustach przewijajaca dziecko, piorca skarpetki i czyszczaca kibel (na raz, w katolicyzmie istnieje teoria, ze kobiety moga wykonywac kilka prac rownoczesnie - bardzo to wygodne) to wolala bym skonczyc jako narkomanka pod mostem. Zupelnie serio. W wieku 16 lat przestalam chodzic na religie - za zgoda rodzicow. Wiedzialam, ze te lekcje przynosza mi szkode. Potem probowalam jeszce, niejako " z wolnej reki" sie doksztalcac. Chodzilam w czasie studiow na spotkania akademickie. Ale, jak to podsumowala moja siostra, na spotkaniu majacym za temat istnienie Boga nie podano zadnych argumentow, naukowych czy filozoficznych. Tylko, ze jakiejs babci cos sie przewidzialo. Z tym siostra miala racje - akurat czytalam Katarzyne ze Sieny - bredzenia schizofreniczki. Lekcje religii polegaly na praniu mozgu i tresurze. Zakazane bylo samodzielne poszukiwanie. Ja nie lubie opierac sie na jednym zrodle. Teraz, mimo wieku, jestem w sytuacji uczennicy. Nie che sie nauczyc jezyka na zasadzie papugi. Nie ograniczam sie do podrecznikow i obowiazkowych lektur (ktorych niektorzy nie maja czasu przeczytac!) czytam literature skandynawska, chce poznac sposob rozumowania. Jakos mam szczescie do znajdowania przyjaciol w bibliotekach. Wszystko musze obwachac z kilku stron, zrodel - bo kazda wiedza jest wielowymiarowa. Tylko na religii ten sposob sie nie sprawdza, nie widze nic. Cala teologia przypomina bajke H.C Andersena o szatach cesarza. Kazdy godzinami rozpowiada o wspanialosci wzorow i barw. Tylko, ze w teologii trzeba najpierw zeznania uzgodnic. Nie wykazac prawdziwosc - jak w nauce. Ale wlasnie uzgodnic. Bo ludzie zaczna cos podejrzewac, jak jeden mowi, ze szaty sa fioletowe w kratke, a drugi, ze rozowe w paski. Dlatego nie zajmuje sie dyskusjami na temat istnienia Boga. Bedzie dowod - pierwsza uwierze. Na razie zero - a niczego tak usilnie ludzkosc nie szukala. Ja (jak powiedzial ktos madry) nie mam problemu z Jezusem - mam problem z jego fanklubem.
|
| So cze 29, 2013 16:00 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
@tredje, jak bedzie dowod, to nie bedziesz musiala wierzyc: bedziesz wiedziec. Problem w tym, ze nie wiadomo jaki "dowod" by ciebie przekonal? A tylu patologicznych postaci, ktore ciebie otaczaly w dziecinstwie, to mnie sie w moim dosyc dlugim zyciu nie udalo spotkac. Wyrazy wspolczucia.
|
| So cze 29, 2013 16:06 |
|
|
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Kael Cytuj: A tylu patologicznych postaci, Dlaczego "tylu"? 4-5 ksiezy.
|
| So cze 29, 2013 16:33 |
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Co w tym dziwnego, ze nienawidzilam zycia niewolnika?
|
| So cze 29, 2013 16:43 |
|
 |
|
Soul33
Moderator
Dołączył(a): So paź 23, 2010 23:17 Posty: 8674
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Biorąc pod uwagę moją edukację religijną w młodości, nie mógłbym się podpisać pod ani jednym Twoim zdaniem  A ilu z tych 4-5 księży uczyło Cię religii?
_________________ Don't tell me there's no hope at all Together we stand, divided we fall ~ Pink Floyd, "Hey you"
|
| So cze 29, 2013 16:56 |
|
 |
|
medieval_man
Moderator
Dołączył(a): Pn gru 13, 2010 16:50 Posty: 7771 Lokalizacja: Kraków, Małopolskie
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
tredje napisał(a): Postaram sie wytlumaczyc, dlaczego religia byla dla mnie w dziecinstwie najwiekszym i chyba jedynym nieszczesciem. Cały ten post potwierdza, że mylisz pojęcia. Napisałaś: tredje napisał(a): Ja okres wiary wspominam jako okropny dol
Powtarzam: To nie był okres wiary tylko co najwyżej jakichś przymuszonych praktykTy nigdy nie wierzyłaś. Ty chodziłas do kościoła. Ty chodziłaś na religię. Z wiarą to nie miało nic wspólnego.
_________________ Fides non habet osorem nisi ignorantem
|
| So cze 29, 2013 20:03 |
|
 |
|
ARHIZ
Dołączył(a): Cz cze 21, 2012 22:01 Posty: 1342
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Jako, że jestem wielbicielem Śiwy (teistyczny monizm), zaznaczyłem "teista"...
_________________ ॐ नमः शिवाय
"Wachlarzem o aloes", czyli mój blog literacki o fantasy i science-fiction: http://wachlarzemoaloes.blogspot.com - blog https://www.facebook.com/Wachlarzem-o-aloes-1499129103717492/ - fanpage
|
| So cze 29, 2013 21:06 |
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
medieval_man Cytuj: Powtarzam: To nie był okres wiary tylko co najwyżej jakichś przymuszonych praktyk Ty nigdy nie wierzyłaś. Ty chodziłas do kościoła. Ty chodziłaś na religię. Z wiarą to nie miało nic wspólnego. Mnie religii uczyli nie szamani, tylko ksieza katoliccy. Nie jestem uposledzona umyslowo, raczej wrecz przeciwnie. Naprawde myslalam, ze istnieje Bog, ktory mnie obserwuje. O jego atrybutach sama sobie doczytalam - w wieku 6 lat poszlam do szkoly, i umialam juz niezle czytac. Wiec podczytywalam Pismo Sw, w wieku 7-8 lat. Jak pisalam, pozniej dlugo staralam sie sprawe wyjasnic - jeszce w okresie studiow chodzilam na spotkania akademickie, duzo czytalam. Tylko, ze wtedy juz raczej z pozycji niewiary. A teraz mi mowisz, ze to nie byla "prawdziwa" wiara. Jak nie, to co? O co tu chodzi? Bo wytaczasz argumenty takie jak ci, co mnie religii uczyli. Ze mi czegos brak, i nie wierze "prawdziwie".
|
| N cze 30, 2013 21:12 |
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
|
| Pn lip 01, 2013 14:23 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Z pewnością miałaś wiarę. Tyle, że ta wiara była przekazana w taki sposób(nie celowy przecież), abyś się do niej zraziła. I do dziś wracasz wspomnieniami do niemiłych doświadczeń, przypominając od czasu do czasu o nich na forum. Nie dzieliłabym wiary na "prawdziwą" i "nieprawdziwą" z uwagi na trudność w dokonywaniu pomiaru. Przy złych nauczycielach dziecko może zrazić się do każdego przedmiotu, czego skutki będzie odczuwało bardzo długo, zwłaszcza gdy z jego strony były chęci. Źle wspominasz okres wiary, bo i taki ponury obraz Ci przekazano. To raczej przepis na osiągnięcie rezultatu przeciwnego od oczekiwanego, więc byłoby czymś niezwykłym, gdyby mimo złych nauczycieli, Ty byś ujrzała piękno wiary. Nie rozumiem tylko, dlaczego szukasz potwierdzeń swojego negatywnego obrazu wiary(choćby wspomniany filmik). Forma pokuty?
|
| Pn lip 01, 2013 15:11 |
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Film wcale nie przedstawia wiary jako cos negatywnego - wrecz przeciwnie. Raczej jako przyjemne, choc sztucznie wywolane uczucie. Nie obejrzalas go. Do mnie raczej pasuje nerwica eklezjogenna - chyba znasz to pojecie. Obszerne fragmenty Cytuj: Dwight W. Cumbee zwrócił uwagę, iż większość depresji spotykanych u osób wierzących, to nerwice eklezjogenne. W swojej pracy kapelana szpitalnego zaobserwował wiele nerwic religijnych, których źródła sklasyfikował według pięciu czynników: 1) chorobliwe poczucie winy; 2) niemożność sprostania naukom kościelnym bez względu na wysiłki; 3) strach przed piekłem i wiecznym potępieniem; 4) brak wsparcia we wspólnocie kościelnej; 5) religijny seksizm (Depresion as an ecclesiogenic neurosis, „The Journal of Pastoral Care”, 4/1980). Cytuj: Elżbieta, inna pacjentka z tej samej grupy, również kładzie akcent na łamanie „wolą Bożą” własnych pragnień: „Pojęcie ‘wola Boża’ budziło we mnie zawsze lęk (mniejszy lub większy). Gdzieś w podświadomości było we mnie zawsze przekonanie, że wola Boża to jakiś ciężar, zadanie, któremu nie sprostam, a w każdym razie coś, co będzie sprzeczne z moimi pragnieniami, co będzie wyrzeczeniem, ofiarą”. Cytuj: Jeden z ojców polskiej psychologii, Władysław Witwicki (1878-1948), badając przed wojną wiarę ludzi wykształconych, sformułował na tej podstawie psychologiczną zasadę sprzeczności, polegającą na tym, w skrócie, iż ludzie ci w istocie nie żywią prawdziwych przekonań odpowiadających doktrynom religijnym, lecz supozycje – „niby-przekonania” (Wiara oświeconych, wyd. Paryż 1939, w Polsce dopiero w 1959). W czasopiśmie „Szkoła i Nauczyciel” pisał: „przymusowa nauka religii i przymusowe praktyki religijne są czynnikiem wychowawczym na ogół ujemnym (...). Ujemnym przede wszystkim dla dzieci inteligentniejszych i lepszych (...) Utrata wiary dziecięcej jest zjawiskiem naturalnym i niezmiernie rozpowszechnionym”. tu link do calosci http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,6191Bylam inteligentna, wiec w wieku 6 lat poszlam do szkoly. Niestety, slabsza emocjonalnie od starszych o rok kolegow. Dlatego bylam latwa ofiara. Wlasciwie nie wiem, dlaczego sie na mnie tak uwzieli. Moze, bo bylam nie tylko najlepsza w klasie (w szkole, religii uczylam sie w salkach katechetycznych) ale jedna z najlepszych w szkole. KK jest przeciwny koedukacji (choc sie do tego nie przyznaje) bo chce utrzymac teze, ze mezczyzni sa inteligentniejsi, lepsi. A w szkole koedukacyjnej chlopcy beda zdominowani przez dziewczeta. To mozliwe, wiekszosc z tych, ktorzy mnie uczyli byla strasznymi mizoginami. Stad te udowadnianie, ze jestem glupia, tepa. Pisalam juz kiedys, ze wrecz zakazywali mi lektur. W kazdym razie teraz to widze - zadzialalam zgodnie z instynktem samozachowawczym. Pozostanie w wierze oznaczalo depresje, moze chorobe psychiczna. Wyparcie sie tego, co mialo dla mnie wartosc. Dalsza nauka, podroze (jako dziecko marzylam o przygodach i odkryciach) -nie, kobieta jest "stworzona", "powolana" do czego innego. Praca ze zwierzetami -tak, jezeli bede je traktowac jak ziemniaki. Niszczyc bez potrzeby szkøda, ale nie cenic wyzej niz zrodlo pokarmu lub sile robocza. Wiec chyba logiczne, ze wybralam zdrowie psychiczne i realizacje wlasnych celow. Cierpie czasem z powodu bledow, ale wlasnych. Nie dalam odebrac sobie wolnosci. Zaraz beda argumenty, ze ta wolnosc sluzy mi do zlych rzeczy. Otoz nie. Jakby wszyscy ksieza zyli tak jak ja, KK by wygladal inaczej. W tej chwili praca, bardzo intensywna nauka, praca dla Czerwonego Krzyza, finansowe wspieranie organizacji ratujacych zwierzeta. Nie pisze, zeby sie chwalic, ale zeby zaprzeczyc popularnemu pogladowi, ze wiare odrzucaja grzesznicy, zeby moc bez przeszkod grzeszyc dalej.
|
| Pn lip 01, 2013 17:28 |
|
 |
|
tredje
Dołączył(a): N sty 15, 2012 20:52 Posty: 646
|
 Re: Wierzysz? Kim jesteś?
Val napisala Cytuj: Przy złych nauczycielach dziecko może zrazić się do każdego przedmiotu, czego skutki będzie odczuwało bardzo długo, zwłaszcza gdy z jego strony były chęci. Tak, tylko ciekawe, czemu z innymi przedmiotami nie mialam problemu? Nawetz jezykami, choc na tym polu zawsze bylam slaba?
|
| Pn lip 01, 2013 17:34 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|