Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest Pn sie 18, 2025 9:15



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 199 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 14  Następna strona
 Co dobrego dał światu ateizm? 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Akacjo, rozumiem to, co piszesz teraz, tylko zauważ, że własna śmierc jest tragedią dla Ciebie teraz, teraz, bo masz swiadomość, po śmierci nie jest już ona tragedią, bo nie masz świadomości, nie wiesz, że nie istniejesz, nie wiesz, że istniałaś. Spójrz, czy szkoda Ci było, że nie istniejesz zanim się urodziłaś? Czy szkoda Ci było, że mogłabyś żyć tu na ziemi i robić cudowne rzeczy, a jednak nie istniejesz? Nie. Nie było Cię, nie miałaś świadomości istnienia ani czegokolwiek.
Oczywiście zakładając, że śmierć jest definitywnym koncem. Bo jesli wierzyć w istnienie życia po śmierci sprawa ma się wówczas nieco inaczej.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


N cze 21, 2009 18:50
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
Johnny99 napisał(a):
Ależ nie, nie tak. Nie zarzucam nikomu, że nie wątpi w to, iż po śmierci nic nie ma. Zastanawiam się tylko, czy można powiedzieć, że ateizm opiera się na braku wątpliwości. Jeśli ktoś chce mi teraz zarzucić uogólnianie, to odpowiadam, że nie pierwszy już raz ten temat stawiam, i nie tylko o życie po śmierci chodzi. Była niedawno np. dyskusja o sensie życia - i tam też wyszło na to, że ( przynajmniej niektórzy - jak wiadomo, ateiści nie uzgadniają swoich stanowisk, co zresztą być może wyklucza możliwość dyskutowania o jakichkolwiek " oparciach " dla ateizmu.. ) ateiści nie mają wątpliwości co do jego nieistnienia. A czy człowiek ma duszę ? Wierzący powie: " wierzę, że tak ". Agnostyk powie albo " nie wiem ", albo " nie da się tego stwierdzić ". A ateista mówi: " nie, nie ma, i to na 100% ". Prawda, Witold ?


:)
Inaczej: "nie ma poważnych podstaw, żeby twierdzić, że tak"


Cytuj:
Ale przecież dokładnie to robią ateiści - bronią wizji nieistnienia nie dopuszczając wątpliwości, i nie dopuszczając do siebie okropnej wizji Nieba ( dlaczego jest ona okropna wytłumaczą Ci dokładniej grzmot i Jacek Rakoczy, możesz też zasięgnąć konsultacji u ashkela86, który wyłoży Ci wyczerpująco dlaczego nawet piekło jest lepsze ).


W ogóle pomysł na życie wieczne jest moim zdaniem po prostu chory, wizja wiecznego życia jest milion razy bardziej przerażająca od nicości.


Cytuj:
A czy " wspaniała " ? Ateiści nie używają takich słów. Nieważne czy wspaniała czy nie - ważne że PRAWDZIWA. Jeżeli coś jest PRAWDZIWE, to już jest to wystarczający powód by bronić tego rękami i nogami, a nawet z narażeniem życia ( PRAWDZIWEGO rzecz jasna )Nawet gdyby prawda była zła, a nieprawda dobra, to i tak należałoby bronić prawdy. Nie ma zatem znaczenia, czy jest to wizja wspaniała.


Z takim podejściem Johnny to proszę bardzo:

Komunizm był wspaniały! No co? Wizja przecież jest wspaniała: socjalistyczny raj, w którym wszyscy są równi, panuje sprawiedliwość, wszyscy są szczęśliwi i żyją w dobrobycie... co z tego że prawda jest inna. "Nawet gdyby prawda była zła, a nieprawda dobra..."

Owszem szanowny panie. Nie ma znaczenia co jest jaką wizją, życie to nie jest poezja, tylko rzeczywistość. A w rzeczywistości to jaka jest prawda, ma większe znaczenie niż to jaka jest wizja. I to jest oczywista oczywistość.


N cze 21, 2009 18:55
Zobacz profil
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Jestem gotów na poważną dyskusję o życiu po śmierci, o ile przedstawisz poważne argumenty za takowym.


A gdyby Ci nie przedstawił poważnych argumentów za tym, że Twoje życie ma sens, to uznałbyś, iż jest to problem równie poważny co istnienie krasnoludków ?
Sam potrafię dostrzec powagę problemu sensu mojego życia, a to dlatego, że sam doświadczam tego życia i potrafię życiu przypisać należną wagę. Ale jak dotychczas nikt nie przedstawił mi argumentów za istnieniem mojego ciała astralnego, ja sam takiego ciała astralnego nie zauważyłem, więc zdrowie mojego ciała astralnego jest dla mnie równie poważnym problemem co istnienie krasnoludków.

Johnny99 napisał(a):
Waga problemu nie zależy od tego, jakie są argumenty za czymś, tylko od tego, czego problem dotyczy. Jean-Luc Marion powiedział: " istnienie jest banalne ". Mam niezwykle mocne, właściwie nieodparte argumenty za tym, że istnieje długopis, który leży obok mnie na biurku. A mimo to, wyobraź sobie, nikogo to nie obchodzi ! Za to przez te wszystkie lata ludzkość ciągle dyskutuje o życiu po śmierci, mimo, że argumenty za nim są ( przyjmijmy ) bardzo słabe. Rzeczywiście, dziwne !
Nie znam tego cytatu, ale się z nim zgadzam. Istnienie jest banalne, bo istnienia lub nieistnienia łatwo można dowieść. Rzecz w tym, że jeżeli nie można dowieść istnienia X (nie ma argumentów za X) to X jest nieważne. Nie zastanawiajmy się nad X na zapas. Nawet jeśli problem dotyczyłby tego, ile milionów ludzi mogłoby zabić 20g hipotetycznego X (zabici ludzie - ważna sprawa!), rozważanie o tym nie ma sensu, bo nie ma argumentów za X.

To, że ludzie dyskutują o czymś, nie jest argumentem. Ilość ludzi nie powoduje "ucieleśnienia" przedmiotu dyskusji. Ilu ludzi rozmawia ze sobą o ostatnim odcinku takiego czy innego serialu? Pewnie dużo, ale to nie czyni serialowych postaci realnymi.


N cze 21, 2009 19:04

Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50
Posty: 397
Post 
Johnny99 napisał(a):
Albo będzie dowód, albo nie będzie. Jeżeli będzie, ateista przestanie wątpić, i zacznie być pewien. Jeżeli nie będzie, ateista nadal będzie wątpić. Nic tu od niego nie zależy.


I to Cie boli? Że musisz wierzyć, a niektórzy chcą mieć dowody? Nie bardzo rozumiem.

Cytuj:
Ale przecież dokładnie to robią ateiści - bronią wizji nieistnienia nie dopuszczając wątpliwości, i nie dopuszczając do siebie okropnej wizji Nieba ( dlaczego jest ona okropna wytłumaczą Ci dokładniej grzmot i Jacek Rakoczy, możesz też zasięgnąć konsultacji u ashkela86, który wyłoży Ci wyczerpująco dlaczego nawet piekło jest lepsze ). A czy " wspaniała " ? Ateiści nie używają takich słów. Nieważne czy wspaniała czy nie - ważne że PRAWDZIWA. Jeżeli coś jest PRAWDZIWE, to już jest to wystarczający powód by bronić tego rękami i nogami, a nawet z narażeniem życia ( PRAWDZIWEGO rzecz jasna ). Nawet gdyby prawda była zła, a nieprawda dobra, to i tak należałoby bronić prawdy. Nie ma zatem znaczenia, czy jest to wizja wspaniała. Z drugiej strony jednak to znowu jakoś tak brzydko bronić czegoś, co wydaje się złe - więc, jak widzisz, ateiści nie twierdzą, że nieistnienie jest złe - a zatem nie jest to wcale zła wizja przyszłości, jak zdajesz się sugerować. Może niespecjalnie wspaniała, ale w sumie nie ma się czym przejmować. Zupełnie wystarczy do ciepełka bezpiecznej pewności.


Ja jestem zaskoczony, że tak wiele osób w tym temacie pisze, że się tym nie przejmują i tak łatwo się z tym godzą. Ale dla większości ludzi bardziej atrakcyjna była jednak wizja wiecznego szczęścia, niż bezsensownej śmierci. O ile zdarza mi się zarzucać wierzącym, że oni po prostu chcą żeby życie wieczne było faktem, to trudno mi zarzucać większości ateistów, żeby chcieli, żeby tak nie było.

_________________
Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!


N cze 21, 2009 19:08
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50
Posty: 397
Post 
Owieczka_in_black napisał(a):
Akacjo, rozumiem to, co piszesz teraz, tylko zauważ, że własna śmierc jest tragedią dla Ciebie teraz, teraz, bo masz swiadomość, po śmierci nie jest już ona tragedią, bo nie masz świadomości, nie wiesz, że nie istniejesz, nie wiesz, że istniałaś. Spójrz, czy szkoda Ci było, że nie istniejesz zanim się urodziłaś? Czy szkoda Ci było, że mogłabyś żyć tu na ziemi i robić cudowne rzeczy, a jednak nie istniejesz? Nie. Nie było Cię, nie miałaś świadomości istnienia ani czegokolwiek.
Oczywiście zakładając, że śmierć jest definitywnym koncem.


To marna sofistyka. Mogę zabić Twoja rodzinę i powiedzieć Tobie: "rozumiem to, co teraz czujesz, ale zauważ, że ich śmierć jest tragedią dla Ciebie teraz, teraz, bo masz świadomość, po śmierci nie jest już to tragedią, bo nie masz świadomości, reflektujesz?"
Przecież to oczywiste, że nikt nie twierdzi, że jak się nie istnieje to to boli czy coś. To nie jest kwestia "jak się poczujesz po śmierci" ale kwestia "jak się czujesz żyjąc ze świadomością, że kiedyś umrzesz i już nigdy nic nie będziesz czuł".

_________________
Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!


N cze 21, 2009 19:14
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41
Posty: 1728
Post 
Cytuj:
To marna sofistyka. Mogę zabić Twoja rodzinę i powiedzieć Tobie: "rozumiem to, co teraz czujesz, ale zauważ, że ich śmierć jest tragedią dla Ciebie teraz, teraz, bo masz świadomość, po śmierci nie jest już to tragedią, bo nie masz świadomości, reflektujesz?"


No hay banda, przekręcając moje słowa, pozbawiasz je sensu. To co napisałam nie odnosi sie do naszych odczuć wobec osób, które odchodzą. Tak, gdybyś zabił moją rodzinę byłaby to tragedia dla mnie nie dla nich. Dla mnie dokąd żyję. Oni już nic nie wiedzą, więc nie cierpią, bo nie mają żadnej świadomości.
Nie każcie mi tego tłumaczyć po raz kolejny, please.

_________________
Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/


N cze 21, 2009 19:19
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
Komunizm był wspaniały! No co? Wizja przecież jest wspaniała: socjalistyczny raj, w którym wszyscy są równi, panuje sprawiedliwość, wszyscy są szczęśliwi i żyją w dobrobycie... co z tego że prawda jest inna. "Nawet gdyby prawda była zła, a nieprawda dobra..."


.. to i tak należałoby bronić prawdy. To właśnie napisałem. A może jednak to niedobrze, że prawda o komuniźmie okazała się zła ( ale czy prawda w ogóle może być zła ? dla ateistów prawda zawsze jest dobra i warta obrony.. ), i nie ma powodu, by takiej prawdy bronić. Może to właśnie wizji należy bronić, jeżeli rzeczywiście jest wspaniała.

Cytuj:
A w rzeczywistości to jaka jest prawda, ma większe znaczenie niż to jaka jest wizja. I to jest oczywista oczywistość.


Hmmm, a czy np. to, jaka jest prawda o stanie polskiej gospodarki ma większe znaczenie niż to, jaka jest wizja jej rozwoju ? ;)

Cytuj:
Sam potrafię dostrzec powagę problemu sensu mojego życia, a to dlatego, że sam doświadczam tego życia i potrafię życiu przypisać należną wagę. Ale jak dotychczas nikt nie przedstawił mi argumentów za istnieniem mojego ciała astralnego, ja sam takiego ciała astralnego nie zauważyłem, więc zdrowie mojego ciała astralnego jest dla mnie równie poważnym problemem co istnienie krasnoludków.


Osobiste doświadczenie jest wystarczającym argumentem ? Poważnym problemem jest tylko to, czego sam doświadczam ?

Cytuj:
Nawet jeśli problem dotyczyłby tego, ile milionów ludzi mogłoby zabić 20g hipotetycznego X (zabici ludzie - ważna sprawa!), rozważanie o tym nie ma sensu


Co ?? Nawet jeśli problem dotyczyłby tego, ile milionów ludzi może zabić hipotetyczna mutacja grypy, rozważanie tego nie ma sensu ?? Bo nie ma za nią żadnych argumentów ?? Dziś nie ma, ale jutro mogą być, i wtedy może być za późno ! Chyba warto byłoby się przygotować ?

Cytuj:
Ilość ludzi nie powoduje "ucieleśnienia" przedmiotu dyskusji.


A kto tak twierdzi ? Znowu forsujesz swoje tezy zamiast przeczytać o co chodzi. Nie chodzi o ucieleśnianie czegokolwiek, tylko o wagę problemu.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N cze 21, 2009 19:29
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
I to Cie boli? Że musisz wierzyć, a niektórzy chcą mieć dowody? Nie bardzo rozumiem.


Dlaczego niby muszę wierzyć ? Wcale nie muszę. Wiara to wolny wybór. Z dowodem już tak nie jest. Tu już wyboru nie ma.

Cytuj:
trudno mi zarzucać większości ateistów, żeby chcieli, żeby tak nie było.


To jest właśnie ciekawe - w zasadzie ateista powinien móc powiedzieć: " chciałbym, żeby chrześcijanie mieli rację, żeby było niebo, Bóg, szczęście wieczne, ale niestety w to nie wierzę ". I wielu tak mówi. Ale jednocześnie jest w nich jakaś skrywana niechęć do takiego mówienia. Coraz bardziej starają się podkreślać, że oni wcale by nie chcieli, żeby był Bóg, niebo, szczęście wieczne. Pragnienie Boga wydaje im się czymś niestosownym dla ateisty. Mniej zagorzali ateiści jeszcze mówią, że życie wieczne byłoby fajne, tyle, że go nie ma, a szkoda. Stąd zresztą biorą się później zarzuty pod adresem wierzących o " chciejstwo " ( w sensie: " jasne, my też byśmy chcieli, ale to jeszcze nie znaczy że tak jest, to jest naiwne i dziecinne tak twierdzić " ). Ale już np. dla Witolda życie wieczne jest czymś okropnym. Błe ! Interesująca tendencja.

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


N cze 21, 2009 19:38
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50
Posty: 397
Post 
Owieczka_in_black napisał(a):
Cytuj:
To marna sofistyka. Mogę zabić Twoja rodzinę i powiedzieć Tobie: "rozumiem to, co teraz czujesz, ale zauważ, że ich śmierć jest tragedią dla Ciebie teraz, teraz, bo masz świadomość, po śmierci nie jest już to tragedią, bo nie masz świadomości, reflektujesz?"


No hay banda, przekręcając moje słowa, pozbawiasz je sensu. To co napisałam nie odnosi sie do naszych odczuć wobec osób, które odchodzą. Tak, gdybyś zabił moją rodzinę byłaby to tragedia dla mnie nie dla nich. Dla mnie dokąd żyję. Oni już nic nie wiedzą, więc nie cierpią, bo nie mają żadnej świadomości.
Nie każcie mi tego tłumaczyć po raz kolejny, please.


Niczego nie każe Tobie tłumaczyć, bo to Ty nie zrozumiałaś o czym pisałem, a nie ja nie zrozumiałem Twojej wypowiedzi. A chodzi mi - co pisałem w tej drugiej części, którą pominęłaś -, że przekonanie o śmierci jako końcu może być tragiczne, a nie odczucia po śmierci, których nie ma. Więc piszesz o czymś zupełnie innym niż ja i Akacja i to chciałem zaznaczyć.

_________________
Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!


N cze 21, 2009 19:47
Zobacz profil

Dołączył(a): So sty 10, 2009 23:50
Posty: 397
Post 
Johnny99 napisał(a):
Dlaczego niby muszę wierzyć ? Wcale nie muszę. Wiara to wolny wybór. Z dowodem już tak nie jest. Tu już wyboru nie ma.


Ale jakoś się to sobie uzasadnia, tę wiarę, nie?

Johnny99 napisał(a):
To jest właśnie ciekawe - w zasadzie ateista powinien móc powiedzieć: " chciałbym, żeby chrześcijanie mieli rację, żeby było niebo, Bóg, szczęście wieczne, ale niestety w to nie wierzę ". I wielu tak mówi. Ale jednocześnie jest w nich jakaś skrywana niechęć do takiego mówienia. Coraz bardziej starają się podkreślać, że oni wcale by nie chcieli, żeby był Bóg, niebo, szczęście wieczne. Pragnienie Boga wydaje im się czymś niestosownym dla ateisty. Mniej zagorzali ateiści jeszcze mówią, że życie wieczne byłoby fajne, tyle, że go nie ma, a szkoda. Stąd zresztą biorą się później zarzuty pod adresem wierzących o " chciejstwo " ( w sensie: " jasne, my też byśmy chcieli, ale to jeszcze nie znaczy że tak jest, to jest naiwne i dziecinne tak twierdzić " ). Ale już np. dla Witolda życie wieczne jest czymś okropnym. Błe ! Interesująca tendencja.


Istotnie, to interesująca kwestia, ale nie można tutaj wypracować jakiejś ogólnej zasady dla ateistów, co sam zauważyłeś.
Przede wszystkim ludzie zazwyczaj chcą żyć, a nie umierać i zazwyczaj chcą być szczęśliwi, więc idee Nieba (albo jak wolisz, atrakcyjność tej idei) można traktować jako przejaw tych tendencji. Ale nie jedyna możliwa postawa. Ja na przykład chciałbym być Bogiem, co jest niemożliwe do pogodzenia z tym, że jednak będę tylko szczęśliwą duszyczką przy moim panie na wieki. Z kolei innym wieczne szczęście kojarzy się z jakimś bezrefleksyjnym i hedonistycznym trwaniem itd. Ale nie wiem czy jest to kwestia "zagorzałości" czy refleksji.

_________________
Jesus Christ, why don't you come save my life now?
Open my eyes and blind me with your light now!


N cze 21, 2009 20:03
Zobacz profil
Post 
Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Sam potrafię dostrzec powagę problemu sensu mojego życia, a to dlatego, że sam doświadczam tego życia i potrafię życiu przypisać należną wagę. Ale jak dotychczas nikt nie przedstawił mi argumentów za istnieniem mojego ciała astralnego, ja sam takiego ciała astralnego nie zauważyłem, więc zdrowie mojego ciała astralnego jest dla mnie równie poważnym problemem co istnienie krasnoludków.


Osobiste doświadczenie jest wystarczającym argumentem ? Poważnym problemem jest tylko to, czego sam doświadczam ?
A czy osobiste doświadczenie prawdziwości równania 2+2=4 jest wystarczającym argumentem? I czy mogę odrzucić prawdziwość równania 2+2=5 tylko dlatego, że przeliczyłem to osobiście? W kwestii sensu mojego życia moje osobiste doświadczenie jest dla mnie wystarczającym argumentem. I nie napisałem, że poważnym problemem jest tylko to, czego sam doświadczam. Odniosłem się tylko do podanego przez Ciebie przykładu.

Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Nawet jeśli problem dotyczyłby tego, ile milionów ludzi mogłoby zabić 20g hipotetycznego X (zabici ludzie - ważna sprawa!), rozważanie o tym nie ma sensu

Co ?? Nawet jeśli problem dotyczyłby tego, ile milionów ludzi może zabić hipotetyczna mutacja grypy, rozważanie tego nie ma sensu ?? Bo nie ma za nią żadnych argumentów ?? Dziś nie ma, ale jutro mogą być, i wtedy może być za późno ! Chyba warto byłoby się przygotować ?
Istnieją argumenty za istnieniem grypy. Istnieją argumenty za tym, że grypa jest niebezpieczna. Istnieją argumenty za tym, że grypa mutuje i jej przyszłe mutacje mogą zabić połowę ludzkości. I ponieważ istnieją wszystkie te argumenty, problem wirusa grypy jest ważnym problemem, który trzeba rozważyć. Tego nie neguję i nie mówię, że za niebezpieczeństwem ze strony grypy nie ma argumentów.

Miałem na myśli co innego. Oglądałem niedawno film "Andromeda strain" (masakrycznie głupi zresztą). "Głównym bohaterem" tego filmu był mikrob, który przybył w okolice Ziemi rzekomo przez coś, co nazywa się wormhole (dziura w czasoprzestrzeni). Mikrob ten miał różne właściwości, m.in. tę, że umiał przekazywać wiedzę na temat antidotum do innych, odseparowanych próbek mikroba - z filmu wynikało, że robił to "mentalnie". Potrafi też zmieniać energię w materię, nawet energię wybuchu bomby atomowej, która tego mikroba miałaby zniszczyć. Na dokładkę ten mikrob mutował. Mikrob oczywiście był śmiertelny.

Czy uważasz, że rozważanie niebezpieczeństw jakie grożą nam ze strony tego mikroba, ma sens? Czy myślisz, że warto się jakoś przygotować? Pamiętaj, że w grę wchodzą miliony istnień ludzkich, sprawa jest więc bardzo ważna.

Johnny99 napisał(a):
Cytuj:
Ilość ludzi nie powoduje "ucieleśnienia" przedmiotu dyskusji.

A kto tak twierdzi ? Znowu forsujesz swoje tezy zamiast przeczytać o co chodzi. Nie chodzi o ucieleśnianie czegokolwiek, tylko o wagę problemu.
Może nie powinienem był używać takiego sformułowania - przepraszam. Ta wypowiedź była odpowiedzią na to:
Johnny99 napisał(a):
Za to przez te wszystkie lata ludzkość ciągle dyskutuje o życiu po śmierci, mimo, że argumenty za nim są ( przyjmijmy ) bardzo słabe. Rzeczywiście, dziwne !
Wg mnie ani ilość ludzi rozmawiających o życiu po śmierci, ani to, od jak dawna o tym rozmawiają, nie zwiększa ani nie zmniejsza wagi problemu. W szczególności nie czyni problemu ważnym.


N cze 21, 2009 20:15
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
W kwestii sensu mojego życia moje osobiste doświadczenie jest dla mnie wystarczającym argumentem.


Dobrze, w takim razie w kwestii życia po śmierci moje osobiste doświadczenie też jest dla mnie wystarczającym argumentem.

Cytuj:
Czy uważasz, że rozważanie niebezpieczeństw jakie grożą nam ze strony tego mikroba, ma sens? Czy myślisz, że warto się jakoś przygotować? Pamiętaj, że w grę wchodzą miliony istnień ludzkich, sprawa jest więc bardzo ważna.


Tylko że tu właśnie nie chodzi o jakiegoś konkretnego mikroba, tylko o sprawę istotną dla milionów ludzi, a więc o jej powagę. Ów mikrob nie istnieje - ale życie ludzkie istnieje. I to życie jest kwestią najistotniejszą ( no, powiedzmy - jedną z bardziej istotnych ) nie dla milionów ludzi, ale dla każdego człowieka, jaki kiedykolwiek żył na naszej planecie. Trudno więc byłoby wskazać wiele istotniejszych problemów niż ten, czy jest jakaś możliwość egzystencji po śmierci, ponieważ dotyczy to czegoś, co jest najważniejszym elementem naszego istnienia, mianowicie naszego życia. Załóżmy, że ja wymyślę sobie jakąś śmiertelną chorobę, której nie ma. Możesz powiedzieć, że dyskusja na temat tej choroby jest bez sensu, bo nie ma za nią argumentów - jednak nie zmieni to faktu, że dyskusja na temat możliwości leczenia śmiertelnych chorób jest sprawą poważną. A gdyby sytuacja była taka, że problem leczenia śmiertelnej choroby dotyka bezpośrednio każdego człowieka na świecie - wręcz śmiertelnie poważna. A w dyskusji na temat życia po śmierci sytuacja jest właśnie mniej więcej taka. Każdy z nas jest chory na taką " śmiertelną chorobę przenoszoną drogą płciową ", zwaną życiem. Śmierć dotyka każdego z nas, i dla każdego z nas albo jest końcem wszystkiego, albo nie jest. Czy " koniec wszystkiego " to nie jest poważna sprawa ? Czy nie jest poważną sprawą kwestia, czy to rzeczywiście jest koniec wszystkiego ? Czy to naprawdę jest temat równie poważny co różowe jednorożce ?

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn cze 22, 2009 9:54
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
Johnny99 napisał(a):
.dla ateistów prawda zawsze jest dobra i warta obrony..


Wbrew temu co się wierzącym wydaje, na prawdzie ateistycznej, tak naprawdę nikt nic nie traci i nikomu się krzywda nie dzieje - to po prostu akceptacja istniejącego stanu rzeczy. Czego o prawdzie komunistycznej powiedzieć nie można.


Cytuj:
i nie ma powodu, by takiej prawdy bronić. Może to właśnie wizji należy bronić, jeżeli rzeczywiście jest wspaniała.


Wizja mówi, że kiedy wybory wygra Samoobrona w Polsce będzie raj. Mamy bronić tej wspaniałej wizji, czy jednak zejść na ziemię?


Cytuj:
Hmmm, a czy np. to, jaka jest prawda o stanie polskiej gospodarki ma większe znaczenie niż to, jaka jest wizja jej rozwoju ? ;)


Owszem, to jaka jest prawda o stanie polskiej gospodarki, ma większe znaczenie niż to, jaka jest wizja działaczy różnych partii na ten temat.


Pn cze 22, 2009 10:28
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42
Posty: 16060
Post 
Cytuj:
to po prostu akceptacja istniejącego stanu rzeczy.


Czy więc ateiści akceptują istniejący stan rzeczy polegający na uprzywilejowaniu Kościoła katolickiego w Polsce ? ;)

Cytuj:
Wizja mówi, że kiedy wybory wygra Samoobrona w Polsce będzie raj. Mamy bronić tej wspaniałej wizji, czy jednak zejść na ziemię?


Napisałem - jeżeli rzeczywiście jest wspaniała ;) Załóżmy, że Samoobrona wygrała wybory, i zaprowadziła w Polsce swój " raj ". W tym momencie jakaś partia ( nie wiem, Odrodzenie Polski ) przedstawia wspaniałą wizję uwolnienia Polski od Samoobrony. Mamy bronić tej wspaniałej wizji, czy jednak zejść na ziemię ? ;)

Cytuj:
Owszem, to jaka jest prawda o stanie polskiej gospodarki, ma większe znaczenie niż to, jaka jest wizja działaczy różnych partii na ten temat.


To dlaczego nie istnieje nic takiego jak głosowanie " za obecnym stanem gospodarki ", tylko głosujemy za różnymi wizjami jej rozwoju ? ;) Przecież liczy się tylko to, jak jest naprawdę ;)

_________________
I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)


Pn cze 22, 2009 11:34
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14
Posty: 4800
Post 
Johnny99 napisał(a):
Czy więc ateiści akceptują istniejący stan rzeczy polegający na uprzywilejowaniu Kościoła katolickiego w Polsce ? ;)


Lepsze to niż np. uprzywilejowanie świadków Jehowy ;-)
Zresztą to nie jest "istniejący stan rzeczy" wymagający akceptacji bo można go zmienić. Tego że umrzesz nie zmienisz...


Cytuj:
To dlaczego nie istnieje nic takiego jak głosowanie " za obecnym stanem gospodarki ", tylko głosujemy za różnymi wizjami jej rozwoju ? ;) Przecież liczy się tylko to, jak jest naprawdę ;)


Ponieważ tak samo jak pozycja Kościoła, stan gospodarki jest rzeczą zmienną - jakoś wątpię żeby można było to powiedzieć o istnieniu życia po śmierci. Na to nie mamy wpływu. A wizja jego istnienia jest po prostu zbędna.


Pn cze 22, 2009 11:41
Zobacz profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 199 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 14  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL