Quantcast
Wątki bez odpowiedzi | Aktywne wątki Teraz jest So sie 16, 2025 12:32



Odpowiedz w wątku  [ Posty: 2789 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 186  Następna strona
 BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ 
Autor Wiadomość
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
To tworzy klimat w którym już nic się liczy poza wypełnianiem woli Pana. Najgorzej że jest ona źle odczytywana i wywołuje bezsensowne cierpienia. Np. Pan nakazuje nawracać i tylko to się liczy. Jeśli nawracany przy tym cierpi to nic nie szkodzi. Takie cierpienie to pestka w porównaniu z utratą wieczności u boku Pana. Bo cóż gorszego od wiecznego piekła i cierpień? Troszkę można podręczyć ateusza (oczywiście dla jego dobra). Taką wiarą można usprawiedliwić zadawanie każdego cierpienia. Dręczenie realnego człowieka w imię czegoś czego się nigdy na oczy nie widziało. To chore!

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Pn sie 02, 2010 7:47
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Cytuj:
Jejku, znowu okrągłe, gładkie słowa, ale o co chodzi? Jaki sens ma cierpienie w wymiarze chrzesciajńskim?

Ma sens tylko jeśli ktoś pogodzi się z cierpieniem - co nie znaczy, że nie ma prawa stosować wszelkie dostępne medykamenty przeciwbólowe.
Jeśli przy stosowaniu terapi p-w bólowej nadal cierpi, a potrafi je przyjąć i swój ból ofiarować w jakiejś intencji - cierpienie ma sens.
Bunt, sprzeciw tylko potęguje cierpienie.


Cytuj:
Czy aż 99% - wątpię. W jaki sposób wine za swoje choroby ponosza niemowlęta?
Ale i tak miło, że sam twierdzisz, że równiez Bog sprowadza na nas celowo nieszczęścia i cierpienia. tak z miłości?

Nigdzie nie powiedziałam, że Bóg sprowadza cierpienie, mogę tylko przyznać, że dopuszcza cierpienie..
Nie ponoszą winę za swoje cierpienia niemowlęta.
Ich cierpienie może być pochodną błędów, zaniedbań: rodziców, lekarzy, przodków (genetyka), środowiska (zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu).


Pn sie 02, 2010 8:14
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Cytuj:
Nie - Biblia mówi o tym, że sprawiedliwi mogą chorować podczas gdy nieprawi mają się dobrze.

Tym gorzej: widać, że to nie przypadek, ale zamierzenie, aby cierpienie było niesprawiedliwe.

Cytuj:
Jezus wskazuje, że blisko Niego są przede wszystkim Ci, którzy biorą swoje krzyże na ramiona.

...i dlatego zmusza ich, aby się do Niego zblizyli?...
Cytuj:
Skoro to podobna ścieżka jaką przebył sam Jezus nie mogę powiedzieć, iż taki los oznacza nieokazanie miłości względem mnie.

No fajnie. Boska 'psychiatria' pewno jest inna, ale u ludzi zamęczanie się w ofierze sobie samemu to patologia. Przykre, że Bóg oczekuje w tym nasladownictwa.
Cytuj:
Zauważ jednak, iż cierpienia, nieprawiedliwość, grzech są konsekwencją wyboru ludzi.

Na czym polegał niewłasciwy wybór konajacego niemowlęcia?
I znowu ten wybieg: jak cos złego, to winni sa sobie ludzie. Jak cos dobrego - to juz nie ludzie, ale dar Boży.
Cytuj:
Ja wolę być i ponosić trud życia w nadziei na spotkanie z Bogiem, niż nie istnieć w ogóle.

Bo to nie ma innych opcji? Np od razu wszystkich do nieba - bez fazy zycia doczesnego? To byłoby faktycznie miłosierdzie nie do przebicia. Ale kto ja w ogóle jestem zeby miłosiernego Boga miłosierdzia uczyć... ;)
Cytuj:
Jest dziwna i trudna do zrozumienia - to fakt. Z pewnością inna - o tym wielokrotnie informuje Biblia. Inna nie znaczy też gorsza.

czyli jednak Bog jest kochajacym inaczej ;)
Cytuj:
Acro przecież wiesz doskonale: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje! (Łk 9,23) Nie trzeba na pewno nikomu wyjaśniać co mogą zyskać ci, którzy idą za Jezusem.

Jaki sens cieprienia z tego wynika? Że Bóg lubi patrzeć, jak ludzie sie męczą?
Cytuj:
Nieprawda - niektórzy gotowi są sobie popościć czy nawet zrobić parę blizn na plecach. Sprawa umartwienia jest dyskusyjna ale fakt faktem - nie każdy błogosławiony wolałby zamiast błogosławieństwa likwidację bólu.

Nie rozmawiajmy o psychopatologii.

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Pn sie 02, 2010 19:01
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Alus napisał(a):
Cytuj:
Jejku, znowu okrągłe, gładkie słowa, ale o co chodzi? Jaki sens ma cierpienie w wymiarze chrzesciajńskim?

Ma sens tylko jeśli ktoś pogodzi się z cierpieniem - co nie znaczy, że nie ma prawa stosować wszelkie dostępne medykamenty przeciwbólowe.
Jeśli przy stosowaniu terapi p-w bólowej nadal cierpi, a potrafi je przyjąć i swój ból ofiarować w jakiejś intencji - cierpienie ma sens.
Bunt, sprzeciw tylko potęguje cierpienie.
.


Co pogodzenie się z cieprieniem zmienia w jego sensie, bo nie rozumiem.
Nie wspomnę o tym, ze są rodzaje bólu takiego, że człowiek traci kontakt z rzeczywistością. Chetnie popatrzę jak będziesz chorego namawiał do pogodzenia się z cieprieniem - nawet gdyby chciał, jego oszołomiony mózg uniemozliwia tak abstrakcyjne myslenie.

Ale jeśli cierpienie ma taki sens - to, mama nadzieję, u denstysty do kanałowego nie bierzesz znieczulenia: wszak to taka wspaniała okazja do ofiarowania bólu na wzniosły cel? Przy znieuczuleniu nie miałbyś czego ofiarowywać.
Cytuj:
Nigdzie nie powiedziałam, że Bóg sprowadza cierpienie, mogę tylko przyznać, że dopuszcza cierpienie..
Nie ponoszą winę za swoje cierpienia niemowlęta.
Ich cierpienie może być pochodną błędów, zaniedbań: rodziców, lekarzy, przodków (genetyka), środowiska (zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu).

Przecież wiem, jakie sa biologiczne przyczyny chorób. Nie twierdzę, że każde cierpienie to cud. Tylko prosze o konsekwencję: cos dobrego się wydarzy (regresja choroby, awans, urodzaj itp) to nei efekt działań człowieka, tylko dar boży. Jak cos złego - to zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu, błedy lekarzy itp itd...

AS jeżeli uznajemy, że nic się nie dzieje bez wiedzy i woli Boga, to także to zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu, błedy lekarzy itp itd prowadzace do cierpień dzieci to dzieło Boga. To chyba prosta logika?

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Pn sie 02, 2010 19:13
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Dawniej nikt nie zdawał sobie sprawy z istnienia bakterii. Ludzie nie byli świadomi też innych zagrożeń. Czy to ich wina?

Jak można liczyć na obiektywność kogoś kto wszystko nagina pod stwierdzenie że Bóg istnieje i nas kocha chociaż mamy przegwizdane i to nie na własne życzenie. Dlaczego mam płacić za nieswoje grzechy?

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Pn sie 02, 2010 20:52
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47
Posty: 1170
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Acro napisał(a):
Cytuj:
Nie - Biblia mówi o tym, że sprawiedliwi mogą chorować podczas gdy nieprawi mają się dobrze.

Tym gorzej: widać, że to nie przypadek, ale zamierzenie, aby cierpienie było niesprawiedliwe.

Bardziej widać, że Bóg nie ma względu na osoby. Jakże zapalczywy musiałby być, żeby uzdrawiać tylko swoich wyznawców. Jakże zły byłby, gdyby trafiał chorobami tylko nieprawych czy tych, którzy mają Go w poważaniu. Wtedy to dopiero byłbyś oburzony, gdyby Bóg w taki sposób faworyzując przerażonych wyznawców grożąc Ci pewnym cierpieniem zmusił do wiary w Niego.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Jezus wskazuje, że blisko Niego są przede wszystkim Ci, którzy biorą swoje krzyże na ramiona.

...i dlatego zmusza ich, aby się do Niego zblizyli?...

Tam zaraz zmusza - ateista uzna chorobę, jak i całe życie, za przypadek. Zatem zarówno cierpiąc, jak i nie cierpiąc Jezus nie zmusi Cię abyś za Nim podążył. Podążają za Nim wierzący, którzy znoszenie cierpienia potraktują jako jedną z dróg naśladowania Go.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Skoro to podobna ścieżka jaką przebył sam Jezus nie mogę powiedzieć, iż taki los oznacza nieokazanie miłości względem mnie.

No fajnie. Boska 'psychiatria' pewno jest inna, ale u ludzi zamęczanie się w ofierze sobie samemu to patologia. Przykre, że Bóg oczekuje w tym nasladownictwa.

Nie oczekuje Bóg obligatoryjnego wieszania się na krzyżu czy chłostania o poranku. Od wierzących oczekuje pogodzenia się z losem i pokory jaką wykazał sam Jezus. Bóg nie oczekuje ochotniczego proszenia się o parę siniaków czy krwiaków, a do pogodzenia się z ewentualnym cierpieniem w duchu nauki Chrystusa.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Zauważ jednak, iż cierpienia, nieprawiedliwość, grzech są konsekwencją wyboru ludzi.

Na czym polegał niewłasciwy wybór konajacego niemowlęcia?

Zapewne ono nie miało wyboru. Nie zdążyło też choćby raz zgrzeszyć. Nijako uczestniczy ono w panowaniu na ziemi człowieka i szatana po odrzuceniu Boga. Konsekwencją buntu jest śmierć. Dotykają więc ludzi choroby czy zdarzenia, które do takiego finału poradzą. Jezus mówi, że przyjdzie niespodziewanie jak złodziej, ale nie potrafię obarczyć czymkolwiek niemowlęcia i wyciągnąć wobec niego jakichkolwiek konsekwencji. Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Traktować to można bardziej globalnie, iż każdy czy umiera po porodzie czy przeżywając setkę może osiągnąć to, co człowiek i szatan odrzucili dawno temu.

Acro napisał(a):
I znowu ten wybieg: jak cos złego, to winni sa sobie ludzie. Jak cos dobrego - to juz nie ludzie, ale dar Boży.

Wszystko traktować można jako dar Boży - jak można dzielić istnienie na sfery złe i dobre? Możemy też pójść w Twoją stronę stwierdzając, że kret na naszym podwórku to wina Boga. Pewnie, że Bóg odpowiada za wszystko - gdyby nie On nie mielibyśmy takich problemów! Podążmy jednak dalej i nie zamykajmy złodziei i morderców - przecież to wszystko wina Boga, nie człowieka.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Ja wolę być i ponosić trud życia w nadziei na spotkanie z Bogiem, niż nie istnieć w ogóle.

Bo to nie ma innych opcji? Np od razu wszystkich do nieba - bez fazy zycia doczesnego?

Bo to nie tak było na początku? Tak było, tylko człowiek zechciał jednak po swojemu przeciw Bogu.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Acro przecież wiesz doskonale: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech mnie naśladuje! (Łk 9,23) Nie trzeba na pewno nikomu wyjaśniać co mogą zyskać ci, którzy idą za Jezusem.

Jaki sens cieprienia z tego wynika? Że Bóg lubi patrzeć, jak ludzie sie męczą?

Sens jest taki - pogodzenie się z cierpieniem, problemami czy trudnościami jest rówież jedną z dróg, aby osiągnąć życie wieczne.

Acro napisał(a):
Cytuj:
Nieprawda - niektórzy gotowi są sobie popościć czy nawet zrobić parę blizn na plecach. Sprawa umartwienia jest dyskusyjna ale fakt faktem - nie każdy błogosławiony wolałby zamiast błogosławieństwa likwidację bólu.

Nie rozmawiajmy o psychopatologii.

Stwierdziłeś, że nie ma takich, więc ja zwróciłem CI uwagę, że się jednak mylisz. Również nie jestem zwolennikiem samoumartwienia, ale nie zmienia to faktu, iż nie każdy błogosławiony wolałby zamiast błogosławieństwa likwidację bólu.


Wt sie 03, 2010 9:23
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Cytuj:
Co pogodzenie się z cieprieniem zmienia w jego sensie, bo nie rozumiem.
Nie wspomnę o tym, ze są rodzaje bólu takiego, że człowiek traci kontakt z rzeczywistością. Chetnie popatrzę jak będziesz chorego namawiał do pogodzenia się z cieprieniem - nawet gdyby chciał, jego oszołomiony mózg uniemozliwia tak abstrakcyjne myslenie.

Ale jeśli cierpienie ma taki sens - to, mama nadzieję, u denstysty do kanałowego nie bierzesz znieczulenia: wszak to taka wspaniała okazja do ofiarowania bólu na wzniosły cel? Przy znieuczuleniu nie miałbyś czego ofiarowywać.

Ty czytasz co napisałam, czy piszesz sobie a muzom???
Wyraźnie zaznaczałam o potrzebie korzystania z terapii p-w bólowej.
Kościół nigdzie i nikogo nie zmusza do cierpienia.

Cytuj:
Przecież wiem, jakie sa biologiczne przyczyny chorób. Nie twierdzę, że każde cierpienie to cud. Tylko prosze o konsekwencję: cos dobrego się wydarzy (regresja choroby, awans, urodzaj itp) to nei efekt działań człowieka, tylko dar boży. Jak cos złego - to zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu, błedy lekarzy itp itd...

AS jeżeli uznajemy, że nic się nie dzieje bez wiedzy i woli Boga, to także to zanieczyszczenie, grzyb, niehigieniczne warunki w szpitalu lub domu, błedy lekarzy itp itd prowadzace do cierpień dzieci to dzieło Boga. To chyba prosta logika?

Nie dzieło, ale dopuszczenie - człowiek ma wolna wolę i potrafi przewidziec konsekwencję swych czynów.
A, że nie potrafi przyznac się do swoich błędów, to najwygodniej uznać winę Boga.
A kto mówi, że sukcesy, wszelkie dobro, to tylko niezalezny od człowieka dar Boga?.
Bóg obdarza każdego talentem, zdolnościami - i od człowieka w przeważającej mierze zależy czy potrafi, zechce je wykorzystywać tworząc dobro dla siebie i innych.


Wt sie 03, 2010 11:31
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
A Ty jesteś w stanie rozpoznać wszystkie czynniki które Ci szkodzą i które będą miały swoje następstwa w następnych pokoleniach?

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Śr sie 04, 2010 7:33
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
R6 napisał(a):
A Ty jesteś w stanie rozpoznać wszystkie czynniki które Ci szkodzą i które będą miały swoje następstwa w następnych pokoleniach?

Może nie wszystkie :) ....ale te podstawowe napewno.


Śr sie 04, 2010 7:37
Avatar użytkownika

Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58
Posty: 3079
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
To na pewno odkryłaś tajemnicę długowieczności a może nawet nieśmiertelności. Jeśli nie spotka Cię jakiś pechowy wypadek to będziesz żyła wiecznie, prawda? Szkoda że taka wiedza nie była dostępna naszym przodkom.
A może odkryłaś że śmierć przed wiekiem 120 lat jest nie do uniknięcia?
Z drugiej strony jeśli jakiś ważny czynnik jest ukryty to skąd wiadomo, że one nie istnieje (lub pozytywny nie może być wywołany)?

Nie wiem czy zastanowiłaś się dłużej nad naszymi zdolnościami poznawczymi i miejscem w historii żeby tak twierdzić że już znamy wszystkie czynniki.

_________________
Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html


Cz sie 05, 2010 7:42
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
R6 napisał(a):
To na pewno odkryłaś tajemnicę długowieczności a może nawet nieśmiertelności. Jeśli nie spotka Cię jakiś pechowy wypadek to będziesz żyła wiecznie, prawda? Szkoda że taka wiedza nie była dostępna naszym przodkom.
A może odkryłaś że śmierć przed wiekiem 120 lat jest nie do uniknięcia?
Z drugiej strony jeśli jakiś ważny czynnik jest ukryty to skąd wiadomo, że one nie istnieje (lub pozytywny nie może być wywołany)?

Nie wiem czy zastanowiłaś się dłużej nad naszymi zdolnościami poznawczymi i miejscem w historii żeby tak twierdzić że już znamy wszystkie czynniki.

Z czego wywodzisz posiadanie przeze mnie nadnaturalnej wiedzy.
Do tego, że np. palenie papierosów, niedbałośc o prawidłowe żywienie, lub leczenie zaziębień, infekcji i konsekwencję tych zachowań, nie potrzeba dużej wiedzy.
Jestem kobietą , jako młoda dziewczyna nie myślałam perspektywicznie, ale nie wykluczone, że moje niefrasobliwe zachowania, nie skutkowały zdrowotnie dla moich dzieci.
Nie pisałam, że znamy WSZYSTKIE czynniki....nie nadinterpretuj mojej wypowiedzi :)


Cz sie 05, 2010 8:51
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Mazli!

Cytuj:
Bardziej widać, że Bóg nie ma względu na osoby. Jakże zapalczywy musiałby być, żeby uzdrawiać tylko swoich wyznawców. Jakże zły byłby, gdyby trafiał chorobami tylko nieprawych czy tych, którzy mają Go w poważaniu. Wtedy to dopiero byłbyś oburzony, gdyby Bóg w taki sposób faworyzując przerażonych wyznawców grożąc Ci pewnym cierpieniem zmusił do wiary w Niego.
i
No, czyli po raz kolejny wychodzi, że po pierwsze - modlitwy nie mają sensu, po drugie - Bóg rozdzela błogosławieństwa/klątwy losowo. Troche jak natura. O rety, nie - czyżby Boga nie było, a to tylko natura tak działała? :P

Cytuj:
Acro napisał(a):
Cytuj:
Jezus wskazuje, że blisko Niego są przede wszystkim Ci, którzy biorą swoje krzyże na ramiona.

...i dlatego zmusza ich, aby się do Niego zblizyli?...

Tam zaraz zmusza - ateista uzna chorobę, jak i całe życie, za przypadek. Zatem zarówno cierpiąc, jak i nie cierpiąc Jezus nie zmusi Cię abyś za Nim podążył. Podążają za Nim wierzący, którzy znoszenie cierpienia potraktują jako jedną z dróg naśladowania Go.


A teraz to przekombinowałeś.
Piszesz: że bliżsi Bogu sa ci, którzy cierpią. Więc z tego wniosek, że zsyła cierpienia po to, aby ludzie byli mu blizsi. Miło z Jego strony!

Cytuj:
Nie oczekuje Bóg obligatoryjnego wieszania się na krzyżu czy chłostania o poranku. Od wierzących oczekuje pogodzenia się z losem i pokory jaką wykazał sam Jezus. Bóg nie oczekuje ochotniczego proszenia się o parę siniaków czy krwiaków, a do pogodzenia się z ewentualnym cierpieniem w duchu nauki Chrystusa.

znów coś kombinujesz.
Napisałeś,ze skoro Bóg cierpiał, to także u ludzi cierpienie powinno byc oznaką Jego miłości. Nie wiem, skąd taki wniosek. Bo na mój mały, ludzki umysł, prędzej oznaką zaburzeń psychicznych?

Cytuj:
Wszystko traktować można jako dar Boży - jak można dzielić istnienie na sfery złe i dobre? Możemy też pójść w Twoją stronę stwierdzając, że kret na naszym podwórku to wina Boga. Pewnie, że Bóg odpowiada za wszystko - gdyby nie On nie mielibyśmy takich problemów! Podążmy jednak dalej i nie zamykajmy złodziei i morderców - przecież to wszystko wina Boga, nie człowieka.

No to miło mi, że się ze mną zgadzasz, iz jest to nielogiczne. Albo Bóg lubi podręczyć owieczki, albo ... Go nie ma?
Cytuj:
Bo to nie tak było na początku? Tak było, tylko człowiek zechciał jednak po swojemu przeciw Bogu.

I powraca problem tajemniczej odpowiedzialności na domniemany grzech mitycznego przodka... Do ilu pokoleń wstecz wg miłosiernego Boga sięga taka odpowiedzialność?
Cytuj:
Sens jest taki - pogodzenie się z cierpieniem, problemami czy trudnościami jest rówież jedną z dróg, aby osiągnąć życie wieczne.

Bóg zsyła na ludzi cierpienia, aby ci mogli się z nimi pogodzić i tak zwiększyć szanse na zycie wieczne? Dobrze rozumiem? Bo jesli tak, to Bóg jest dziwnie mało pomysłowy jak na Wszechmocnego i ma jakąś obsesję na punkcie kaźni.
Cytuj:
Stwierdziłeś, że nie ma takich, więc ja zwróciłem CI uwagę, że się jednak mylisz. Również nie jestem zwolennikiem samoumartwienia, ale nie zmienia to faktu, iż nie każdy błogosławiony wolałby zamiast błogosławieństwa likwidację bólu.

No tak, zgoda, tylo że ja sie zastanawiam, czy to błogosławieństwo, czy choroba.

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Cz sie 05, 2010 9:32
Zobacz profil
Avatar użytkownika

Dołączył(a): N paź 04, 2009 17:07
Posty: 4195
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Alus!

Cytuj:
Ty czytasz co napisałam, czy piszesz sobie a muzom???
Wyraźnie zaznaczałam o potrzebie korzystania z terapii p-w bólowej.
Kościół nigdzie i nikogo nie zmusza do cierpienia.

A czy ty przeczytałaś, co ja napisałem? ;)

Napisałaś, że sensem cierpienia jest możliwość ofiarowania go w jakieś intencji. Kosciół do tego nie zmusza (jak w ogóle do ofiarowań czegokolwiek chyba, także zwykłych modlitw), ale podobnie jak dobry katolik powieniem sie modlić jak najwiecej, to i powienien w takim razie jak najwięcej ofiarowywac swoje cierpienia. Więc wskazany jest brak znieczulenia, skoro 'zły los' akurat oszczędza ci takich, których farmakologia nie może uśmierzyć.

Przy okazji wyłazi, że w kwestii sensu cierpienia, jeg ofiarowywania itp najmocniejsi sa ci, którzy go nigdy nie doswiadczyli.

Cytuj:
Nie dzieło, ale dopuszczenie - człowiek ma wolna wolę i potrafi przewidziec konsekwencję swych czynów.

Unikasz tego tematu jak kot wody: 300 lat temu, gdy ludzie nie wiedzili nic jeszcze o rozwoju zakażeń, jaka ich winą było to, że brakiem higieny doprowadzali do gangreny? Za ten brak wiedzy Bog ich karał? Co w przypadku niemowląt - jak one, rodząc się z genetyczna chorobą, mogły uniknąć swego losu? Co w przypadku losowych wypadków?
Cytuj:
A, że nie potrafi przyznac się do swoich błędów, to najwygodniej uznać winę Boga.

to naturalna konsekwencja założenia wszechmocy Boga. Nic sie nie dzieje bez Jego woli ponoć...
Cytuj:
A kto mówi, że sukcesy, wszelkie dobro, to tylko niezalezny od człowieka dar Boga?.

Wszak zaleca się nieustanne dziękowanie za nie Bogu?

_________________
Religia to para kul potrzebnych jedynie tym, którzy mają słabe nogi (Denis Diderot)


Cz sie 05, 2010 9:42
Zobacz profil

Dołączył(a): Śr lip 28, 2010 17:23
Posty: 218
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
:oops: Bóg jest młoscia ale trzeba w Nego werzyc
przekonałam sie sama
zawsze wierzylam w Boga ze istneje ale ngdy nie byłam blisko Niegp
Wiedziałam co dobre jest dla mnie modlilam sie więc o konkretną rzecz dostawałam.......pózniej następna itd
zawsze wszystko wymadlałam i co sie okazuje nasze tzn męza i moje pomysły okazuja sie nietrafione błędne prowadza do upadku.
Traktowałam więc Boga jak kelnera chciałam dostac wszystko na tacy będąc jednoczesnie Jego najlepszym doradcą.
Spotkałam w swoim zyci wiele ludzi częsc z nich wierzy w Boga tak sercem
trafiam na spotkania katolickie i słysze żeby zaprosic Boga do swojego zycia zaufac Mu i oddac sie pod opieke.Ale ja sie boje bo napewno Bóg mi nie pozwoli na wiele rzeczy mijaja dni miesiące sytuacja moja coraz gorsza
i w tej rozpaczy zaczynam oddawac Bogu jakies tam problemy do rozwiązania juz bez mojej pomocy i co sie okazuje po jakims czasie oczywiscie ze Bóg zrobił to najlepiej.
po jakims czasie juz ofiarowuje Mu sie cała moje zycie problemy wszystko
Jestem w trudnej sytuacji ale dziekuje Bogu za to ze dzieki cierpieniu i problemom otwieraja mi sie oczy i czase wstydzę sie sama za siebie.
Każde cierpenie ma sens cos z nego wynika gdyby Bóg mnie nie kochał nie doswiadczyłabym tych problemów ale musiał mi wylac wiadro lodowatej wody abym przejzala bo ja nie rozumiałam sygnałow jaki mi wysyła
miałam klapki na oczach cały czas cos odkrywam mam nadzeje ze Pan Jezus pomoze rozwiazac moje problemy ale juz bez moich podpowiedzi
pozdrawiam
ewa


Cz sie 05, 2010 11:52
Zobacz profil
Post Re: BÓG NIE JEST MIŁOŚCIĄ
Cytuj:
Więc wskazany jest brak znieczulenia, skoro 'zły los' akurat oszczędza ci takich, których farmakologia nie może uśmierzyć.

Przy okazji wyłazi, że w kwestii sensu cierpienia, jeg ofiarowywania itp najmocniejsi sa ci, którzy go nigdy nie doswiadczyli.

Przez kogo wskazany?....Twoja osobista konkluzja czy oparta na dokumentach Kościoła?

Cytuj:
Unikasz tego tematu jak kot wody: 300 lat temu, gdy ludzie nie wiedzili nic jeszcze o rozwoju zakażeń, jaka ich winą było to, że brakiem higieny doprowadzali do gangreny? Za ten brak wiedzy Bog ich karał? Co w przypadku niemowląt - jak one, rodząc się z genetyczna chorobą, mogły uniknąć swego losu? Co w przypadku losowych wypadków?

To najpierw zdecyduj się sam "losowych przypadków" czy zesłanych przez Boga?
Coś niecoś wiedzieli o higienie....w przeciwnym razie populacja ludzka już dawno by wymarała.
Każda cywilizacja, kultura, od wieków ma swoje wypracowane metody leczenie, zachowań, do których współczesna konwencjonalna medycyna coraz częsiej sięga, korzysta.
Cytuj:
to naturalna konsekwencja założenia wszechmocy Boga. Nic sie nie dzieje bez Jego woli ponoć...

Wola nie znaczy wina.
Cytuj:
Wszak zaleca się nieustanne dziękowanie za nie Bogu?

Tylko zaleca....nie chcesz, nie dziękuj....


Cz sie 05, 2010 12:00
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Odpowiedz w wątku   [ Posty: 2789 ]  Przejdź na stronę Poprzednia strona  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 186  Następna strona

Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
Nie możesz odpowiadać w wątkach
Nie możesz edytować swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Skocz do:  
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group.
Designed by Vjacheslav Trushkin for Free Forums/DivisionCore.
Przyjazne użytkownikom polskie wsparcie phpBB3 - phpBB3.PL