Rozwinąłem się Z KONKRETNEGO PLEMNIKA (i konkretnej komórki jajowej). Gdyby on zginął po drodze, to by mnie nie było. Byłby ktoś inny (przy założeniu że inny plemnik by przeżył i dotarł do jaja), o innym materiale genetycznym. Inna osoba.

Gdyby Twoja babcia nie urodziła Twojego taty, to Ciebie też by nie było.

rozwinąć się - o żywym organizmie: przejść kolejne stadia rozwoju. ( http://sjp.pwn.pl )

Ja to widzę tak: jeśli uznasz, że zarodek to jest dalsze stadium rozwoju, to znaczy, że idąc wstecz o jeden krok masz dokładnie jednego poprzednika.

Zarodek --> Płód --> Człowiek narodzony

Zarodek rozwija się w płód. Płód rozwija się w człowieka narodzonego.
Można dla człowieka narodzonego wskazać poprzednią fazę: płód.
Można dla płodu wskazać poprzednią fazę: zarodek.
Ale nie można wskazać pojedynczej fazy dla zarodka - nie jest to ani plemnik, ani komórka jajowa.
Dzieje się tak dlatego, że zarodek to nowy twór, w pierwotnej fazie rozwoju. Powstaje on przez połączeniu 2 równoważnych lub mniej więcej równoważnych tworów: plemnika i komórki jajowej.

Plemnik zawiera materiał genetyczny jedynie ojca. Dopiero zarodek jest nowym osobnikiem - czyli tobą, mną i każdym innym człowiekiem. Nie rozumiem, jak cywilizowani ludzie mogą nie pojmować takiej prostej rzeczy. Abortując zarodek, abortujesz człowieka. Możesz nawet uważać, że on jeszcze nie jest człowiekiem - nawet jeśli tak, to zapewne byłby nim, gdybyś go nie "usunął". Pozbawiłeś człowieka możliwości urodzenia się i życia. Nie rozumiesz tego? W ogóle cię to nie rusza? Jak to możliwe?

Zabijając konkretnego plemnika, tego który by się zagnieździł, gdyby mu nie przeszkadzać, powodujesz, że nie powstania już taka istota jaka by powstała. Powstanie inna. A więc pozbawiasz pewną istotę możliwości zaistnienia i życia. Nie rozumiesz tego? W ogóle cię to nie rusza? Jak to możliwe?

I co, masz zamiar tak wymyślać, żeby tylko zaprzeczyć? O co w tym właściwie chodzi? Zabiłbyś człowieka?

Nie wymyślam. To są fakty. A może zaprzeczysz uzasadniając?

Równie dobrze można tak przecież uzasadnić zabijanie noworodków - no bo skoro plemnik i noworodek to w zasadzie to samo (noworodek to jedynie wyższy stopień rozwoju zarodka - a zarodek to to samo, co plemnik)?

Poczytaj sobie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Okresy_roz ... 5%82owieka. Pierwsza faza rozwoju człowieka nazywa się "zarodkowa", a nie "plemnikowa".

Nigdzie nie napisałem, że zarodek to to samo co plemnik. Napisałem tylko albo aż, że unicestwienie konkretnego plemnika powoduje, że nie powstanie taki żywy człowiek, jaki by powstał, gdyby nie przeszkadzać temu plemnikowi w dotarciu do jaja. Zaprzeczysz?

A gdyby twoja babcia i twój dziadek się nie poznali, to też byś nie powstał. I co z tego? To czysta sofistyka.

Ale JA nie mam żadnego wpływu na poznanie się mojej babci z dziadkiem, ani mamy z tatą. A na plemniki mam wpływ UNIEMOŻLIWIAJĄCY powstanie takiego człowieka, jaki by powstał bez mojego działania. Czyli niniejszym obalam Twój argument.

Tak? Jaki? Możesz co najwyżej założyć gumkę i nie dopuścić do zapłodnienia. Ale to jest co innego, bo w ogóle nie zdążył zaistnieć odrębny organizm ludzki (plemnik jest częścią organizmu mężczyzny). Natomiast zarodek jest odrębnym organizmem ludzkim, posiadającym odrębny materiał genetyczny (Zarodek lub z greckiego embrion – osobnik roślinny lub zwierzęcy (także ludzki) we wczesnym etapie rozwoju zwanym okresem zarodkowym. http://pl.wikipedia.org/wiki/Okres_zarodkowy). Poczytaj sobie: http://pl.wikipedia.org/wiki/Okresy_roz ... 5%82owieka. Pierwsza faza rozwoju człowieka nazywa się "zarodkowa", a nie "plemnikowa". W żaden sposób temu nie zaprzeczysz, może jedynie dalej się plątać.

Właśnie. Tak jak Ciebie nie rusza dramat typu "gdyby twoja babcia i twój dziadek się nie poznali, to też byś nie powstał", tak i mnie nie rusza dramat typu "gdyby zabito jednokomórkowca, z którego się rozwinąłem, to mnie by nie było". Mogę to skwitować jedynie chłodnym i co z tego.

To, że by ciebie nie było - i to nie w tym sensie, że nie mógłbyś powstać, tylko w tym, że unicestwiono by twoje istnienie, już powstałe. Po prostu by ciebie zabito. I wcale nie musi cię to ruszać. Są przecież samobójcy, szaleńcy itp. mający swoje życie za nic. Ale na etapie zarodkowym nie masz nawet szans stwierdzić, że co z tego, że cię ktoś zabije, że się nie urodzisz. A nikt nie ma prawa zadecydować o tym za ciebie. Ty możesz sobie mówić "co z tego", ale myślisz, że jest to postawa powszechna wśród ludzi? Chyba nie bardziej, niż odsetek samobójców..

Daleko mi do samobójców czy innych szaleńców mających swoje życie za nic. Bliżej już do szaleńców, którzy chcieliby być nieśmiertelni (i to nie w sensie religijnym).


Pośrednio mogę wnioskować (np. na podstawie społecznego nastawienia do in-vitro czy właśnie aborcji), że to moja postawa jest podzielana przez większość współobywateli.

Sądzę, że ja to całkiem dobrze uzasadniłem kilka postów wcześniej.