Śmieci na wejściu, śmieci na wyjściu, choć algorytm poprawny. Ciekawe, nie?

[!!! - s33]

Analogia i tyle.
Dowodzenie ad absurdum. Bardzo skuteczne.

Tak, tylko najpierw musisz udowodnić, że argumentacja Dawkinsa jest uniwersalna. Jeśli nie jest, możesz ją stosować tylko do tego celu, do którego Dawkins ją przeznaczył i ze sprowadzenia do absurdu wychodzą nici.

Nic podobnego, autor parodii odnosi się bowiem nie do zawartości argumentacji, ale jej sposobu - hiperbolą pokazując jej błędność

Oczywiście, ponieważ jakość argumentu z analogii zależy od tego, czy zestawione przypadki są rzeczywiście podobne do siebie pod istotnymi względami i jednocześnie czy nie ma pomiędzy nimi ważnych różnic. Ale Barnaba widocznie nie rozumie (lub nie chce rozumieć) prostego faktu: są analogie udane, które coś pokazują i wykazują, i są analogie niemądre lub wręcz manipulatorskie, które tylko mają udawać, że coś wykazują. Analogie dla ubogich rozu... duchem.

"Hiperbolą" czyli celowo przedstawiając tezy oponenta w przesadzonej, wyolbrzymionej postaci. Jest to pierwszy na liście nieuczciwych chwytów dyskusyjnych:

Nie odróżniasz hiperboli od przypisywania adwersarzowi innych poglądów?
W analogii zresztą byłoby to bez sensu - bowiem analogia odnosi się do innej sprawy, podobnej do rozważanej.

Ty, jako czołowy "przeręcacz" stanowiska adwersarzy, powinieneś to wiedzieć najlepiej.

Jesli jednak wyśmiewając głupotę Dawkinsa obraziłem Twoje najgłębsze uczucia, to przepraszam

Nie pierwszy raz ujawniasz, że nie potrafisz czytać ze zrozumieniem.

Czyli że co:
- Bóg Ojciec chodził do szkoły i zostały po nim oceny w dziennikach,
- Bóg Ojciec płacił podatki i zostały po nim rachunki w stosownych urzędach,
- Bóg Ojciec pracował naukowo i zostały po nim sprawozdania badawcze,
- Bóg Ojciec ożenił się (trzy razy) i zostały po nim akty ślubu i akta przewodów rozwodowych,
- Bóg Ojciec spłodził potomstwo, które wciąż żyje i można je odnaleźć, aby zaświadczyło o swoim ojcu,
- i tak dalej...

Czytam to, co napisałeś.
Trzeba było się przyłożyć, a nie płakać że jesteś niezrozumiany.

Wlasnie akruk! Trzeba bylo sie przylozyc! Zaczac od alfabetu, tabliczki mnozenia, nie tak od razu z "grubej rury"!
Akruk, zazdroszcze ci wiedzy, moze masz chec cos o sobie napisac? Ty, rutus, pilaster (ten ma swoj blog) mozecie duzo zdzialac.

Tylko, że jeden będzie działał w jedną, a drugi w drugą stronę. Niemniej to z pożytkiem dla czytających i myślących. A akruk faktycznie wiedzą rozwala tu w zasadzie każdego. Berety z głów.

Dobre
Choć jak widać dla niektórych bardzo irytujące

Jesli znasz jakiegoś ateistę, który pała jakimikolwiek uczuciami do Boga, śmiało możesz go nazwać hipokrytą.

Gdyby ateiści nie odczuwali niczego względem Boga to fora, takie jak to, nie były by ich pełne.

Na zdrowy rozum ateista w ogóle nie powinien sobie Bogiem głowy zaprzątać, skoro twierdzi, że go nie ma (strata czasu).

A jednak czują jakąś relację z Bogiem i w związku z tym poświęcają Mu wiele uwagi, szukając dowodów na Jego nieistnienie.

Nie chcę się wypowiadać za wszystkich ateistów, ale mnie interesuje rozmowa z teistami, ich poglądy, ich sposób widzenia świata, ich zachowanie, ich postawy, ich logika, ich stosunek do innych oraz w szczególności to samo w odniesieniu to tzw. pasterzy teistów. Bóstwo jakiemu biją pokłony mnie specjalnie nie zajmuje. Sądzę, że wielu ateistów ma podobnie.