Oczywiste jest w tym momencie wyłącznie to, że osoba, która musiała by ujawnić przed rodziną lub znajomymi złożenie aktu apostazji, musiała by ich wcześniej przez długi czas okłamywać na temat swojego stosunku do Kościoła.


Owszem. Także dwa pytania, na które nie udzieliłeś odpowiedzi:

To nie są pytania dotyczące tematu.

A poza tematem mogę Ci odpowiedzieć: nie Twoja sprawa.

To są pytania dotyczące tematu, bo sam twierdziłeś, że złożenie aktu apostazji wymaga "ujawnienia" informacji na temat przynależności do Kościoła i chęci wystąpienia z niego, co ma rzekomo łamać konstytucyjne prawa obywatela RP. Dlatego powstaje pytanie: Czy rodzina i znajomi są okłamywani w tych kwestiach, że poproszenie kogoś z nich, aby był świadkiem apostazji, spowodowało by, że by się tego dowiedzieli?
Bo tylko w takim przypadku można by mówić, że apostazja zmusiła cię do ujawnienia jakichś informacji.

Z pewnością taki przypadek może mieć miejsce, ale nie o to tak naprawdę chodzi. Ksiądz jeśli chce może sobie, jak dla mnie, choćby i w najbliższą Niedziele ogłosić z ambony. Rzecz w tym, że KRK nie ma prawa wymagać, by obywatel takie informacje podawał komukolwiek innemu niż to jest logicznie konieczne. Ba, KRK może sobie do końca żywota mojego lub własnego uważać mnie za członka, jego prawo. Mi chodzi o to, żeby takie przekonanie KRK nigdy nie było brane pod uwagę w sprawach między mną a państwem. Dobrowolność przynależności oznacza, że w każdej sprawie urzędowej moje oświadczenie o braku przynależności jest uznawane za decydujące, nigdy zdanie Kościoła.

Tiaaaa , a ja myślałem ,że wyrazem szacunku dla człowieka jest między innymi szanowanie jego czasu.Widocznie się myliłem.

A złudzenia co do poważnego traktowania i szacunku skutecznie rozwalił mi abp Marek Jędraszewski oraz zaangażowana młodzież z pewnej parafii.

Na tym forum są też ludzie odcięci od stałego dopływu informacji z PL. Więc jak coś chciałeś przez to powiedzieć, to może tak, żeby bez długiego riserczu zrozumieć można? Bo u mnie szybki gugiel nic nie wykazał.

Czyli o co, w zasadzie? Kiedy ostatni raz w jakiejś sprawie między tobą a państwem państwo brało pod uwagę przekonanie KRK?

Po namyśle - nie chcę robić off-topu , wrzuć sobie na yt dialogi o ateizmie - szczególnie katolicką wersję cyrku Trumanillo w wykonaniu młodzieży zaangażowanej.

Cóż, najwyraźniej akurat oni traktują was tak, jak na to zasługujecie - czyli niepoważnie (w większości).

W liceum. Państwo, uosobione w nauczycielce zatrudnionej w szkole publicznej w charakterze plastyka, informatyczki i wychowawczyni poinformowało mnie, że żeby nie chodzić na religię muszę przynieść do szkoły informującą o tym i podpisaną przez rodziców karteczkę, przychylając się w ten sposób do opinii księdza, który wcześniej był oświadczył, iż tak to ma właśnie wyglądać.

Złożyłeś skargę do odpowiedniego organu, czy też ci się nie chciało?

Potraktuję ten post tak jak na to zasługuje -czyli niepoważnie (w całości)

W końcu udało sie i mojemu mężowi:-))) - wystąpił z KK również drogą administracyjną, czyli wysłał pocztą oświadczenie woli o wystąpieniu z KK i w odpowiedzi otrzymał nowe świadectwo chrztu z informacją: "Dn.... aktem formalnym wystąpił z KK". Do oświadczenia woli również załączył notarialne potwierdzenie autentyczności podpisu.

Gratulacje!
Czy dobrodziej robił problemy czy też bez zbędnej zwłoki odesłał odpowiedź?

Niebywałe osiągnięcie......