Bo Ty myślisz, że zasadniczym kryterium jest ilość, a nie jakość, stąd tak walczysz o każdy procent.

Chyba coś ci się pomerdało? Jest tu taki jeden, któremu wszystko jedno, czy katolik czci Boga, czy szatana. Ochrzczony - więc katolik. I dla niego tylko to się liczy. Więc ilość czy jakość?
Czy gdyby Kościołowi faktycznie zależało na jakości, a nie na ilości, to niemowlaki byłyby chrzczone?
Czy gdyby Kościołowi faktycznie zależało na jakości, a nie na ilości, to proboszczowie robiliby "apostatom włoskim" tyle problemów z ich "wystąpieniami po włosku", że aż to się musiało oprzeć o sądy administracyjne?

Zastanów się przez chwilę, zanim coś napiszesz... Bo naprawdę ręce opadają...

Jak to nie podaje? A skąd wziąłeś te 25%? Kościół sam prowadzi statystyki uczęszczających na Msze (czego przecież nie musi robić) i sam podaje je do wiadomości publicznej (czego też nie musi robić)..



Byłyby, bo ma to teologiczne uzasadnienie.

Mi ręce opadają jak ktoś pisze, że Kościołowi zależy na ilości, bo "chrzci niemowlęta" czy "utrudnia apostazję". To świadczy o tym, że taka osoba odnosi się do własnych wyobrażeń, bo nie ma pojęcia o tym, dlaczego np. chrzcimy dzieci. I zastanawiam się nad tym, czy osoba, która tak mówi, zdaje sobie sprawę z faktu, że proboszcz płaci podatek nie od liczby katolików, tylko od liczby wszystkich mieszkańców parafii...

Jakie uzasadnienie?
Oczywiście poza tym najskuteczniejszym, czyli "bo co ludzie powiedzą?"...

No i bardzo słusznie. Przecież w razie czego proboszcz jako sługa Boży ma zafajdany obowiązek obsłużyć duchowo każdego mieszkańca parafii, a nie tylko tych ochrzczonych. Czego jeszcze nie rozumiesz?

Polecam zapoznanie się z katolicką teologią, najlepiej zacząć od Katechizmu.

Na tym polega forum dyskusyjne, że człowiek się dowiaduje od innych, jak oni sami rozumieją np. uzasadnienie dla chrztu noworodków. Poczytać katechizm to każdy głupi potrafi i do tego nie trzeba się rejestrować na żadnym forum.

Chyba coś ci się pomerdało? Jest tu taki jeden, któremu wszystko jedno, czy katolik czci Boga, czy szatana. Ochrzczony - więc katolik. I dla niego tylko to się liczy. Więc ilość czy jakość?[/quote]
Dla Boga zawsze jakość, a w chrześcijaństwie wszelkie kryteria, odniesienia, tyczą Boga.



Sam sobie już odpowiedziałeś po co komu dokument apostazji....aby mieć czarno na białym dowód swej wyższości nad (pominę litanię epitetówy) wierzącymi, co Ty podkreślasz w co drugim poście.

Czytać a rozumieć....w domach wariatów też potrafią czytać.

Ale wątek jest nie o tym. O chrzcie noworodków jest na forum kilka wątków, z tego co pamiętam.

No i ten rodzaj argumentacji jest do zaakceptowania.

Gdybyś uważnie czytała ten wątek, to byś zauważyła, że sam pytam tutaj apostatkę, po co jej właściwie ta apostazja (czy tam "formalne wystąpienie z Kościoła" - jak zwał, tak zwał) - więc tym bardziej sam sobie na nic nie odpowiedziałem, bo sam na takową odpowiedź czekam.

Z mojego punktu widzenia jedynym działaniem, którego sens dostrzegam, jest przeciwdziałanie fałszowaniu rzeczywistości przez urzędy państwowe - patrz: nazywanie przez GUS ochrzczonych "wiernymi" oraz podawanie przez GUS procentowego udziału katolików w społeczeństwie jako bazę przyjmując zaniżoną liczbę wszystkich obywateli wyliczoną w nie wiadomo jaki sposób przez Kościół.

Sam wysłałem do proboszcza "oświadczenie o nienależeniu do Kościoła" z czystej ciekawości, żeby się przekonać, co może w tej sprawie zdziałać GIODO. A sam fakt, czy proboszcz zrobi jakąś adnotację w księdze chrztów, czy nie zrobi, "ani mnie ziębi, ani grzeje", bo nie należę do Kościoła, co jest tak naprawdę twierdzeniem równie prawdziwym i uprawnionym, jak twierdzenie Yarpena Z., że do Kościoła należę.

Bo jeśli Yarpen Z. święcie wierzy w to, że należę, choć ja uważam, że nie należę, to wolno mu w to wierzyć - na tym właśnie polega wolność sumienia i wyznania, czego zresztą kompletnie nie rozumie nawet GIODO, nakazując proboszczom wpisać do księgi chrztów w ich rozeznaniu kłamstwo, że doszło do wystąpienia z Kościoła, choć w sumieniu proboszcza nie doszło, bo proboszcz wierzy w to, że świstkiem papieru z Kościoła wystąpić nie można.

Wolność sumienia, czuowieku, polega na tym, że nikt ci nie będzie zabraniał wiary, że nie należysz do Kościoła katolickiego, bo tak sobie wymyśliłeś. Natomiast nie zmieni to w niczym faktu, że Twoja wiara o braku przynależności nie zmienia niczego w rzeczywistości, czyli tym, że dopóki z Kościoła nie wystąpisz, dopóty jesteś katolikiem.

A propos... GIODO już wyjaśniło kwestię niezgodności pomiędzy stanem opisywanym przez Ciebie ("nie należę do Kościoła"), a wyjaśnieniami proboszcza?

Wolno ci wierzyć, że należę do Kościoła, bo z niego nie wystąpiłem. A skoro już chcesz mieszać w to rzeczywistość, to niestety moja rzeczywistość nieco się różni od Twojej - jeśli nie potrafisz tego zrozumieć, to ja nic na to nie poradzę.
Jeszcze nie wyjaśniło. Wyjaśnia. Jak wyjaśni, to poinformuję o efektach. Cierpliwości.

Problem jest w tym, ze zgodnie z unijnymi wytycznymi, ochrona danych osobowych zalezy od tego, czy dana osoba nalezy do zwiazku religijnego. A to znowu implikuje, ze te przynaleznosc da sie okreslic obiektywnie. A nie tylko na podstawie subiektywnych odczuc apostaty (wersja JedenPosta) czy prywatnej wiary proboszcza.

Inaczej piszac: proboszcz moze wpisac do ksiegi chrztow obiektywny fakt dokonania apostazji. Prywatnie ksiadz moze sobie uwazac, ze nawet apostata jest katolikiem, ale faktu dokonania apostazji zaprzeczyc nie moze. I od tej chwili apostata bedzie dla niego "jak poganin albo celnik", zeby zacytowac klasyka.