Autor |
Wiadomość |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
Silva774 napisał(a): Moja wiara nie opiera si na jakimś konkretnym systemie... Po prostu z pomocą przyjaciółek zrozumiałam, że nie jest konieczna przynależność do jakiejś religii, czy uczestniczenie w jakichkolwiek...powiedzmy "rytuałach", aczkolwiek mam tu na myśli całokształt obrządków religijnych. Jedyne, co jest potrzebne, to uwierzyć i zaufać Bogu 
Za takie poglądy kilkaset lat temu KK spalił by Cię na stosie
Do dziś zresztą za takie poglądy grozi ekskomunika.
|
Śr sie 27, 2008 17:53 |
|
|
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
movsd napisał(a): Silva774 napisał(a): Moja wiara nie opiera si na jakimś konkretnym systemie... Po prostu z pomocą przyjaciółek zrozumiałam, że nie jest konieczna przynależność do jakiejś religii, czy uczestniczenie w jakichkolwiek...powiedzmy "rytuałach", aczkolwiek mam tu na myśli całokształt obrządków religijnych. Jedyne, co jest potrzebne, to uwierzyć i zaufać Bogu  Za takie poglądy kilkaset lat temu KK spalił by Cię na stosie  Do dziś zresztą za takie poglądy grozi ekskomunika.
A czy to ważne? Nawet nie przyjęłam bierzmowania, bo uznałam, że nie chcę deklarować swojej przynależności do Katolików ;P
|
Śr sie 27, 2008 17:56 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Silva774 to co piszesz ma sobie troche niekonsekwencji. Bo na podstawie czyichś relacji oraz własnych odczuć uwierzyłaś w Boga, tylko dlaczego akurat tak się ograniczyłaś do - Bóg jest miłością i nic więcej nie potrzeba. Skąd wiesz że tylko to wystarczy? Skąd wiesz że przyjaciółki mają racje, że tylko to wystarczy?
|
Śr sie 27, 2008 19:54 |
|
|
|
 |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
WIST napisał(a): Silva774 to co piszesz ma sobie troche niekonsekwencji. Bo na podstawie czyichś relacji oraz własnych odczuć uwierzyłaś w Boga, tylko dlaczego akurat tak się ograniczyłaś do - Bóg jest miłością i nic więcej nie potrzeba. Skąd wiesz że tylko to wystarczy? Skąd wiesz że przyjaciółki mają racje, że tylko to wystarczy?
A skąd ty wiesz, że to co jest opisane w Biblii wystarczy. To jest kwestia wiary - każdy ma rację, niczego nie da się obalić dowodami i logicznym rozumowanie.
|
Śr sie 27, 2008 20:00 |
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
WIST napisał(a): Silva774 to co piszesz ma sobie troche niekonsekwencji. Bo na podstawie czyichś relacji oraz własnych odczuć uwierzyłaś w Boga, tylko dlaczego akurat tak się ograniczyłaś do - Bóg jest miłością i nic więcej nie potrzeba. Skąd wiesz że tylko to wystarczy? Skąd wiesz że przyjaciółki mają racje, że tylko to wystarczy?
Bo Bóg prosi tylko o naszą miłość i zaufanie. Wystarczy Go przyjąć. Jeśli chodzi o to, jak w Niego uwierzyłam... Już od dłuższego czasu szukałam czegoś, co dałoby mi siłę i wiarę we własne siły. Próbowałam odnaleźć swoją wiarę. Ale dopiero kiedy porozmawiałam z przyjaciółkami, które są katoliczkami i naprawdę to "czują", pojęłam, że Bóg wcale nie musi być taki, jak Go przedstawia Kościół katolicki. Przecież Bóg nie jest jakimś surowym władcą żądającym bezwarunkowego posłuszeństwa.
Pytasz, skąd wiem, że to wystarczy. Po prostu to poczułam, kiedy się modliłam. Kiedy z Nim rozmawiałam. Zrozumiałam, że On przez cały czas na mnie czekał. Cały czas czekał, aż zrozumiem, jak bardzo Go potrzebuję.
Poza tym ktoś mądry kiedyś powiedział, że po śmierci każdy otrzyma to, w co wierzył za życia. A oprócz tego nieważne w co się wierzy, jeżeli tylko daje to siłę.
|
Śr sie 27, 2008 20:06 |
|
|
|
 |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
Silva774 napisał(a): Bo Bóg prosi tylko o naszą miłość i zaufanie.
Czy Bóg osobiście zwrócił się do Ciebie z prośbą o miłość i zaufanie?
Czy też wydaje Ci się ktoś taki istnieje i o to prosi?
|
Śr sie 27, 2008 20:10 |
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
movsd napisał(a): Silva774 napisał(a): Bo Bóg prosi tylko o naszą miłość i zaufanie. Czy Bóg osobiście zwrócił się do Ciebie z prośbą o miłość i zaufanie? Czy też wydaje Ci się ktoś taki istnieje i o to prosi?
Powiem Ci, że Twoje wypowiedzi wywołują na mojej twarzy coraz szerszy uśmiech. I to szczery uśmiech  Bo Twoje rozumowanie bardzo przypomina mi moje rozumowanie. Jedyna różnica polega na tym, że ja dopuszczam mistycyzm. Dopuszczam istnienie zjawisk niewytłumaczalnych przez naukę. Chociaż z drugiej strony jestem niesamowitą analityczką, która lubi wszystko rozkładać na części pierwsze i wyjaśniać w sposób racjonalny  Problem tkwi w tym, że są rzeczy, które można, czy nawet trzeba traktować racjonalnie, ale są także sprawy, których wręcz nie da się załatwić chłodną logiką
Hmm... i powiedzmy, że nie tyle wydaje mi się, że ktoś taki istnieje i o to prosi, ale wierzę, że ktoś taki istnieje i o to prosi  Dlaczego tak się wzbraniasz przed wszystkim, czego nie da się wyjaśnić naukowo?
Pozdrawiam 
|
Śr sie 27, 2008 20:17 |
|
 |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
Silva774 napisał(a): Dlaczego tak się wzbraniasz przed wszystkim, czego nie da się wyjaśnić naukowo? Pozdrawiam 
Bo kojarzy mi się to z homeopatią, czczeniem kamienia z Atlantydy, skrzatami innymi słowy z całą masą szarlatanów, którzy z ludzkiej ignorancji zrobili sobie źródło utrzymania.
Nigdy, ale to nigdy nie spotkałem się czymś czego nawet teoretycznie nie można by wyjaśnić chłodnie i logicznie.
|
Śr sie 27, 2008 20:31 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
movsd
Ani nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ani to co napisałem nie było do Ciebie.
Silva774
Rozumiem jednak że koleżanki Katoliczki kótre naprawde to czują nie negują nauki Kościoła, a to tylko Twoje podejście które tutaj reprezentujesz?
Wiara jest podstawą, ale wielu ludzi twierdzi że coś poczuło, że Bóg jest właśnie taki jakim oni go odczuwają. Problem w tym że zarówno Mahomet czuł Boga po swojemu, czuły go Siostry zakonne które znamy ze słynnej sprawy z Kazimierza Dolnego, każdy po swojemu czuł Boga, każdy myśli że ma racje, każdy inaczej. Kto ma obiektywną rację? Bo mnie iluzje nie interesują jeśli mam być szczery.
Pozatym co to znaczy "pojęłam" że Bóg nie musi być taki jak się Go przedstawia w Kościele Katolickim?
W gruncie rzeczy skąd wiesz jaki jest Bóg, na czym się opierasz? Tylko na przeczuciu, bo jeśli tak to jest to za mało. Wszyscy mamy przeczucia, było by dziwnym gdyby Bóg pozostawił sprawę wiary subiektywnemu odczuciu, a każdy ma je inne. Wierzysz zatem w Boga sprzeczności a może nawet kłamstwa?
Natomiast to że Go odczułaś w modlitwie to dobrze, tylko czy napewno odczułaś to czego On w pełni od Ciebie chce? Pytam tak naprawde o to czy nie przyjęłaś powłania, odrzucając zarazem inne ważne rzeczy jak Kościół bo jesteś do niego np. uprzedzona? Czemu uznałaś że wiara tak, ale wszystko inne nie?
Cytuj: Poza tym ktoś mądry kiedyś powiedział, że po śmierci każdy otrzyma to, w co wierzył za życia. A oprócz tego nieważne w co się wierzy, jeżeli tylko daje to siłę.
Bez przekory, ale nie ma tu żadnej mądrości. Poprostu przyjęłaś zdanie które Ci odpowiadało, może z uwagi na jego elastyczność, bo jak co to Bóg się nie liczy, ale to co daje nam subiektywne odczucie. Nie mogę się z tym zgodzić, to czynienie z z Boga podrzędnego obiektu wiary, środek a nie cel. Jeśli masz Boga w sercu nie poniżaj Go takimi przekonaniami.
|
Śr sie 27, 2008 20:43 |
|
 |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
WIST napisał(a): movsd Ani nie odpowiedziałeś na moje pytanie, ani to co napisałem nie było do Ciebie.
przepraszam, jakoś tak spontanicznie wypaliłem 
|
Śr sie 27, 2008 21:00 |
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
WIST napisał(a): Silva774 Rozumiem jednak że koleżanki Katoliczki kótre naprawde to czują nie negują nauki Kościoła, a to tylko Twoje podejście które tutaj reprezentujesz? Dokładnie tak, często nawet zdarza nam się posprzeczać o niektóre elementy wiary, takie jak homoseksualizm, czy kwestia duszy i zwierząt. WIST napisał(a): Wiara jest podstawą, ale wielu ludzi twierdzi że coś poczuło, że Bóg jest właśnie taki jakim oni go odczuwają. Problem w tym że zarówno Mahomet czuł Boga po swojemu, czuły go Siostry zakonne które znamy ze słynnej sprawy z Kazimierza Dolnego, każdy po swojemu czuł Boga, każdy myśli że ma racje, każdy inaczej. Kto ma rację? Tego nie da się rozstrzygnąć. Niektóre przejawy wiary wymykają się spod kontroli, przechodzą w coś niezdrowego, ale to zdarza się dość rzadko. Wiara i obraz Boga są inne dla każdego człowieka. To subiektywne odczucia przejawiające się inaczej u każdego. WIST napisał(a): Pozatym co to znaczy "pojęłam" że Bóg nie musi być taki jak się Go przedstawia w Kościele Katolickim? W gruncie rzeczy skąd wiesz jaki jest Bóg, na czym się opierasz? Tylko na przeczuciu, bo jeśli tak to jest to za mało. Wszyscy mamy przeczucia, było by dziwnym gdyby Bóg pozostawił sprawę wiary subiektywnemu odczuciu. Dawniej odrzucałam Boga, bo nie dopuszczałam do siebie myśli, że można Go wyznawać nie uznając sakramentów i Kościoła. Teraz wiem, że jest inaczej. To znaczy... No właśnie. Zapewne większość pytań i zarzutów bierze się stąd, że z tego, co piszę wynika, że wierzę w tego konkretnego Boga, którego przedstawia Kościół i Pismo Święte, tego z Niebem i Piekłem itd., ale tak nie jest. Dla mnie Bóg to po prostu Bóg, a każda religia wiąże z Nim jakieś dodatkowe sprawy, jak na przykład zasady moralne, rytuały, sakramenty, czy kult typu mohery. Po prostu chodzi o to, że wszyscy wierzymy w jednego Boga, jednak pod różnymi imionami, pod różnymi postaciami, zadawszy mu w każdej kulturze inne cechy... To tak w skrócie. Mam nadzieję, że piszę w miarę zrozumiale? WIST napisał(a): Natomiast to że Go odczułaś w modlitwie to dobrze, tylko czy napewno odczułaś to czego On w pełni od Ciebie chce? Pytam tak naprawde o to czy nie przyjęłaś powłania, odrzucając zarazem inne ważne rzeczy jak Kościół bo jesteś do niego np. uprzedzona? Kościół to tylko ludzie. Ja nie wierzę w ludzi. Wierzę w Boga. Powiedzmy, że nie uznaję "kultu" księży i całej instytucji, czy może raczej państwa kościelnego obejmującego wyznawców na całym świecie. To wszystko jest zbyt płynne i zależne od chwilowego widzimisię aktualnego papieża. Raz stwierdza się, że palenie heretyków jest ok, innym razem przepraszają za całe zajście (po kilku wiekach) i przyznają, że to wcale nie byli heretycy. Albo stwierdzenie (przepraszam za jakiekolwiek przekręcenia) "Zabijajcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich"... Miałam okazję obserwować jak najbardziej ludzką stronę kapłanów i coraz mniej wierzę w to, by więcej niż 20% ludzi szło do seminarium z powodu powołania. Powtarzam jeszcze raz: to są tylko ludzie, a ja ludzi nie zamierzam czcić. WIST napisał(a): Cytuj: Poza tym ktoś mądry kiedyś powiedział, że po śmierci każdy otrzyma to, w co wierzył za życia. A oprócz tego nieważne w co się wierzy, jeżeli tylko daje to siłę. Bez przekory, ale nie ma tu żadnej mądrości. Poprostu przyjęłaś zdanie które Ci odpowiadało, może z uwagi na jego elastyczność, bo jak co to Bóg się nie liczy, ale to co daje nam subiektywne odczucie. Nie mogę się z tym zgodzić, to czynienie z z Boga podrzędnego obiektu wiary, środek a nie cel. Jeśli masz Boga w sercu nie poniżaj Go takimi przekonaniami.
Być może masz rację, ale chodziło mi głównie o to, że każdy człowiek, bez względu na wyznanie, za wierność Bogu - bez względu pod jaką postacią i na jakich zasadach Go wyznaje - otrzyma po śmierci należytą nagrodę. Dlaczego od razu sądzić, że tą nagrodą będzie Niebo? Skąd pewność, że to katolicy wierzą w tego jedynego prawdziwego Boga? Dopuszczam różne możliwości, jako, że sama nie jestem katoliczką.
|
Śr sie 27, 2008 21:07 |
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
Wybacz movsd, zapomniałam o Tobie
movsd napisał(a): Silva774 napisał(a): Dlaczego tak się wzbraniasz przed wszystkim, czego nie da się wyjaśnić naukowo? Pozdrawiam  Bo kojarzy mi się to z homeopatią, czczeniem kamienia z Atlantydy, skrzatami innymi słowy z całą masą szarlatanów, którzy z ludzkiej ignorancji zrobili sobie źródło utrzymania. Nigdy, ale to nigdy nie spotkałem się czymś czego nawet teoretycznie nie można by wyjaśnić chłodnie i logicznie.
Tak naprawdę to ja przyjmuję wszystko, co niewytłumaczalne za możliwe. Na przykład wierzę w Nessie, Atlantydę i masę innych różnych dziecinnych historyjek typu El Chupacabra  Ale prawdą jest, że bez takich niesamowitych historii i bajek, które jednak w głębi ducha część ludzi wierzy, świat byłby szary i smutny... A przynajmniej ja tak uważam 
|
Śr sie 27, 2008 21:11 |
|
 |
movsd
Dołączył(a): Wt sie 05, 2008 12:15 Posty: 815
|
Silva774 napisał(a): Tak naprawdę to ja przyjmuję wszystko, co niewytłumaczalne za możliwe. Na przykład wierzę w Nessie, Atlantydę i masę innych różnych dziecinnych historyjek typu El Chupacabra
Nasze światopoglądy są na dwóch przeciwległych biegunach 
|
Śr sie 27, 2008 21:31 |
|
 |
Silva774
Dołączył(a): Śr sie 27, 2008 12:48 Posty: 34
|
movsd napisał(a): Silva774 napisał(a): Tak naprawdę to ja przyjmuję wszystko, co niewytłumaczalne za możliwe. Na przykład wierzę w Nessie, Atlantydę i masę innych różnych dziecinnych historyjek typu El Chupacabra Nasze światopoglądy są na dwóch przeciwległych biegunach  Oj, nie czytałeś tego, co napisałam wcześniej  Cytuj: Dopuszczam istnienie zjawisk niewytłumaczalnych przez naukę. Chociaż z drugiej strony jestem niesamowitą analityczką, która lubi wszystko rozkładać na części pierwsze i wyjaśniać w sposób racjonalny Suszę zęby Problem tkwi w tym, że są rzeczy, które można, czy nawet trzeba traktować racjonalnie, ale są także sprawy, których wręcz nie da się załatwić chłodną logiką
Czy ludzi naprawdę tak rzadko spotykają się z taką dwubiegunowością? Przecież każdy medal ma dwie strony... Ja popieram obie z nich  Uwielbiam racjonalne i logiczne myślenie, ale też nie gardzę bujną wyobraźnią i "upiększaniem" świata  Oczywiście ma to z Bogiem niewiele wspólnego, chodzi mi jedynie o to, że mam dość szeroki zakres myślenia i nierzadko zdarza mi się mieć wzajemnie sobie przeczące poglądy  Ale tak to już jest ;P
|
Śr sie 27, 2008 21:43 |
|
 |
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Cytuj: Tego nie da się rozstrzygnąć. Niektóre przejawy wiary wymykają się spod kontroli, przechodzą w coś niezdrowego, ale to zdarza się dość rzadko. Wiara i obraz Boga są inne dla każdego człowieka. To subiektywne odczucia przejawiające się inaczej u każdego. Rzecz w tym że nie są ważne nasze wyobrażenia, ale to co Bóg sam o sobie mówi. U nas to dośc proste, Bóg wiedząc o naszych ograniczeniach, zszedł pod postacią ludzką na ziemię, sam stał się takim samym jak my człowiekiem, który wyglądał jak my, mówił jak my i przedstawił wielkiego potężnego Boga, tak aby było to zrozumiałe dla ludzi do których mówił. To jest wręcz banalne, a zarazem rewelacyjne. Nie ma tu miejsca na czyjeś przeczucia, jak sama stwierdziłaś mylne, a co za tym idzie niegodne poświęcania im uwagi, wierzenia w nie. Cytuj: Dawniej odrzucałam Boga, bo nie dopuszczałam do siebie myśli, że można Go wyznawać nie uznając sakramentów i Kościoła. Teraz wiem, że jest inaczej. To znaczy... No właśnie. Zapewne większość pytań i zarzutów bierze się stąd, że z tego, co piszę wynika, że wierzę w tego konkretnego Boga, którego przedstawia Kościół i Pismo Święte, tego z Niebem i Piekłem itd., ale tak nie jest. Dla mnie Bóg to po prostu Bóg, a każda religia wiąże z Nim jakieś dodatkowe sprawy, jak na przykład zasady moralne, rytuały, sakramenty, czy kult typu mohery. Po prostu chodzi o to, że wszyscy wierzymy w jednego Boga, jednak pod różnymi imionami, pod różnymi postaciami, zadawszy mu w każdej kulturze inne cechy... To tak w skrócie. Mam nadzieję, że piszę w miarę zrozumiale? To dla mnie raczej zrozumiałe. Natomiast to nie są dodatkowe elementy. To wszystko wynika bezpośrednio z wiary w to że Bóg jest. Bóg przenika każdą sferę naszej rzeczywistości, a zatem mamy etykę, święta, zasady. Tego nie da się uniknąc, zostac prz religii samej tylko miłości. Z tej miłości wszystko inne wynika. Nie muszisz przyjmowac wizji Katolickiej, ale siłą rzecz jakąś swoją musisz mieć, a to wynika z samego faktu wiary w Boga. Nie widzę sensu w tym aby ludzie wszyscy wierząc w cokolwiek i jakkolwiek wierzyli w Boga skutecznie. Co to znaczy skutecznie? To znaczy że albo uznajemy wszelkie objawienia za fałszywe, a zatem sama wiara w Boga jest tutaj wątpliwa, albo dochodzimy do wniosku że Bóg to kłamca. Cytuj: Kościół to tylko ludzie. Ja nie wierzę w ludzi. Wierzę w Boga. Powiedzmy, że nie uznaję "kultu" księży i całej instytucji, czy może raczej państwa kościelnego obejmującego wyznawców na całym świecie. To wszystko jest zbyt płynne i zależne od chwilowego widzimisię aktualnego papieża. Raz stwierdza się, że palenie heretyków jest ok, innym razem przepraszają za całe zajście (po kilku wiekach) i przyznają, że to wcale nie byli heretycy. Albo stwierdzenie (przepraszam za jakiekolwiek przekręcenia) "Zabijajcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich"... Miałam okazję obserwować jak najbardziej ludzką stronę kapłanów i coraz mniej wierzę w to, by więcej niż 20% ludzi szło do seminarium z powodu powołania. Powtarzam jeszcze raz: to są tylko ludzie, a ja ludzi nie zamierzam czcić.
Ja też nie oddaje ludziom boskiej czci. Natomiast to o czym mówisz to rzecz która dla mnie jest szalenie skomplikowana. Wchodza w to kwestie społeczne i gospodarcze, oraz polityczne, dopiero potem światopoglądowe. Różni ludzie obalają pewne twierdzenia, czy to co do powszechności zjawiska, czy co do tego kto najwięcej palił. Podkreśla się też to że nikt nie zabijał tak o, był proces była szansa na uniknięcie wyroku, co innego że przez wyrzeknięcie się oficjalnie przekonań. Natomiast w Twoim rozumowaniu upatruje błąd. Rozciągasz czyny ludzi, słowa jedengo człowieka, na cały Kościół. A to nie jest ze sobą tożsame. Równie dobrze mogę Ciebie oskarżyć że na 100% czasem zrobisz coś złego, ale czy to dla mnie arguemnt podwazający Twoje przekonania? Napewno nie sztandarowy, bo rozumiem że co innego przekonania a co innego zwykłe ludzkie niedoskonałości. Jasne że palenie ludzi to nie jest takie nic, ale jeśli szukasz miejsca idealnewgo gdzie ludzie są idealni to nigdzie takiego nie znajdziesz. Ocenianie Kościoła jako całości, przez pryzmat wydarzeń, tak niekiedy niejednoznacznych jest bardzo krzywdzące.
Nikt kto zwie się Katolikiem, kto zna swoją wiarę nie czci żadnego człowieka, no może poza Jezusem.
Pozatym Katolicy opierają się nie na domysłach, lecz na konkretnych bożych objawieniach. Możesz uznać je za fałszywe itd. ale nie możesz powiedzieć że tak poprostu nie mamy podstaw do twierdzeń takich jakie reprezentujemy. Czy i Ty możesz przeciwestawić mojej wierze podobne pewniki? Objawienie to jednak nie przeczucie. Oczywiście każde z nas może odrzucić wartość ja porzeczucia, Ty objawienia, ale ranga jednogo i drugiego jest nieporównywalna.
|
Śr sie 27, 2008 22:23 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|