Jaki jest ateistyczny sens istnienia?
| Autor |
Wiadomość |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Altamis89 napisał(a): Przestań... akurat ja nie "katolikuje", tylko odnalazłam Pana. I życzę Ci tego samego. Tylko Jezus może wypełnić pustą duszę. Ja się o tym przekonałam. smycz wystarczająco długa?
obroża nie pije?
to zadziwiające jak wielu ludzi pragnie nad sobą bata...
|
| N paź 12, 2008 12:58 |
|
|
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Dagon napisał(a): Altamis89 napisał(a): Przestań... akurat ja nie "katolikuje", tylko odnalazłam Pana. I życzę Ci tego samego. Tylko Jezus może wypełnić pustą duszę. Ja się o tym przekonałam. smycz wystarczająco długa? obroża nie pije? to zadziwiające jak wielu ludzi pragnie nad sobą bata...
Ot i cała kwintesencja dyskusji
- Altamis postrzega ateistów jako "szarych, nudnych i wciąż narzekających na życie" - choc wystarczy włączyc toruńskie radio i narzekaczy katolików mamy skolko ugodno.
- Dagon aby uzasadnić sens życia ateisty musi dowalić wierzącym, sprowadzając ich do roli niewolników.
Wychodzi na to, ża cała ta dyskusja jest bez sensu.
|
| N paź 12, 2008 13:08 |
|
 |
|
Altamis89
Dołączył(a): So paź 11, 2008 10:14 Posty: 36
|
To, co Ty nazywasz batem, dla mnie jest drogowskazem. Trzeba tylko trochę pokory.
Nawiązując do tematu - większość ateistów ma zaufanie do nauki. Ale oczywiście nie biorą zjawiska twórczości naukowej w całokształcie, tylko wycinają parę odkryć i kładą je na ołtarzu zwanym "Nauką", cokolwiek by to dla nich znaczyło.
To klasyczny przykład zubożenia. Ateiści nigdy nie poznają smaku pasji i namiętności w prowadzeniu badań naukowych. Wszystkich bowiem naukowców ożywia ten sam nurt (no chyba że ci z III Rzeszy, ale tych nie liczę) - nurt określający wiarę w przyszłość. A to już jest religia, swoisty rodzaj mistyki.
Jeżeli chcę być sprytną chrześcijanką, to nie tylko zauważę te starania legionu naukowców ku budowaniu lepszej Ziemi, ale przypomnę sobie słowa Jezusa: "...aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty mnie posłał." (J 17; 21)
Widzę więc religijną wartość badań naukowych. To jest już pole do dyskusji pomiędzy chrześcijanami a ateistami.
_________________ My life for the Christ!
|
| N paź 12, 2008 13:11 |
|
|
|
 |
|
Angella
Dołączył(a): N paź 12, 2008 5:49 Posty: 18
|
Uważasz, że Twój Jezus potrzebuje badań naukowych?
Hmm... nigdy nie spojrzałam jeszcze na jednoczącą wartość wysiłku naukowego. No w sumie byłabym głupia... to chyba jej podstawowa wartość.
A więc traktujesz Chrystusa w wymiarze ogólnoziemskim i sądzisz, że mamy szansę się kiedyś zjednoczyć wokół nauki i Chrystusa jednocześnie?
jakoś trudno mi w to uwierzyć...
|
| N paź 12, 2008 13:16 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
strasznie pielesisz
ale takie twoje prawo. jeśli byś miał przestać to by ci się niebo na głowę zwaliło.
a naukowcem wytrawnym to nie jakaś "wiara w przyszłość"(??)powoduje tylko ciekawość.
|
| N paź 12, 2008 13:18 |
|
|
|
 |
|
Altamis89
Dołączył(a): So paź 11, 2008 10:14 Posty: 36
|
Może kiedyś była to ciekawość... wtedy kościół wierzył, że ziemia jest centrum wszechświata. Ale nie dzisiaj. Po to tworzy się zespoły ludzi i po to pracuje się grupą aby każdy wniósł coś niezniszczalnego, coś, co będzie miało wpływ na przyszłość. Tak mi się wydaje. A ciekawość jest jak najbardziej na miejscu.
Nauka zbliża nas do poznania Natury. Ale robi też coś jeszcze, jak gdyby "podświadomie" - łączy nas w jedno wytyczając nam wspólny cel. Tym celem jest Ziemia. Ja wierzę mocno, że Chrystusowi zależy na tym. Bo inaczej po co by zstępował z niebios jeśli nie po to, by ukazać nam wartość naszej planety? To tutaj jest nasze pole działania. Ewolucja doprowadziła materię do stanu samoświadomości. Jesteśmy zatem współpracownikami Boga w dziele stworzenia. Panowie ateiści niewiele o tym wiedzą... no chyba że deklarują się ideologią materializmu dialektycznego. Wolę już z takimi ludźmi rozmawiać, niż ze zwykłymi "zamiataczami-po-dywan".
_________________ My life for the Christ!
|
| N paź 12, 2008 13:45 |
|
 |
|
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Tak czytam, czytam i nie rozumiem co chcesz osiągnąć rzucając bezpodstawne zarzuty. Piszesz, że my to, my tamto, a skąd to wiesz?
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
| N paź 12, 2008 13:49 |
|
 |
|
Altamis89
Dołączył(a): So paź 11, 2008 10:14 Posty: 36
|
Udowodnij, że jest inaczej. Sama byłam kiedyś ateistką, więc po części mówię z autopsji.
_________________ My life for the Christ!
|
| N paź 12, 2008 13:58 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Altamis89 napisał(a): Ale oczywiście nie biorą zjawiska twórczości naukowej w całokształcie, tylko wycinają parę odkryć i kładą je na ołtarzu zwanym "Nauką", cokolwiek by to dla nich znaczyło..  ? O czym Ty wogóle piszesz? Altamis89 napisał(a): To klasyczny przykład zubożenia. Ateiści nigdy nie poznają smaku pasji i namiętności w prowadzeniu badań naukowych. Wszystkich bowiem naukowców ożywia ten sam nurt (no chyba że ci z III Rzeszy, ale tych nie liczę) - nurt określający wiarę w przyszłość. A to już jest religia, swoisty rodzaj mistyki. Nauka - mistyka? Ateiści nigdy nie poznają smaku pasji i namiętności? Jak do tego doszłaś? Zajmujesz się psychologią ateistów czy po prostu Stawiasz znak równości między 'Cogito' i 'Credo'? Altamis89 napisał(a): Nauka zbliża nas do poznania Natury. Ale robi też coś jeszcze, jak gdyby "podświadomie" - łączy nas w jedno wytyczając nam wspólny cel. Tym celem jest Ziemia. Ja wierzę mocno, że Chrystusowi zależy na tym. Bo inaczej po co by zstępował z niebios jeśli nie po to, by ukazać nam wartość naszej planety? To tutaj jest nasze pole działania. Ewolucja doprowadziła materię do stanu samoświadomości. Jesteśmy zatem współpracownikami Boga w dziele stworzenia. Panowie ateiści niewiele o tym wiedzą... no chyba że deklarują się ideologią materializmu dialektycznego. Wolę już z takimi ludźmi rozmawiać, niż ze zwykłymi "zamiataczami-po-dywan".
W poprzednim poście niejako 'przypadkowo' napominasz o III Rzeszy, a teraz stawiasz alternatywę - albo ciemni albo marksiści.
Nauka wytycza nam cel. Ewolucja doprowadza do stanu samoświadomości. W to wszystko wplatasz boski cel i przechodzisz znowu do ociemniałych ateistów którzy tego nie wiedzą. Tymczasem jest to tylko twoje własne zdanie, co za tym idzie? Po prostu uważasz, ze wszyscy którzy się z tobą nie zgadzają są 'BE'. Nie widze sensu dalszej polemiki z Tobą.
|
| N paź 12, 2008 14:08 |
|
 |
|
Altamis89
Dołączył(a): So paź 11, 2008 10:14 Posty: 36
|
Ja nie mówię że jesteście "Be"...
Pogadajmy o konkretach.
1. Czego oczekujecie od świata?
2. Czy ten świat was zadowala?
3. Czy można go zmienić?
4. Czy chcecie go zmienić?
5. Co byście zrobili, żeby go zmienić?
Parę pytań - parę odpowiedzi. Za resztę nie płacę.
_________________ My life for the Christ!
|
| N paź 12, 2008 14:30 |
|
 |
|
zelazecko
Dołączył(a): N paź 12, 2008 13:05 Posty: 45
|
Myślę że doczesny. I to też trzeba szanować
|
| N paź 12, 2008 15:12 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Altamis89 napisał(a): Ja nie mówię że jesteście "Be"...
Pogadajmy o konkretach.
1. Czego oczekujecie od świata? 2. Czy ten świat was zadowala? 3. Czy można go zmienić? 4. Czy chcecie go zmienić? 5. Co byście zrobili, żeby go zmienić?
Parę pytań - parę odpowiedzi. Za resztę nie płacę.
ale egocentryzm.
|
| N paź 12, 2008 15:48 |
|
 |
|
dobry_dziekan
Dołączył(a): Pt lis 03, 2006 17:17 Posty: 1479
|
Altamis89 napisał(a): Udowodnij, że jest inaczej. Sama byłam kiedyś ateistką, więc po części mówię z autopsji.
Dowód? Przeczytaj na ten przykład kilka postów wyżej.
Jeżeli nie byłaś szczęśliwa będąc ateistką, to cieszę się, że przestałaś nią być. Słuchaj, postępujesz trochę jak wyznawcy niektórych sekt, którzy najpierw przekonują Cię na upartego, że choć masz kochającą rodzinę, świetną pracę, fajne hobby, to nie jesteś szczęśliwy, by później zalać swoimi poglądami.
Nie masz pojęcia jacy ludzie są szczęśliwi prócz nich samych.
_________________ "Mówią, że niepełna wiedza jest rzeczą niebezpieczną, ale jednak nie tak złą, jak całkowita ignorancja." T. Pratchett
|
| N paź 12, 2008 15:52 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Sam sens życia jest tworem, wyodrębnionym i sprecyzowanym przez człowieka. To więc człowiek będzie sam decydował co będzie tym sensem.
Dzielenie tu ateistów i teistów jest błędem. Każdy sam nadaje sobie sens - także teista, gdy wybiera sens oparty na bogu.
Wielu teistów zaś może nadać swojemu życiu taki sens, jakby w boga nie wierzyli - nie będzie on tu sprawą decydującą.
Sądzę, że gdyby zbadać katolików w Polsce (prawdziwych a nie formalnych) to okazałoby się, że bardzo niewielu z nich sens swojego życia widzi w bogu czy sprawach religijnych.
Atei_ napisał(a): W innym już tak. Miłość, czy nawet zaufanie moim zdaniem jest wiarą,
Niektóre katolickie autorytety twierdzą jednak, że ateiści nie są zdolni do jakiejkolwiek miłości itp.
|
| N paź 12, 2008 17:08 |
|
 |
|
Angella
Dołączył(a): N paź 12, 2008 5:49 Posty: 18
|
Dobra. Ateiści żyją, katolicy żyją, i tych i tych czeka śmierć.
Kończę temat.
|
| N paź 12, 2008 17:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|