eMiSiA - napiszę w ten sposób: mam za sobą podobne doświadczenia, nie z ojcem co prawda, ale z matką. Też miałam wtedy w sobie wiele gniewu i nienawiści, też usłyszałam wiele przykrych słów i dowiedziałam się, że jestem dla najbliższej mi osoby zawadą i przeszkodą. Bolało, i to mocno.
Najważniejsze, co mi wtedy pomogło - wyciszenie. Kiedy emocje opadły, zdałam sobie sprawę, że wieczne gryzienie się z tamtymi słowami nic nie daje. Postarałam się przywołać w pamięci dobre chwile, jakie spędzałam z matką, pozytywne momenty z dzieciństwa, wszystko, co tylko mogłam pozbierać. To pomogło mi przełamać tę pierwszą, najgorszą gorycz.
Napisałaś:
Cytuj:
Zawalił się mój świat. Mój mały światek.
Też przez to przechodziłam, ale na dłuższą metę ciężko jest żyć tylko we własnym, małym światku. Dopiero, kiedy otworzyłam się na innych ludzi, udało mi się odkryć, że oni także mają problemy, czasem przeżywają tak trudne chwile, że moje własne kłopoty stają się przy tym malutkie. Wtedy naprawdę przestałam przywiązywać wagę do przykrych słów, jakie ktoś rzuca mi w gniewie.
Tak jest do teraz. Jeśli słyszę, że zbiera się na burzę, zwyczajnie staram się nie przywiązywać wagi do złych słów. Nie pozwalam, by mnie raniły, a jeśli jest mi naprawdę źle, zwierzam się przyjaciółce lub pamiętnikowi - to dobry sposób na przyjrzenie się swoim emocjom z zewnątrz. Wiara też mi pomaga, ale nie zamykam się w niej, nie traktuję jej jako ucieczki przed rzeczywistością, która mnie otacza. Nie można chować się w skorupce.
Z całego serca życzę Ci, żeby w Twoim życiu się poukładało, żebyś dała sobie radę z trudnościami, jakie Cię spotykają. Przede wszystkim jednak życzę Ci otwarcia na świat, na ludzi, na wszystkie piękne doświadczenia, jakie niesie każdemu życie. Trwaj w swojej wierze, czerp z niej siłę oraz pogodę ducha, i uwierz w to, że - będzie dobrze.
P.S. W trudnych chwilach moja koleżanka, mocno wierząca, sięga często do twórczości ks. Twardowskiego. Więc nie zaszkodzi też wspomnieć o tym sposobie na przełamanie złego czasu
