Jestem wierzący a nie praktykujący
Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
Johnny99 napisał(a): To są po prostu ateiści niepraktykujący. Ateista niepraktykujący to taki, który nie wierzy w Boga, ale nie praktykuje niewiary, tzn. chodzi do Kościoła, bierze ślub kościelny, chodzi do spowiedzi, przyjmuje księdza po kolędzie, niesie dziecko do chrztu itd. I rzecz jasna jest w tym tyle samo sensu, co w niepraktykującej wierze. Eeee, trochę tu różnicy jest...
A jak pojedziesz na antypody i przy tubylczym ognisku tańczysz taniec przebłagalny wobec Ducha Gór, to czujesz się być fałszywym?
Ateista w kościele ma tak samo: bo tradycja, bo rodzina ....
|
Śr kwi 01, 2009 14:14 |
|
|
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Ateista w kościele ma tak samo: bo tradycja, bo rodzina ....
No i co z tego ? Niepraktykujący katolicy też pewnie mają swoje powody. Dla przykładu: katolik pojechał na studia, a tam w akademiku sami ateiści, więc przestał praktykować, żeby się nie wyróżniać. Ma powód ? Ma. Jest w takiej wierze sens ? Nie ma.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr kwi 01, 2009 14:39 |
|
 |
jogurt
Dołączył(a): Śr lut 04, 2009 14:35 Posty: 174
|
Tyle, że takiego studenta nie spotka obgadywanie po kątach, odrzucenie ze strony bliskich, wieczne wyrzucanie rzekomej głupoty etc. kiedy pójdzie do kościoła.
Z rodziną i bliskimi problem jest taki, że nie potrafią uszanować wyboru (rzekomo wolnego) człowieka, wciąż trują o tym, że jeszcze masz czas się nawrócić itp... A swym dzieciom dają wręcz "bana" na komputer/muzykę/telewizję itd. jeżeli nie będą chodzić do kościoła.
Czy zatem jedno i drugie jest tym samym? Czy ateista idący do kościoła rzeczywiście jest taki sam jak "niepraktykujący katolik"? Pomyśl- jesteś uzależniony od rodziców (bo np. dostajesz od nich trochę kasy na studia) i otrzymujesz od nich wyraźną (choć nie powiedzianą wprost) informację- przestaniesz wierzyć*- nie wyślemy ci kasy. Albo jesteś w liceum, w Boga nie wierzysz od dobrych 4-5 lat, a rodzice i tak każą Ci chodzić do kościoła i urządzają pogawędki o dobroci Boga, o Twoim zaślepieniu i głupocie itp., pomimo, że już się jasno na ten temat wypowiedziałeś. A gdy próbujesz stawiać na swoim- zabraniają Ci na przykład spotykać się z przyjaciółmi. I co? Rzeczywiście jedno i drugie to to samo? Myślisz, że ateiści chodzą do kościoła z własnej woli?
*Kij z tym, że nie wierzysz już od 10 lat, ale co tam. 
|
Śr kwi 01, 2009 15:10 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Johnny99 napisał(a): No i co z tego ? Niepraktykujący katolicy też pewnie mają swoje powody. Dla przykładu: katolik pojechał na studia, a tam w akademiku sami ateiści, więc przestał praktykować, żeby się nie wyróżniać. Ma powód ? Ma. Jest w takiej wierze sens ? Nie ma. Ja nie mówię, że katolik nie ma powodów do swoich poczynań. Zgadzam się z Tobą , że nie ma sensu w wierze , kiedy się nie wierzy.
Zwracam tylko po raz kolejny uwagę, na różnicę postaw. Jeśli ateista nawet spowiada się (?!) to oszukuje tylko, powiedzmy rodzinę, żeby mu tyłka nie truła. Wierzący, który nie popiera zasad swojej wiary oszukuje siebie, swojego boga (??!!) - w ogóle horror!
|
Śr kwi 01, 2009 15:10 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
@Jogurt: ten wątek nie jest o martyrologii ateistów, tylko o sensowności niepraktykowania.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr kwi 01, 2009 15:16 |
|
|
|
 |
djdomin
Dołączył(a): Pn lip 11, 2005 11:48 Posty: 821
|
 Re: Jestem wierzący a nie praktykujący
karolina1903 napisał(a): Witam wszystkich serdecznie. Stwierdzenie w temacie nie tyczy się mojej osoby. Chciałąbym się jednak poznać wasze zdanie na temat "jestem wierzący, a niepraktykujący. Dlaczego katolik nie może się zgodzic z tym stwierdzeniem" czekam na wasze odpowiedzi. Pozdrawiam Może być prawdziwe.
Wierzący - to nie znaczy katolik. Katolik nie może być "niepraktykujący" (chyba, ze przezywa krysys zwiątpienia). Można być wierzącym - nie katolikiem - i w związku z tym nie praktykować...
_________________ Dominik Jan Domin
|
Śr kwi 01, 2009 15:17 |
|
 |
jogurt
Dołączył(a): Śr lut 04, 2009 14:35 Posty: 174
|
Johnny99 napisał(a): @Jogurt: ten wątek nie jest o martyrologii ateistów, tylko o sensowności niepraktykowania.
Zrównałeś "niepraktykującego katolika" z "praktykującym ateistą", więc postarałem się wskazać, że wcale tak nie jest.
|
Śr kwi 01, 2009 15:23 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Serdecznie przepraszam za urażenie, ale wcale mi nie chodziło o takie zrównanie, jakie Ty masz na myśli.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Śr kwi 01, 2009 15:26 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Moim zdaniem to wzajemnie sie wyklucza bo albo można być katolikiem z dobrodziejstwem inwentarza albo nie być. Nie ma opcji że trochę jestem a trochę nie. Ja wiem że to wygodne być częściowo tu i cześciowo tam i nigdy się nie deklarować w 100% ale tacy ludzie to żenada. Wstyd jeżeli dorosły człowiek nie jest w stanie znaleźć i określić swojej drogi. Nawet przeciwnik w myśleniu zasługuje na szacunek jeżeli ma skrystalizowane poglądy i trzyma się ich. Ciepłe kluchy to najgorsi szmaciarze.(dlaczego ? A Hitler ? Tez byli tacy co nie byli pewni ale mocniejszy miał racje to się zgadzali na wszystko co robił i są odpowiedzialni za śmierć milionów. No ale oni "nie wiedzieli" i popierali)
|
Śr kwi 01, 2009 15:59 |
|
 |
arcana85
Dołączył(a): Pn kwi 14, 2008 14:00 Posty: 1909
|
CzłowiekBezOczu napisał(a): Moim zdaniem to wzajemnie sie wyklucza bo albo można być katolikiem z dobrodziejstwem inwentarza albo nie być. Nie ma opcji że trochę jestem a trochę nie. Ja wiem że to wygodne być częściowo tu i cześciowo tam i nigdy się nie deklarować w 100% ale tacy ludzie to żenada. Wstyd jeżeli dorosły człowiek nie jest w stanie znaleźć i określić swojej drogi. Nawet przeciwnik w myśleniu zasługuje na szacunek jeżeli ma skrystalizowane poglądy i trzyma się ich. Ciepłe kluchy to najgorsi szmaciarze.(dlaczego ? A Hitler ? Tez byli tacy co nie byli pewni ale mocniejszy miał racje to się zgadzali na wszystko co robił i są odpowiedzialni za śmierć milionów. No ale oni "nie wiedzieli" i popierali)
Ale jeśli niepraktykujący to nie katolik to ilu mamy katolików w Polsce? 30%, 40%?
_________________ [b]Galatów 3:20 " Pośrednika jednak nie potrzeba, gdy chodzi o jedną osobę, a Bóg właśnie jest sam jeden"[/b] "Gdy mądry spiera się z głupim, ten krzyczy i śmieje się; nie ma pojednania"
|
Śr kwi 01, 2009 18:51 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
arcana85 napisał(a): Ale jeśli niepraktykujący to nie katolik to ilu mamy katolików w Polsce? 30%, 40%?
Oczywiście katolikami są ci wszyscy którzy zostali w tym Kościele ochrzczeni, tudzież do niego dołączyli (konwersja). Ale gdy mówimy o praktyce życia chrześcijańskiego, to nie mówimy, o tym, czy ktoś jest katolikiem,ale o to jakim jest katolikiem. I niestety nie jest z tym dobrze.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Śr kwi 01, 2009 19:16 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Nie ma co zaciemniać sprawy. Jeżeli ktoś przestrzega praw o których mówi Kościół to jest Katolikiem jeżeli nie przestrzega to nie jest. Reszta to tylko zaciemnianie sprawy i kombinowanie w jakimś konkretnym celu (np. wykazania ilości) żenujące bo nie o to chodzi. Zaraz się doczekam stwierdzenia że życie nie jest czarno-białe i parę tekstów o odcieniach szarości.
|
Śr kwi 01, 2009 20:38 |
|
 |
szumi
Moderator
Dołączył(a): Pt sty 04, 2008 22:22 Posty: 5619
|
CzłowiekBezOczu napisał(a): Nie ma co zaciemniać sprawy. Jeżeli ktoś przestrzega praw o których mówi Kościół to jest Katolikiem jeżeli nie przestrzega to nie jest.
To nie jest prawdą! Katolikiem nie jest się przez to, że wypełnia się prawa. Do Kościoła katolickiego można wejść poprzez chrzest w tym Kościele, lub przez późniejszą konwersję. A dopiero później można oceniać jakim kto katolikiem jest.
Dlatego proszę nie zaciemniać.
_________________ Η αληθεια ελευθερωσει υμας...
Veritas liberabit vos...
Prawda was wyzwoli...
(J 8, 32b)
|
Śr kwi 01, 2009 21:33 |
|
 |
Owieczka_in_black
Dołączył(a): Śr maja 02, 2007 9:41 Posty: 1728
|
Cytuj: Do Kościoła katolickiego można wejść poprzez chrzest w tym Kościele, lub przez późniejszą konwersję.
Prawda jest jednak taka, że do KK na ogół się nie "wchodzi", tylko w okolicach 0-1 rok życia "jest się wnoszonym" przez rodziców - może stąd późniejsze niepraktykowanie i jednoczesne bycie katolikiem.
_________________ Za snem tęskniąc pisarz przytula butelkę,
Tak, jakby spirytus mógł mu dodać ducha.
Słowa - kiedyś wielkie - stały się niewielkie;
Choćby wykrzyczanych - mało kto dziś słucha.
/Jacek Kaczmarski/
|
Śr kwi 01, 2009 22:49 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
[quote}]To nie jest prawdą! Katolikiem nie jest się przez to, że wypełnia się prawa. Do Kościoła katolickiego można wejść poprzez chrzest w tym Kościele, lub przez późniejszą konwersję. A dopiero później można oceniać jakim kto katolikiem jest.
Dlatego proszę nie zaciemniać.[/quote]
Zapomniałem napisać że to moje zdanie  Ale podtrzymuje je. Jeżeli ktoś np. olewa mszę, nie przyjmuje księdza na kolędzie ma w nosie przykazania itp. itd. to nie można go nazwać katolikiem. No chyba że do celów statystycznych ale faktycznie nie jest i tyle.
|
Cz kwi 02, 2009 6:07 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|