Autor |
Wiadomość |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Filmik Pastora Bartosika rzeczywiście nie działa. Znalazłem jednak odpowiednią notkę na jego blogu, do której pragnę się ustosunkować:
Paweł Bartosik na swoim blogu napisał(a): Markiz De Sade jest bardzo dobrym przykładem konsekwencji. Pokazał do czego konsekwentnie prowadzi ateizm ponieważ rozumiał w jakim kierunku sprawy będą się musiały potoczyć, jeśli zaklasyfikuje się człowieka jako wytwór ślepej ewolucji.
Jeśli życie jest tylko mechanizmem, wytworem ślepej bezosobowej natury i przypadku, to to co jest – jest właściwe a moralność nie ma racji bytu (bardzo konsekwentny człowiek). Moralność to tylko słowo wytrych służące do tego by jeden człowiek manipulował drugim. Ale uwolnijmy się od tej manipulacji i bądźmy konsekwentni i uczciwi.
Kolejny krok: Mężczyzna jest silniejszy niż kobieta. Uczyniła go takim natura. Stąd istota rodzaju męskiego ma prawo robić z istotą rodzaju żeńskiego co mu się podoba. Czyn za który De Sade trafił do więzienia – wzięcie prostytutki i bicie jej dla swej przyjemności – był więc z natury słuszny.
Sadyzm więc to pewna koncepcja filozoficzna mówiąca że to co jest, jest słuszne. Jeśli natura przesądziła jakąś sprawę- jak np. siły to jest to w zupełności słuszne. Zróbcie eksperyment (niebezpieczny!): Mówcie codziennie ludziom, że są maszynami napędzanymi procesami chemicznymi w mózgach, tworami ślepej ewolucji i bezosobowej natury – a zobaczycie co za jakiś czas będzie się działo na ulicach. Właściwie to co już dziś się dzieje, to jest pewna konsekwencja takiego myślenia.
Dzięki Bogu wielu ateistów nie podąża konsekwentnie za swoimi zalożeniami. Zresztą nie są nawet w stanie tego uczynić. Muszą "zapożyczyć" od chrześcijan np. definicje moralności, dobra, zła, założenie o istnieniu obiektywnych, niematerialnych praw w fizyce, przewidywalności w przyrodzie, określać co jest bardziej lub mniej sprawiedliwe itd. Ateizm na swoich własnych założeniach jest bankrutem i nie jest w stanie się ostać. Rozbiję tekst na części pierwsze, aby łatwieł było mi na poszczególne jego części odpisywać. Całość jest powyżej, także zauważycie, że poszczególne zdania wcale nie są wyciągnięte z kontekstu: Cytuj: Markiz De Sade jest bardzo dobrym przykładem konsekwencji. Pokazał do czego konsekwentnie prowadzi ateizm ponieważ rozumiał w jakim kierunku sprawy będą się musiały potoczyć, jeśli zaklasyfikuje się człowieka jako wytwór ślepej ewolucji. I cóż z tego, że znajdą się ludzie, których te wielkie myśli zdemoralizują, nie trzeba zważać na tych, którzy w opiniach filozofów węszą jedynie zło, takich bowiem wszystko demoralizuje! - Markiz de Sade Wiem oczywiściue, że cała masa głupców, nieświadomych swoich prawdziwych odczuć, obruszy się na te słowa, lecz cóż mnie obchodzą idioci? Nie do nich wszak mówię. - Markiz de Sade Cytuj: Jeśli życie jest tylko mechanizmem, wytworem ślepej bezosobowej natury i przypadku, to to co jest – jest właściwe a moralność nie ma racji bytu (bardzo konsekwentny człowiek). Moralność to tylko słowo wytrych służące do tego by jeden człowiek manipulował drugim. Ale uwolnijmy się od tej manipulacji i bądźmy konsekwentni i uczciwi. Apatia moralna u Markiza nie oznaczała zmianę człowieka w maszynkę do zła. Sade traktował wszelkie normy jednynie za archetyp. Człowiek powinien być obojętny na zło, powinien umieć je kontemplować. Sade nie wspomina jednak, aby to zło było czymś czym człowiek powinien się w życiu kierować. Sam nawet nie kierował się wszystkim o czym pisał, co jest naturalną konsekwencją wolności człowieka. "Tak jestem libertynem i wiem wszystko co tylko w tej materii można wiedzieć, nie oznac za to jednak, że robię wszystko to co zakłada libertynizm" (parafraza moja). Teściowa Markiza opłacała jego długoletni pobyt w więzieniu. Po wyjściu Markiz przyłaczył się do rewolucjonistów i mimo ryzyka własnej śmierci ocalił głowę teściowej. Taki z tego Markiza był moralny ślepiec. Cytuj: Kolejny krok: Mężczyzna jest silniejszy niż kobieta. Uczyniła go takim natura. Stąd istota rodzaju męskiego ma prawo robić z istotą rodzaju żeńskiego co mu się podoba. Czyn za który De Sade trafił do więzienia – wzięcie prostytutki i bicie jej dla swej przyjemności – był więc z natury słuszny. Po pierwsze w filozofi libertynizmu kobieta nie znajduje się wyłącznie na poziomie kobiety-niewolnika, mężczyzny kata i kobiety ofiary. W wielu miejscach kobiety przewyższaja u Markiza mężczyzn i wcale nie są deprecjonowane. Po drugie niezupełnie tak było z tą kobietą. Markiz poddał ją chłoście, a w rany wlał roztopiony wosk. W trakcie śledztwa kobieta przyznała się jednak, że sama zgodziła się na taką propozycję, a Markiz został uwięziony jedynie pod anciskiem teściowej. Cytuj: Sadyzm więc to pewna koncepcja filozoficzna mówiąca że to co jest, jest słuszne. Jeśli natura przesądziła jakąś sprawę- jak np. siły to jest to w zupełności słuszne. Zróbcie eksperyment (niebezpieczny!): Mówcie codziennie ludziom, że są maszynami napędzanymi procesami chemicznymi w mózgach, tworami ślepej ewolucji i bezosobowej natury – a zobaczycie co za jakiś czas będzie się działo na ulicach. Właściwie to co już dziś się dzieje, to jest pewna konsekwencja takiego myślenia. Nie wiem skąd pastor wyciągnął takie konsekwencje filozofii Sadycznej. Myśli Markiza były dość wyrafinowane i niejednoznaczne, więc mimo mojej fascynacji tą osobą ciężko jest mi jednoznacznie określić czym dokładnie był Sadyzm. Widze pastor takich problemów nie ma i potrafi wyciągnąć dalej idące wnioski niż eksperci od filozofii Markiza. Dalej na temat eksperymentów. Zacytuję fragment z książki "Bóg Urojony" Richarda Dawkinsa: Cytuj: Może to trochę naiwne z mojej strony, ale bliższa mi jest nieco mniej cyniczna wizja natury ludzkiej niż ta, którą prezentuje jeden z braci Karamazow. Czy naprawdę potrzebujemy nadzoru—boskiego lub wzajemnego—by powstrzymać się od czynów egoistycznych i kryminalnych? Bardzo chciałbym wierzyć, że ja tego nie potrzebuję (ani Ty, drogi czytelniku). Byśmy jednak tych chęci nie brali za pewniki, przytoczę (za The Blank Slate) opowieść Stevena Pinkera o tym, co wydarzyło się w Montrealu, kiedy zastrajkowała policja:
Działo się to w romantycznych latach 60., w pokojowo nastawionej (i dumnej z tego!) Kanadzie. Byłem wtedy nastolatkiem i gorąco wierzyłem w Bakuninowski anarchizm. Śmiałem się z moich rodziców, gdy próbowali mi tłumaczyć, że jeśli rząd kiedykolwiek spróbowałby się rozbroić, wybuchłoby piekło. Rzeczywistość zaoferowała nam empiryczny test naszych sprzecznych poglądów—17 października 1969 o godzinie ósmej rano montrealska policja rozpoczęła strajk generalny. Pierwszy bank został obrabowany o 11.20. Do południa większość sklepów w centrum była już zamknięta (i złupiona). W ciągu kolejnych godzin taksówkarze podpalili garaże firmy zajmującej się wynajmem limuzyn, która konkurowała z nimi o pasażerów odwożonych z lotniska, domorosły snajper zastrzelił funkcjonariusza policji, tłum splądrował kilka hoteli i restauracji, a pewien lekarz zabił włamywacza, na którego natknął się w swoim podmiejskim domu. Bilans dnia to sześć obrabowanych banków, ponad sto rozszabrowanych sklepów i dwanaście podpaleń. Do wywozu potłuczonego szkła ze sklepowych wystaw trzeba było wynająć czterdzieści ciężarówek, a wartość zniszczeń grubo przekroczyła trzy miliony dolarów, nim władze zdecydowały się wezwać wojsko (i, oczywiście, Kanadyjską Policję Konną), by zaprowadzili porządek. Moje poglądy polityczne legły w gruzach...
Może to efekt Pollyanny, a może po prostu bardzo chcę wierzyć, że ludzie byliby dobrzy nawet, gdyby nie obserwowała ich i nie pilnowała policja (ani Pan Bóg). Z drugiej jednak strony większość mieszkańców Montrealu to bez wątpienia ludzie wierzący. Dlaczegóż zatem lęk przed Bogiem nie powstrzymał ich, gdy ziemscy policjanci na chwilę zeszli ze sceny? Czy strajk montrealskiej policji nie był przypadkiem dobrym naturalnym eksperymentem weryfikującym hipotezę, jakoby to Bóg czynił nas dobrymi? A może w cynicznej uwadze H.L. Menckena („Ludzie mówią, że potrzebujemy Boga, kiedy chcą powiedzieć, że tak naprawdę potrzebujemy policji") kryje się nieco prawdy? Daje do myślenia... Cytuj: Dzięki Bogu wielu ateistów nie podąża konsekwentnie za swoimi zalożeniami. Zresztą nie są nawet w stanie tego uczynić. Muszą "zapożyczyć" od chrześcijan np. definicje moralności, dobra, zła, założenie o istnieniu obiektywnych, niematerialnych praw w fizyce, przewidywalności w przyrodzie, określać co jest bardziej lub mniej sprawiedliwe itd. Ateizm na swoich własnych założeniach jest bankrutem i nie jest w stanie się ostać.
Noi mamy totalny poglądowy rozgardiasz. Konsekwencją ateizmu nie jest nihilizm. To, że nie ma transcendentnych norm nie oznacza, że świat ma spłonąć w pożodze. Każdy człowiek, kóry ma trochę oleju w głowie potrafi przełożyć pragmatyczne konsekwencje życia w społeczeństwie na normy zachować dążące do dobra ogólnego, które przekłada się na dobro jednostki. Zawsze można też wybrać życie pustelnika.
Druga sprawa, czyli dobro, zło i definicje moralności. Musimy zapożyczac od chrześcijan? Czy aby na pewno? Już starożytni grecy robili wyrafinowane koncepcje etyczne. Czy oni też musieli wzorować się na chrześcijanach? Czy hindusi, muzułmanie, żydzi, buddyści i wszyscy inni też wzorują się na chrześcijanach? Czy chrześcijaństwo ma jakiś monopol na etykę?
Dalej: czy ateizm prawa fizyki zapożycza od chrześcijaństwa? Ateizm ani chrześcijaństwo sie fizyką nie zajmują. Fizyka jest nauką przyrodniczą. Widać tutaj bezczelność pana Bartosika, który najwyraźniej uważa, że współczesna fizyka jest własnością Biblii.
Ateizm jest bankrutem? Ateizm nie może być bankrutem bo nie jest żadną pozytywną doktryną, opiera się na negacji, nie zajmuje się wartościami, fizyką, etyką, a jedynie jest ustosunkowaniem do teizmu.
Wracając do Markiza, myślę, że w tym miejscu bardzo dobrze pasują cytaty, które przytoczyłem na początku:
I cóż z tego, że znajdą się ludzie, których te wielkie myśli zdemoralizują, nie trzeba zważać na tych, którzy w opiniach filozofów węszą jedynie zło, takich bowiem wszystko demoralizuje! - Markiz de Sade
Wiem oczywiściue, że cała masa głupców, nieświadomych swoich prawdziwych odczuć, obruszy się na te słowa, lecz cóż mnie obchodzą idioci? Nie do nich wszak mówię. - Markiz de Sade
_________________ MÓJ BLOG
|
N maja 10, 2009 11:52 |
|
|
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: Będę bardzo ucieszony, jeżeli na takiej samej zasadzie powiesz przynajmniej, że religia jest irracjonalna, ale nie: człowiek religijny jest irracjonalny. To już będzie sporo
Niedobrze, niedobrze.
Ateizm jest racjonalny, ale ateista mimo tego, że ma jeden racjonalny pogląd, może mieć też inne, irracjonalne i będzie osobą irracjonalną.
Teizm jest irracjonalny, wiec teista ma poglądy irracjonalne, więc nie może być racjonalną osobą.
_________________ MÓJ BLOG
|
N maja 10, 2009 12:06 |
|
 |
ten.taki.tam
Dołączył(a): Pt kwi 10, 2009 10:05 Posty: 102
|
Epikuros, pogląd uznający istnienie bogów jet tak samo racjonalny/irracjonalny ja pogląd nieuznający ich istnienia. Nauka nie ma dowodów na ich istnienie, nie potrafi też jednoznacznie zaprzeczyć ich istnieniu.W tej kwestii nie ma póki co mowy o wiedzy, tylko o wierze bądź niewierze.
Ja np. jestem wierzący (pomińmy już fakt, że jestem poganinem), ale uznaję naukę i jej nie przeczę.
Są skrajności i w jedną i drugą stronę. Są wierzący, którzy mają naukę (lub niektóre jej aspekty) za bluźnierstwo, grzech i w ogóle naukowców siłą trzeba "nawracać" siłą, jak po dobroci się nie da. Są ateiści, którzy gardzą jakąkolwiek wiarą i uważają ją za doskonały przykład ludzkiej głupoty.
Udowodnij proszę, ze żadnego bóstwa nie ma...
Nie umiesz jednoznacznie?
Udowodnij więc, ze jakiś bóg, chociaż jeden, istnieje!
Też się nie da, prawda?
Może kiedyś ludzkość, dzięki rozwijanej przez nią nauce dojdzie do tej granicy (o ile taka istnieje), do tego momentu, w którym się zatrzyma, rozejrzy i powie: "o, tu jesteś, xxx (wstawić imię bóstwa, które wyznajemy)", albo "ludzie! Tu pusto jest! Świątynie na muzea przerobić trzeba!".
Pożyjemy, zobaczymy. (ale wątpię, żebyśmy my dożyli).
No... jak umrzemy, to się albo przekonamy, albo nie przekonamy. Bo jak się wszystko kończy wraz ze śmiercią, to... nic! Potraficie sobie wyobrazić "nic"?
No... albo staniemy przez jakimś bogiem i ten powie: "Patrz, ateisto, jestem!", albo "Patrz, teisto, jestem ja, a nie Twój śmieszny bóg", albo "o, mój wyznawca! Tak, tak, nie myliłeś się, to ja  ". Albo każdy trafi do świata boga, czy bóstw, które wyznawał!
Hm... filozofie, filozofie...
_________________ "Neopoganin", Rodzimowierca, człowiek.
|
N maja 10, 2009 14:51 |
|
|
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
ten.taki.tam napisał(a): Epikuros, pogląd uznający istnienie bogów jet tak samo racjonalny/irracjonalny ja pogląd nieuznający ich istnienia. Nauka nie ma dowodów na ich istnienie, nie potrafi też jednoznacznie zaprzeczyć ich istnieniu.W tej kwestii nie ma póki co mowy o wiedzy, tylko o wierze bądź niewierze. A pogląd uznający istnienie Świętego Mikołaja i Latającego Potwora Spaghetti jest tak samo racjonalny/irracjonalny jak pogląd nieuznający ich istnienia. Nauka nie ma dowodów na ich istnienie, nie potrafi też jednoznacznie zaprzeczyć ich istnieniu. Daj spokój... Cytuj: Udowodnij proszę, ze żadnego bóstwa nie ma...
Nie umiesz jednoznacznie? Bo i się nie da. Udowadnianie nieistnienia czegoś to kompletna bzdura i takie wymysły jak Potwory Spaghetti, Różowe Jednorożce, Transcendentalne Świstaki z Kosmosu i Fruwające Korniszony tego dobitnie dowodzą. Cytuj: Może kiedyś ludzkość, dzięki rozwijanej przez nią nauce dojdzie do tej granicy (o ile taka istnieje), do tego momentu, w którym się zatrzyma, rozejrzy i powie: "o, tu jesteś, xxx (wstawić imię bóstwa, które wyznajemy)", albo "ludzie! Tu pusto jest! Świątynie na muzea przerobić trzeba!". Pożyjemy, zobaczymy. (ale wątpię, żebyśmy my dożyli). Oczywiście że tego nie dożyjemy bo to się nigdy nie zdarzy. Idea Boga i transcendentalności w ogóle ma to do siebie, że NIE DA się jej jednoznacznie zaprzeczyć, a to bynajmniej nie dlatego że jest taka mocna, tylko dlatego że jest tak cwanie zaprojektowana. Wyobraźmy sobie coś takiego: naukowcy znajdują jednoznaczny dowód na to że Bóg nie istnieje (mniejsza w tej chwili o to że jest to raczej niemożliwe) Teiści krzyczą: Bóg go podłożył żeby sprawdzić naszą wiarę! Nauka się Boga nie tyczy! Rola Boga stopniowo maleje, ale dzięki zabiegom w których teiści są świetni, nie da się jej zminimalizować do zera. Badania nad ewolucją i samo jej odkrycie, solidnie podkopało wizję tego jakoby człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo. Bo powstał nie z Boga, tylko z małpy. Zatem bez problemu wymyślono rozwiązanie, że ewolucją sterował Bóg, albo przynajmniej była ona częscią jego planu. I Bóg odzyskał pozycję. Jeśli kiedyś nauka odkryje ponad wszelką wątpliwość jak powstał świat i okaże się że wcale nie była potrzeba do tego żadna nadnaturalna inteligencja, wierzący i tak powiedzą że za tym stał Bóg, a to że nauka go nie odkryła to po prostu ułomność ludzkich możliwości. Nauka może tezę o istnieniu Boga sprowadzić na samo dno absurdu, ale udowodnić że Bóg nie istnieje, nie uda się jej nigdy. A wynika to z samej natury tezy Boga i cech jakimi jest obdarzony. Cytuj: No... jak umrzemy, to się albo przekonamy, albo nie przekonamy. Bo jak się wszystko kończy wraz ze śmiercią, to... nic! Potraficie sobie wyobrazić "nic"? Przed urodzeniem nie istnieliśmy przez jakieś 14 miliardów lat od czasu kiedy powstał ten wszechświat. I co, było tak źle? Cytuj: No... albo staniemy przez jakimś bogiem i ten powie: "Patrz, ateisto, jestem!", albo "Patrz, teisto, jestem ja, a nie Twój śmieszny bóg", albo "o, mój wyznawca! Tak, tak, nie myliłeś się, to ja  ". Albo każdy trafi do świata boga, czy bóstw, które wyznawał!
Albo urodzimy się w kolejnym życiu... długo można nad tym filozofować...
|
N maja 10, 2009 15:17 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: Epikuros, pogląd uznający istnienie bogów jet tak samo racjonalny/irracjonalny ja pogląd nieuznający ich istnienia. Niestety jesteś w błędzie. Irracjonalizm z samej swojej definicji obejmuje istnienie Bogów, ponieważ jest poglądem, który ponad poznanie empiryczne wywyższa wiarę, przeczucia itp. Racjonalizm znowu uznaje istnienie tylko tego co obiektywnie weryfikowalne. Cytuj: Nauka nie ma dowodów na ich istnienie, nie potrafi też jednoznacznie zaprzeczyć ich istnieniu. Nie potrafi również zakwestionowac istnienia nieskończonej liczby innych istot i co z tego? Właśnie dlatego, że nie ma dowodów na istnienie, to istnienia się nie uznaje. Cytuj: W tej kwestii nie ma póki co mowy o wiedzy, tylko o wierze bądź niewierze. I właśnie dlatego jest to irracjonalne. Cytuj: Ja np. jestem wierzący (pomińmy już fakt, że jestem poganinem), ale uznaję naukę i jej nie przeczę. Co nie zmienia faktu, że posługujesz się również irracjonalizmem. Cytuj: Są skrajności i w jedną i drugą stronę. Są wierzący, którzy mają naukę (lub niektóre jej aspekty) za bluźnierstwo, grzech i w ogóle naukowców siłą trzeba "nawracać" siłą, jak po dobroci się nie da. Są ateiści, którzy gardzą jakąkolwiek wiarą i uważają ją za doskonały przykład ludzkiej głupoty. Są różni ludzie, fakt. Cytuj: Udowodnij proszę, ze żadnego bóstwa nie ma...
Nie umiesz jednoznacznie? Jest to absurdalny argument. Nie można udowodnić nieistnienia nieskonczonej ilości bytów. To znaczy, że mam w każde dziwadło wierzyć? Cytuj: Udowodnij więc, ze jakiś bóg, chociaż jeden, istnieje!
Też się nie da, prawda? I dlatego postulowanie ich istnienia jest irracjonalne. Cytuj: Może kiedyś ludzkość, dzięki rozwijanej przez nią nauce dojdzie do tej granicy (o ile taka istnieje), do tego momentu, w którym się zatrzyma, rozejrzy i powie: "o, tu jesteś, xxx (wstawić imię bóstwa, które wyznajemy)", albo "ludzie! Tu pusto jest! Świątynie na muzea przerobić trzeba!".
Nigdy tak nie będzie, bo zawsze Boga można spychac w coraz dalszy abstrakt.
_________________ MÓJ BLOG
|
N maja 10, 2009 15:39 |
|
|
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ja o tych bogach tak po prostu. Widzę to tak. Coś mi jest potrzebne układam swoje ciało w konkretną figurę palę określone zioła wznoszę pienia i wykonuję taniec. Wtedy wali piorun i co chciałem to mam. Wtedy można powiedzieć że konkretny bóg (mowa o różnych na przykład bogu deszczu, czy inny) istnieje i mam na to dowody w postaci spełnionych próśb. Cała reszta o nie wtrącaniu się, pozostawianiu wolnej woli, doświadczaniu itp. itd. to tylko kurtyna która zasłania wielkie nic. No coś trzeba ludziom powiedzieć.
|
N maja 10, 2009 17:49 |
|
 |
ten.taki.tam
Dołączył(a): Pt kwi 10, 2009 10:05 Posty: 102
|
No... teoretycznie rzecz biorąc, to Latający Potwór Spaghetti, czy Fruwające Korniszony logicznie rzecz biorąc są tak samo prawdopodobne jak istnienie innych bogów czy sił wyższych.
Istnienie/nieistnienie bogów to 50/50. Co tu dużo gadać.
Dla tego ja wybrałem wiarę, bo w zasadzie to mam nadzieję, że coś tam dalej jest. Nie wierzę, że istnieją rzeczy niematerialne. Wierzę, ze wszystko można wyjaśnić za pomocą nauki
Ale zakładam możliwość, że np. pomiędzy ludźmi a bogami może być taka przepaść jak pomiędzy ludźmi a prokariotami
To tylko możliwość!
_________________ "Neopoganin", Rodzimowierca, człowiek.
|
N maja 10, 2009 19:12 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ja to pragmatyk jestem i dla mnie nie ma 50/50. Albo jest i mi cuda spuszcza jak przebłagam albo nie ma i mogę sobie, tysiąc lat tanecznie skakać w oparach świętego dymu i ofiary składać. Na razie 100/0 że nie ma żadnego.
|
N maja 10, 2009 19:29 |
|
 |
rybeczka
Dołączył(a): Pn maja 04, 2009 17:58 Posty: 226
|
Ja też nie jestem ateistą,
Tak 50/50 ,tylko istotne jest jakiego Boga wybierzesz. tych Bogów trochę jest a w tedy już nie jest 50/50. Z drugiej strony to człowiek zawsze sie myli i Bóg(jeśli istnieje) powinien to uwzględnić.
Z drugiej strony to co z tego że wierze w Boga, co mu z tego? Jeśli do zbawienia są konieczne tylko dobre uczynki to...(jeśli nie ma zbawienia to po co mi Bóg)
to równie dobrze mogę w niego nie wierzyć,
Z trzeciej strony to co ja tu robię, po co piszę tego posta?
|
N maja 10, 2009 19:34 |
|
 |
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Ups. Ja tam wiele nie żądam. Niechby pierun walnął niebo pociemniało na ten przykład i mój szwagier z wózka wstał na nogi, kopnął ten pojazd i powiedział:
- patrzcie to cud !
I poszedł własnymi nogami na piwko do knajpy z kumplami.
Więcej nic by mi nie było potrzeba żeby uwierzyć w moce nadprzyrodzone.
A nie jakieś żenujące opowiadania o potrzebie cierpienia i znoszenia dopustów w niejasnym celu.
|
N maja 10, 2009 19:38 |
|
 |
Epikuros
Dołączył(a): Pn mar 23, 2009 21:57 Posty: 1591
|
Cytuj: No... teoretycznie rzecz biorąc, to Latający Potwór Spaghetti, czy Fruwające Korniszony logicznie rzecz biorąc są tak samo prawdopodobne jak istnienie innych bogów czy sił wyższych. Wole mówić na temat bogów, bo co do istnienia absolutu osobowego jestem pewien, że nie istnieje. Jednak nie mam całkowitego przekonania co do nieistnienia bezosobowych sił wyższych. Cytuj: Istnienie/nieistnienie bogów to 50/50. Co tu dużo gadać. 50/50 może być szans na BigBang. 50/50 mogę postulować, że istnieje murzyn albinos, który ma dokładnie 213 cm wzrostu, ale istnienie bogów nie jest 50/50. Cytuj: Dla tego ja wybrałem wiarę, bo w zasadzie to mam nadzieję, że coś tam dalej jest. Nie wierzę, że istnieją rzeczy niematerialne. Wierzę, ze wszystko można wyjaśnić za pomocą nauki Chętnie bym wybrał również wiarę, ale nie wiem jaka jest słuszna  Cytuj: Ale zakładam możliwość, że np. pomiędzy ludźmi a bogami może być taka przepaść jak pomiędzy ludźmi a prokariotami
Myślę, że aż taka nie 
_________________ MÓJ BLOG
|
N maja 10, 2009 19:43 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Niedobrze, niedobrze. Stosowanie podwójnych standardów to też element myślenia ateistycznego, czy nie ?  Cytuj: Sade nie wspomina jednak, aby to zło było czymś czym człowiek powinien się w życiu kierować. Nieprawda, wspomina np. w Judycie. Cytuj: Taki z tego Markiza był moralny ślepiec. Tacy ci ateiści racjonalni, a grać na emocjach uwielbiają jak nikt inny.. nikt nie twierdzi, że z Markiza był " moralny ślepiec ", wręcz przeciwnie. Cytuj: W wielu miejscach kobiety przewyższaja u Markiza mężczyzn i wcale nie są deprecjonowane.
Oczywiście że tak. Markiz po prostu rozważał różne możliwości. Nie ograniczał się do jednego systemu. Nie ograniczał się nawet do ateizmu, jak wspomniałem wyżej.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
Pn maja 11, 2009 10:30 |
|
 |
GrubaOsmiornica
Dołączył(a): Wt mar 10, 2009 15:06 Posty: 225
|
Widzisz Johny, wciaz zarzucasz ateistom to i tamto, ze ateisci sa tacy czy smacy... odsylam do pierwszego postu.
Juz meczy mnie to, wszystkim siewydaje, ze ateizm to jakis system, ideologia czy cos. To tak samo idiotyczne jak zalozenie, ze kazdy kto nie lubi partii Kaczynskich jest lewakiem, komuchem, glosowal za Tuskiem i jeszcze jest gejem do tego.
Ty naprawde nie mozesz pojac, ze mozna miec wlasne zdanie?
Ateizm to nie jest konkurencja dla religii. To jest jej brak.
I nie, nie potrzebujemy nawet specjalnych powodow "odrzucania" religii. Wystarczy nie miec takiej potrzeby. Tak samo jak Ty nie widzisz potrzeby wiary w Bogów z Olimpu, jakos nie studiujesz calej tej historii zeby byc pewnych, ze Zeusa na pewno nie ma i nie bylo. Wystarczy, ze nie ma zadnych sensownych powodow, aby w takie cos wierzyc. Szkoda sobie tym glowe zaprzatac... i tu rzecz ta sama ma miejsce. Dokladnie tak samo. A to ze my sobie zaprzatamy tym glowe (my, tzn niewierzacy czlonkowie tego forum) wynika z tego, ze zyjemy w takim a nie innym kraju, gdzie te absurdy otaczaja nas kazdego dnia i ciagna kase z naszej kieszeni.
|
Pn maja 11, 2009 17:52 |
|
 |
R6
Dołączył(a): So mar 26, 2005 23:58 Posty: 3079
|
Ateizm jest odpowiedzialny za większość zła na świecie a może nawet za całość. Nie dziwię się, że jest tak atakowany przez tę dobrą część ludzkości 
_________________ Wadą wiary jest to, że jest wiarą.
http://wiadomosci.onet.pl/2084260,12,zl ... ,item.html
|
Pn maja 11, 2009 17:57 |
|
 |
r4dz10
Dołączył(a): Śr lut 25, 2009 17:05 Posty: 1061
|
Cytuj: Ateizm jest odpowiedzialny za większość zła na świecie a może nawet za całość.
ci żołnierze to w większości ludzie wierzący, którzy są gotowi zabijać "w imię Ojczyzny". oni nie są odpowiedzialni za wojny na świecie? udowodnij, że ateiści są odpowiedzialni za niemal wszelakie zło świata. gdyby tak było, to ludzie religijni byliby święci, a to jest nieprawdą.
_________________ "Jedynym dowodem na to, że istnieje jakaś pozaziemska inteligencja, jest to, że się z nami nie kontaktują." - Albert Einstein
|
Pn maja 11, 2009 18:46 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|