Autor |
Wiadomość |
Zencognito
Dołączył(a): Śr maja 09, 2007 7:24 Posty: 4028
|
Enver napisał(a): Powtarzam - wiara lub niewiara nie implikuje podejścia do świata. Samo powtarzanie nie wystarczy, potrzeba solidnego uzasadnienia. Enver napisał(a): Wszystkie zasady moralne i cnoty, które można znaleźć w Biblii czy Koranie to jedynie powtórzenie rzeczy, które każdy człowiek, niezależnie od wyznania, wie. Akurat. Aborcja, eutanzja, seks przedmałżeński - to nie są tematy w których wszyscy mają takie samo zdanie niezależnie od religii. Jak powszechna jest zasada moralna niespożywania alkoholu, która jest w islamie i buddyzmie? Jak powszechna jest zasada moralna niezabijania zwierząt, która jest w buddyzmie? Ile osób uważa, że należy dobro innych przedkładać na własne? Enver napisał(a): Nie można twierdzić, że grupa A jest bardziej moralna od grupy B, bo nie ma na to żadnych dowodów. Dowdem są czyny i nie wmówisz mi, że wszędzie na świecie niezależnie od kultury (a więc i religii) ludzie się tak samo zachowują. Enver napisał(a): Wręcz przeciwnie, jeżeli grupa A pomaga innym ludziom tylko ze względu na strach przed Bogiem, ich moralność może stać pod znakiem zapytania. Dlaczego? To, że ktoś postępuje moralnie z powodu strachu nijak nie uzasadnia zarzucenia mu niemoralności. Enver napisał(a): Człowiek rozwinął się dzięki ewolucji, która wdrożyła nam pewne normy moralne. Oczywiście rozwój i impulsy z zewnątrz są istotną częścią naszego dorastania i tworzenia światopoglądu, ale pewne rzeczy mamy po prostu wpojone. Genetycznie? Zobacz na dzieci wychowane przez zwierzęta - one nie mają żadnych uczuć wyższych ani aspiracji ponad zaspokojenie fizjologicznych potrzeb. Enver napisał(a): Biblia na przykład absolutnie nie jest i nie może być wyznacznikiem moralnym. Napisano ją w czasach, gdy kary śmierci za najdrobniejsze przewinienia były na porządku dziennym. Niektóre fragmenty tej księgi mrożą krew w żyłach - naprawdę sądzisz, że tak wygląda moralność chrześcijan? Gdyby naprawdę stosowali się do swojej świętej księgi, byliby najkrwawszym z narodów. Nawet jakby się stosowali to nie byliby najkrwawsi, bo mają Nowy Testament który jest bardzo pozytywny. Pod względem krwawości więc na pewno przebiliby ich żydzi i muzułmanie, którzy z poziomu ST nie wyszli. Ale masz rację - w pierwszej części Biblii, Starym Testamencie, są sprawy które mrożą krew w żyłach. Dlatego nie jestem chrześcijaninem tylko buddystą - ja się za Buddhę nie muszę wstydzić, bo Jego zachowanie wyprzedza nawet dzisiejszą moralność. Enver napisał(a): Wszyscy dysponujemy tą samą moralnością, nikt nie jest lepszy lub gorszy tylko na podstawie wyznawanej wiary.
Bynajmniej, chyba że chcesz się podjąć dowodu iż ideologie nie kształtują ludzi.
|
Wt lip 07, 2009 18:44 |
|
|
|
 |
nieja
zbanowany na stałe
Dołączył(a): Pn cze 22, 2009 11:19 Posty: 230
|
 Re: Kryzys ateizmu?
Enver napisał(a): W moim otoczeniu nie ma ludzi naprawdę wierzących, a ja chciałbym z kimś poważnie porozmawiać. To wszystko jest dla mnie już za trudne.
Jak naprawdę chcesz w coś wierzyć,
to zapisz się do jakiejś oazy albo urwij się na pieszą pielgrzymkę
do Częstochowy,
po kilkunastu dniach marszu,
będziesz na sto procent wiedział,
czy jesteś ateistą czy wierzącym.
Albo dotrwasz do końca i padniesz na twarz przed obrazem,
albo po prostu wsiądziesz w autobus i rura do domu.
To będzie dla ciebie próba, odpowiednia moim zdaniem.
|
Wt lip 07, 2009 19:09 |
|
 |
kaloryfer
Dołączył(a): So lut 21, 2009 13:54 Posty: 326
|
Panie i Panowie,
powiedzmy sobie szczerze:
-zarówno podstawy/lub aspekty teizmu jak i ateizmu można racjonalnie podważyć i wykazać ich chciejstwo i życieniowość
-nie można jednoznacznie wykazać prawdziwości któregoś ze światopoglądów
-dopóki istnieją NIEWIADOME będą istnieć: teizm i ateizm
Dla mnie kryterium jest KONSEKWENCJA.
Dobrze zastanowić się które ze zdań wywołuja sprzeciw/akceptację:
1. jestem dzieckiem Boga - on powołał mnie do życia i ma wobec mnie plan
2. powstanie wszechświata przekracza moje postrzeganie, ale jestem cieszę się że poprzez przypadek powstało życie, rozmnażanie, materia itp
3. skoro mogę zastanawiać się nad cudem życia to to nie może być przypadek, gdy patrze na kostę brukową i myślę że poprzez ewolucję ona kiedyś może będzie myśleć, czuć i jeść to myślę sobie, że to nie mogło zrobić się samo, i TEN kto to zrobił kocha świat
4. "Wierzę Boga Ojca Wszechmogącego, stworzyciela nieba i ziemi i Jezusa Chrystusa Syna Jego jedynego...()...grzechów odpuszczenia, ciała zmartwychwstania, żyw odwieczny..."
5. itp itd
Czasem prościej odrzucieć niepasujące opcje niż szukać jednej idealnej...Do tego dobrze znać jakąś literaturę aby nie dać się uwięzić stereotypom...
|
Wt lip 07, 2009 20:32 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
kaloryfer: bełkoczesz. Racjonalnie to możesz podważać wiarę, która jest zaprzeczeniem racjonalności z definicji. Dojrzały ateizm jest postawą racjonalną i chciałbym zobaczyć jego racjonalne skuteczne podważenie.
|
Wt lip 07, 2009 20:55 |
|
 |
kaloryfer
Dołączył(a): So lut 21, 2009 13:54 Posty: 326
|
Cytuj: Racjonalnie to możesz podważać wiarę, która jest zaprzeczeniem racjonalności z definicji. Dojrzały ateizm jest postawą racjonalną i chciałbym zobaczyć jego racjonalne skuteczne podważenie.
Grzmot, no OK, miałem co innego na myśli (to co opisuję niżej jako problem jakościowy). Jednak zastanówmy się czemu nie mogę podważyć ateizmu (i analogicznie wiary). Nie mogę podważyć istoty ateizmu bo ateizm działa trochę na takich samych zasadach jak partia tj. ma swój własny regulamin i nie moge chcieć ukarania posła PO za to że łamie regulamin PISu.
Natomiast w dyskusjach teizmu z ateizmem zazwyczaj przyjmuje się zasadę wzajemności i podważa ateizm "regulaminem teistów" podobnie jak ateiści często polemizują z teizmem "wg regulaminu ateistów"...
Jest problem to problem jakościowy bo czemu niby rozum uznajemy za "lepszy" od wiary? Przecież jeśli wiara zaistniała to chyba (wg ateistów) ma swoją funkcje w procesie ewolucji i niby na jakich podstawach rozum miałby być tym lepszym "weryfikatorem rzeczywistości" od wiary? Czy to to nie życzeniowość i chciejstwo?
|
Wt lip 07, 2009 21:41 |
|
|
|
 |
Enver
Dołączył(a): Pn lip 06, 2009 20:02 Posty: 20
|
Cytuj: Samo powtarzanie nie wystarczy, potrzeba solidnego uzasadnienia. Why Good is Good?, Robert Hinde Can We Be Good Without God?, Robert Buckman The Science of Good and Evil, Michael Shermer God Delusion, Richard Dawkins Moral Minds, Marc Hauser To tylko przykłady publikacji naukowców na temat pochodzenia dobra. Wszyscy zgadzają się co do jednego - ma ono darwinowskie korzenia. Większość z nich to ewolucjoniści i biolodzy. Poniżej cytować będę fragmenty książek, jeśli nie chcesz zapoznawać się z całymi dziełami. Cytuj: Akurat. Aborcja, eutanzja, seks przedmałżeński - to nie są tematy w których wszyscy mają takie samo zdanie niezależnie od religii. Jak powszechna jest zasada moralna niespożywania alkoholu, która jest w islamie i buddyzmie? Jak powszechna jest zasada moralna niezabijania zwierząt, która jest w buddyzmie? Ile osób uważa, że należy dobro innych przedkładać na własne? Ale my mówimy o czystej gatunkowej moralności. Aborcja, eutanazja - to są problemy społeczne. Nie można ich prosto rozpatrzyć na gruncie - "to jest dobre/to jest złe". "To morderstwo/to nie jest morderstwo". Dlatego widzimy różnice w opiniach. Cytuj: Dowdem są czyny i nie wmówisz mi, że wszędzie na świecie niezależnie od kultury (a więc i religii) ludzie się tak samo zachowują. Chyba mnie nie zrozumiałeś. Jeżeli pod grupę A podstawimy kółko seryjnych morderców, a pod grupę B pacyfistów, to oczywiście, w tym momencie grupa B uchodzić będzie za bardziej moralną. Ja jednak mówiłam o podziale społecznym, jaki występuje w ówczesnym świecie. Ateiści-wierzący, biali-czarni, kobiety-mężczyźni. Jesteś w stanie stwierdzić i podać mi naukowe dowody, że którakolwiek z tych grup jest mniej moralna? Cytuj: Dlaczego? To, że ktoś postępuje moralnie z powodu strachu nijak nie uzasadnia zarzucenia mu niemoralności. Bo jest to moralność słaba. Gdy zniknie strach przed Bogiem, zniknie moralność. Jeśli ateista postępuje dobrze, robi tak z potrzeby własnego sumienia. I będzie tak robił do końca życia lub do czasu poważnej zmiany osobowości. Oczywiście to kompletne uproszczenie z mojej strony. Wierzący również biorą pod uwagę swoje sumienie. Cytuj: Genetycznie? Zobacz na dzieci wychowane przez zwierzęta - one nie mają żadnych uczuć wyższych ani aspiracji ponad zaspokojenie fizjologicznych potrzeb. Zastanawiam się, z kim ja w ogóle dyskutuję. Nie zrozum mnie źle - bardzo przyjemnie rozmawia mi się na tematy społeczne na przykład, ale w kwestii nauki po prostu boli mnie czytanie takich rzeczy. Nie jestem konkretnym ścisłowcem, ale jednak zajmuję się tym hobbystycznie. Kocham ewolucję, dobór naturalny, genetykę i zoologię. I ręce mi opadają, jak to czytam. Przeczytaj o zależnościach grupowych zwierząt. Słonie potrafią rozpaczać nad ciałem członka rodziny. Nie mówiąc już o małpach - pod względem genetycznym są tak zbliżone do człowieka, że żałoba, miłość, troska, współczucie nie są im obce. W.D.Hamilton udowodnił, że u zwierząt występują te same geny, co u człowieka, nakłaniające do zachowań altruistycznych - dzielenia się pokarmem, opiekowanie się, obrony, ostrzegania o niebezpieczeństwie. Nie wywyższaj nasz gatunek. Jesteśmy kim jesteśmy dzięki ewolucji. Już wkrótce kolejne gatunki zbliżą się w rozwoju do naszego. Cytuj: Nawet jakby się stosowali to nie byliby najkrwawsi, bo mają Nowy Testament który jest bardzo pozytywny. Pod względem krwawości więc na pewno przebiliby ich żydzi i muzułmanie, którzy z poziomu ST nie wyszli. Ale masz rację - w pierwszej części Biblii, Starym Testamencie, są sprawy które mrożą krew w żyłach. Dlatego nie jestem chrześcijaninem tylko buddystą - ja się za Buddhę nie muszę wstydzić, bo Jego zachowanie wyprzedza nawet dzisiejszą moralność. Katolicy wymordowali ok. 130 milionów ofiar. Muzułmanie nawet nie ułamka z tego. Chcesz mi powiedzieć, że drudzy są tacy gorsi? Nie oceniam żadnej religii na podstawie tego, co robiła w przeszłości, ale irytuje mnie nasze Europejskie podeście do islamu. Ludzie zobaczyli wypadki pamiętnego września 2001, i teraz każdy muzułmanin-morderca. Cytuj: Bynajmniej, chyba że chcesz się podjąć dowodu iż ideologie nie kształtują ludzi.[//quote] Przecież już o tym mówiłam. Nasza moralność wywodzi się z jednego punktu. Niemniej nasz rozwój (w także przynależność do grup ideologicznych) ma na nas konkretny wpływ. Można w imię Boga zamordować swoją matkę, ale na poziomie emocjonalnym będzie się wiedziało, że jest to czyn niegodny. Bo tak nam wpoiła ewolucja. A czy my sie stosujemy do jej wytycznych - nasza sprawa. I bliskich, którzy nas wychowują w takiej czy nie innej wierze/światopoglądzie. Cytuj: Drugie: co prawda nie jestem specjalistą, ale wydaje mi się, że normy moralne nie są zależne od ewolucji. Sądzę, że to raczej cechy nabyte, wynikające z interakcji w społeczeństwie - stąd też mogą być łatwo modyfikowane przez wychowanie. I masz rację, i nie. Rzeczywiście, nasze normy moralne można zmodyfikować poprzez wychowanie, ale nie tak łatwo. I są one zależne od ewolucji. Pozwól, że przytoczę fragment książki God Delusion. Tą akurat mam pod ręką, ale jeszcze dokładnie przedstawili to inni autorzy. Choćby ci wspomnieni wyżej. Gen, jako forma informacji, może przetrwać (lub nie) w kolejnych pokoleniach. Odmiennie zaś niż gen (a prawdopodobnie i mem), organizm, grupa ani gatunek nie mogą w tym kontekście być jednostką podlegającą doborowi, gdyż nie sporządzają dokładnych kopii samych siebie i nie konkurują o miejsce w puli zdolnych do samoreplikacji bytów. Dokładnie tak natomiast zachowują się geny i to właśnie stanowi - w pełni logiczne - uzasadnienie, dlaczego to gen uznany został za jednostkę "egoizmu", oczywiście w szczególnym, darwinowskim sensie słowa "egoizm". (...) Zależnie od okoliczności, skuteczna może być odmienna taktyka [przetrwania gatunku]. Zdarzają się sytuacja - nawet nieszczególnie rzadko - gdy gen może sobie zapewnić (samolubnie) przetrwanie, skłaniając organizm do zachowań altruistycznych. Dziś takie sytuacje są już dobrze zbadane i ogólnie dzielimy je na dwie kategorie. Po pierwsze, gen, który programuje organizm tak, by faworyzował swoich genetycznych kuzynów, ma, statystycznie rzecz biorąc, spore szanse na odniesienie z takiego zachowania "prywatnych" korzyści w postaci dodatkowych kopii. Częstość występowania takiego genu w puli genowej może wzrastać aż do momentu, gdy altruizm krewniaczy stanie się normą.Zatrzymajmy się tutaj. Właśnie udowodniliśmy, że pomaganie bliskim istotnie zwiększało szanse naszego przodka na przeniesienie swoich genów dalej. Jeśli to naprawdę się powodziło - a mamy dowody, że tak - tego typ zachowania zostały wszczepione do naszej "natury". Chęć pomocy bliskim to nic innego jak samolubne przedłużanie własnego gatunku. Które trwa do dziś, teraz jedynie staramy się logicznie to sobie wytłumaczyć. Z tego wynika także pewna wrodzona ksenofobia. Inaczej patrzymy na członków rodziny, stada, gatunku, inaczej na obcych. I jest to w pełni zrozumiałe. Więcej cytować nie będę, był to tylko przykład, że wszystko jest ładnie i logiczne przez naukowców udowodnione. Wystarczy tylko poczytać. Jeśli kogoś bardziej interesuje ten temat, wyżej jest spis książek, które się go podjęły. Cytuj: Jak naprawdę chcesz w coś wierzyć, to zapisz się do jakiejś oazy albo urwij się na pieszą pielgrzymkę do Częstochowy, po kilkunastu dniach marszu, będziesz na sto procent wiedział, czy jesteś ateistą czy wierzącym.
Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji - nie wierząc, czułbym się groteskowo. Nie wspominając, jak to wygląda oczami ateisty. Miałem kiedyś przyjemność obserwować pielgrzymkę. Dreszcze przechodzą, wielka sekta szła przed siebie, monotonnie coś mrucząc. Nosili świeczki, które jeszcze odbijały się w ich oczach i dawały prawdziwe uczucie pustki. Niesamowity widok.
|
Śr lip 08, 2009 9:13 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Ateizm ma się znakomicie, a jego największym osiągnięciem jest humanistyczne chrześcijaństwo.
Co to takiego? – zapytacie.
To Chrześcijaństwo bez Boga. To Chrześcijaństwo – albo Kościół (kiedy piszę Kościół to mam na myśli różne denominacje a nie tylko >choć w naszym kraju przede wszystkim< Kościół katolicki), który uległ pewnej formie ateizmu głoszącego miłość do człowieka, miłość do wolności człowieka, a co za tym idzie nienawiść do wszystkiego co Chrześcijańskie i wszystkiego co ma związek z poddaniem człowieka pod autorytet – szczególnie autorytet niezmienny, pozaludzki.
Zwycięstwo ateizmu polega na wprowadzeniu do społecznej świadomości mitu „dobrego człowieka” i mitu „dobrego bezwyznaniowego boga”.
Kim jest ten „dobry bezwyznaniowy bóg”? To przedziwna istota, która może i stworzyła człowieka, ale będąc miłością kocha człowieka bezwarunkowo i pozwala mu na wszystko, ten bóg przestaje być Bogiem Objawienia, Bogiem swego Kościoła przez które możemy poznać Prawdę a stał się bogiem dobrej życiowej drogi, ani lepszej ani gorszej niż droga islamu czy buddyzmu.
Taki bóg niczego nie wymaga od człowieka a pozwala mu na wszystko – bo jest przecież bogiem miłości, bogiem przebaczenia i dobroci. Jest to bóg i kościół pełen humanizmu i wartości, które trzeba pielęgnować i troszczyć się o nie, nie z powodu Objawionej w Nich Prawdy ale dlatego, że są jedną z wielu ścieżek w skarbnicy rozwoju człowieka.
Takie chrześcijaństwo i taki bóg będą zawsze godni szacunku i takie chrześcijaństwo i takiego boga świat będzie kochał (a świat ma nienawidzić chrześcijan, jak nienawidził Pana Jezusa – pamiętacie o tym wierzący?), bo służy ono ludzkości, bo lepiej nie kraść niż kraść, nie zabijać niż zabijać, nie pożądać niż pożądać….
Czyż to nie są wspaniałe nauki moralne? Czy nie służą człowiekowi? Nie wskazują jak żyć? Po co więc dokładać do nich jakiegoś Boga? Boga, który mówi, że nie wystarczy być „dobrym”, że nie wystarczy nie kraść, nie zabijać nie cudzołożyć…, ale trzeba oddać mu chwałę i cześć i oddać Mu się na wyłączność (kochaj Pana Boga swego całym swoim sercem…) a w wyłączności nie ma miejsca na „otwartość” i na dialog (dlatego spór o prawdę jest czymś naturalnym pomiędzy religiami a dialog wprost przeciwnie).
Po co nam taki Bóg?
Taki Bóg nie pozwala na urzeczywistnienie się mitu „dobrego człowieka” – dobrego a przede wszystkim oddającego się we władanie najpiękniejszemu chyba bożkowi ateizmu – wolności.
Żyjemy w epoce, w której wartością ponad wartościami jest wolność – wolność jednostki – moja wolność!
A jak w takiej wolności oddać się we władanie Bożemu Prawu i Bożej Prawdzie? Wolny oznacza – ten, który w swoim sumieniu orzeka, co jest dobre a co złe. To jest wolność.
A kiedy przychodzi Bóg musiałbym uznać Jego Autorytet, Jego Prawo – jakim prawem Kościół gwałci moje sumienie? Jakie ma prawo do orzekania co jest dobre a co jest złe?
Nie ma do tego prawa – mówi „wolny człowiek” i odrzuca autorytet Objawienia, autorytet Kościoła, ale takiemu „wolnemu człowiekowi” podoba się kościół bez boga. Ten, który nie uzurpuje sobie prawa do wyłączności ale ten ludzki, wspaniały. Co więcej – „wolny człowiek” może teraz poruszać się w kościołach i wyznaniach i czerpać z nich to co najbardziej mu odpowiada, bowiem żadna z tych dróg nie rości sobie prawa do Objawienia i Prawdy, dlatego w dowolny sposób „wolny człowiek” może czerpać z humanistycznych wyznań bez boga…
Bo wówczas przestaje mieć znaczenie w co (w kogo) wierzymy.
Czy to nie dobra wiadomość dla ateizmu?
Bo też przestańmy żyć w oszustwie na temat ateizmu. Nie chodzi o to, czy Bóg jest ale o to, że istnieje na świecie religia, która rości sobie prawo do Prawdy i ateizm pozwoli na istnienie religii – każdej – która może i będzie głosić jakiegoś boga, ale przestanie rościć sobie prawo do Prawdy i przestanie pouczać świat o tym co jest dobre a co jest złe.
Dlatego kiedy zrezygnujemy na rzecz „otwartości” i „dobra człowieka” ze swej niczym nieuzasadnionej wiary w Prawdę i Objawienie świat nam przyklaśnie i zacznie nam gratulować – będzie to chrześcijaństwo pełne wzniosłych tez o człowieku ale będzie bez boga.
Ateizm ma się dobrze i będzie miał się coraz lepiej – zawsze wtedy, gdy działa w imię człowieka i kiedy wskazuje na człowieka a nie na Boga
|
Śr lip 08, 2009 9:33 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Enver: Dawkinsa też czytałem. I, jakkolwiek zgadzam się z tezami przez niego przedstawionymi w wielu punktach, to nie są same dowody. To są w większości rozważania. Prawdopodobne, ale nie pewne. Nie traktuj każdej wydanej książki popularno-naukowej jako ostatecznej wyroczni. Nie popadaj w odmienny rodzaj fanatyzmu.
Nadal uważam, że konkretne zachowania czy normy moralne nie są wynikiem ewolucji genów. Ba, ja to widzę na codzień, i u ludzi, i u innych zwierząt. Zachowania stadne zmieniają się znacznie szybciej, niż pozwala na to dobór naturalny. Małe dzieci nie znają moralności - one się jej dopiero uczą. Jeśli występuje tu ewolucja, to jest to ewolucja interakcji społecznych, napędzana zachowaniami a nie strukturami białek.
I co to, na NRJ, jest czysta gatunkowa moralność? Jak to sobie definiujesz? Dlaczego część moralności odcinasz od systemu, jakim jest społeczeństwo - przecież moralność w przypadku jednostki nie istnieje.
|
Śr lip 08, 2009 9:46 |
|
 |
kaloryfer
Dołączył(a): So lut 21, 2009 13:54 Posty: 326
|
Cytuj: Jeśli ateista postępuje dobrze, robi tak z potrzeby własnego sumienia. Kod: Tak się zastanawiam, jaką kategorią naukową jest dla ateisty "sumienie"? Jeżeli ateizm gloryfikuje rozum, pokonywanie ograniczeń, barier (np. w nauce) itp to czy konsekwentnie nie powinien gloryfikować pokonywania ograniczeń "sumienia"?
|
Śr lip 08, 2009 9:53 |
|
 |
kaloryfer
Dołączył(a): So lut 21, 2009 13:54 Posty: 326
|
Niech jakiś dobry moderator w moim poprzednim poście ustawi jako cytat tylko pierwsze zdanie a ten post skasuje.
Dziękuję
P.S. Nie będę oryginalny: WŁĄCZCIE EDYCJĘ!!!
|
Śr lip 08, 2009 10:07 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
i na koniec dlaczego ateizm ma się dobrze (króciutko)
dlaczego ateizm ma się znakomicie?
ano dlatego, że wspaniale opanował sztukę fałszowania pojęć
i słowa przestają znaczyć to, co znaczyły kiedyś.
posłużę się przykładem:
zencognito pisał o cnocie miłości, a powyżej napisał cos takiego:
Cytuj: Ile osób uważa, że należy dobro innych przedkładać na własne?
We współczesnym kinie bardzo często słyszę takie słowa:
„kocham cię dlatego zrób to dla mnie”
„ kocham cię dlatego masz zrobić……………………..” w miejsce kropek można wstawić wszystko….
Taka bowiem jest dzisiaj „miłość”
I jest to miłość, której jedynym celem jest – jak w przypadku buddystów – pozyskiwanie dobrych wrażeń.
Kocham cię – dlatego spraw mi przyjemność.
Kocham cię – dlatego nie sprawiaj mi przykrości.
Kocham cię – dlatego niczego ode mnie nie wymagaj.
Kocham cię – dlatego nie narażaj mnie na nieprzyjemne wrażenia…
Ale czy jest to tylko buddyjski/ateistyczny punkt widzenia?
Skąd – pragnienia czerpania przyjemności i unikanie nieprzyjemności to nie tylko buddyjska praktyka, ale przede wszystkim praktyka ateistów – ludzi „wolnych” od obciążeń kształtujących ich postępowanie, skrajnych indywidualistów, których moralność (pomimo pięknych słów o miłości i dobru człowieka) opiera się na wyborze własnego dobra.
Skrajny indywidualizm jest niezwykle kuszący, praktyka unikania tego co nieprzyjemne i doświadczania tego co przyjemne i oczekiwania tego od świata kusi jeszcze bardziej.
Buddysta pisze o cnocie miłości…. Ateista mówi o miłości….
Skrajny indywidualizm, arbitralność ocen, uwolnienie się od zewnętrznej moralności prowadzi do… egoizmu…
Jak ateista czy buddysta ma się wydostać z kręgu egoistycznego indywidualizmu, w którym dobro i zło, to co przyjemne i co nieprzyjemne zależy od niego samego?
Mówi o miłości i dobru człowieka….
Jak jednak rozumieć może miłość ateista i buddysta, którzy przyjmują, że są źródłem wartości odrzucając wszystko co zewnętrzne?
Czy miłość może być trudna? Czy miłość przynosi tylko przyjemne doznania (a te są przecież celem buddysty/ateisty)? Jak ateista/buddysta może żyć w takim absurdalnym paradoksie? Ano może, dlatego, że nie wyjaśnia tego co oznacza słowo miłość.
Bohaterowie współczesnych filmów mają dość odwagi by mówić – „kocham cię dlatego zrób coś dla mnie” a ateista/buddysta mówi kocham cię…. I karze nam wierzyć, że nie robi tego by odczuwać jedynie przyjemne wrażenia….
Ateizm odrzuca zewnętrzne źródło moralności, w zamian buddysta/ateista oferuje nam źródło, które tkwi w nas samych.
Nie rozwiązuje to jednak żadnego problemu, chyba że od tej chwili w tzw wolności uznamy, że mamy prawo do sprawiania sobie przyjemności…, a tego ateista/buddysta oczekuje od siebie i tego nas uczy…
Pisze o bezinteresownym dobru dla drugiego człowieka ale nie dopowiada, że celem jest odczuwanie przyjemnych doznań, więc każdy czyn nie jest bezinteresowny jeśli ma sprawiać nam przyjemność…
Gdzie tu bezinteresowność?
Gdzie tu miejsce na miłość kiedy celem jest własna przyjemność, która nie może wyzwolić się z indywidualizmu…
Dlatego ateizm ma się dobrze i będzie się miał dobrze – indywidualizm, który jest wynikiem „wolności”, subiektywizm, który jest dzieckiem „wolności”, Zycie polegająca na unikaniu tego co nieprzyjemne ….
Uciekanie od drugiej osoby (droga ku drugiej osobie oznaczać musi przekroczenie swej indywidualności – a to w buddyzmie/ateizmie jest niemożliwe)
I skupienie się na sobie – to bezcenne wartości ateizmu
|
Śr lip 08, 2009 10:19 |
|
 |
Enver
Dołączył(a): Pn lip 06, 2009 20:02 Posty: 20
|
Cytuj: Skąd – pragnienia czerpania przyjemności i unikanie nieprzyjemności to nie tylko buddyjska praktyka, ale przede wszystkim praktyka ateistów – ludzi „wolnych” od obciążeń kształtujących ich postępowanie, skrajnych indywidualistów, których moralność (pomimo pięknych słów o miłości i dobru człowieka) opiera się na wyborze własnego dobra. Oczywiście, bo tak nas wykształciła ewolucja. Nie nas - ateistów, ale nas - ludzi. Myślisz, że w tym przypadku chrześcijanie są choć trochę lepsi? Są identyczni. Dlaczego dążenie do przyjemności, dobrego życia, szczęścia, ma być czymś złym? Czy całe życie mamy unurzać się we własnych grzechach i popełnionych błędach? Cytuj: Tak się zastanawiam, jaką kategorią naukową jest dla ateisty "sumienie"? Jeżeli ateizm gloryfikuje rozum, pokonywanie ograniczeń, barier (np. w nauce) itp to czy konsekwentnie nie powinien gloryfikować pokonywania ograniczeń "sumienia"? Chyba nie rozumiem pytania. Jakim sposobem można równoważyć pokonywanie barier w nauce z "barierami" sumienia? Chcemy wiedzieć jak najwięcej - do tego sprowadza się teza ateizmu. Co do tego ma sumienie? Jest to efekt uboczny ewolucji, pozwalający nam żyć w społeczeństwie. Próby "pokonania" go to równocześnie próby zniszczenia naszego gatunku. Jaki naukowiec, jaki ateista by na to pozwolił? Dotychczas dopuszczali się tego jedynie wierzący. Cytuj: Enver: Dawkinsa też czytałem. I, jakkolwiek zgadzam się z tezami przez niego przedstawionymi w wielu punktach, to nie są same dowody. To są w większości rozważania. Prawdopodobne, ale nie pewne. Nie traktuj każdej wydanej książki popularno-naukowej jako ostatecznej wyroczni. Nie popadaj w odmienny rodzaj fanatyzmu. Nie traktuję, dlatego dobrze czuję się w obszarze literatury. Bo staram się rozwijać w każdym kierunku - czytając książki ateistyczne i równoważąc je religijnymi. Niemniej Dawkins jest dla mnie jednym z najwybitniejszych naukowców naszych czasów. Dlatego wierzę jemu, a nie Twoim domysłom. Które oczywiście mogą okazać się słuszne, ale w świetle współczesnej nauki są niezbyt prawdopodobne. Cytuj: Małe dzieci nie znają moralności - one się jej dopiero uczą. Jeśli występuje tu ewolucja, to jest to ewolucja interakcji społecznych, napędzana zachowaniami a nie strukturami białek. Jak to zaobserwowałeś? Nie ma możliwości sprawdzenia, czy dzieci wychowywane bez czynników z zewnątrz dysponowałyby tą samą moralnością, co ich wychowujący się w społeczeństwie koledzy. Niemowlaki i małe dzieci kierują się główną zasadą gatunku (która - ponownie - wywodzi się wprost z ewolucji), by walczyć o przetrwanie. Dlatego domagają się jedzenia za wszelką cenę, nawet śmierci rodzeństwa - są samolubne, bo tak działa dobór naturalny. Stąd też mamy instynkt macierzyński - niemowlęta są zbyt bezbronne, matka musi chronić ich życie nawet za cenę swojego (tutaj działa instynkt zachowania gatunku). Potem rosną, matka i społeczeństwo je wychowuje, kształci na pewnym poziomie. Cytuj: I co to, na NRJ, jest czysta gatunkowa moralność? Jak to sobie definiujesz? Dlaczego część moralności odcinasz od systemu, jakim jest społeczeństwo - przecież moralność w przypadku jednostki nie istnieje. Coś na poziomie instynktu zachowawczego dajmy na to. Moralność gatunkowa to w dużej mierze dbanie o bliskich, troszczenie się o nich, ochrona, dla uzyskania własnych, gatunkowych korzyści. Wywodzące się z tego następne zakazy (najpierw jedzą zdolni do walki mężczyźni, potem kobiety w ciąży, potem dziewczęta, potem starcy, potem osoby chore, etc.) leżą już u podstaw funkcjonowania społeczeństwa, ALE wywodzą się wprost z narzuconej nam przez ewolucję moralności. A raczej walki o przetrwanie gatunku. Operujemy tutaj zupełnie błędnymi pojęciami, bo ewolucja nie zna takiego pojęcia jak moralność. To faktycznie jest wymysł społeczeństwa. Ale szukając jej korzeni trzeba sięgnąć po dobór naturalny. [/quote]
|
Śr lip 08, 2009 11:31 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Enver: a, to na koniec się częściowo zgodzę. Mówienie o moralności w odniesieniu do ewolucji mi też wydaje się dziwne, stąd właśnie wszystkie moje obiekcje. I tak, to, że część zasad moralnych wywodzi się z instynktu przetrwania, też jest prawdopodobne.
Ale ten kawałek o kolejności dostępu do jedzenia (i innych dóbr) - no cóż, obecnie, w "cywilizowanym świecie", często jest raczej odwrócony. Moglibyśmy tu wspomnieć koncepcję "strategii ewolucyjnie stabilnej", też opisywaną przez Dawkinsa. Tylko, że te zachowania nie są sterowane bezpośrednio genetycznie - to są raczej zjawiska emergentne, wynikające z połączenia podstawowych instynktów i interakcji między osobnikami.
Co do możliwości sprawdzenia moralności dzieci wychowywanych w różny sposób, to wybacz, ale istnieje. Wystarczy spojrzeć na dzieci (i potem dorosłych) z różnych środowisk, różnych mniejszości, o różnym stopniu zamożności. To wszystko jeden gatunek, a jak różnych czynów potrafią dokonać. Ba, nawet tu na forum, gdzie prawie wszyscy pochodzimy z tego samego kręgu kulturowo-geograficznego, zachowania i stojąca za nimi moralność są skrajnie różne.
|
Śr lip 08, 2009 13:29 |
|
 |
Enver
Dołączył(a): Pn lip 06, 2009 20:02 Posty: 20
|
Cytuj: Ale ten kawałek o kolejności dostępu do jedzenia (i innych dóbr) - no cóż, obecnie, w "cywilizowanym świecie", często jest raczej odwrócony. Moglibyśmy tu wspomnieć koncepcję "strategii ewolucyjnie stabilnej", też opisywaną przez Dawkinsa. Tylko, że te zachowania nie są sterowane bezpośrednio genetycznie - to są raczej zjawiska emergentne, wynikające z połączenia podstawowych instynktów i interakcji między osobnikami. Oczywiście, tu już wiele zależy od kierunku, w którym poszła ludzkość. Niemniej w początkowym fazie istnienia naszego gatunku najistotniejsze było jego przedłużenie - stąd bardzo celebrowano dzieci, zwłaszcza męskie noworodki. Chciałem tylko wykazać, że u samych podstaw naszej moralności nie leży religia czy nakazy dane przez Boga, ale dobór naturalny. Pytanie na przykład, czy zanim Bóg dał Mojżeszowi dziesięć przykazań, "nie zabijaj" miało w ogóle dla Izraelitów jakieś znaczenie. Otóż miało (lub miałoby, zależy czy przyjmiemy prawdziwość tej historii), gdyż leży ono u podstaw naszej moralności. Cytuj: Co do możliwości sprawdzenia moralności dzieci wychowywanych w różny sposób, to wybacz, ale istnieje. Wystarczy spojrzeć na dzieci (i potem dorosłych) z różnych środowisk, różnych mniejszości, o różnym stopniu zamożności. To wszystko jeden gatunek, a jak różnych czynów potrafią dokonać. Ba, nawet tu na forum, gdzie prawie wszyscy pochodzimy z tego samego kręgu kulturowo-geograficznego, zachowania i stojąca za nimi moralność są skrajnie różne.
Owszem, istnieje możliwość obserwacji dzieci wywodzących się z różnych środowisk, ale nie można stwierdzić, jak wyglądałby rozwój dzieciaka nie wychowywanego w żadnych środowisku. Nasza kultura i wpojone przez rodziców i społeczeństwo zasady mają na nas ogromny wpływ. Wystarczy podać przykład rodziny wegetariańskiej i tej jedzącej mięso. Jedno dziecko rosnąć będzie w przekonaniu, że jedzenie kotletów to morderstwo, dla drugiego będzie to rzecz zwyczajna i oczywista. Trudno tutaj mówić o moralności - nikt nie jest w stanie obiektywnie stwierdzić, które ma rację.
Ale wróćmy na chwilę do zabójstwa własnych dzieci - tutaj już, niezależnie od wychowania, rzecz będzie naganna. I to poprzez nasz ewolucyjny rozwój - musimy dalej przekazać geny, zabójstwo ich nie leży w naszej naturze.
|
Śr lip 08, 2009 14:33 |
|
 |
frater
zbanowana na stałe
Dołączył(a): N kwi 15, 2007 21:52 Posty: 2219 Lokalizacja: GG 304230
|
Wg danych statystycznych Kościoła Katolickiego w ostatnim roku ilość Katolików na świecie wzrosła o kilkanaście milionów.
|
Śr lip 08, 2009 14:35 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|