Paradoks religijny ,czekam na logiczne odpowiedzi.
| Autor |
Wiadomość |
|
Korat
Dołączył(a): Wt wrz 08, 2009 5:48 Posty: 170
|
Pierwsze co mi przyszło na myśl to przypowieść o synu marnotrawnym, tam w zasadzie jest odpowiedź z punktu widzenia chrześcijan.
_________________ "Ktokolwiek znalazł Chrystusa musi dowodzić innych do niego. Wielka radość nie może byc tylko dla siebie. Musi byc przekazywana"
Benedykt XVI
|
| So lis 14, 2009 23:04 |
|
|
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
Bardzo fajnie Korat, trafiłeś w sedno sprawy. Niestety jest to poza moim pojmowaniem czego oczekuje Autor. Może nienarodzone dzieci powinny sprawiedliwie?! nie iść nigdzie, albo jako profilaktyka za brak grzechów do czyśćca? Miłosierdzie jest złe, to musi być przykre żyć w takim świecie gdzie jeśli tylko ktoś zyska, to trzeba go zmieszać z błotem.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| So lis 14, 2009 23:11 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Właściwie to czy dziecko się nie narodziło czy umarło w młodym wieku nie robi chyba w tym wypadku aż takiej różnicy więc nie skupiałbym się na tym specjalnie.
Cytuj: Co do reszty to Bóg jest bardzo fajny, bo w tym konkursie wygrywa każdy, co prawda jeden siedzi na samym dole, a drugi na samej górze więc każda z osób z widowni ma różną drogę do przebywacia, ale skoro i tak każdy wygrywa, to naprawde nie widzę problemu.
Co z tego, że wszyscy wygrywają skoro jedni dostają nagrodę właściwie za nic a drudzy muszą się starać wiele lat i tylko ci drudzy czymś ryzykują i cierpią. Innymi słowy czy przyznanie takiej samej nagrody dla kogoś kto całe życie poświęcił by znaleźć się na podium i dla kogoś kto znalazł się tam w gruncie rzeczy zupełnie przypadkiem jest sprawiedliwe? Oczywiście wiem, że mówienie po porostu o "nagrodzie" może być dla chrześcijan spłycaniem sprawy ale tu robi się nawet ciekawiej bo poruszamy właśnie kwestię wyboru Boga, którego możemy dokonać podobno tylko za życia. Jeśli niektórzy (ale wcale nie tacy znowu nieliczni) obcują z Bogiem choć nie mieli okazji tego świadomie wybrać to cały sens życia na ziemi staje się bardzo niejasny... Czy teraz rozumiesz na czym polega problem?
|
| So lis 14, 2009 23:16 |
|
|
|
 |
|
CzłowiekBezOczu
Dołączył(a): Wt mar 31, 2009 4:54 Posty: 1993
|
Tak musi być bo co powiesz wierzącym rodzicom którzy stracili dziecko zaraz po urodzeniu ? Że do piekła pójdzie ? Trzeba ich jakoś pocieszyć wizją nieba i spotkania w przyszłości. Też bym tak zrobił bo nie mam serca z kamienia. Co myśle to myślę ale w takim nieszczęściu tak właśnie bym się starał pocieszyć. Bo co innego pozostaje jak nie dać nadzieję w takiej chwili..
|
| So lis 14, 2009 23:22 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
No
Zacznijmy od tego że dla wierzacego poprostu problemu nie ma. Problem jest dla Was, którzy nie wierzycie, wybacz nic na to nie poradzę  Gdy "walczę" o życie wieczne nie patrze na innych, tylko na siebie. My chrześcijanie nie rywalizujemy ze sobą o niebo, ale staramy się razem tam iść, jedni dochodzą szybciej inni wolniej, ale nagroda jest warta każdego wysiłku.
Zapowiadam od razu, my się w tej kwestii nie dogadamy, bo my myślimy po bożemu, a Wy po ludzku, bo co to jakieś tam niebo. Dla was to nic bo nie chcecie zaakceptować że niebo to coś super bardzo fajne, trywializujecie to i dlatego nie możecie zrozumieć że to nie kwestia dziwacznej równości aby każdy dał z siebie równo tyle samo, ale odpowiadania za siebie i osobistych, własnych starań. Dla nas to gra warta świeczki, jedni dołożą więcej inni mniej, podobnie jest na studiach, jedno dokładają więcej inni mniej, zamiast narzekać trzeba się brac do roboty. Bez zrozumienia tych rzeczy, Wy niewierzący dalej będziecie sobie wynajdywać problemy w ktore nie wierzycie, a my dalej będziemy żyć z nadzieją.
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| So lis 14, 2009 23:22 |
|
|
|
 |
|
teresa.maria
Dołączył(a): N wrz 28, 2008 15:39 Posty: 59
|
Zgadzam się z Wistem. Dodam, tylko, że nie nam, ludziom, oceniać Boże działania, Bożą logikę - tę z Pisma św. i tę domniemaną. Bóg jest ponad naszym myśleniem, ma własne sprawiedliwe prawo, więc dlaczego mamy to kwestionować? Nie wszystko można zrozumieć i logicznie czy naukowo wyjaśnić. Na tym właśnie polega wiara, że wierzymy w prawdy trudne, tajemnicze, niesprawdzalne. I na zaufaniu Bogu. Po co analizować teoretyczne przykłady? Skupmy się na życiu zgodnym z przykazaniami - Bożymi i kościelnymi.
|
| So lis 14, 2009 23:34 |
|
 |
|
SweetChild
Dołączył(a): Cz cze 09, 2005 16:37 Posty: 10694
|
Moim zdaniem analogia jest nietrafiona, widziałbym to bardziej w następujący sposób: wchodzę pod górę trudnym szlakiem, a ktoś inny wjeżdża wyciągiem. Niby nagroda taka sama (piękny widok), ja musiałem się cały dzień namęczyć, a on sobie wygodnie siedział godzinkę w gondoli. A mimo to nie czuję się pokrzywdzony i gdybym miał wybór, to i tak poszedłbym pieszo. Bo sam trud wchodzenia sprawia mi radość, a jazda wyciągiem nudzi 
|
| So lis 14, 2009 23:35 |
|
 |
|
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
WIST napisał(a): Zapowiadam od razu, my się w tej kwestii nie dogadamy, bo my myślimy po bożemu, a Wy po ludzku, bo co to jakieś tam niebo. Dla was to nic bo nie chcecie zaakceptować że niebo to coś super bardzo fajne Na potrzeby dyskusji mogę nawet przyjąć, że jest super-hiper-mega-odjazdowe. Cytuj: trywializujecie to i dlatego nie możecie zrozumieć że to nie kwestia dziwacznej równości aby każdy dał z siebie równo tyle samo, ale odpowiadania za siebie i osobistych, własnych starań. A kto ci powiedział, że o taką równość chodzi? Przykłady pokazywały raczej rażącą nieproporcjonalność włożonego wysiłku. Cytuj: Dla nas to gra warta świeczki, jedni dołożą więcej inni mniej, podobnie jest na studiach, jedno dokładają więcej inni mniej, zamiast narzekać trzeba się brac do roboty. Bez zrozumienia tych rzeczy, Wy niewierzący dalej będziecie sobie wynajdywać problemy w ktore nie wierzycie, a my dalej będziemy żyć z nadzieją. Szkoda, że nie odniosłeś się wcale do drugiej części mojej wypowiedzi, tej o sensie życia w świecie materialnym. jeśli sensem życia jest wybranie Boga to świadomość, że część ludzi idzie do nieba nie podejmując żadnych w pełni świadomych wyborów moralnych powinna chyba dawać do myślenia... [/quote]
|
| So lis 14, 2009 23:56 |
|
 |
|
mazli
Dołączył(a): So paź 03, 2009 7:47 Posty: 1170
|
No napisał(a): Co z tego, że wszyscy wygrywają skoro jedni dostają nagrodę właściwie za nic a drudzy muszą się starać wiele lat i tylko ci drudzy czymś ryzykują i cierpią. Innymi słowy czy przyznanie takiej samej nagrody dla kogoś kto całe życie poświęcił by znaleźć się na podium i dla kogoś kto znalazł się tam w gruncie rzeczy zupełnie przypadkiem jest sprawiedliwe? WIST napisał(a): Gdy "walczę" o życie wieczne nie patrze na innych, tylko na siebie. My chrześcijanie nie rywalizujemy ze sobą o niebo, ale staramy się razem tam iść, jedni dochodzą szybciej inni wolniej, ale nagroda jest warta każdego wysiłku.
W tym kontekście wyraźnie nasuwają się nam słowa Jezusa: "Gdy Piotr go spostrzegł, rzekł do Jezusa: Panie, a co z nim? Jezus mu odpowiedział: Jeśli zechcę, aby on pozostał aż do mego powrotu, czy to twoja sprawa? Ty pójdź za mną." (J 21, 21-22)
|
| N lis 15, 2009 0:09 |
|
 |
|
WIST
Dołączył(a): Pt lis 17, 2006 18:47 Posty: 12979
|
No napisał(a): Na potrzeby dyskusji mogę nawet przyjąć, że jest super-hiper-mega-odjazdowe. Dziękuje, a skoro tak to zgodzisz się że żadna droga dochodzenia do tego co oferuje nie może być za trudna. Wewnętrzna różnorodność będzie zatem niczym złym, bo najtrudniejsze i tak będzie niczym  Cytuj: A kto ci powiedział, że o taką równość chodzi? Przykłady pokazywały raczej rażącą nieproporcjonalność włożonego wysiłku. Przykład nic takiego nie pokazywał. Trudno aby winić dziecko za to że nie włożyło żadnego wysiłku, bo zawczasu zmarło. Zresztąwydaje mi się w tej chwili wysoce niestosowne operowanie takimi rzeczami. Są dzieci które umarły tuż po porodzie, bądz nawet przed nim, wolę zamiast bezowocnych dyskusji uszanować ich pamięc i powstrzymać się od dalszego operaowania takim przykładem. Cytuj: Szkoda, że nie odniosłeś się wcale do drugiej części mojej wypowiedzi, tej o sensie życia w świecie materialnym. jeśli sensem życia jest wybranie Boga to świadomość, że część ludzi idzie do nieba nie podejmując żadnych w pełni świadomych wyborów moralnych powinna chyba dawać do myślenia...
Co rozumiesz przez wybrac Boga? Wybacz że się nie odniosłem, spróbuje w tym miejścu podjąc się tego zadania 
_________________ Pozdrawiam
WIST
|
| N lis 15, 2009 1:10 |
|
 |
|
Crat
Dołączył(a): So lis 14, 2009 19:51 Posty: 5
|
Z wierzącymi jest taki problem,że nie da Wam się nic wytłumaczyć.Nawet jeśli grunt odsuwa się Wam pod nogami i zaczynacie przegrywać, to i tak powiecie ,że to kwestia wiary i tak musi być.Dlatego dalsza polemika z Wami jest bezsensu , chyba ,że chociaż na chwile odrzucicie myślenie "po Bożemu" a zaczniecie się kierować logiką i rozsądkiem  to jak będzie?
|
| N lis 15, 2009 12:35 |
|
 |
|
arc
Dołączył(a): Pt maja 19, 2006 16:23 Posty: 950
|
Swego czasu zastanawiałem się nad tym problemem i odpowiedzi mogą być całkiem logiczne. Np. idea czyśćca, albo zupełnie indywidualny odbiór tego, co nazywamy szczęściem (podobnie jak napisał SweetChild: jedni wolą zdobywać szczyty o własnych siłach z ciężkim plecakiem, a drudzy wolą mniej męczące rozwiązania i "zdobywają" szczyt za pomocą kolejki górskiej. I jedni i drudzy będą zadowoleni, ale ich zadowolenie będzie się jednak różniło).
_________________ arcarc
|
| N lis 15, 2009 12:47 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
Crat napisał(a): Z wierzącymi jest taki problem,że nie da Wam się nic wytłumaczyć.Nawet jeśli grunt odsuwa się Wam pod nogami i zaczynacie przegrywać, to i tak powiecie ,że to kwestia wiary i tak musi być.Dlatego dalsza polemika z Wami jest bezsensu , chyba ,że chociaż na chwile odrzucicie myślenie "po Bożemu" a zaczniecie się kierować logiką i rozsądkiem  to jak będzie?
Bezsensowne pytanie i argumentacja jeśli sie nie pojmuje:
- "Mówimy, że człowiek jest usprawiedliwiony "darmowo", bo nic, co poprzedza usprawiedliwienie, wiara, uczynki, nie zasługują na łaskę usprawiedliwienia; jesli jest łaską, to nie z uczynków, w przeciwnym razie łaska nie byłaby już łaską" (Dekret o usprawiedliwieniu, Sobór Trydencki).
Zbawienie nie jest żadną nagrodą za zasługi, jest łaską ofiarowaną wszystkim ludziom bez wyjątku..... tylko człowiek może nie przyjąć tej łaski.
Ot i cała filozofia zbawienia.
|
| N lis 15, 2009 12:59 |
|
 |
|
Anonim (konto usunięte)
|
No napisał(a): A kto ci powiedział, że o taką równość chodzi? Przykłady pokazywały raczej rażącą nieproporcjonalność włożonego wysiłku.
I o to chodzi...
Niewierzacy uwaza, ze sprawiedliwie jest sobie na niebo zapracowac. Dlatego tak "strasznie" mecza sie wyznawcy roznych religii, ktorzy medytuja, poszcza itd, zeby sobie zbawienie we wlasnym rozumieniu "wypracowac".
A w chrzescijanstwie jest tak, jak Alus napisala: dostaja wszyscy "za darmo".
Przypowiesc o synu marnotrawnym to takze przypowiesc o synu nie-marnotrawnym, ktory dzielnie sie meczyl w domu, byl posluszny ojcu, do glowy by mu nie przyszlo zycia pouzywac i na koncu okazalo sie, ze nagrody dla niego (w jego rozumieniu) nie bylo, a ten lekkoduch dostal jeszcze impreze.
Bo u Pana Boga nie chodzi o zaslugi, ale o milosc. Starszy syn nie pojal, ze jest w domu ojca i wszystko jest jego, wiec moze z tego korzystac. Ciagle czekal, ze ktos go doceni, da mu prezent (z jego wlasnosci) i wkurzal sie coraz bardziej.
Tak jak w zyciu nie chodzi o zbieranie cierpienia, ale o przyjmowanie cierpienia, ktore przyjdzie.
Dobre uczynki nie sa po to, zeby dostac sie do nieba, ale jako skutek nawrocenia (spotkania sie z bezinteresowna miloscia Ojca), dzielenie sie ta doznana miloscia.
Przyznaje, wg kryteriow "tego swiata", jest to kompletnie nielogiczne.
U nas zeby zrobic kariere, trzeba sie mocna napracowac i isc po trupach. A tu Pan Bog mowi: wyluzuj, nie mecz sie: drzwi do nieba sa dla wszystkich szeroko otwarte, ale nie tylko dla ciebie samego. Jezeli to zaakceptujesz, to zbawienie juz masz.
I niektorzy Mu pewnie mowia: to "niesprawiedliwe", do takiego nieba za darmo, to ja nie chce...
|
| N lis 15, 2009 13:53 |
|
 |
|
Kancermeister
Dołączył(a): Śr mar 04, 2009 15:55 Posty: 728
|
Problem postawiony przez autora wątku był omawiany w Ewangeliach dwa razy, na podstawie przypowieści i praktycznego rozwiązania. - W przypowieści o robotnikach ostatniej godziny, do pracy wynajmowani są wszyscy, wszyscy też otrzymują jasny i rzetelny komunikat o wysokości nagrody, na którą się zgodzili. Kiedy więc szemrają na niesprawiedliwy - w ich pojęciu - podział, otrzymują taką odpowiedź: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie. Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" [Mt 20,13-15]
- Na krzyżu, Jezus zapowiada skazanemu łotrowi (i osobiście ogłasza go świętym - jedynego człowieka na świecie), że ten zaraz znajdzie się z Nim w raju (por. Łk 23,40-43).
Jak niewiele trzeba do zbawienia! Wystarczy stanąć po stronie Boga, wyznać swoje grzechy i prosić Go o ratunek. I całe życie, czymkolwiek wypełnione, przestanie się liczyć. Czy w Ewangelii jest napisane, że ten człowiek był ochrzczony? - NIE Albo, że chodził za Chrystusem i był Jego uczniem? - NIE Albo, że był w ogóle Żydem? - NIE Cóż to za teologiczna obrzydliwość.
Rozumiałbym, gdyby problem ten postawił jakiś obłąkany faryzeuszokatol... Ale ateista?
_________________
Ten post jest opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa-Użycie niekomercyjne 3.0 Polska.
|
| N lis 15, 2009 13:54 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|