Autor |
Wiadomość |
a.R.E.k.
Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57 Posty: 937
|
Horus nie urodził się w skalnej grocie i pasterze nie oddawali mu czci. Z tego co wiem z mitów, Izyda urodziła Horusa w Buto i wychowywała tam ukrywając się przed Setem (uciekała przed nim, gdyż chciał on zabić Horusa).
Jest zasadnicza różnica między zmartwychwstaniem Ozyrysa i Jezusa. Jezus bowiem zmartwychwstaje sam, a Ozyrys zostaje ożywiony przez Izydę.
|
Pt gru 26, 2008 14:10 |
|
|
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Porównanie zmartwychwstania Chrystusa z podobnymi historiami dotyczącymi innych postaci mitologicznych jest uzasadnione, bo pokazuje, że idea zmartwychwstania towarzyszyła ludziom od zarania dziejów. Pierwsze jej ślady można znaleźć w pierwotnym szamanizmie. Inicjacja szamańska zawsze zawierała elementy męki, symbolicznej śmierci (najczęściej przez rozczłonkowanie ciała), zstępowania do piekieł, wstępowania do nieba, a następnie odrodzenia się do nowego życia na wyższym poziomie. Kandydat przestawał być zwykłym człowiekiem, od tej pory mógł przekraczać bariery pomiędzy światami. Późniejsze inicjacje w rozmaite misteria zawierały podobny schemat.
Żadna religia nie jest zupełnie nowa. Każda powstaje z wielowiekowych tradycji religijnych poprzednich pokoleń. W chrześcijaństwie archetypowa idea zmartwychwstania została jak do tej pory wyrażona najpełniej. Bóg-Człowiek umiera i zmartwychwstaje, a skutki zostają rozciągnięte na całą ludzkość.
|
Pt gru 26, 2008 17:06 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
mauger napisał(a): Porównanie zmartwychwstania Chrystusa z podobnymi historiami dotyczącymi innych postaci mitologicznych jest uzasadnione, bo pokazuje, że idea zmartwychwstania towarzyszyła ludziom od zarania dziejów.
To oczywiste. Śmierć dla ludzkości zawsze była tajemniczym, ostatecznym końcem. Jeśli więc chcemy przypisać komuś boskość, to co może być większego i bardziej boskiego, niż przezwyciężenie tego końca? Nic dziwnego, że ten motyw powtarza się w tak wielu religiach.
|
Pt gru 26, 2008 17:41 |
|
|
|
 |
KamiZelka
Dołączył(a): Wt maja 29, 2007 20:53 Posty: 156
|
Mnie jedynie insteresuje, ile można się okłamywać? Nie wierze, że człowiek o nawet przeciętnym intelekcie, przechodzi obok takiego tematu obojętnie, bez chęci sprawdzenia tez w nim zawartych.
Czy okłamując samego siebie, nie grzeszycie?
Pozdrawiam każdego, kto będzie teraz próbował mnie okłamać, że siebie nie okłamuje.
_________________ www.napoziomie.pl
|
So gru 27, 2008 10:58 |
|
 |
a.R.E.k.
Dołączył(a): N maja 20, 2007 8:57 Posty: 937
|
Śmierć nie była ostatecznym końcem. W Babilonie Innana pokonała śmierć, w Egipcie Ozyrys został ożywiony, w Grecji kochanek Afrodyty, Adonis, wracał do życia co roku, podobnie jak Kora wracała do swej matki z Hadesu.
|
So gru 27, 2008 11:11 |
|
|
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
No właśnie. Przezwyciężenie śmierci przez boską istotę, to stały element większości mitologii. Właśnie dla tego, że śmierć dla LUDZI jest końcem - więc bogom przypisywali zdolność do przwzwyciężenia tego końca.
|
So gru 27, 2008 11:55 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Witold napisał(a): Właśnie dla tego, że śmierć dla LUDZI jest końcem
Miliardy ludzi nigdy nie traktowały i nie traktują śmierci jako końca.
Gdyby śmierć była końcem Bóg byłby zbędny - bo przeciez wszelkie żale i utyskiwania ludzie odnoszą do nakazów i przykazań religijnych ograniczających swobodę życia w stylu "róbta co chceta".
|
So gru 27, 2008 12:20 |
|
 |
filippiarz
Dołączył(a): Pn maja 29, 2006 12:06 Posty: 4608
|
Alus napisał(a): Witold napisał(a): Właśnie dla tego, że śmierć dla LUDZI jest końcem Miliardy ludzi nigdy nie traktowały i nie traktują śmierci jako końca. Gdyby śmierć była końcem Bóg byłby zbędny - bo przeciez wszelkie żale i utyskiwania ludzie odnoszą do nakazów i przykazań religijnych ograniczających swobodę życia w stylu "róbta co chceta".
Nawet nie traktując śmierci jako końca, dla niektórych Bóg jest zbędny -> vide reinkarnacja.
_________________ "Diabolus enim et alii daemones a Deo quidem natura creati sunt boni, sed ipsi per se facti sunt mali"
 "Inter faeces et urinam nascimur".
|
So gru 27, 2008 13:00 |
|
 |
No
Dołączył(a): Śr lip 05, 2006 16:42 Posty: 4717
|
Alus napisał(a): Miliardy ludzi nigdy nie traktowały i nie traktują śmierci jako końca. Gdyby śmierć była końcem Bóg byłby zbędny - bo przeciez wszelkie żale i utyskiwania ludzie odnoszą do nakazów i przykazań religijnych ograniczających swobodę życia w stylu "róbta co chceta".
Bóg nie musi gwarantować wiernym życia po śmierci a przynajmniej nie wszystkim różne były wierzenia na ten temat.
|
So gru 27, 2008 13:14 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Cytuj: No właśnie. Przezwyciężenie śmierci przez boską istotę, to stały element większości mitologii. Właśnie dla tego, że śmierć dla LUDZI jest końcem - więc bogom przypisywali zdolność do przwzwyciężenia tego końca. W wielu starożytnych kulturach śmierć nie była dla ludzi końcem. Wręcz przeciwnie, poszczególne ludy prześcigały się w koncepcjach istnienia człowieka po śmierci, choćby Egipcjanie bardzo to sobie rozbudowali. Bogowie powracali do życia, ponieważ zwykle odzwierciedlali prawa natury, która co roku zamierała i odradzała się na nowo. Cytuj: Jeśli więc chcemy przypisać komuś boskość, to co może być większego i bardziej boskiego, niż przezwyciężenie tego końca?
Dokładnie, ale w przypadku Jezusa miałoby to trochę inny kontekst. Na pewno przypisanie mu zmartwychwstania byłoby próbą potwierdzenia Jego boskiego statusu. Ale zapewne wątek o bogu pokonującym śmierć wydawałby się też atrakcyjny dla potencjalnych nowych wyznawców, którzy tę historię znali z mitów o pogańskich bóstwach urodzaju. Podobne opowieści były znane właściwie we wszystkich krainach, w których rozwijała się działalność misyjna apostołów. Wątek zmartwychwstania ułatwiałby więc w pewnym sensie dopasowywanie nowej wiary do wizji, funkcjonującej już w świadomości ludzi.
Oczywiście, to wszystko przy założeniu, że zmartwychwstanie Jezusa potraktujemy tylko jako mit, stworzony przez Jego uczniów.
|
So gru 27, 2008 16:02 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
Alus napisał(a): Witold napisał(a): Właśnie dla tego, że śmierć dla LUDZI jest końcem Miliardy ludzi nigdy nie traktowały i nie traktują śmierci jako końca. Gdyby śmierć była końcem Bóg byłby zbędny - bo przeciez wszelkie żale i utyskiwania ludzie odnoszą do nakazów i przykazań religijnych ograniczających swobodę życia w stylu "róbta co chceta". Co jest do cholery takiego trudnego w tym co napisałem? Śmierć zawsze była dla ludzi tajemnicza, była końcem czegoś i może początkiem czegoś innego, ale nie znali tego czegoś innego, zatem Bogom przypisywali przezwyciężenie śmierci, koniec, kropka. Ile wy możecie komplikować? Cytuj: Oczywiście, to wszystko przy założeniu, że zmartwychwstanie Jezusa potraktujemy tylko jako mit, stworzony przez Jego uczniów.
Albo przez biskupów, którzy zaczynali kształtować nową, zinstytucjonalizowana religię.
|
So gru 27, 2008 17:17 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Witold napisał(a): Co jest do cholery takiego trudnego w tym co napisałem? Śmierć zawsze była dla ludzi tajemnicza, była końcem czegoś i może początkiem czegoś innego, ale nie znali tego czegoś innego, zatem Bogom przypisywali przezwyciężenie śmierci, koniec, kropka. Ile wy możecie komplikować?
Ano to "do cholery" co teraz dopisałeś  - "i może początkiem czegoś innego".
Zawsze ludzie wiedzieli, przeczuwali to "inne" życie, mieli i nadal mają świadomość, że nie zawdzięczają tego samym sobie.
- "Kto z was przy całej swej trosce może chocby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia" (Mt 6,27).
|
So gru 27, 2008 19:15 |
|
 |
Witold
Dołączył(a): Śr gru 24, 2008 11:14 Posty: 4800
|
Tak czy inaczej śmierć była KOŃCEM - życia na Ziemi i według wiary, nota bene bardzo życzeniowej, początkiem czegoś NIEZNANEGO. Nie wiem po co tyle komplikować... wychodzi na jedno: bogom większości religii, śmierć niestraszna.
|
So gru 27, 2008 19:19 |
|
 |
Johnny99
Dołączył(a): Cz wrz 25, 2008 21:42 Posty: 16060
|
Cytuj: Albo przez biskupów, którzy zaczynali kształtować nową, zinstytucjonalizowana religię.
Z badań nad początkami chrześcijaństwa wynika, że podanie o zmartwychwstaniu Jezusa pojawiło się już w okresie 4-6 lat po jego śmierci, kiedy jeszcze nie było żadnych biskupów.
_________________ I rzekłem: «Ach, Panie Boże, przecież nie umiem mówić, bo jestem młodzieńcem!» Pan zaś odpowiedział mi: «Nie mów: "Jestem młodzieńcem", gdyż pójdziesz, do kogokolwiek cię poślę, i będziesz mówił, cokolwiek tobie polecę. (Jr 1, 6-8)
|
So gru 27, 2008 19:27 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
Witold napisał(a): Tak czy inaczej śmierć była KOŃCEM - życia na Ziemi i według wiary, nota bene bardzo życzeniowej, początkiem czegoś NIEZNANEGO. Nie wiem po co tyle komplikować... wychodzi na jedno: bogom większości religii, śmierć niestraszna.
Czy "życzeniowe" przekonamy się wszyscy.
|
So gru 27, 2008 19:39 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|