Autor |
Wiadomość |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wątpliwości :)
Kris65 napisał(a): Dla mnie szczęściem jest słodkie leniuchowanie,zajmowanie się tym ,czym lubię. A za wszystko zapłaci mamusia... Jeszcze ktoś gotów pomysleć, że ateista to człowiek, który mając ponad 4 dychy na karku, jest ciagle na garnuszku mamusi...
|
So lip 30, 2011 17:27 |
|
|
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Wątpliwości :)
Ja po prostu wykorzystuję sytuację ,jaką oferuje sporej ilości naszych obywateli ,nasz system z ludzką twarzą.A,że przy okazji mam dużo czasu dla siebie 
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
So lip 30, 2011 17:38 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wątpliwości :)
Zatem kolejny leń, który sięga po nie swoje... Tylko mamusi żal.
|
So lip 30, 2011 17:50 |
|
|
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Wątpliwości :)
Ja chyba jestem prokrastynatorem.Muszę skorzystac z pomocy psychologa.
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
So lip 30, 2011 18:04 |
|
 |
formek1
Dołączył(a): N lip 11, 2010 19:28 Posty: 1953
|
 Re: Wątpliwości :)
Kris65 napisał(a): Dla mnie szczęściem jest słodkie leniuchowanie,zajmowanie się tym ,czym lubię. to zajmuj się tym ki masz czas.
_________________ I poznacie prawdę. A prawda was wyzwoli.
|
So lip 30, 2011 20:47 |
|
|
|
 |
Kris65
Dołączył(a): Pt lip 08, 2011 13:30 Posty: 1518
|
 Re: Wątpliwości :)
Mam na to jeszcze dużo czasu. Może jutro, może pojutrze,może ...
_________________ Zdrowego rozsądku życzę...
|
So lip 30, 2011 21:14 |
|
 |
aniolek
Dołączył(a): Śr lip 27, 2011 23:55 Posty: 9
|
 Re: Wątpliwości :)
Liza napisał(a): Nigdy nie miałam wątpliwości w istnienie Boga, widziałam znaki Jego obecności i przyjęłam założenie, że to zbyt proste, by wszechświat był przypadkiem. Drogę obrałam jednak inną. Pogłębiałam wiedzę o swej religii, ale korzystałam z literatury mającej zezwolenie władz kościelnych. Potem dopiero zapoznałam się z literaturą krytyczną. Szukanie wszędzie na raz jest ryzykowne. Pewne pozycje mogą po prostu oddziaływać na sferę uczuć, stawiają człowieka na poziomie Swórcy i przyjmujemy manipulację jako swe poglądy. Jesteśmy za mało dojrzali, by oddzielić manipulację popartą logiczną krytyką od prostoty wynikającej z wiary. Ona wydaje się taka nieatrakcyjna i staroświacka. Dziś wiem, że Biblię można interpretować od strony świackiej i staje się ona wówczas księgą sprzeczności. Pisana była jednak przez wiernych i dla wiernych, a więc wiara powinna narzędziem interpretacji. Benedykt XVI powiedział, że wiara nigdy nie będzie przejrzysta, wnika bowiem w coraz głębsze warstwy, w nieskończoność Boga. Nie możemy jej też poprzeć dowodami. Jedne pytania ustępują miejsce następnym. Poznajemy też siebie. Im więcej wiemy o nas samych, tym więcej możemy uczynić, żeby to zmienić. Jeśli doświadczysz obecności Boga to uzyskasz spokój ducha, znikają lęki egzystencjalne. Wątpliwości natury intelektualnej dotyczące wiary pozostaną. Interpretację Boga jako wymysłu naszego mózgu uznaję za infantylną. Żal do Boga? A Hiob go nie miał? Wszyscy walczymy z nim na pewnym etapie życia. Musimy przejść ten etap. To sprawdzian na wybór. Zostaliśmy wybrani przez Niego i sami też musimy wybrać. Być może za dużo naraz pytań sobie zadałam... Tak naprawdę to zaczęłam od książki Rhondy Byrne "Sekret" i nawet mi się udało parę spraw sobie wyczarować. Potem sięgnęłam po "Potęgę Świadomości" i tu nieco zastanowiła mnie ta teza, jakoby podświadomość była na początku, przed nami, przed naszym ciałem i to nasza podświadomość nas "wykreowała", sprowadziła na ten świat. I, choć niektóre teorie dotyczące potęgi naszej podświadomości wydawały mi się całkiem racjonalne i niekolidujące z wiarą, to "pomysł" na tworzenie człowieka przez jego podświadomość dała mi do myślenia. Zaczęłam szperać w necie, czytać różne artykuły. Nie wierzę w to, że moje myśli były przede mną. Dla mnie to bzdura. Myślę, że nasz mózg jest potężny i nie wykorzystujemy go w 100%. Jest coś potężnego w naszej podświadomości - tylko tę potęgę trzeba umieć wykorzystać, by nie popaść w wykreowania nierealnego świata, w którym będzie nam się wydawało, że żyjemy.
_________________ Boże, daj mi wewnętrzny spokój, abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić; daj mi odwagę, abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić, i daj mi mądrość, abym rozróżnił pierwsze od drugich. (Christoph Oetinger)
|
N lip 31, 2011 21:53 |
|
 |
aniolek
Dołączył(a): Śr lip 27, 2011 23:55 Posty: 9
|
 Re: Wątpliwości :)
Też, tak jak Liza, nie miałąm wątpliwości w istenie Boga. Mam tylko problem ze zrozumieniem, gdzie jest granica pomiędzy kierowaniem swoim życiem przez człowieka, a ingerencją Boga? To ja decyduję, czy pojadę autobusem i ustąpię np. starszej Pani miejsca. Ale czy dla tej Pani fakt, że sobie usiądzie będzie konsekwencją mojej grzeczności, czy dla niej będzie to Boska ręka, że ktoś w końcu ustąpił jej miejsca? To ode mnie zależy w pewnej mierze moje życie. To czy będę dobrym, czy złym człowiekiem. Od tego też potem zależy życie innych, których spotkam. Albo będą mieli miłe lub złe chwile spędzone ze mną. Wiem, że Bóg wie wszystko, zanim się stanie. Ale w jakim stopniu on nami kieruje? Czy to jest tak, że jak powierzę mu życie, to On przez szepty Aniołów będzie mnie prowadził w jakimś kierunku, czy tylko patrzył, co ja dalej ze swym życiem robię?
_________________ Boże, daj mi wewnętrzny spokój, abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić; daj mi odwagę, abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić, i daj mi mądrość, abym rozróżnił pierwsze od drugich. (Christoph Oetinger)
|
N lip 31, 2011 22:09 |
|
 |
ubrana_w_codzienność
Dołączył(a): Pn sie 16, 2010 16:47 Posty: 30 Lokalizacja: z dala od gwaru wielkich miast
|
 Re: Wątpliwości :)
szukasz, błądzisz....to normalne, wątpliwości, a któz ich nie ma... chyba tylko fanatycy z radia M
|
N lip 31, 2011 22:29 |
|
 |
aniolek
Dołączył(a): Śr lip 27, 2011 23:55 Posty: 9
|
 Re: Wątpliwości :)
MARIEL napisał(a): witam,Aniolek:) Połowa tw postu to jakbym czytała o sobie:)Zwłaszcza ta POTĘGA PODŚWIADOMOŚCI...pan Peter i mnie namieszał troche w głowie.. poszukiwania i wątpliwości to dla nas naturalny stan umysłu.Nie wyobrażam sobie kogoś kto już nie ma zadnych pytań,wszystko wie,chyba że już przed Bogiem stoi:) Co innego zwątpienie.W Bożą Miłość,w jego boski plan,założenie-Panie Boże tu to Ci nie wyszło... Co do Kościoła-moje odejście trwało12 lat..troche przydługawo,ale tyle trwał mój bunt.Zaczeło sie od rozczarowania(delikatnie ujmując)kapłanami,którzy mnie otaczali.Jeden był zwyczajnym bufonem,bardzo oschłym,ponurym człowiekiem,patrzącym zwysoka na owieczki(zmienił sie bardzo od tamtego czasu,spokorniał,jest bardziej ludzki i przystepny),drugi-szkoda gadać,lepiej zapomnieć i modlić sie za takich kapłanów.Trzeci,katecheta był całkiem dobrym człowiekiem,troche surowym,ale jego dobroć całkiem niknęła w porównaniu z tamtymi dwoma.Zło jest bardziej widoczne. Nie znałam innych księży bliżej,tamci dwaj dali mi obraz całego duchowieństwa,innego nie miałam.Zraziłam sie,odeszłam(pewnie były też inne czynniki,dorastanie,normalny okres buntu dla nastolatki).Wróciłam po latach,bo pewna świecka osoba pokazała mi swój kościół,duchownych zupełnie innych od tych ,których znałam z dzieciństwa.Do kontaktu z dziećmi Kościół powinien delegować swoich najlepszych z najlepszych,perełki pokory i oddania.Dziecku nie wie że świat może być inny,niż ten w którym żyje.Przekłada sobie wiedzę ze swojego podwórka na cały świat.Mierzy miarą jaką ma. Też przeszłam etap buntu z powodu złego przykładu. W końcu doszłam do wniosku, że to Bóg ich wszystkich rozliczy, to ich sumienie, co zrobili ze swoim powołaniem i ślubami kapłańskimi. Fakt, bardzo uważnie przyglądam się wypowiedziom Kościoła na równe tematy. I tak się zastanawiam: stanowisko Kościoła też ulega zmianie... Papież już przepraszał za inkwyzycję i wojny. Wiem, nie można się tego tak czepiać, jako jedynego przykładu. Ale... przecież Kościołem kierują ludzie, i też mogą się mylić. I tu chodzi mi o wszelką krytykę Kościoła rzeczy, spraw, poglądów pochodzących z innych wiar: joga, medytacja, pozytywne myślenie (to akurat nie pochodzi z religii, ale z nurtu)... Ja się zastanawiałam nad jednym: dano nam ręce, by pracować. Samą wiarą i modlitwą człowiek nie jest w stanie wyżywić siebie i rodziny. To skąd wiadomo, że Bóg nie dał nam podświadomości, jako narzędzia? Nawet do pozytywnego myślenia, które może życie nam polepszyć? Czasami mam wrażenie, że ludzie myślą, że Bóg tylko chce, byśmy cierpieli. A dla mnie, na moim etapie poszukiwania  , Bóg chce, byśmy cokolwiek robiąc, robili to z Nim. Przecież chory może iść do lekarza, podjąć leczenie - nie może tak poprostu powiedzieć: dobra, Panie Boże, Twoją wolą jest bym był chory, zgadzam się z nią, nie będę się leczył, bo to tak jakbym się Twej woli sprzeciwił. Bóg chyba chce, byśmy dbali o siebie, swe ciało i walczyli z całych sił, licząc na jego pomoc, by uzyskać zdrowie, żyć w szczęściu. Ja wiem, że piszę tak naprawdę o podstawach naszej wiary, ale cóż... z tym akurat mam problemy  I tak sobie wydedukowałam, że nasze życie jest konsekwencją naszych czynów... I przez nasze czyny spotykamy innych ludzi, których czyny mają wpływ na nasze życie. I gdzie jest Wola Boża? Jak pisałam wyżej - nie wiem. Może tak naprawdę nikt tego nie wie. Jeżeli człowiek walczy z przeciwnościami losu, to tak naprawdę walczy z konsekwencjami własnych lub czynów innych ludzi. I wtedy można Boga prosić o pomoc. Sama modlitwa uczy pokory, uspokaja - inaczej zaczyna się wtedy myśleć. Bóg działa przez Aniołow, Swietych i pewnie w jakiś sposób "podszeptuje nam" lub innym, otwartym na jego szepty ludziom... I tak być może rozwiązują sie problemy powierzone Bogu? Chyba nasza wiara jest pełna sprzeczności. Czytając swój post widzę, że sama jakbym sobie zaprzeczała  . Ale być może na tym polega nasza wiara? Na zaakceptowaniu tych sprzeczności do momentu, aż dojrzejemy duchowo, by po kolei sobie to wszystko układać?
_________________ Boże, daj mi wewnętrzny spokój, abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić; daj mi odwagę, abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić, i daj mi mądrość, abym rozróżnił pierwsze od drugich. (Christoph Oetinger)
|
N lip 31, 2011 22:32 |
|
 |
aniolek
Dołączył(a): Śr lip 27, 2011 23:55 Posty: 9
|
 Re: Wątpliwości :)
noOne napisał(a): aniolek napisał(a): Od jakiegoś czasu niemiłe rzeczy trafiają się mi w życiu. Starałam się na różne sposoby z nimi poradzić: zaglądałam do magii, psychologii, do róznych nowoczesnych sposobów radzenia sobie z realiami i zarządzaniem własnym życiem  - tj. tak zachwalaną potęgą naszej podświadomości, prawa przyciągania. to jest obcowanie z demonami, to Cie otwiera na jego wpływ.. prowadzi tylko do zguby.. Cytuj: I doszło do jednego wielkiego zamieszania w mej główce... Pytanie za pytaniem, wątpliwość za wątpliwością... Nie mieć ochoty przez jakiś czas na mszę chodzić? takie są efekty zabawy z magiami i robieniem z własnym życiem coś na własną ręke.. musisz zdać sobie sprawę że "Twój los w Twoich rękach" to hasło które demon wcisnął ludziom w naszej biednej cywilizacji śmierci... podstawa nie polegaj na sobie, nie licz na siebie, nic nie jesteś w stanie sama zrobić bez Boga, jak chcesz wyjść z bagna, tylko oddaj Jezusowi wszystkie swoje problemy, wątpliwośći i proś Go o prowadzenie, tylko Jezus może Ci pomóc i nie wierz domorosłym fachowcom "uczonym" i psychiatrom bo tylko Cie wyprowadzą w pole.. najlepszym lekarzem ducha jest Jezus i spróbuj sobie zdać sprawę z tego... w modlitwie i przed Komunią sw oddaj Jezusowi wszystkie swoje problemy i totalnie mu zaufaj, rzuć całe swoje życie w Jego ręce.. Twoje życie odmieni się nie do poznania  z Panem Bogiem Ale mój los jest w pewnym sensie w moich rękach. Mam wybór, mam swoją wolę - tylko ode mnie zależy, jak pokieruję swoim życiem. Owszem, zgadzam się, żeby oddać swe życie Bogu - ale nie można powiedzieć "Boże, powierzam Ci moje życie" i siedziec bezczynnie. Nie do końca się zgadzam, że bez Boga nie jestem w stanie nic zrobić. Patrzę na ludzi, znajomych, którzy są nie wierzący i widzę, że sobie radzą lepiej w życiu niż ja. Ale Bogu chyba chodzi o to, czy sami będziemy sobie radzić, czy poprosimy go o pomoc, zaufać mu, by chcieć iść z jego imieniem przez życie. A psychiatrzy - to są lekarze. Ludzie są od siebie w pewnym stopniu uzależnieni. Jedni drugim są pomocni. Nie wiem, czy negujesz rolę lekarza psychiatry w życiu człowieka (no, może nie każdego), czy też chodzi Ci o tych głoszących róne nurty, odrzucające wiarę w Boga. Ja osobiście uważam, że życie człowieka ma swoje fizyczne i duchowe strony. Nie można w każdej rozmowie wspominać o Bogu, bo to doprowadza do fanatyzmu. Czasami człowiek musi podejść do swego życia czysto technicznie - tak jak to robią psycholodzy. Bez wchodzenia na temat wiary, Boga.
_________________ Boże, daj mi wewnętrzny spokój, abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić; daj mi odwagę, abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić, i daj mi mądrość, abym rozróżnił pierwsze od drugich. (Christoph Oetinger)
|
N lip 31, 2011 22:45 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wątpliwości :)
aniolek napisał(a): To ja decyduję, czy pojadę autobusem i ustąpię np. starszej Pani miejsca. Ale czy dla tej Pani fakt, że sobie usiądzie będzie konsekwencją mojej grzeczności, czy dla niej będzie to Boska ręka, że ktoś w końcu ustąpił jej miejsca? Aniolek,ważne ze sobie w koncu usiądzie  . przeczytalam tw dzisiejsze posty i widze ze potege podswiadomości musiałas"studiować"jakis czas,bo widac tego ślady. jasne ze Bóg chce byśmy działali,walczyli,zarabiali,"czynili sobie swiat poddanym",nie wiem co to za nowa moda-ludzie myślą ze chrzescijanin to powinien siąść i czekać na manne z nieba.Pomocne tu bedą te słowa,które znają chyba wszyscy- Panie ,daj mi siłe ,abym zmienił to co zmienić mogę,daj cierpliwość,abym zniósł to,czego zmienić nie mogę,daj mi mądrość,abym odróżnił jedno od drugiego.
|
Pn sie 01, 2011 6:23 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wątpliwości :)
aniolek napisał(a): Patrzę na ludzi, znajomych, którzy są nie wierzący i widzę, że sobie radzą lepiej w życiu niż ja. Ale Bogu chyba chodzi o to, czy sami będziemy sobie radzić, czy poprosimy go o pomoc, zaufać mu, by chcieć iść z jego imieniem przez życie. Ludzie wierzący byli laureatami Nobla, pracują na najwyższych staowiskach. Nie można więc różnicować, że wierzący to żebrak i nieudacznik, a niewiara daje sukces, to uproszczenie. Ludzie wierzący dokonują też czasem innych wyborów, mają inną hierarchię wartości i pracoholizm jest dla nich mniej atrakcyjny niz rodzina. Cytuj: A psychiatrzy - to są lekarze.(...) Nie wiem, czy negujesz rolę lekarza psychiatry w życiu człowieka (no, może nie każdego), czy też chodzi Ci o tych głoszących róne nurty, odrzucające wiarę w Boga. Ja osobiście uważam, że życie człowieka ma swoje fizyczne i duchowe strony. Wszyscy lekarze są nam pomocni. Leki zapisywane przez psychiatrów pozwalają pacjentom godnie żyć. Trudno sobie wyobrazić leczenie schizofrenii modlitwą, ale może pomóc. Wiara w Boga trzyma chorych przy życiu. Kiedyś przeczytałam wszystkie książki prof. A.Kępińskiego, wybitnego psychiatry i humanisty. Duchowość człowieka przewijała się na każdej stronie tych książek. I miłość do chorego człowieka. Cytuj: bo to doprowadza do fanatyzmu Fanatyzm nie polega na mówieniu o Bogu. On polega na tym, że człowiek mówiąc o Bogu zapomina, że potrzebny jest drugiemu człowiekowi. Wystąpi, jeśli modlisz się, a ktoś ci przerwie rozmowę z Bogiem i pilnie potrzebuje Twojej pomocy a Ty jej odmówisz...bo się modlisz. Cytuj: Czasami człowiek musi podejść do swego życia czysto technicznie - tak jak to robią psycholodzy. Bez wchodzenia na temat wiary, Boga. Jeśli Bóg będzie na pierwszym miejscu to wszystko będzie na swoim miejscu. Jezus powiedział: oddajcie Bogu bo boskie a cesarzowi co cesarskie. Wszelkie działania muszą być jednak wykonywane w oparciu o wartości chrześcijańskie. A ludzkie zranienia uzdrawia przede wszystkim Boóg, posyła nas też czasem po pomoc do psychologa. On wytłumaczy nam błędne mechanizmy zachowań i pomoże dostrzec zranienia. Bóg oczekuje od nas twórczych działań, nie apatii, więc żyjmy i pracujmy jakby wszystko zależało od nas i módlmy się jakby wszystko zależało od Boga.
|
Pn sie 01, 2011 8:02 |
|
 |
aniolek
Dołączył(a): Śr lip 27, 2011 23:55 Posty: 9
|
 Re: Wątpliwości :)
MARIEL napisał(a): aniolek napisał(a): To ja decyduję, czy pojadę autobusem i ustąpię np. starszej Pani miejsca. Ale czy dla tej Pani fakt, że sobie usiądzie będzie konsekwencją mojej grzeczności, czy dla niej będzie to Boska ręka, że ktoś w końcu ustąpił jej miejsca? Aniolek,ważne ze sobie w koncu usiądzie  . przeczytalam tw dzisiejsze posty i widze ze potege podswiadomości musiałas"studiować"jakis czas,bo widac tego ślady. jasne ze Bóg chce byśmy działali,walczyli,zarabiali,"czynili sobie swiat poddanym",nie wiem co to za nowa moda-ludzie myślą ze chrzescijanin to powinien siąść i czekać na manne z nieba.Pomocne tu bedą te słowa,które znają chyba wszyscy- Panie ,daj mi siłe ,abym zmienił to co zmienić mogę,daj cierpliwość,abym zniósł to,czego zmienić nie mogę,daj mi mądrość,abym odróżnił jedno od drugiego. ... czyli modlitwa, którą mam w podpisie 
_________________ Boże, daj mi wewnętrzny spokój, abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić; daj mi odwagę, abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić, i daj mi mądrość, abym rozróżnił pierwsze od drugich. (Christoph Oetinger)
|
Pn sie 01, 2011 9:29 |
|
 |
Anonim (konto usunięte)
|
 Re: Wątpliwości :)
aniolek napisał(a): ... czyli modlitwa, którą mam w podpisie  dla ciebie. zrobie s kawe,może sie obudze 
|
Pn sie 01, 2011 9:47 |
|
|
|
Nie możesz rozpoczynać nowych wątków Nie możesz odpowiadać w wątkach Nie możesz edytować swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz dodawać załączników
|
|