Zapomniałeś że możesz nie mieć takiej szansy żeby przed samą śmiercią zdązyć się nawrócić, nawet na wszelki wypadek. Wiedząc jak wielkie jest miłosierdzie Boga dla ludzi, jak bardzo nas kocha że nawet przyjmie nasze przeprosiny i żal wyznany przed samą śmiercią(szczerze i z pragnienia serca), choćby człowiek przez całe życie się go wypierał, czy Twoja postawa nie jest świadomym wykorzystaniem miłości Boga, czy nie jest drwiną z miłości?? Czy Twoja postawa jest że tak powiem fer w stosunku do Boga, albo czy taka postawa była by fer w stosunku do ludzi?? Czy to jest postawa miłości?? Człowiek ma dwie drogi, drogę do Boga i drogę do szatana, natomiast Ty mówisz Bogu że wybierasz drogę do szatana przez całe życie, a przed śmiercią łudzisz się że uda Ci się zrobić unik z tej drogi. Odpowiedz sobie czy kochasz Boga i czy w niego wierzysz.

według mnie jeśli nie czujesz w sobie miłości do boga pociągu do religi to lepiej zostań przy tym czym teraz jestes bo wiara w boga ze strachu przed śmiercią to chyba nie wiara.Wystarczy,że robisz dobre uczynki jestes w miare dobry najważniejsze żeby życie przeżyć szczęśliwie i czuć sie dobrze to wystarczy żeby odejść z świata w spokoju

Gdyby było jak piszesz, nie było by wiary na świecie, natomiast wiara jest bo ludzie czują miłość Boga i kontakt z nim. Wydaje mi się że masz błedne podejście do modlitwy i nie do końca rozumiesz czym jest modlitwa dla ludzi. Jak rozumiesz modlitwe, jakie masz oczekiwania, czy prośba do Boga w modlitwie ma dla Ciebie jakiś termin ważności wykonania, dzień, tydzien, miesiąc, rok, jezelii możesz wyjaśnij głębiej bo nie rozumiem dlaczego mówisz że Bóg nie odpowiada na modlitwy i pozostawia ludzi samych, kiedy mnóstwo ludzi się modli do Boga i tak nie uważa. Czy z tego wynika że Bóg nie słucha Twoich modlitw a innych słucha Więc może należało by się zastanowić dlaczego tak jest, jakie masz oczekiwania, czym dla Ciebie modlitwa jest itp.

Jeśli drzewo z biegiem lat coraz bardziej przechyla się w jedną stronę, to chociażby chciało pod koniec w jednym momencie odwrócić się w drugą stronę, to raczej nie zdoła, a podczas wycinki upadnie w stronę, w którą przechylało się od lat. Obyśmy nie byli jak takie drzewo, bo bez cudu nie damy rady się nawrócić.

Świadome odkładanie pokuty i nawrócenia do momentu śmierci podchodzi pod grzech przeciwko Duchowi Świętemu. W ten sposób Kościół ukazuje jak skrajnie i śmiertelnie niebezpieczna jest taka postawa. Warto ją zmienić i spróbować już teraz.

A zdążysz się nawrócić, jeśli niespodziewanie spadnie ci coś ciężkiego na głowę i umrzesz?

No to się nawróci na religię, która nie ma tego zapisu i po sprawie!

Najlepiej na ateizm - zapisu nie ma, wyznawcy święcie wierzą.

Co to znaczy że się nawrócisz?

Myśląc w ten sposób pogłębiasz swoje oddalenie od Boga, które może spowodować, że nie nawrócisz się w ogóle nigdy. I nie ma takiego czegoś nawrócenie na wszelki wypadek. Nawrócenie się jest stanowcze i oparte na mocnym przekonaniu, nie wątpliwościach.

No to po Koniku!

Konik, na pocieszenie, zapraszam po śmierci do swojego kotła. Wpadnie więcej znajomych, zrobimy grilla i powspominamy nasze odjazdowe życie na Ziemi...

Pomarzyć dobrze jest....

To jednak piekła nie ma?
Ech... Tak się cieszyłem na tego Wiecznego Grilla...

Mylisz sie.
Piekło jest!
Grill też...ale problem w tym, że ty nie bedziesz tam zaproszony jako gość, a jedynie jako pozycja w menu "Wiecznego Grilla"

Tak wiec perspektywa jest, ale czy taka wesoła to juz zalezy od podejscia

Demonizujesz demony i diabolisz diabły. One nie sa kanibalami! Zwyczajnie, chcą się zabawić w dobrym towarzystwie i tylko takie tam zapraszają! Czyli niechybnie wyląduję w piekle - razem ze znajomymi, bo nikogo z nas nie rajcuje siedzenie na chmurkach i śpiewanie psalmów. I jedzenie konserw - bo dla tych kilku osób w niebie nie opłaca się gotować...

Jeśli tak myślisz serio, w co wątpię to czy nie jest to bezczelne? Po tym widać do czego zdolny jest człowiek ze swoja wolną wolą. Pan Bóg Cię kocha, cierpiał za Ciebie i wiele Ci wybaczył a ty mu mówisz mniej więcej tak: "Teraz nie opłaca mi się Ciebie kochać przed śmiercią dla własnego bezpieczeństwa powiem Ci że Cię kocham."
A gdybyś ty pokochał nad swoje życie kogoś i cierpiał przez tą osobę a ona drwiłaby z twego cierpienia i miłości to czy nie wzbudziłoby to w tobie największego gniewu na tę osobę?
Ale nie wierzę, że ty nie jesteś zdolny tak na poważnie na chłodno kalkulować? Po prostu zmagasz się z tym, że długi czas odrzucałeś Boga i nie możesz sobie tego wybaczyć i czujesz się gorszy w zestawieniu z wierzącymi, którzy mają wiele sukcesów w wierze i kochają Boga - przynajmniej tak mówią w pięknych słówkach. Boisz się że na ich tle wypadasz blado i ze Bóg Cię kocha mniej bo niby za co. Nie jest to prawda i staraj się na siłę przekonać siebie samego, że jest dokładnie odwrotnie niż myślisz a dojdziesz do prawdy.