Zgadza się.
Religijnosc katolicka ładnie nam sie dostosowała do tego typu ludzi, przyjmując forme religijnego disco polo.
Niedzielne rytuały, procesje, drogi krzyzowe, obrazy, formułki z zakurzonych książek, monstrancje, fragmenty trupów, cuda, tak pięknie mamiące i odwracające uwagę od tego co w środku... słowem pustka. Chociaz masa emocjonalnych wrażeń - oj jaki biedny ten Popiełuszko, niczym Jezus.

Jest tylko Ego wyznawców, ich odwieczne JA, JA, JA...
Panie wybacz mi, Panie spraw aby, Panie chron mnie, Ojcze nie dopuść bym dostał sie do piekła, Ja chce do Nieba...
Doswiadczenie duchowe, unio mystica jest tam nieosiagalne. Człowiek stoi w miejscu słuchając ciagle tych samych kazań.

Co najwyżej mozna w kościele spotkac bandę hipokrytów z frazesami o miłości na ustach i z grymasem gniewu na twarzy

Skoro tak uważasz...

Zawsze się zastanawiałem po co chodzić do kościoła we msze niedzielne i święta jak przecież to się co roku powtarza już to słyszałem 17 razy w życiu i co roku to samo jaki to ma sens znam te historyjki na pamięć i już mi się znudziło słuchanie tego w kółko.

malakaj nikt Cię do chodzenia nie zmusza.
Zresztą Twoja duchowość jest słabo rozwinięta skoro masz takie "przemyślenia".
Wiesz, że co roku w niedzielę nie ma takich samych czytań?
Są tzw. roki liturgiczne.

Każde święta są inne, każde przezywam mniej lub bardziej ale nigdy tak samo.
A powiedz mi, po co obchodzisz urodziny?
Przecież już X razy słyszałeś te same życzenia, więc jaki ma to sens? Znasz to na pamięć i na pewno Ci się już znudziło słuchanie tego w kółko.

Mała wiedza implikuje małą wiedzę o własnej niewiedzy. Masz problemy z podstawą- manierami. A historyjki są w jej wierzchniej warstwie dla maluczkich ( i tak nie zrozumiesz o czym piszę). W miarę dojrzewania odkrywamy kolejne warstwy owych historyjek, które są wskazówkami godnego życia. Tam zawarta jest mądrość, której największe umysły dotąd nie odkryły.
Niewiele jeszcze potrafisz a grasz rolę mędrca. To kiepska wróżba na przyszłość. Nie szukasz odpowiedzi, Ty je już znasz.
Odejście od Kościoła i wiara na 'własną rękę' grozi szkodami duchowymi. Potem kolejnym etapem będzie odejście od Boga....bo Go 'nie czujesz'. O wiarę należy dbać przez całe życie.
Obserwowałam sobie gimnazjalistów, którzy musieli uczestniczyć w dodatkowych praktykach religijnych. Na 200 osób modlących się w kościele było jednak 7 osób oczekujących na podpis księdza pod kościołem. Uciekły w popłochu jak je zapytałam o uczciwość. Do której Ty grupy należysz?

"Obserwowałam sobie gimnazjalistów, którzy musieli uczestniczyć w dodatkowych praktykach religijnych. Na 200 osób modlących się w kościele było jednak 7 osób oczekujących na podpis księdza pod kościołem. Uciekły w popłochu jak je zapytałam o uczciwość. Do której Ty grupy należysz?"
Do której grupy należę hmm w sumie do żadnej pewnie bym siedział w domu i robił coś bardziej konstruktywnego niż siedzenie w kościele i czekanie na jakiś podpis.

Skoro katolicy nie rozwijają sie duchowo, stoją w miejscu bo zamiast to robic wolą uczestniczyć w pustych obrzędach i rytuałach;
to i kazania muszą się ciągle powtarzać, tak w kółko.

Mija rok człowiek jest ciągle ten sam, więc i kazanie jest takie samo jak to, które usłuszałeś rok temu.




Zapomniałaś dodać że ma jeszcze problemy emocjonalne, psychiczne i lubi babrać sie w błocie.

Samo chodzenie na pewno nic

Spalenie zbędnych kalorii, jak ktoś takowe ma

Też prawda.

Jesteś taki super, serio

"Zapomniałaś dodać że ma jeszcze problemy emocjonalne, psychiczne i lubi babrać sie w błocie" Myślałem że to kulturalne forum i odpowiedni dział na takie pytania no ale cóż zawsze się znajdzie ktoś kto niema co robić i obraża innych bo sam ma inne poglądy tacy właśnie są katolicy czepiają się że gdzieś tam w Indiach dyskryminują katolików a oni dyskryminują innych przypomina mi się jedno zdanie "Jeśli żądasz ciszy zachowaj ją sam" Powiedziałbym ci coś ale nie będę się zniżał do twojego poziomu bo z doświadczenia wiem że "cwaniak w necie to ***** w świecie."

Przynajmniej nie insynuuje róznym ludziom, różnych rzeczy jak katoliczka Liza.
No i po nie wyzywa pewnych grup od wynaturzeńców. Jak to katolicy mają w zwyczaju/

Zatem widac, że "szkód duchowych" sie wystrzega.

Nie pisałem tych słów o Tobie, tylko przypomniałem Lizie, że zapomniała ich uzyc w stosunku do Ciebie w czym bardzo sie lubuje.
Zresztą trudno wymagać od katoliczki chrześcijańskiej miłości i współodczuwania ale hipokryzji jak najbardziej.

Zatem ładnie ją podsumowałeś.


To, że przesladuja katolików gdzieś w świecie, myślę mozna uznac za przejaw bożej sprawiedliwości.
Bóg nie rychliwy, ale sprawiedliwy.
Przesladowali katolicy, zatem i ich przesladują.