Dziękuję bardzo. Właśnie o to mi chodziło - Bóg nie jest wszechmogący.

Nie dałeś żadnego dowodu na to, że Bóg musi podlegać prawo logiki.
Dałeś, tylko ZAŁOŻENIE, że tak musi być.
Niestety, ale wciąż jałowo to wyjaśniasz w sposób, który do niczego nie prowadzi.

Tak jak to, że nie ma ludzi dobrych, a skoro nie ma, to i nie ma dobra na świecie.

Zrozum jedno- zejdź z filozofii na ziemię i ujmij Boga w ramy świata rzeczywistego. Tj- to co obserwujesz na Ziemi i odnoś do Boga. To już do czegoś prowadzi.

Natomiast nie wiem czy kogoś obchodzi, dowodzenie że świat jest zły, bo nie ma ludzi dobrych.
I to na poziomie filozoficznym. To jest dopiero bełkot.

i widzę postęp u Ciebie- już nie- Bóg nie istnieje, a że ten Bóg może nie mieć jakichś cech w rozumieniu absolutnie skrajnym. Teraz kolejny krok- posługiwanie się przykładami z życia wziętych nie z filozofii.

PS. Obrazek z avatara jednoznacznie sugeruje płeć.

Mnie to doprowadziło do ateizmu. Filozofia to jedyny oręż wierzących w argumentowaniu możliwości istnienia Boga. W świecie rzeczywistym trudno znaleźć argument na jego istnienie. Jedynie filozofia tworzy jakieś koncepcje, które- w mniemaniu niektórych- są argumentem, czy wręcz dowodem istnienia Boga( np argument z przyczynowości).

Jezeli to ma byc jakikolwiek argument to powiem szczerze ze jestes naprawde smutnym czlowiekiem

To do niczego nie prowadzi, bo gdyby Bóg oddziaływał na świat rzeczywisty, wówczas możnaby przedstawić dowód na Jego istnienie. Jeżeli uważasz, że oddziałuje, to proszę o przykład.

Teologia trzyma się kupy tylko przy założeniu, że istnieje "inna rzeczywistość", że Bóg jest transcendentny itp, bo wszystkie rzeczywiste procesy, zjawiska mają swoją naturalną przyczynę. Dlatego też wydaje mi się, że clairvoyance ma rację pozostając na gruncie filozofii.

To ty dałaś ten "dowód" twierdząc, że Bóg nie może uczynić rzeczy nielogicznej czyli np. stworzyć kamienia, którego nie może podnieść. Myślę, że ugryzłaś własny ogon.

Bardzo chętnie! Wskaż jedną rzecz w świecie rzeczywistym i naukowo udowodnij, że Bóg na nią oddziałuje. Czekam.

z tym kamieniem jest tak jak z tym kiedy Jezus byl kuszony na pustyni przez szatana zeby zamienil kamien w chleb. to wyzywanie Boga probe. a do czego potrzebne komu to skoro nie wierzysz to sobie nie wierz bo tak Ci wygodniej ale Boga na probe nie wyzywaj bo w twojej skorze po smierci bym nie chciala byc chociazby dlatego ze :kto sie mnie wyprze to i jak sie go wypre w dniu ostatnecznym" moze nie doslownie tak to szlo ale kontekst ten sam. co Wam niewierzacym daje to ze sobie jezdzicie po Bogu? satysfakcje z wlasnej glupoty? z tego ze wasze serca sa jak te przydrozne glazy? co wam to daje egzystujecie bardziej nie owocnie niz nie jeden ktory mowi ze wierzacy choc nie praktykuje. do jego serca Bog przynajmniej sie dobija bo wie ze z czasem te drzwi Mu otworzy a Wy zamykacie szczelnie to wasze serce byle nie poczuc Boga bo uwazacie ze Go nie ma z tym ze wasze dobre uczynki dobre serce nie bierze sie z nikad inad jak nie od Boga. to nie sa wasze uczucia to wszystko dostaajecie od Tego ktorego macie gdzies bo sie boicie ruszyc tylki i sie choc troche postarac. Bog jest i nikogo nie skresla poki ten ktos sam Go nie wywali na amen ze swojego zycia. a łaska wiary jest dla wszystkich otwarta wystarczy poprosic.

Udowodnij to twierdzenie albo przestań straszyć. Przez takich jak ty dzieci mają nerwicę gdy nasłuchają się o piekle.

nikogo nie strasze. zreszta Jezus tymi slowami tez nikogo nie straszyl.postawil jasne stwierdzenie. nauczysz sie kochac to i doswiadczysz bolu zranienia. wtedy mozemy pogadac o tym co przez te slowa chcial powiedziec Jezus podkreslam powiedziec nie straszyc. czlowiek ma wolna wole a Bog w drzwi serca puka z Miloscia. odrzucaja ta Milosc umiera twoja dusza a o juz Twoj problem. zapewne czujesz pustke ktora nic nie jest w stanie zapelnic ale sie nie przyznasz zapewne do tego bo zagluszasz to w sobie. Bog nie straszy ani pieklem ani niczym innym od chce dac kazdemu Milosc i oczekuje tylko odwzajemnienia Milosci. On tym pokazuje konsekwencje pojscia za slowami szatana.a tylko on umie wpierac ze sam nie istnieje a Bog to wymysl ludzki. w szkolam nie kazdy katecheta jest z powolania aby uczyc religii stad takie bledy dydatktyczne.

Może twoją intencją nie było straszenie, ale w istocie straszysz ludzi.

Dziękuję za analizę psychologiczną ale ja nie odczuwam żadnej pustki. Śmiem nawet twierdzić, że mam wyższą wrażliwość niż większość wierzących, których znam i jest mi na świecie dobrze i że czuję miłość. Nie ma to nic wspólnego z dowodem logicznym na to, że Bóg nie jest wszechmogący.

tylko po co Boga wpychac w ramki logiki? to i tak nic nie da bo zaden ludzki rozum nie jest w stanie pojac ogormu Bozego Majestatu nawet gdyby dla zdobycia dowod mial stanac na glowie. predzej czy pozniej kazdy czuje jakas pustke brak pelni szczescia z tym ze niektorzy odpowiednio umieja to w sobie tlamsic aby nie mialo ujscia. a czymze jest ta wyzsza wrazliwosc o ktorej piszesz? kazdy czlowiek jak fizycznie i psychicznie rozni sie od innego czlowieka tak samo dusza kazda dusza jest inna to inny swiat. i kazdy inaczej postrzega Boga i inaczej Bog dziala w jego duszy. ktos kto nie umie/nie chce choc troche zwrocic sie do Boga o pomoc a konkretniej do Ducha Swietego aby wyjasnil przez natchnienia sens podstawowych prawd wiary. to wygodniej mu wtedy zostac sobie ateista bo nie musi od siebie nic wymagac tylko sobie egzystuje w swiecie.

No nie.
Bóg nie może stworzyć kamienia, którego nie moze stworzyć, bo istnienie takiego kamienia nie jest możliwe - czy szerzej nie jest możliwe istnienie czegoś, czego Bóg nie może zrobić. Zdanie: zrób coś, czego nie możesz zrobić - jest logicznie puste.

Zatem: czy logika ogranicza Boga? Też nie. Możliwe, ze Bóg może działać wg innych logik, czy wręcz je tworzyć. Ale my znamy tylko tę jedną, naszą, więc nie jesteśmy w stanie tego ocenić ani prowadzić wg nich rozważań.

Jeżeli chcesz faktycznego, logicznego dowodu na nieistnienie Boga chrześcijańskiego, to jest to problem teodycei: wszechobecność zła przeczy istnieniu Boga jednocześnie wszechmocnego i miłosiernego. Z tego jeszcze nikt nie wybrnął...

Zgrabnie to sobie wymyśliłeś - niestety życie przeczy twoim przemyśleniom. Ateiści nic od siebie nie wymagają, ale rzadziej od wierzących popełniają przestępstwa, rozwodzą się, społeczeństwa im bardziej zlaicyzowane tym bezpieczniejsze i zdrowsze społecznie... Dream on...

Tak jest, bo tak powiedział ksiądz, czy może masz na to jakiś dowód?